Aby wyświetlić tę zawartość zainstaluj lub zaktualizuj odtwarzacz Flash Player.

Dzieje Sochaczewa (1202-1476)

Spis treści

UWAGA: Chochlik internetowy w trosce o ochronę praw autorskich (uniemożliwienie bezmyślnego automatycznego kopiowania na zasadzie kopiuj, wytnij, wklej) trochę zamieszał w tym artykule, będącym jedynie reklamą książki Bogusława Kwiatkowskiego noszącej tytuł "Dzieje Sochaczewa. t. II: W okresie przynależności do księstwa mazowieckiego 1202-1476”. Chochlik internetowy świadomie wprowadził 76 błędów merytorycznych. Dzisiaj bardziej modne staje się słowo lokować, ulokować. W programie telewizyjnym mamy lokowanie produktu. Zatem chochlik ulokował w tym artykule 76 błędów merytorycznych. Zdarzyło mu się zmienić imię lub zmienić nazwisko, czasem podał błędne daty sprawowania urzędu, czasem podał błędne daty opisywanych wydarzeń, w trzech przypadkach wprowadził fikcyjne postacie, zaingerował również nieznacznie w teksty źródłowe (gra słów), nie zmieniając jednak ich znaczenia. Natomiast wszystkie opisywane wydarzenia są prawdziwe, tutaj chochlik internetowy nie ingerował. W publikacji książkowej znajdzie Szanowny Czytelnik treść bez ingerencji chochlika internetowego, okraszoną licznymi przypisami, zdjęciami, tekstami źródłowymi. Szanowny Czytelniku wobec powyższego z treści zawartej w tym artykule korzystasz na własną odpowiedzialność. Chochlik internetowy nie bierze odpowiedzialności za ewentualne szkody materialne, czy moralne powstałe w wyniku wykorzystania powyższej treści. Chochlik internetowy zaingerował tylko w te artykuły opublikowane na portalu bkwiatkowski.pl, które zostały wyraźnie oznaczone. Na ogół są to wybrane fragmenty opublikowanych lub przygotowywanych do druku artykułów lub książek autorstwa Bogusława Kwiatkowskiego,  których wykaz znajduje się na stronie internetowej. Chochlik internetowy jednocześnie przeprasza Szanownych Czytelników za swoje niecne działanie, mając nadzieję, że sięgniecie Szanowni Czytelnicy do oryginalnych opracowań. Wszelkie prawa zastrzeżone.


Źródła do dziejów Sochaczewa w okresie przynależności miasta do Księstwa Mazowieckiego

Dzieje Sochaczewa w okresie przynależności do Księstwa Mazowieckiego nie były dotąd wyodrębnionym przedmiotem badań. Istnieje jedynie skromny zasób opracowań, głównie popularnych i popularnonaukowych, będących tylko przyczynkami do tematu. Należy tu wymienić nieliczne publikacje książkowe – niewielkie zresztą objętościowo i zazwyczaj pozbawione przypisów – miejscowych regionalistów (m.in. Pawła Fijałkowskiego, Bogusława Kwiatkowskiego, Leszka Nawrockiego, Aleksandra Grzegorza Turczyka), gdzie można znaleźć nieliczne informacje dotyczące średniowiecznych dziejów Sochaczewa. Wymienieni autorzy opublikowali również wiele artykułów historycznych o charakterze popularnonaukowym w lokalnej prasie. Wyjątek stanowią wydane w 1970 roku pod redakcją Stanisława Russockiego „Dzieje Sochaczewa i ziemi sochaczewskiej”. Zawierają one 8 referatów – poświęconych wybranym zagadnieniom z dziejów miasta i regionu – wygłoszonych 26 października 1968 roku na sesji historycznej poświęconej 600-leciu uzyskania praw miejskich przez Sochaczew.

Referaty tam opublikowane, mimo że zawierały – jak pisali sami autorzy – „bogaty materiał uzyskany w wyniku wnikliwych badań, nie mogły wyczerpująco przedstawić całych dziejów miasta i jego zaplecza”. Już w tej publikacji pojawił się postulat opracowania i opublikowania pełnej monografii miasta na tle jego regionu. Książka, której wydanie podyktowała okazja i na której opierały się następne pokolenia piszących o historii Sochaczewa, