Aby wyświetlić tę zawartość zainstaluj lub zaktualizuj odtwarzacz Flash Player.

Kalendarium wydarzeń miasta Sochaczewa 1138-2011

Niniejsze fragmentaryczne kalendarium - które po raz pierwszy w polskiej historiografii przedstawia tak obszernie wydarzenia z września 1939 roku w Sochaczewie - zostało opracowane na podstawie przygotowywanej do druku książki: Bogusław Kwiatkowski, Dzieje Sochaczewa, t. 6. Część I: Sochaczew we wrześniu 1939, oraz maszynopisu autorstwa tegoż "Kalendarium wydarzeń miasta Sochaczewa", zawierającego wybranych 1000 dat z dziejów miasta. Tam też pełna bibliografia. Wszelkie prawa autorskie do tekstu zastrzeżone. Kalendarium z czasem będzie uzupełniane o daty z innych okresów historycznych.

1 września 1939 r. - Około godziny 7.30 w Sochaczewie zawyły syreny, sygnalizując pojawienie się wysoko nad miastem eskadry samolotów nieprzyjacielskich. Celem lotnictwa niemieckiego nie był jeszcze Sochaczew, lecz oddalona o kilkadziesiąt kilometrów stolica Polski, Warszawa. Mieszkańcy dowiadują się z radia o wybuchu wojny. Wieść rozchodzi się bardzo szybko. Przez kilka pierwszych godzin wydawało się, że wojna jest gdzieś daleko, poza zasięgiem wzroku. W Sochaczewie zapanowała atmosfera zrozumiałego podniecenia, nie było jednak żadnych objawów paniki, dominowały nastroje optymistyczne. Dwunastoletni wówczas Kazimierz Racławski, mieszkaniec Sochaczewa wspominał: „Po raz pierwszy od sześciu lat nie maszerowałem 1 września do szkoły i nikt o niej nie myślał. Wszystkich szokowało, fascynowało, a niekiedy paraliżowało jedno słowo powtarzane bez ustanku w różnych znaczeniach i tonacji – wojna”.

1 września 1939 r. – Około godziny 10.30 na miasto spadają pierwsze bomby. Grupa niemieckich samolotów zaatakowała dworzec kolejowy i jego okolice powodując wiele szkód w budynkach i transporcie kolejowym. Zniszczony został budynek ekspedycji kolejowej i częściowo dom przy ulicy Sienkiewicza. W tym samym czasie w gmachu miejscowego gimnazjum odbywały się egzaminy wstępne. Przerywane były wyciem syren alarmowych, nalotami niemieckich samolotów i kilkakrotnym schodzeniem do piwnicy, która miała pełnić funkcję schronu. „Szczególnie atrakcyjny był egzamin z matematyki w dniu l września, przerywany wyciem syreny alarmowej z powodu pierwszych nalotów niemieckich na miasto. Musieliśmy z młodzieżą schodzić kilkakrotnie do schronów, aż wreszcie dyrektor Pasławski zwolnił uczniów, zapewniając ich, że zobaczymy się wkrótce, gdyż wojna miała być błyskawiczna” (Wanda Górko).

1 września 1939 r. – Około godziny 13. w wyniku kolejnego nalotu rozpoczęto w różnych częściach Sochaczewa kopanie rowów przeciwlotniczych. „Kopaliśmy go w pamiętnym skwarze września. Miał głębokość 170 cm i szerokość 75 cm. Każdy segment liczył około 4 m długości i skręcał pod kątem 90 stopni w prawo lub w lewo. Potrzebę przyjęcia takiej formy rowu fachowcy tłumaczyli tym, że jeśli bomba trafi w jeden segment, to ludzie znajdujący się w pozostałych czterech, będą uratowani. Było to rozumowanie logiczne i przekonywujące, każdy z nas wierzył, że będzie w segmencie nie trafionym. W szczytach schronu wykonaliśmy zgrabne schodki, splantowaliśmy ziemię na przedpiersiu i wyłożyliśmy ją darnią, aby rów był niewidoczny dla nieprzyjacielskich lotników. Po raz pierwszy w życiu dłonie miałem zdarte do krwi, a po pewnym czasie zauważyłem, że mam dobre zadatki na to, co popularnie nazywamy odciskami” (Kazimierz Racławski).

1 września 1939 r. – Pierwsze bombardowanie miasta sprawiło, że w Zakładach Ceramicznych „Boryszew” – których właścicielem był obywatel polski pochodzenia żydowskiego Anatol Weksztein – produkujących cegłę od południa wstrzymano pracę.

1 września 1939 r. – W godzinach popołudniowych produkcja w zakładach chemicznych w Boryszewie została przerwana ze względu na ustawiczne naloty i zniszczenie linii zasilającej zakład w energię elektryczną. Wybuch wojny zastał zakłady dobrze zaopatrzone w surowce i niezbędny zapas opału. Według niepotwierdzonych informacji 1 września miało nastąpić otwarcie nowo zbudowanej fabryki prochu w Boryszewie. Produkcja ponoć ruszyła, lecz została szybko przerwana.

1 września 1939 r. – Po południu w wielu punktach miasta obok obwieszczeń mobilizacyjnych rozplakatowano orędzie Prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego do polskiego narodu. Prezydent informował w nim o wybuchu wojny oraz apelował do społeczeństwa o skupienie się wokół Naczelnego Wodza i wojska dla doprowadzenia do odparcia niemieckiej agresji.

1 września 1939 r. – Wieczorem w mieście rozplakatowano obwieszczenie o zarządzeniu stanu wojennego sygnowane przez Ministra Spraw Wojskowych generała dywizji Tadeusza Kasprzyckiego i Ministra Spraw Wewnętrznych Felicjana Sławoja Składkowskiego. Zawieszono prawo wolności osobistej, rękojmię nietykalności mieszkania, wolności słowa, tajemnicy korespondencji i wolność zrzeszeń.

1 września 1939 r. – Wieczorem niewielka część mieszkańców Sochaczewa, bojąc się bombardowania, opuściła miasto, udając się do rodzin na wieś. Naloty niemieckich samolotów dezorganizowały pracę urzędów, powodowały również trudności i przerwy w ruchu komunikacyjnym. Ludność zmuszona była ciągle szukać schronienia w piwnicach. Niedostateczna w ilości artyleria przeciwlotnicza nie była w stanie skutecznie przeciwdziałać brutalnym atakom nieprzyjaciela.

2 września 1939 r. – Wiele sklepów zostało w mieście pozamykanych, wielu ich właścicieli opuściło miasto.

2 września 1939 r. – Starosta sochaczewski Jerzy Neugebauer wydał rozporządzenie o internowaniu obywateli polskich pochodzenia niemieckiego. Władze powiatowe na mocy ustawy o stanie wyjątkowym z 22 lutego 1937 roku posiadały gotowy plan inwigilacji i deportacji Niemców podejrzanych o działalność antypaństwową. Ich internowanie zarządzono na wiadomość o wybuchu wojny. Internowano z terenu powiatu sochaczewskiego kilkaset osób, głównie mężczyzn narodowości niemieckiej, mianowicie tych, których pozostawienie na miejscu stwarzało zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa. W akcji tej uczestniczyła policja. Aresztowanych doprowadzano do kilku punktów zbornych, najczęściej komisariatów. Następnie zostali oni pod eskortą wysłani koleją na wschód.

2 września 1939 r. – Starosta sochaczewski Jerzy Neugebauer wydał rozporządzenie o rekwizycji wszelkiej broni.

3 września 1939 r. – Przed południem niemieckie samoloty zbombardowały gaje olszynowe i łąki nad Pisią. Na miejscowej stacji zatrzymały się trzy pociągi „mające jechać w kierunku Warszawy. Dwa z nich były pociągami, którymi ewakuowano rodziny oficerów i pracowników państwowych. Jeden był z Gdyni z obsługą ochrony przeciwlotniczej, składającą się z marynarzy, a drugi (…) wywoził ewakuowanych z Pomorza. Osoby, z którymi rozmawiałem spośród ewakuowanych były, jak bym to nazwał, mocno podniecone faktem bombardowania pociągu przez samoloty niemieckie w Kutnie. Wagony rzeczywiście nosiły ślady po odłamkach bomb. Trzeci pociąg składał się z wagonów sanitarnych z namalowanymi o dużych rozmiarach znakami czerwonego krzyża na dachach, a przewoził rannych żołnierzy” (Eugeniusz Macewicz). Po południu dworzec kolejowy został zbombardowany. Bomby spadły tym razem na tory kolejowe i rozjazdy.

3 września 1939 r. – Bombardowanie Sochaczewa. Pociski uszkodziły jedną ze ścian budynku szpitala, podziurawiły także dach. W niewielkim stopniu uszkodzeniu uległa kaplica i apteka szpitalna, wreszcie od huku dział powypadały wszystkie szyby. Chorych umieszczono w suterynach. Tam leżeli na materacach, sianie i słomie, a nawet na gołej podłodze.

3 września 1939 r. – Z terenu całego powiatu sochaczewskiego zebrano ludność pochodzenia niemieckiego, mianowicie tych, których pozostawienie na miejscu stwarzało zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa. Celem akcji było przetransportowanie specjalnym pociągiem do wschodnich granic Polski. Późniejsza propaganda niemiecka nazwała ten transport „pociągiem śmierci”, zarzucając Polakom niehumanitarne traktowanie internowanych, w wyniku czego wielu Niemców straciło życie. W rzeczywistości długa droga, przy niezwykłych jak na tę porę roku upałach, była dla wielu, zwłaszcza starszych osób, drogą ostatnią. Pamiętać też trzeba, że idące czy jadące na wschód kolumny były atakowane przez niemieckie samoloty, były zatem ofiary. W wyniku rozprzężenia i licznych bombardowań wielu Niemców uciekło z transportu i udało się na zachód. Sprawa internowania w powiecie sochaczewskim Niemców i ich losów do dziś nie została wyjaśniona.

3 września 1939 r. – Wieczorem w mieście rozplakatowano dodatkowe obwieszczenie mobilizacyjne, powołujące do czynnej służby wojskowej oficerów, podchorążych i szeregowców rezerwy posiadających białe karty mobilizacyjne z czerwonym pasem, bez względu na wiek, kategorię zdrowia i rodzaj służby.

4 września 1939 r. – Na masywny murowany gmach miejscowej synagogi spadły bomby. W wyniku bombardowania zawalił się dach, ogień strawił większość drewnianych elementów, wyleciały również wszystkie szyby. W gruzach synagogi zostało przysypanych kilka osób, jednak szybko ich odkopano. W czasie bombardowania miasta zginęło kilku miejscowych Żydów, znamy jedynie ich nazwiska – Gotheli, Szajnwald, Kutnowski, Erich, Berg. Tablica upamiętniająca ich śmierć znajduje się przy lapidarium na miejscowym cmentarzu żydowskim.

5 września 1939 r. – W wyniku nalotu na miasto zostały przerwane w wielu miejscach linie telefoniczne. Łączność między urzędami w Sochaczewie a jednostkami nadrzędnymi w Warszawie została w znacznym stopniu sparaliżowana.

5 września 1939 r. – Po raz kolejny bombardowane były pociągi z ewakuowanymi. W pobliżu obecnej stacji w Piasecznicy lotnictwo niemieckie zbombardowało pociąg z rodzinami wojskowych i kolejarzy. Zginęli m.in. Maria Chwaliszewska (lat 30), Zofia Matuszczak (lat 36), Wiktoria Matuszczak (lat 12) i Genowefa Matuszczak (lat 10). Zostali oni pochowani na cmentarzu parafialnym w Szymanowie.

6 września 1939 r. – Z nastaniem świtu rozpoczęło się przygotowywanie do ewakuacji miejscowych urzędów i instytucji. Wiązało się to z przewidywaniem intensywnych bombardowań miasta przez Luftwaffe. Rozpoczęto palenie wszystkich, niezbędnych w czasie pokoju, a obecnie zbytecznych dokumentów. Miasto miały opuścić władze państwowe - na czele ze starostą Jerzym Neugebauerem i samorządowe z burmistrzem Józefem Bukrabą oraz policja na czele z komendantem Komendy Powiatowej Policji Państwowej porucznikiem Janem Androchowiczem. Część urzędników transportem samochodowym udała się do Warszawy. Decyzją rządu wszystkim ewakuowanym urzędnikom wypłacono 3-miesięczne pobory. Wszystkie szyfry oraz część tajnych akt spalono, niewielką część zabrano ze sobą, większość jednak została na miejscu i wpadła w ręce Niemców. Z akt urzędowych zostały i przetrwały wojnę protokoły posiedzeń Rady Miejskiej i Zarządu Miasta z całego dwudziestolecia międzywojennego.

6 września 1939 r. – Z Sochaczewa zostali ewakuowani miejscowi kolejarze, którym wyznaczono punkt zborny w Brześciu nad Bugiem i w Lublinie. Nie wszyscy jednak podporządkowali się rozkazom ewakuacyjnym. Przez cały dzień ludność cywilna masowo już opuszczała miasto udając się do swoich krewnych mieszkających w okolicznych wsiach. Część ludności udała się pieszo w kierunku Warszawy, mając nadzieję na znalezienie tam schronienia i licząc, że stolica będzie długo broniona.

6 września 1939 r. – Kasa Spółdzielcza w Sochaczewie otrzymała rozkaz ewakuacji na wschód. Jej kierownik Wiktor Zdunek uważając, wobec szybkiego posuwania się wojsk niemieckich w głąb terytorium Polski, to za niemożliwe, zdecydował się ukryć ważne dla banku akta we wsi Duranów. Tam przetrwały one w stanie nienaruszonym cały okres działań wojennych.

6 września 1939 r. – Bombardowanie pociągów ewakuacyjnych. Tego dnia Sochaczew zaatakowało przynajmniej kilkanaście bombowców. W wyniku tego i kilku następnych nalotów unieruchomiona została stacja kolejowa w Sochaczewie i zablokowana linia kolejowa z Sochaczewa do Warszawy.

6 września 1939 r. – Po południu po raz pierwszy Niemcy zaatakowali z powietrza Chodaków, późniejszą dzielnicę Sochaczewa. Ostrzelano wówczas elektrownię fabryki, dziurawiąc dach. Same zabudowania fabryczne nie ucierpiały tego dnia. Dwie bomby nie wybuchły, tkwiąc w ziemi na skrzyżowaniu dróg przy oddziale przygotowalni, co sprawiło, że załoga opuściła bezpiecznie stanowiska pracy.

6 września 1939 r. – Jedna z bomb spadła w Chodakowie w pobliżu budynku przy obecnej ulicy Chopina 104, zabijając 3 osoby.

6 września 1939 r. – Dyrektor Belgijskiej Spółki Akcyjnej Zakłady Przemysłowe Boryszew w Boryszewie inżynier Eugeniusz Bazylewicz Kniażykowski na telefoniczne polecenie przedstawiciela departamentu uzbrojenia Ministerstwa Spraw Wojskowych w Warszawie wydał polecenie ukrycia ważnych elementów maszyn w celu utrudnienia ewentualnemu okupantowi uruchomienia zakładu. Personel fabryki dostał polecenie przeniesienia się do Państwowej Wytwórni Prochu i Materiałów Kruszących w Pionkach.

6 września 1939 r. – Pułkownik Jerzy Zapolski zabrał całą dokumentację techniczną i dokumenty dotyczące rozbudowy zakładów w Boryszewie, załadował to wszystko do jednego fabrycznego samochodu i wyjechał.  Ustawiczne naloty na Sochaczew oraz ciągłe alarmy lotnicze zmusiły do unieruchomienia Zakładów, rozmontowania i ukrycia ważnych części maszyn.

6 września 1939 r. – W południe rozpoczęła się ewakuacja załogi zakładów w Boryszewie. Pomimo wyraźnych zaleceń tylko część pracowników postanowiło udać się do Państwowej Wytwórni Prochu i Materiałów Kruszących w Pionkach. Pozostali, razem z innymi mieszkańcami Sochaczewa, wyruszyli drogą w kierunku Warszawy lub Żyrardowa. Jak w poprzednich dniach do ewakuującej się ludności cywilnej strzelały niemieckie samoloty, powodując ofiary wśród bezbronnych uchodźców.

6 września 1939 r. – Wieczorem rozpoczęła się ewakuacja Domu Dziecka Rodziny Policyjnej w Sochaczewie, mieszczącego się przy ulicy Ziemowita. „Każdy dzieciak otrzymał i musiał zawiesić na szyi, na krótkiej tasiemce, lniany składany we dwoje kawałek płótna”. Zapisano na nim „kopiowym ołówkiem podstawowe informacje o właścicielu, od imienia i nazwiska po adres Domu Dziecka. Przygotowano też prowizoryczne plecaki z poszewek od poduszek, którym doszyto dwie tasiemki imitujące szelki. (…) Późnym wieczorem o zmroku stanęliśmy dwójkami w alei Ziemowita (…) i ruszyliśmy jak kierdel owiec na Warszawę. Na końcu grupy czwórka starszych kolegów niosła dwa wielkie gary do gotowania bielizny. Pierwszy był pełen smalcu ze skwarkami, drugi zawierał świetną wieloowocową marmoladę. Jednak pośpiech jest złym doradcą, nie tylko nie wzięto nawet okruszyny chleba, co gorsza nie pozostawiono nikogo na posterunku, ani nie zadbano o solidne zamknięcie wszystkich pomieszczeń, w których pozostawiliśmy cały nasz dobytek i wyposażenie domu. (…). Ruszyliśmy przed siebie w kompletnych ciemnościach, rozjaśnianych jaskrawymi łunami pożarów na dalekim horyzoncie. Kierowniczka wybrała marszrutę nie przez Błonie, Ożarów, lecz Bielice, Żyrardów, Mszczonów. Tłumaczyła to dwoma względami. Główny trakt do stolicy był maksymalnie zatłoczony masowym exodusem wojska i ludności cywilnej z zachodu. Nasza trasa wydawała się spokojniejsza” (Kazimierz Racławski). W drogę w nieznane wyruszyło ponad sześćdziesiąt dzieci w wieku od 2 do 18 lat ze swymi wychowawcami.

7 września 1939 r. – Od świtu do nocy trwały naloty Luftwaffe na miasto oraz wzdłuż drogi z Łowicza do Sochaczewa. Miasto i jego okolice były atakowane z powietrza przez kilkadziesiąt bombowców. Aktywność niemieckiego lotnictwa zakłócała wszelkie próby organizacji polskiej obrony, uniemożliwiała również dzienne przemarsze oddziałów wojskowych drogami i szosami. Długie kolumny uchodźców przemieszczające się w kierunku Warszawy czy Żyrardowa były wciąż atakowane przez samoloty nieprzyjacielskie z taką samą zaciekłością jak jednostki wojskowe.

8 września 1939 r. – Samoloty niemieckie bombardowały Sochaczew. Zrzuciły bomby zapalające na Zakłady Ceramiczne „Boryszew” Anatola Wekszteina, obywatela polskiego pochodzenia żydowskiego. Produkowano w nich oprócz cegły pełnej i dziurawki, tzw. sączki wąskie, stosowane przy melioracji pól i rowów. Uszkodzeniu uległy niektóre budynki, spłonęła również obudowa nowego pieca.

8 września 1939 r. – Dyrektor gimnazjum Bronisław Pasławski, wraz z późniejszym dyrektorem szkoły Władysławem Nowakowskim i innymi nauczycielami przy pomocy mieszkańców Janówka Duranowskiego Szymona Pietrzaka, Tadeusza Sieczkowskiego, oraz woźnego szkoły Kazimierza Błaszczyka, rozpoczął w pośpiechu przewożenie archiwum gimnazjum i część pomocy szkolnych do Szymona Pietrzaka, aby je ukryć i ocalić przed zniszczeniem. Woźny szkoły Kazimierz Błaszczyk ukrył również sztandar gimnazjum.

8 września 1939 r. – Początek ewakuacji na Wschód funkcjonariuszy miejscowej policji. Kilku z nich jeszcze we wrześniu 1939 roku dostało się do niewoli radzieckiej. Miasto opuścili m.in. komendant Komendy Powiatowej Policji Państwowej w Sochaczewie porucznik Jan Androchowicz, starszy posterunkowy Henryk Bekker, starszy przodownik Jan Gałązka, starszy posterunkowy Stefan Pawlicki, przodownik Jan Kraszewski i kilku innych. Część z nich dostała się w najbliższych dniach do obozów jenieckich w Ostaszkowie (Henryk Bekker, Jan Gałązka) i Starobielsku (Jan Kraszewski). Ci z Ostaszkowa zginęli zamordowani przez NKWD wiosną 1940 roku w Kalininie (obecnie Twer). Ich prochy spoczywają na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje.

9 września 1939 r. – Na Sochaczew skierowana została 8 armia niemiecka pod dowództwem generała Johannesa Albrechta von Blaskowitza. Wchodząca w jej skład 24 dywizja piechoty otrzymała zadanie opanowania Łowicza i Sochaczewa. W tym celu dowódca dywizji generał porucznik Olbricht Friedrich sformował oddział, w którego składzie znalazła się piechota, oddział przeciwpancerny i zmotoryzowana artyleria. Oddział ten w godzinach popołudniowych wkroczył do Sochaczewa.

9 września 1939 r. – Przed południem pierwsze patrole żołnierzy niemieckich przybyły do Boryszewa od strony Bolimowa. Patrol motocyklowy dotarł do krzyżówek boryszewskich. Dalej droga była zatarasowana drzewami powalonymi w wyniku bombardowania. Niemcy rozpoczęli rabunek okolicznych sklepów, rozbijali okna w pobliskich domach i plądrowali je.

9 września 1939 r. – Wobec zwiększającej się liczby rannych postanowiono adoptować na potrzeby szpitali wojskowych budynki sochaczewskich szkół. Ze względu na przydatność wybrano budynek Gimnazjum Koedukacyjnego Wydziału Powiatowego Sejmiku Sochaczewskiego i budynek Szkoły Powszechnej nr 1. W tej ostatniej szkole szpital zaczął funkcjonować z czasem jako szpital wojenny nr 802. Przystosowaniem budynku szkoły powszechnej na potrzeby szpitala zajęli się przebywający wówczas w Sochaczewie żołnierze z Oddziałów Obrony Narodowej. W tym celu zwieziono trochę łóżek, środków opatrunkowych, zorganizowano także prowizoryczną salę operacyjną. Wojskowym komendantem szpitala został lekarz w stopniu kapitana - Jan Lemańczyk.

9 września 1939 r. – Stołówkę i niektóre hale produkcyjne Fabryki Sztucznego Jedwabiu w Chodakowie zaadaptowano na szpital wojskowy. W stołówce fabrycznej urządzono salę dla szeregowców, w biurowcu salę dla oficerów, trzecia sala znajdowała się obok działu finansowego. W kuchni fabrycznej przygotowywano posiłki dla rannych i personelu. Warunki były podobnie trudne jak w Sochaczewie. Rannych układano na podłodze na sianie. Naczelnym lekarzem szpitala w Chodakowie został komandor porucznik dr Kazimierz Bielawski ze Szpitala Marynarki Wojennej w Grudziądzu. Personel szpitala powiatowego pomagał również temu szpitalowi.

9 września 1939 r. – Generał Michał Karaszewicz-Tokarzewski, późniejszy założyciel i dowódca Służby Zwycięstwu Polski, wówczas jako dowódca etapów armii „Pomorze” nakazał zniszczenie mostków na obszarze Sochaczewa na dolnej Bzurze oraz na rzece Słudwi.

10 września 1939 r. – Niemieckie Dowództwo Sił Zbrojnych w Berlinie w kolejnym swoim komunikacie o sytuacji na froncie odnotowało działalność artylerii przeciwlotniczej w Sochaczewie.

10 września 1939 r. – Po przybyciu do Sochaczewa pierwszych żołnierzy z 24 niemieckiej dywizji piechoty Niemcy skierowali tutaj dodatkowo wzmocniony 202 pułk piechoty. Przybył on do Sochaczewa w godzinach rannych. Niemcy zaskoczyli maszerujące przez Sochaczew na Warszawę wysunięte do przodu dwie lekkie kolumny pontonowe (rezerwowe kompanie saperów) z 8 batalionu saperów, jednostki mobilizującej się z przeznaczeniem dla armii „Pomorze”. Część z nich wstrzymało marsz i zostało wkrótce włączone do Grupy Operacyjnej pod dowództwem pułkownika dyplomowanego Stanisława Świtalskiego, dotychczasowego dowódcy 16 dywizji piechoty.

10 września 1939 r. – Pojawienie się w Sochaczewie jeszcze słabych oddziałów niemieckich skłoniło dowództwo polskie do podjęcia kroków, które miały na celu wyparcie nieprzyjaciela z miasta. Do zajęcia Sochaczewa skierowana została Grupa Operacyjna pod dowództwem pułkownika Świtalskiego. Zorganizowano ją z nieprzydzielonych gdzie indziej formacji Obrony Narodowej pod dowództwem pułkownika dyplomowanego Antoniego Żurakowskiego, oddziałów Przysposobienia Wojskowego pod dowództwem podpułkownika Zgłobickiego oraz oddziałów wartowniczych, wreszcie licznych rozbitków i odprysków wszystkich dywizji armii „Pomorze”. Stopniowo dołączono do tej grupy formacje ratownicze, etapowe i marszowe, a także pozostałości pułkowe z VIII Okręgu Korpusu, które nie zostały wycofane za Bzurę. Szefem Sztabu grupy został major dyplomowany Augustyn Waluś. Wartość bojową 10 września 1939 roku miały dwa bataliony.

10 września 1939 r. – Wieczorem do obrońców Sochaczewa dołączył 3 batalion ze 144 rezerwowego pułku piechoty, zmobilizowany we Włocławku dla 44 rezerwowej dywizji piechoty.

10 września 1939 r. – W trybie pilnym – z racji zbliżających się do centrum miasta Niemców – po raz ostatni zebrali się członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej w Sochaczewie. Z polecenia naczelnika Romana Rotchimla zwołano zebranie dowódców poszczególnych oddziałów straży pożarnej. W nadzwyczajnym zebraniu wzięli udział m.in. Stanisław Górski, Władysław Kmieciak, Wacław Kobek, Zygmunt Kobek, Stanisław Sadowski, Jan Szymaniak i Stanisław Szytenchelm. Naczelnik Roman Rotchimel wobec zagrożenia wkroczenia w ciągu kilku godzin do centrum Sochaczewa wojsk niemieckich nakazał zabezpieczenie sprzętu strażackiego. Z magazynów remizy pobrano mundury i wyposażenie, postanowiono także ukryć samochód strażacki marki „Ford” ze zbiornikiem na wodę o pojemności 600 litrów i sztandar. Ten ostatni został zakopany w ogrodzie naczelnika straży, gdzie przeleżał całą okupację hitlerowską. Samochód strażacki ukrył również naczelnik, tym razem u swojej rodziny w okolicach Wiskitek.

11 września 1939 r. – O godzinie 7 rano w komunikacie informacyjnym sztabu armii „Pomorze” o położeniu nieprzyjaciela podpisanym przez szefa sztabu pułkownika dyplomowanego dr Ignacego Izdebskiego znalazła się nie potwierdzona informacja że „nie rozpoznane bliżej oddziały nieprzyjaciela zajęły Sochaczew”. W rzeczywistości Niemcy zajęli Boryszew, Czerwonkę i część miasta.

11 września 1939 r. – W Boryszewie Niemcy wydali nakaz natychmiastowego opuszczenia domów pod groźbą utraty życia.

11 września 1939 r. – Z rozkazu generała dywizji Władysława Bortnowskiego z Gąbina i Sannik w kierunku Sochaczewa i dolnej Bzury maszerowała pośpiesznie zorganizowana Grupa Operacyjna, składająca się z oddziałów Obrony Narodowej pod dowództwem byłego dowódcy 16 dywizji piechoty pułkownika dyplomowanego Stanisława Świtalskiego i podpułkownika dyplomowanego Jana Maliszewskiego, dowódcy 35 pułku piechoty, wchodzącego w skład 9 dywizji piechoty walczącej w armii „Pomorze”. Podporucznik rezerwy Ignacy Borucki wspomina: „Dnia 11 września dostaliśmy rozkaz zdobycia Sochaczewa. Mówiono, że Niemcy przygotowują masową egzekucję ludności cywilnej. Z informacji jakie do nas dochodziły wynikało, że w tym celu hitlerowcy sprowadzili mężczyzn i kobiety na rynku. Dlatego też staraliśmy się jak najszybciej dostać do miasta. Nieprzyjacielskie lotnictwo utrudniało nam ten marsz”.

11 września 1939 r. – Około południa grupa pułkownika Świtalskiego usunęła Niemców z Sochaczewa. Nieprzyjaciela udało się usunąć, ale było wiadomo, że nie uda się utrzymać miasta w polskich rękach, gdy Niemcy ściągną większe siły. Pozostali w mieście saperzy z 48. batalionu saperów, mieli zadanie bronić mostu, ale i oczekiwali rozkazu jego wysadzenia w ostatniej chwili. W wyniku wybuchów, zniszczone zostały główne przęsła. Miało to bardzo ważne znaczenie strategiczne, gdyż uniemożliwiało, a przynajmniej utrudniało szybkie poruszanie się wojsk niemieckich w kierunku Warszawy i tym samym opóźniało zajmowanie przez Niemców poszczególnych miejscowości. Huk eksplozji i brzęk potłuczonych szyb w najbliższych domach obwieścił, że przeprawy przez Bzurę już nie ma.

11 września 1939 r. – Według innej wersji wydarzeń, Niemcy wycofując się pośpiesznie o świcie z Sochaczewa, pod naciskiem 48 batalionu saperów, zniszczyli za sobą most na Bzurze. Mimo zniszczenia mostu, przejście na drugą stronę rzeki było wciąż możliwe, jednak tylko dla osób bardzo sprawnych i odważnych. Ci mogli przeprawić się przez Bzurę „suchą nogą” po niezniszczonych elementach mostu. Most miał duże znaczenie dla rozwoju gospodarczego miasta i życia codziennego jego mieszkańców. Jego zniszczenie przecięło drogowy szlak komunikacyjny łączący Warszawę z Płockiem, czy Łowiczem.

11 września 1939 r. – O świcie dowódca saperów armii „Pomorze” podpułkownik Emil Strumiński wykonał natarcie 48. batalionem saperów oraz batalionem marszowym i opanował teren aż po stację kolejową. Polacy odebrali tu cenną zdobycz w postaci 3 pociągów z żywnością, 10 cystern z benzyną, a także dużą ilość granatów ręcznych. W wyniku jednoczesnego bombardowania pociągu wybuchł pożar, który ugaszono, spłonęło jednak kilka wagonów masek przeciwgazowych i amunicji.     Podporucznik rezerwy Ignacy Borucki wspomina: „…kiedy batalion przystąpił do rozładowywania pociągu towarowego, który nadszedł z Warszawy z ładunkiem żywności i papierosów dla naszego pułku. Strzelano do nas zza dalszych wagonów. (…) Później nadleciały samoloty i zbombardowały drogocenny transport. Były tam przecież papierosy i chleb. Po nalocie żołnierze i oficerowie zaopatrywali się w papierosy i przydymiony chleb z płonących wagonów. Po nieudanym rozładunku batalion otrzymał rozkaz obrony przeprawy naszego pułku przez Bzurę”.

11 września 1939 r. – Po zajęciu Sochaczewa pułkownik Świtalski natychmiast przystąpił do organizowania obrony przedmościa na prawym brzegu Bzury. Rozpoczęto odbudowę zniszczonego mostu, a ponadto zbudowano drugi pontonowy, wykorzystując do tego część 181 i 182 lekkich kolumn pontonowych oraz siły 48 batalionu saperów i resztki 8 batalionu saperów z Torunia. Zgrupowanie pułkownika Świtalskiego objęło dozorowanie Bzury od Sochaczewa po Brochów na północy.

12 września 1939 r. – Najcięższe z dotychczasowych ostrzałów artyleryjskich i bombardowań lotniczych Sochaczewa. Ich celem było zadanie dotkliwych strat miastu i jego mieszkańcom, poza tym miał duże znaczenie psychologiczne, obliczone na złamanie ducha walki, wywołanie paniki i psychozy strachu. Przez całe przedpołudnie samoloty niemieckie niemal bez przerwy bombardowały miasto. W centrum bomby trafiły w liczne domy na ulicy Warszawskiej, Staszica, Traugutta i Reymonta. Na ulicach miasta leżały do wieczora trupy. Dopiero pod osłoną nocy grzebano zmarłych na prowizorycznych cmentarzach. Jeden z nich wspólnie ze swymi pracownikami przygotowała w ogrodzie swego dworu Halina Garbolewska, właścicielka majątku w Czerwonce, działaczka Polskiego Czerwonego Krzyża.

12 września 1939 r. – W wyniku bombardowania i ostrzału artyleryjskiego miasta przez nieprzyjaciela zaczął płonąć kościół św. Marii Magdaleny – stanowiący w okresie międzywojennym kaplicę przedpogrzebową – i zabudowania w których niegdyś mieszkały zakonnice - dominikanki. Uszkodzenia budynków były znaczne. Zniszczone zostały dachy, uszkodzone w znacznym stopniu mury, a wyposażenie wnętrz strawił ogień.

12 września 1939 r. – Kolejne bomby zrzucane przez nieprzyjaciela trafiły w kościół parafialny pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej, który został znacznie uszkodzony. W ogniu stanęła wieża, całkowitemu zniszczeniu uległ dach, mury kościoła w wielu miejscach doznały znacznych uszkodzeń, drewniane elementy ołtarzy spłonęły, witraże wyleciały w powietrze, natomiast posadzkę pokrył gruz. Zbombardowany został również stojący obok gmach byłego klasztoru dominikanów. Ocalała, nie doznając żadnego uszczerbku, jedynie figura Chrystusa stojąca przed kościołem, a w samym kościele ocalał XV-wieczny obraz Matki Bożej Różańcowej.

12 września 1939 r. – Organista Stanisław Ochalski widząc płonący kościół św. Marii Magdaleny (stanowiący w dwudziestoleciu międzywojennym kaplicę przedpogrzebową) na prośbę dziekana i jednocześnie proboszcza Wincentego Trojanowskiego wyniósł Najświętszy Sakrament i przeniósł do kościoła Matki Bożej Różańcowej (podominikański). Kiedy ten został jakiś czas później tego samego dnia trafiony pociskami artyleryjskimi i zaczął płonąć, ktoś inny przeniósł Najświętszy Sakrament do willi dr Adolfa Ossowskiego, mieszczącej się przy ulicy ks. Ignacego Skorupki (obecnie ulica Hanki Sawickiej). Oprócz Najświętszego Sakramentu organista wyniósł, ratując w ten sposób od zniszczenia,  najcenniejsze przedmioty znajdujące się w świątyni parafialnej, wśród nich siedemnastowieczny krzyż z relikwią, monstrancję oraz szaty liturgiczne a także księgi metrykalne z początku XIX wieku. Kiedy organista po raz kolejny wracał do świątyni, zburzona została wschodnia jej ściana, a odłamek eksplodującego obok pocisku rozerwał mu prawą nogę. Stanisław Ochalski zmarł tego samego dnia.

12 września 1939 r. – Proboszcz i jednocześnie dziekan sochaczewski ks. Wincenty Trojanowski w wyniku silnego bombardowania miasta opuścił ostatecznie Sochaczew i schronił się we dworze w Rokotowie. Jego dalsze losy nie są znane.

12 września 1939 r. – Intencją dowódcy armii „Pomorze” generała dywizji Władysława Bortnowskiego – wobec niepomyślnych zdarzeń w Sochaczewie, gdzie broniące go oddziały Obrony Narodowej zostały wyparte z miasta na zachodni brzeg Bzury – było przesunięcie w ten rejon całości sił 26 dywizji piechoty. Ta była jednak jeszcze dość daleko. Zdecydowano więc wysłać transportem samochodowym najpierw jedynie II batalion 18 pułku piechoty i dwie baterie 26 pułku artylerii lekkiej – 5 baterię armat 75 mm z II dywizjonu pod dowództwem porucznika Andrzeja Doroszewskiego i 8 baterię haubic 100 mm z III dywizjonu dowodzoną przez kapitana Czesława Smosarskiego. Miały one pełnić rolę straży przedniej armii „Poznań” i „Pomorze”. Ich zadaniem było obsadzenie przedmieścia Sochaczewa i osłona przepraw przez Bzurę dla armii „Pomorze”. Dwa pozostałe bataliony 18 pułku piechoty podeszły pod Sochaczew 12 września 1939 roku, ale nie wzięły udziału w bezpośredniej walce o miasto.

13 września 1939 r. – Przed świtem przybyły pod Sochaczew przednie oddziały z 26 dywizji piechoty - II batalion piechoty (pod dowództwem majora Feliksa Aleksandra Kozubowskiego) 18 pułku piechoty i II dywizjon artylerii (pod dowództwem majora Stanisława Piro) 26 pułku artylerii lekkiej. Ze względu na dużą odległość do Sochaczewa oraz potrzebę udzielenia szybkiej pomocy oddziałom Obrony Narodowej żołnierze z 18 pułku piechoty zostali przerzuceni transportem samochodowym.

13 września 1939 r. – O świcie – wobec wcześniejszego zniszczenia mostu drogowego – żołnierze polscy szybko zbudowali prowizoryczny most pontonowy „z łódek, pali i pomostów”. O godzinie szóstej rano II batalion piechoty pod dowództwem majora Feliksa Kozubowskiego, bez większych trudności ze strony Niemców, wkroczył do miasta. Tam „przy wsparciu 5 baterii z II dywizjonu [26 pułku artylerii lekkiej – B.K.] dowodzonej przez porucznika Andrzeja Doroszewskiego i oficera ogniowego podporucznika Mateusza Trzeciaka oraz 7 baterii III dywizjonu pod dowództwem porucznika Romualda Rodego i oficera ogniowego [podporucznika rezerwy – B.K.] P[iotra – B.K.]. Łyszkowskiego utworzył na wschodnich przedmieściach 2 przyczółki” (Władysław Pałucki).

13 września 1939 r. – Porucznik rezerwy Marian Tomasz Himmel wraz z dowodzoną przez siebie 4 kompanią z II batalionu 18 pułku piechoty i dwoma ciężkimi karabinami maszynowymi zajął wschodni skraj miasta i wylot drogi na Błonie, które zajęły już 8 września oddziały niemieckie z 4 dywizji pancernej.

13 września 1939 r. – Południowy skraj miasta, a dokładniej rejon dworca kolejowego, z wylotem drogi prowadzącej do Żyrardowa obsadziła 5 kompania z II batalionu 18 pułku piechoty pod dowództwem kapitana Antoniego Sygnarka. Dołączył do niej I pluton z 6 kompanii piechoty pod dowództwem podporucznika rezerwy Ignacego Szepsa. Walczący mieli również do dyspozycji dwa ciężkie karabiny maszynowe i działko przeciwpancerne.

13 września 1939 r. – 6 kompania z II batalionu 18 pułku piechoty – bez I plutonu pod dowództwem podporucznika rezerwy Ignacego Szepsa, który wsparł 5 kompanię – pod dowództwem porucznika służby stałej Edwarda Białacha, jako odwód dowódcy batalionu zajęła obecny plac Kościuszki i inny południowy skraj miasta, z wylotem szosy na Bolimów (obecnie skrzyżowanie ulicy Traugutta z 15 Sierpnia i okolice cmentarzy żydowskiego i katolickiego).

13 września 1939 r. – Dowództwo II batalionu i tym samym dowództwo obrony Sochaczewa ulokowało się na pewien czas w budynku starostwa. Według części historyków dowództwo mieściło się przez pewien czas również w ratuszu, który władze miejskie opuściły przed tygodniem. Obecnie w tym ostatnim budynku znajduje się Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą.

13 września 1939 r. – O świcie pod Sochaczewem pojawił się oddział rozpoznawczy 19 niemieckiej dywizji piechoty. W ślad za nim nadciągnęły dodatkowe siły czołowe dywizji, które przeszły do natarcia, obsadzając do południa Bzurę w rejonie Kozłowa Biskupiego i Kozłowa Nowego oraz łuk linii kolejowej na południe od Sochaczewa. Na Sochaczew maszerowały w dalszym ciągu kolejne oddziały nieprzyjaciela od strony Żyrardowa, Bolimowa i Błonia.

13 września 1939 r. – Na zachodnim brzegu Bzury, w rejonie wsi Kuznocin i Rozlazłówek zajęły stanowiska ogniowe trzy baterie armat 75 mm wzór 97 z II dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej pod dowództwem majora Stanisława Piro. Kapitan Jan Erlich dowodził 4 baterią, porucznik Andrzej Doroszewski - 5, a podporucznik Arseniusz Kuczyński – 6.

13 września 1939 r. – Na uszkodzonej wieży kościelnej, na dachu jednej z kamienic i na poddaszu młyna (przy obecnej ulicy 1 Maja) żołnierze polscy umieścili punkty obserwacyjne. O punkcie obserwacyjnym w tym ostatnim miejscu wspomina oficer zwiadowczy 9 baterii III dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej podporucznik rezerwy Paweł Wiktorski. „Budynek ma kilka kondygnacji, niezłe mury, solidne kleinowskie stropy. Mocny jest na pewno, wgląd w teren zapewniony, jedyny mankament stanowi to, że wyróżnia się z otoczenia swoją jasną, wysoką sylwetką. No, ale pozostałe walory przeważają”.

13 września 1939 r. – Na polu bitwy wokół Sochaczewa tego dnia zginęło lub zmarło w wyniku odniesionych ran kilkuset żołnierzy. Jedynie kilku udało się zidentyfikować z imienia i nazwiska: szeregowi Alojzy Górski, Władysław Kluk (straż graniczna), Uszer Landa (26 pułk artylerii lekkiej), Jan Miłzon, Jan Mitron (4 pułk piechoty legionów), podporucznik rezerwy Abram Kurz (18 pułk piechoty). Wszyscy oni zostali pochowani na cmentarzu wojskowym w Sochaczewie-Trojanowie przy ulicy 600-lecia i w kwaterze wojskowej na cmentarzu parafii św. Wawrzyńca w Sochaczewie przy ulicy Traugutta.

13 września 1939 r. – Przez cały dzień Niemcy ostrzeliwali miasto artylerią i wielokrotne nacierali piechotą, używając czołgów. Natarcia szły od strony Żyrardowa i Boryszewa. Zmotoryzowane oddziały niemieckie zbliżały się do Sochaczewa również od strony Warszawy. Musiały jednak najpierw usunąć dużą zaporę minową, którą wcześniej położyła na przedpolach Sochaczewa ich 19 dywizja piechoty.

13 września 1939 r. – W południe czoło nieprzyjacielskich wojsk poruszające się drogą od strony Warszawy w kierunku Sochaczewa dotarło do Paprotni, dwie inne kolumny niemieckich wojsk osiągnęły Pawłowice i Wiejce. Szosą z Błonia na Sochaczew podążały: I batalion zmotoryzowanego pułku SS „Leibstandarte Adolf Hitler”, 36 pułk czołgów (bez I batalionu) i III dywizjon 103 pułku artylerii lekkiej, nawiązując łączność z 19 dywizją piechoty z XI korpusu pod dowództwem generała Wilhelma von Leeba.

13 września 1939 r. – Szef sztabu armii „Poznań” pułkownik dyplomowany Stanisław Lityński zanotował, że „na przedpolu Sochaczewa nieprzyjaciel rano nacierał baonem wspierając natarcie kilku czołgami; w ciągu dnia nie przekroczył nigdzie w tym rejonie rzeki Bzury”.

13 września 1939 r. – Około południa Niemcy zaatakowali polskie stanowiska zmasowanym ogniem artylerii. Ostrzał był tak silny, że dopiero pod osłoną nocy można było uprzątnąć zwłoki zalegające ulice. Pod kruszącą siłą pocisków ciężkiej artylerii i bomb burzących zapadały się frontony coraz to nowych domów.

13 września 1939 r. – Podążając ku Sochaczewowi 4 dywizja pancerna została bezpośrednio wsparta zmotoryzowanym pułkiem SS „Leibstandarte Adolf Hitler” wzmocnionym batalionem czołgów podążającym spod Błonia. Wymieniony pułk SS był jedną z najbardziej elitarnych jednostek wojskowych, wyrosłych z oddziału straży przybocznej Hitlera. Przyjmowano do niej jedynie ochotników i to po bardzo starannej selekcji.

13 września 1939 r. – Około południa pod Sochaczew podeszły pierwsze oddziały niemieckiej 19 dywizji piechoty. Po rozpoznaniu jakimi siłami miasto zostało obsadzone, przystąpiły do natarcia, które zatrzymali żołnierze polscy ogniem zaporowym karabinów maszynowych i dział. Wkrótce weszły jednak do akcji kolejne oddziały, tym razem z 4 dywizji pancernej. Niemcy wsparci około 60 czołgami i żołnierzami doborowego pułku SS „Leibstandarte Adolf Hitler” do późnego wieczora atakowali stanowiska obsadzone przez obrońców Sochaczewa.

13 września 1939 r. – Artyleria niemiecka prawdopodobnie dzięki informacjom dywersantów lub rozpoznania lotniczego, po południu, z krótkimi przerwami, przez dwie godziny ostrzeliwała dwór w Kątach, położony około 5 kilometrów na północ od Sochaczewa. Mieściło się w nim dowództwo 18 pułku piechoty i II dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej.

13 września 1939 r. – Wieczorem został zabity, rażony odłamkiem pocisku artyleryjskiego lekarz batalionu podporucznik rezerwy Abram Kurz. Szef 5 kompanii II batalionu 18 pułku piechoty sierżant Józef Skórka uważa, że zabójstwa mogli dokonać dywersanci, których w mieście nie brakowało. „Wychodząc z ulicy na teren rynku ujrzałem leżącą na chodniku, pod murem, postać. Był to lekarz batalionu dr Abram Kurz. Nie miał przy sobie broni, ani dokumentów, z jego głowy sączyła się krew. Prawdopodobnie zabójstwa dokonali dywersanci”.

13 września 1939 r. – Najsilniejsze natarcie Niemcy skierowali na stanowiska 4 kompanii którą dowodził porucznik rezerwy Marian Tomasz Himmel i 5 kompanii dowodzonej przez kapitana Antoniego Sygnarka. Pierwsza z wymienionych kompanii broniła wylotu drogi (obecnie ulica Warszawska) prowadzącej do Błonia, druga natomiast broniła wylot drogi prowadzącej do Żyrardowa. Żołnierze polscy natarcie nieprzyjaciela odpierali z ogromnym wysiłkiem i dużymi własnymi stratami.

13 września 1939 r. – Czołgi niemieckie podążające na Sochaczew od strony Żyrardowa zostały zatrzymane. Pozostawione bez osłony czołgów drobne grupy wrogiej piechoty szybko zostały spędzone z przedpola. W wyniku wymiany ognia zginął m.in. Uszer Landa. Śmierć bombardiera opisuje jego dowódca porucznik Andrzej Doroszewski. „Odłamek rozrywającego się tuż przy dziale pocisku rozpruwa mu brzuch. W jakimś niepojętym szoku jakby skamieniał i nie wypuścił z ręki właśnie trzymanego ciągła. Działo jest załadowane, ale jeszcze nie wycelowane. Padając, zamkowy pociąga automatycznie ciągło i pada strzał. (…) Kilkoma opatrunkami osobistymi podwiązujemy mu rozpruty brzuch, kładziemy na wóz telefoniczny i jak najszybciej do szpitala. Niestety umiera w drodze, akurat gdy wóz przejeżdżał koło cmentarza…”.

13 września 1939 r. – Kiedy punkt obserwacyjny przy domku dróżnika kolejowego, w pobliżu skrzyżowania drogi z torami kolejowymi na południowo-wschodnim skraju Sochaczewa został wieczorem z prawej strony, czyli od strony Boryszewa, oskrzydlony przez Niemców dowódca 5 baterii II dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej porucznik Andrzej Doroszewski nakazał wycofanie się żołnierzy i odprowadzenie działa na stanowisko baterii.

13 września 1939 r. – W godzinach popołudniowych I i III batalion 18 pułku piechoty zostały wycofane spod Sochaczewa.

14 września 1939 r. – Miejsce dowodzenia obroną miasta w miejskim ratuszu będąc coraz bardziej zagrożone sprawiło, że major Feliks Kozubowski po północy wydał dowódcy 4 kompanii porucznikowi Marianowi Tomaszowi Himmlowi rozkaz przysłania przed magistrat jednego plutonu. O godzinie 1.40 w nocy porucznik Marian Tomasz Himmel pisał w meldunku do dowódcy II batalionu 18 pułku piechoty majora Kozubowskiego: „Rozkaz otrzymałem. Z chwilą odesłania przed Magistrat jednego plutonu będę bardzo osłabiony na bardzo rozległych stanowiskach. Pluton jednakże wysyłam”.

14 września 1939 r. – Wokół Sochaczewa zginęło tego dnia na polu bitwy lub umarło wkrótce w wyniku odniesionych ran kilkaset osób – żołnierzy i osób cywilnych. Jedynie część z nich udało się zidentyfikować z imienia i nazwiska. Z 18 pułku piechoty zginęli strzelcy Jan Adamiak, Bolesław Andrzejczak, Władysław Chojnacki, Hersz Cukier, Franciszek Dieprzkiewicz, Pirec Gerszom, Antoni Jagielski, Stanisław Krawczyk, Antoni Skrzaczyński, Ignacy Smakowski, Tobiasz Szaja, Piotr Uczka, Władysław Urbańczuk, Ignacy Wojewoda, Aleksy Zaborski, Marek Żak, kaprale Tadeusz Gorfat, Bolesław Sapis, podporucznik Michał Skuza, starszy strzelec konny z 7 pułku strzelców konnych Andrzej Stachowiak, strzelec z 61 pułku piechoty Andrzej Śmierzchalski oraz inni żołnierze z niezidentyfikowanych oddziałów - strzelcy Tadeusz Szewczyk, Zygmunt Szor, szeregowi Tomasz Kurzacz, Stanisław Puchała, Edmund Tatara i plutonowy podchorąży Edmund Tara. Wszyscy oni zostali pochowani na cmentarzu wojskowym w Sochaczewie-Trojanowie przy ulicy 600-lecia i w kwaterze wojskowej na cmentarzu parafii św. Wawrzyńca w Sochaczewie przy ulicy Traugutta.

14 września 1939 r. – Dowódca armii „Pomorze” generał dywizji Władysław Bortnowski w rozkazie stwierdził, „że Sochaczew i jego utrzymanie jest szczególnie ważne ze względu na działania…na kierunku Łowicz-Skierniewice”. Miasto usytuowane nad Bzurą, na jej prawym, wyższym brzegu, stanowiło rzeczywiście strategicznie ważny punkt dla wojska polskiego. Jego zajęcie i utrzymanie przez jak najdłuższy czas umożliwiało, jeśli nie osiągnięcie zwycięstwa nad Niemcami, co wobec ich znacznej przewagi było niemożliwe, to przynajmniej uchwycenie obszaru dogodnego do przebicia się przez okrążenie i umożliwienie swobodnego odejścia głównych sił polskich do Warszawy i tam kontynuowania walki.

14 września 1939 r. – W warunkach, gdy wykrwawieni i wyczerpani polscy żołnierze trzymali się resztkami sił, około 4 nad ranem major Feliks Kozubowski podjął decyzję o wycofaniu dowodzonego przez siebie batalionu z miasta na lewy zachodni brzeg Bzury.

14 września 1939 r. – Dowódca 5 kompanii II batalionu 18 pułku piechoty kapitan Antoni Sygnarek otrzymał zadanie opuszczenia dotychczas zajmowanych stanowisk. „Marsz zebranej 5 kompanii pośród gruzów miasta unaocznił jak bardzo wojsko jest zmęczone i wyczerpane. Skierowawszy ppor. Wałęzę na most pontonowy, zboczyłem na rynek w przypuszczeniu, że będzie tam d-ca II/18 pp, ale nie było go tam, nie było domów, ani ruin tylko zwały gruzu (…). „Mogła być godz. 5.30, gdy zjawili się dwaj o atletycznej budowie żołnierze, z których jeden wręczył mi zaadresowaną na moje nazwisko kopertę, w środku której był podpisany przez mjr. Kozubowskiego rozkaz o treści: o godz. 6 wysadzić most pontonowy w powietrze. Nie mając pewności, czy patrole styczności zeszły z przedpola, nie dałem saperom polecenia uruchomienia korbki induktora, zrobiłem to o 7.00, gdy z przeciwległego brzegu Bzury ostrzelał nas karabin maszynowy. Poinformowany przez saperów, którzy pomaszerowali na północ, że II/18 p.p. odszedł drogą na Kąty, udałem się w tym kierunku”.

14 września 1939 r. – Żołnierze polscy opuściwszy miasto wysadzili częściowo w powietrze prowizoryczny most pontonowy. Dowódca 5 baterii II dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej porucznik Andrzej Doroszewski po latach wspominał: „Wycofanie się z Sochaczewa było sprawne i zgodne z planem. Niemcy na razie nie spostrzegli odwrotu. Sądzę, że raczej na skutek rozpoczętego tuż przed świtem ostrzału. Spodziewali się czegoś wręcz przeciwnego. Melduję się u dowódcy batalionu na czele kolumny, informuję go o moich planach obiadowych prosząc by w marszu przewidział przerwy na posiłek. Major jest zachwycony – okazuje się, że jego wojsko „pości” już 48 godzin. Jest zdziwiony, że mam kuchnię. (…) Nie było jednak sądzone by piechota zjadła ten obiad”.

14 września 1939 r. – O świcie w czasie marszu do folwarku w Kątach, dowódca II batalionu 18 pułku piechoty major Feliks Kozubowski został zatrzymany przez dowódcę piechoty 26 dywizji piechoty pułkownika dyplomowanego Tadeusza Piotra Parafińskiego, który wydał rozkaz zawrócenia batalionu z kierunku Kątów do miasta. Dowódca 5 kompanii II batalionu 18 pułku piechoty kapitan Antoni Sygnarek tak wspomina spotkanie obu oficerów. „Przed Kątami ujrzałem na szosie stojącą kolumnę; doszedłszy, zobaczyłem mjra Kozubowskiego z płk. dypl. Parafińskim, d-cą p.d. 26 d.p. Zbliżywszy się bezpośrednio z zamiarem zameldowania o wysadzeniu mostu, usłyszałem ostre zakończenie rozmowy: marsz z powrotem na stanowiska! z równoczesnym wskazaniem wojsku ręką kierunku Bzury”. Więcej o spotkaniu obu oficerów wspomina porucznik Andrzej Doroszewski: „Właśnie na dobre rozpoczęliśmy marsz, gdy z przeciwnej strony nadjechał samochód, zatrzymał się przed nami i wysiadł z niego d-ca piechoty dywizyjnej płk. dyp. Parafiński. W bardzo nieprzyjemnej i głośnej formie, nie pytając o sytuację, rozkazał natychmiastowy powrót i ponowne zajęcie Sochaczewa. Major Kozubowski słuchał jak skamieniały, nie odzywając się żadnym słowem. Płk. Parafiński wsiadł w samochód i odjechał. Zostaliśmy sami. Patrzę na majora. Mówi do siebie: To szaleństwo… to samobójstwo… i zawraca kolumnę”.

14 września 1939 r. – Żołnierze z II batalionu 18 pułku piechoty zawracają w kierunku Sochaczewa. Na początku kolumny żołnierzy szedł major, następnie dowódcy kompanii w jednej czwórce, a za nimi pozostali żołnierze batalionu w kolejności kompanii. Dowódca 5 kompanii II batalionu 18 pułku piechoty kapitan Antoni Sygnarek wspominał: „Po dojściu do Bzury major powiedział: „Wszystko słyszeliście, wszystko wiecie, wykonajcie”. Teraz zameldowałem: panie majorze, most wysadzony, z Sochaczewa Niemcy strzelali do mnie, 5 kompania nie ma amunicji”. Ja też nie mam, odparł cicho major i udał się w stronę zburzonego mostu drogowego. Perspektywa zdobywania Sochaczewa poprzez rzekę bez mostu, bez rozkazu organizującego wykonanie tego zadania i bez amunicji, krótko mówiąc, była mroczna”. Szef 5 kompanii II batalionu 18 pułku piechoty sierżant Józef Skórka wspominał dalej. „Żołnierze maszerowali głodni, zmęczeni, wyczerpani psychicznie kilkugodzinną walką. Do Bzury mieliśmy może jeszcze kilometr, kiedy z zamkowego wzgórza trysnęły serie z broni maszynowej…Nasze ckm odpowiedziały ogniem. Plutony poszły do przodu krótkimi skokami. Padli zabici i ranni. Wtedy zauważyłem, że niektórzy żołnierze zaczęli się ociągać, tu i ówdzie ktoś zostawał w tyle i nie szedł do przodu. Dowódca kompanii podjął odpowiednie kroki, ale w tym samym momencie w tyralierę uderzył bliski ogień broni maszynowej. Żołnierze przypięli się do ziemi. Ale nagle (…) Od strony północnej, z kierunku naszych wojsk uderzyły salwy artylerii. Bzura spowiła się głębami dymu. W północno-zachodniej części od miasta słychać było gwałtowny ogień ckm i głuche wybuchy granatów. Pomyślałem wtedy, że być może jakiś poznański pułk pośpieszył nam z pomocą. W prześwitach między wybuchami widać było uciekających na wschodni brzeg Niemców”.

14 września 1939 r. – Około godziny 10 pozostali przy życiu żołnierze II batalionu 18 pułku piechoty pod dowództwem majora Feliksa Kozubowskiego podjęli ponownie walkę mającą na celu odbicie zajętego już przez Niemców Sochaczewa. Pierwsza ku Bzurze ruszyła 5 kompania. Żołnierze po luźno rzuconych deskach na uprzednio zburzonym moście pontonowym, cały czas w ogniu niemieckiej broni ręcznej i maszynowej, osiągnęli ze znacznymi stratami wyższy brzeg miasta. Straty nie byłyby tak duże gdyby ze wzgórza zamkowego, nie strzelali cały czas do nich Niemcy. Szef 5 kompanii II batalionu 18 pułku piechoty sierżant Józef Skórka wspominał: „Rzuciliśmy się do przodu, rzeka była tuż, tuż. Ogień niemiecki stawał się coraz bardziej gorączkowy i chaotyczny. Dopadliśmy do Bzury. Niemieckie ckm-y ze wzgórza zamkowego umilkły. Natomiast z kierunku wschodniego i południowego zagrzmiały nieprzyjacielskie działa kładąc na rzece ogień zaporowy Przed nami ściana dymu i ognia, wokół jęki rannych. W lewo za mostem jacyś żołnierze przeprawiali się przez rzekę. Kapitan Sygnarek poderwał kompanię. Żołnierze byli wściekli i… z pianą na ustach poszli do przodu. Na wschodnim brzegu wyparliśmy Niemców z zamczyska. Dopiero teraz zobaczyłem jak ciężkie straty poniosła kompania (…)”.

14 września 1939 r. – Około południa żołnierze polscy z ciężkimi stratami osiągnęli pierwsze zabudowania i miejscowy rynek. Szef 5 kompanii II batalionu 18 pułku piechoty sierżant Józef Skórka wspominał: „Po osiągnięciu z ciężkimi stratami pierwszych zabudowań i rynku, żołnierze kontynuowali dalej natarcie. Posuwali się skokami, niszcząc niemieckie ciężkie karabiny maszynowe granatami ręcznymi i torowali sobie drogę bagnetami”. Porucznik Andrzej Doroszewski dodał „Niemcy i nasi zwarli się, wszystko się pomieszało, rozpoczęła się walka wręcz”. Sierżant Andrzej Skórka dadał „Przed kompanią pojawił się czworobok rynku (...) Niemcy ukryci w domach strzelają do nas z ckm-ów. Dopadamy pierwszych zabudowań. Stąd łatwiej prowadzić ogień”.

14 września 1939 r. – Do walki wprowadzona została jako odwód 7 kompania 18 pułku piechoty pod dowództwem porucznika rezerwy Konstantego Kozioła. Wraz z nastaniem zmroku po całodziennej walce ostatkiem sił żołnierze polscy wyparli Niemców z centrum miasta i zajęli wcześniejsze pozycje obronne. Sierżant Józef Skórka wspomina: „Nadszedł wieczór… Niemcy nie lubią walki nocnej, więc zaczęli się cofać. Ich straże tylne powstrzymywały nasze natarcie. Biliśmy się o każdą uliczkę, a nawet o pojedyncze domy (…). Ucichła artyleria. W ciemności słyszało się tylko łomot ręcznych granatów. Późnym wieczorem dotarliśmy do naszych poprzednich stanowisk”.

14 września 1939 r. – Podczas gdy Niemcy ciągle wzmacniali swoje oddziały walczące pod Sochaczewem nowymi siłami, wyczerpany II batalion 18 pułku piechoty 14 września 1939 roku został pozbawiony wsparcia artyleryjskiego. O świcie z rozkazu dowódcy II dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej majora Stanisława Piro opuściły rejon Sochaczewa dwie baterie artylerii wyposażone w armaty kalibru 75 mm wzór 97 – 4 bateria artylerii walcząca pod dowództwem kapitana Jana Erlicha i 6 bateria artylerii pod dowództwem podporucznika Arseniusza Kuczyńskiego. Odeszły one spod Sochaczewa do rejonu Gągolin–Patoki. Miały wesprzeć rozpoczętą z tego rejonu ofensywę 26 dywizji piechoty na Bednary–Nieborów–Skierniewice.

14 września 1939 r. – Z tych samych powodów dowódca III dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej major Mikołaj Palijenko zmuszony został do wydania rozkazu przesunięcia w wymieniony rejon 7 baterii haubic 100 mm dowodzonej przez podporucznika Romualda Rodego i 9 baterii haubic 100 mm pod dowództwem kapitana Władysława Sarbinowskiego. Wspierały one ogniem zaporowym II batalion 18 pułku piechoty.

14 września 1939 r. – I i III batalion 18 pułku piechoty zostały ostatecznie wycofane spod Sochaczewa. Natomiast 8 bateria artylerii wyposażona w haubice 100 mm pod dowództwem kapitana Czesława Smosarskiego z III dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej, zajmująca stanowisko ogniowe na północ od Rozlazłówka, w rejonie Karwowa, miała za zadanie wesprzeć znajdującą się pod Trojanowem grupę operacyjną pułkownika dyplomowanego Świtalskiego, która miała bronić w tym miejscu przeprawy przez Bzurę.

14 września 1939 r. – W rezultacie od świtu prowadzone przez samotny II batalion 18 pułku piechoty krwawe walki o utrzymanie Sochaczewa w polskich rękach wspierała tylko jedna, także samotna 5 bateria 26 pułku artylerii lekkiej, dowodzona przez porucznika Andrzeja Doroszewskiego.

14 września 1939 r. – Kilkakrotnie, w różnych odstępach czasowych Niemcy atakowali miasto z powietrza. Intensywne bombardowania połączone z ostrzałem artyleryjskim siały śmierć i zniszczenie. W mieście płonęło wiele budynków. Nikt nie gasił ognia, bo i nie było czym. Skuteczność polskiej obrony przeciwlotniczej ograniczały stosunkowo niewielkie możliwości bojowe w większości przestarzałego sprzętu.

14 września 1939 r. – Przed południem Niemcy zajęli cmentarz rzymsko-katolicki przy ulicy Traugutta. Wspomina o tym w swoim meldunku do dowódcy II batalionu 18 pułku piechoty majora Feliksa Kozubowskiego, pisanym w przeddzień śmierci dowódca 4 kompanii, porucznik rezerwy Marian Tomasz Himmel: „Przed chwilą otrzymałem meldunek z mojego lewego plutonu, że cmentarz leżący przede mną (mam tam czujkę) został zajęty przez npla. Wiadomość tę stwierdziłem dopiero przez moje patrole”.

15 września 1939 r. – Dowódca II batalionu 18 pułku piechoty major Feliks Kozubowski uważając utrzymanie Sochaczewa za niemożliwe wydał ostateczny rozkaz do odwrotu na zachodni brzeg Bzury. Najpierw polscy żołnierze musieli walczyć o przejście do rzeki, a następnie forsować ją pod ostrzałem niemieckiej artylerii i ciężkich karabinów maszynowych. Nie składając broni, lecz odstrzeliwując się nacierającym oddziałom niemieckim, żołnierze polscy przeprawiali się po zniszczonym moście pontonowym lub wpław przez Bzurę. W czasie przeprawy trafiony serią pocisków z karabinu maszynowego poniósł śmierć na kładce zniszczonego mostu pontonowego dowódca II batalionu 18 pułku piechoty major Kozubowski. Wraz z nim zginęło 4 usiłujących go ratować żołnierzy.

15 września 1939 r. – Tylko około 100 polskich żołnierzy przekroczyło Bzurę. Oprócz dowódcy II batalionu 18 pułku piechoty majora Feliksa Kozubowskiego 15 września 1939 roku polegli również dowódca 4 kompanii porucznik rezerwy Marian Tomasz Himmel, dowódca III plutonu 4 kompanii podporucznik Adam Marian Wzorek i dowódca I plutonu 2 kompanii ciężkich karabinów maszynowych podporucznik rezerwy Kacper Klaniewski.

15 września 1939 r. – W walkach wokół Sochaczewa zginęło tego dnia lub umarło wkrótce w wyniku odniesionych ran kilkaset osób – żołnierzy i osób cywilnych. Jedynie niewielką część z nich udało się zidentyfikować z imienia i nazwiska. Z 18 pułku piechoty polegli strzelcy Władysław Krauze, Józef Laskowski, Zdzisław Majewski, Zbigniew Ozimiński, Jan Pietrzak, Antoni Pokrzycki, Taczanowski, Hieronim Krasucki, Aron Kutner, szeregowi Józef Pipa, plutonowy Kłopotek, z 26 pułku artylerii lekkiej kanonierzy Józef Jóźwiak i Józef Gardiasz, ułan Franciszek Klajnicki z 17 pułku ułanów, plutonowy Stanisław Pokorski z 37 pułku piechoty, podporucznik Leon Kamiński z 41 pułk piechoty, pułkownik Mieczysław Łukowski z 14 dywizji piechoty oraz strzelcy z niezidentyfikowanych oddziałów Szyja Lewin, Marian Puszczyński, szeregowy Tadeusz Faulhaber i Hersz Józef Erdman. Wszyscy oni zostali pochowani na cmentarzu wojskowym w Sochaczewie-Trojanowie przy ulicy 600-lecia i w kwaterze wojskowej na cmentarzu parafii św. Wawrzyńca w Sochaczewie przy ulicy Traugutta.

15 września 1939 r. – Po rozbiciu II batalionu 18 pułku piechoty i wycofaniu się jego resztek za Bzurę, walka o miasto i przeprawę przez Bzurę pod Sochaczewem nie zakończyła się. W godzinach popołudniowych 15 września 1939 roku generał brygady Edmund Knoll-Kownacki otrzymał wiadomość o pojawieniu się na północ od Sochaczewa nowych sił pancernych nieprzyjaciela. W związku z tym dowódcy poszczególnych dywizji otrzymali w godzinach wieczornych wytyczne w sprawie natarcia na Sochaczew, a przede wszystkim użycia artylerii w walce z czołgami. W wytycznych dla 25 dywizji piechoty nakazane zostało także działanie na rzecz 17 dywizji piechoty, mającej uderzyć frontalnie na Sochaczew, w rejonie którego stwierdzono obecność czołgów wroga. Do natarcia na Sochaczew dowódca 17 dywizji piechoty wchodzącej w skład armii „Poznań” pułkownik dyplomowany Mieczysław Stanisław Mozdyniewicz wyznaczył 68 i 69 pułk piechoty. I batalion 68 pułku piechoty z 6 baterią II dywizjonu artylerii lekkiej miał opanować most na Bzurze w Trojanowie, a III batalion z 4 i 5 baterią miał nacierać wzdłuż szosy bezpośrednio na Sochaczew. Natomiast 69 pułk piechoty z III dywizjonem artylerii (bez 7 baterii) miał opanować południową część Sochaczewa wraz ze stacją kolejową. I batalion miał uderzać na Sochaczew przez Lubiejew-Dachowę, a II batalion przez Władysławów.

16 września 1939 r. – Na skutek trudnej sytuacji, jaka powstała na odcinku działania 14 dywizji piechoty, nastąpiła zmiana w zadaniach, które miała wykonać 17 dywizja piechoty. Na Sochaczew nacierać miał tylko 68 pułk piechoty, wspierany II dywizjonem artylerii. W wyniku dalszych niekorzystnych dla Polaków zmian na froncie do natarcia na Sochaczew wyruszyły tylko dwa bataliony 68 pułku piechoty. I batalion uderzył w godzinach popołudniowych na dwór w Trojanowie i tamtejszy most na Bzurze. Jednak o zmierzchu batalion został zaatakowany silnym ogniem artyleryjskim i uległ rozproszeniu w lesie Karwowo, a jego drugi z kolei dowódca, kapitan Bronisław Magdziarski, zaginął. Podporucznik rezerwy Władysław Pałucki wspomina: „Tylko jedna – 8 kompania [z II batalionu – B.K.] 68 pułku piechoty z tej dywizji [17 dywizji piechoty – B.K.], dowodzona przez ppor. Jana Szybczyńskiego, około godziny 22, wkroczyła do miasta i nawet osiągnęła jego rynek”. Wkrótce jednak – według relacji dowódcy 17 dywizji piechoty pułkownika dyplomowanego Mieczysława Stanisława Mozdyniewicza, którą przytacza podporucznik rezerwy Władysław Pałucki – wobec użycia oddziałów tej dywizji na kilku kierunkach i poważnej sytuacji na odcinku 14 dywizji piechoty, która została zdziesiątkowana przez niemieckie czołgi, wysunięty do przodu II batalion 68 pułku piechoty, w tym także wymienioną wcześniej 8 kompanię, ściągnięto spod Sochaczewa na poprzednie, wyjściowe stanowiska. „W tym, wydawałoby się korzystnym dla Sochaczewa popołudniu, zamiar obsadzenia miasta większymi siłami, co dawało duże możliwości manewru skrzydłowego do wydostania się z okrążenia został zniweczony, zaś chwilowe opanowanie części miasta przez kompanie piechoty było w tych walkach epizodem bez większego znaczenia militarnego”.

16 września 1939 r. – Rozpoczęte przez Niemców o godzinie 6 rano nowe natarcie na Sochaczew nie złamało żołnierzy porucznika Andrzeja Doroszewskiego. Cały czas kładł on ogień zaporowy na wschodni brzeg Bzury aż do godziny 16. Niepozwalało to przejść Niemcom Bzurę w Sochaczewie. Dopiero wtedy przybył tu dowódca zgrupowania Obrony Narodowej pułkownik dyplomowany Świtalski, który zresztą wkrótce odjechał. Pozycja była jednak nie do utrzymania i porucznik Doroszewski wraz ze swoimi podwładnymi wycofał się z Sochaczewa. Pułkownik Świtalski, którego grupa miała za zadanie utrzymanie przeprawy na północ od Sochaczewa w Trojanowie, wycofał się. Na tym odcinku wsparcie artyleryjskie dawała jedynie 8 bateria 26 pułku artylerii lekkiej kapitana Czesława Smosarskiego.

16 września 1939 r. – W walkach wokół Sochaczewa zginęło tego dnia na polu bitwy lub umarło wkrótce w wyniku odniesionych ran kilkaset osób – żołnierzy i osób cywilnych. Żołnierze pochodzili głównie z 29, 56, 68, 69 pułku piechoty. Jedynie około 150 z nich udało się zidentyfikować z imienia i nazwiska. Wszyscy oni zostali pochowani na cmentarzu wojskowym w Sochaczewie-Trojanowie przy ulicy 600-lecia i w kwaterze wojskowej na cmentarzu parafii św. Wawrzyńca w Sochaczewie przy ulicy Traugutta. Wśród poległych znaleźli się m.in. podporucznicy Władysław Gąg (26 pułk piechoty), Paweł Gross (29 pułk strzelców konnych), Zbysław Kapczyński (69 pułk piechoty), Witold Krajewski (69 pułk piechoty), Janusz Snay (29 pułk piechoty), major Stanisław Szczygieł (29 pułk strzelców konnych).

17 września 1939 r. – Do miasta wkroczyli żołnierze niemieccy z 4 dywizji pancernej oraz zmotoryzowanego pułku SS „Leibstandarte Adolf Hitler”, tym samym dla ludności Sochaczewa rozpoczęła się trwająca blisko 1990 dni okupacja hitlerowska. Oddziały frontowe udawały się dalej w kierunku Warszawy.

18 września 1939 r. – Mieszczący się w budynku szkoły powszechnej szpital wojenny nr 802 po zajęciu Sochaczewa przez Niemców stał się szpitalem jenieckim. Budynek był w złym stanie technicznym, do tego było brak szyb. Obok budynku leżały ławki, szafki, pomoce szkolne, książki, zeszyty, obrazy. Część z tych rzeczy, zanim zdołano je zabezpieczyć Niemcy spalili. Komendantem szpitala jenieckiego został niemiecki oficer dr Redl, który przybył do Sochaczewa z trzema innymi niemieckimi lekarzami. Jednym z jego organizatorów ze strony polskiej służby sanitarnej został major dr Jerzy Saciuk. Po przejściu szpitala pod nadzór niemiecki Niemcy pozwolili pracować w nim polskim lekarzom z miejscowego szpitala - dr Bolesławowi Czudowskiemu, dr Janowi Lemańczykowi, wreszcie studentowi medycyny Januszowi Biernackiemu i studentce J. Gładkiej. Duża liczba rannych żołnierzy od samego początku sprawiała trudności personalne (brak dostatecznej liczby chirurgów), lecznicze (brak medykamentów), zaopatrzeniowe (sygnalizowane braki środków opatrunkowych), żywnościowe (brak chleba i wody) i intendenckie (brak łóżek i bielizny). Minimalne ilości leków, środków opatrunkowych i artykułów żywnościowych przydzielały władze niemieckie. Głównie jednak opierano się na zapobiegliwości personelu szpitala. Sytuacja poprawiła się, gdy Niemcy pozwolili na opiekę nad chorymi ludności cywilnej.

19 września 1939 r. – Do miasta tuż za wojskiem niemieckim wkroczyła też hitlerowska policja, która przystąpiła do organizowania „nowego porządku”. Tym samym rozpoczęły się rządy Wehrmachtu, które trwały krótko, bo tylko do 25 października 1939 roku, ale krwawo zapisały się w historii miasta i jego najbliższych okolic.

20 września 1939 r. – Oddziały techniczne Wehrmachtu rozpoczęły budowę drewnianych mostów polowych na Bzurze, biegnących obok zniszczonego mostu drogowego. Jeden z mostów miał służyć miejscowej ludności, dwa pozostałe wojsku niemieckiemu – piechocie i jednostkom zmotoryzowanym.

21 września 1939 r. – Niemcy zajęli budynki użyteczności publicznej, siedziby władz miejskich i powiatowych, jak i miejscowe zakłady przemysłowe. Od samego początku starali się nadać miastu wygląd typowo hitlerowski. Na urzędach i ulicach pojawiły się flagi ze swastyką, jak również hitlerowskie plakaty i tablice propagandowe. W mieście ustanowiono komendanta wojennego. Zakłady chemiczne-prochownia w Boryszewie stały się obozem dla polskich jeńców wojennych wziętych do niewoli. Przez obóz przewinęło się tysiące żołnierzy polskich.

22 września 1939 r. – W Boryszewie (przy obecnej ulicy Jana Sobieskiego) Niemcy rozstrzelali 50 jeńców wojennych z Bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej wchodzącego w skład 62 pułku 15 dywizji piechoty stanowiącej część składową armii „Pomorze”. Miał to być odwet za stłumienie niemieckiej dywersji w Bydgoszczy 3 września 1939 roku. W rzeczywistości rozstrzelani żołnierze pochodzili z batalionu, który w tym czasie w Bydgoszczy nie przebywał. Zginęli wówczas: strzelcy Stanisław Białecki, Florian Bogucki, Władysław Bonk, Wawrzyn Budziak, Stanisław Budzikowski, Wacław Damski, Feliks Gajewski, Stanisław Górski, Piotr Janowski, Stanisław Jeżowski, Jan Kaczmarek, Józef Kołodziej, Franciszek Kowalczyk, Alfons Kruk, Antoni Ludwikowski, Sylwester Łuczak, Stanisław Madej, Leonard Matecki, Piotr Nowak, Józef Pezalski, Leon Piszczek, Franciszek Prusak, Feliks Sarnecki, Józef Skoczyński, Stefan Sobieszczyk, Bronisław Strzępek, Julian Szpojda, Wojciech Wojtaszyk, Wojciech Wolnik, Franciszek Woźniak, Walenty Zieliński, starsi strzelcy Jan Degórski, Bolesław Dzierżanowski, Leon Loroch, Franciszek Nowak, Leon Wróblewski, Kazimierz Zimny, kaprale Józef Jarocki, Alfons Łosiński, Marian Osiński, Ignacy Polak, Kazimierz Prusak, Władysław Ziółkowski, kapral podchorąży rezerwy Jan Smoleński, plutonowi Jan Ławniczak, Feliks Zdrojewski, podporucznicy rezerwy Marian Kleydziński, Alojzy Kubacki, Jan Skupnik i kapitan Romuald Kłosowski. Zostali oni ostatecznie pochowani na cmentarzu parafialnym w Kozłowie Biskupim.

23 września 1939 r. – W Sochaczewie 4 dywizja pancerna pozostawiła swoje warsztaty remontowe, a także uszkodzone czołgi. „Wokół wieży ciśnień, przy zbombardowanym magazynie kolejowym, na ogrodzonym placu tzw. syndykatu (…) oraz na przyległych polach do syndykatu, Niemcy urządzili magazyny przejściowe dla zniszczonego, w wyniku bitwy nad Bzurą, sprzętu wojskowego. Stało tam dziesiątki czołgów niemieckich podziurawionych pociskami przeciwpancernymi i artyleryjskimi, szczątki niemieckich i polskich samolotów wojskowych, setki samochodów wojskowych i cywilnych, a za ogrodzeniem przy budynku syndykatu sterty karabinów i różnej innej broni. Teren ogrodzony był chroniony przez wartowników niemieckich” (Eugeniusz Macewicz).

28 września 1939 r. (?) – Do Sochaczewa przybył fotograf naczelnego dowództwa niemieckiej armii Hugo Jäger. Jego zadaniem było dokumentowanie sukcesów żołnierza niemieckiego na froncie wschodnim. Jest on autorem przynajmniej kilkunastu unikatowych kolorowych fotografii, które pokazują Sochaczew w pierwszych dniach po wkroczeniu do niego oddziałów nieprzyjacielskich. Poruszał się wraz z frontem i jako jeden z nielicznych w tamtych czasach robił kolorowe fotografie. Jego czarno-białe zdjęcia Sochaczewa znane są od wielu lat. Można je znaleźć w jednym z albumów, który nosi tytuł „Die Soldaten Fűhrers im Felde”, czyli „Żołnierze Fürera w polu”. Zawiera on 100 fotografii wykonanych w Polsce w trakcie i tuż po kampanii wrześniowej. Zostały one wykonane techniką stereoskopową. Album został wydany w 1940 roku przez wydawnictwo Raumbild-Verlag Otto Schőnstein z Monachium w formie oprawionej w płótno księgi z wklejanymi fotografiami niemieckich dowódców i mapami kampanii oraz opisem działań wojennych. Dodatkowo w okładkach w specjalnych kieszeniach umieszczono 100 stereoskopowych fotografii z jesieni 1939 roku oraz prosty, składany stereoskop. Album wydany był w celach propagandowych. Miał pokazywać triumfalny i humanitarny pochód przez Polskę armii niemieckiej.

29 września 1939 r. – Niemcy wyznaczają Sochaczew na punkt rozformowania polskich wojsk broniących Warszawy. W związku z tym w mieście pojawia się zwiększona liczba żołnierzy niemieckich. Wyznaczane są trasy przemarszu kolumn żołnierzy polskich idących do niewoli. Porządkowana jest obecna ulica Warszawska. „Na polach za torami kolejowymi, wzdłuż szosy żyrardowskiej, rozlokowało się wielkie obozowisko z tysiącami polskich żołnierzy, z pojazdami wojskowymi i wozami chłopskimi zabranymi kiedyś na podwodę” (Eugeniusz Macewicz).

30 września 1939 r. – Przez Sochaczew przemaszerowały pierwsze polskie oddziały wojskowe do niewoli niemieckiej. Byli to żołnierze broniący Warszawy. Na czele jednej z kolumn polskich żołnierzy idących do niemieckiej niewoli stał dowódca 25 dywizji piechoty generał brygady Franciszek Alter, który przez kilkanaście godzin przebywał w Sochaczewie. Początkowo żołnierze niemieccy odnosili się dość przyjaźnie do maszerujących przez Sochaczew polskich żołnierzy. Świadczy o tym wypowiedź adiutanta dowódcy II dywizjonu 26 pułku artylerii lekkiej podporucznika rezerwy Władysława Pałuckiego: „(…) Kolega mój podporucznik Lechosław Żurański, uczestnik bitwy nad Bzurą, oficer ogniowy 6 baterii, która 14 września prowadziła ogień zaporowy pod Sochaczewem, później ranny, następnie wzięty do niewoli, opowiadał mi, że Niemcy byli zdumieni i zaskoczeni odwagą i determinacją obrońców Sochaczewa. Mianowicie, kiedy w kilka dni później prowadzono wziętych do niewoli przez Sochaczew, a przechodzili obok świeżo usypanych mogił poległych żołnierzy polskich, znajdujący się tam, przy jednej mogile niemiecki oficer zatrzymał kolumnę jeniecką i wskazując na tę mogiłę powiedział po polsku: „Tu leży polski bohater major Kozubowski”, wówczas wszyscy stanęli frontem przed tą mogiłą i salutując oddali hołd poległemu dowódcy II batalionu 18pp”.

30 września 1939 r. – Na murach Sochaczewa pojawiły się plakaty z obwieszczeniem naczelnego dowódcy wojsk lądowych na wschodzie generała Waltera von Brauchitscha, sprawującego na terenach zajętych przez Niemców władzę wykonawczą, żądające od mieszkańców powrotu do normalnych zajęć. W obwieszczeniu podpisanym jeszcze 12 września 1939 roku czytamy, że „wszelkie usiłowania stawiania oporu biernego zostaną bezwzględnie przytłumione. Każdego, kto dokona aktów sabotażu lub zamachów na żołnierzy i urzędników niemieckich spotka kara śmierci”. Ta sama kara miała również spotkać tych, którzy „usiłowali zagrozić w jakikolwiek sposób życiu lub mieniu swych niemieckich współobywateli”.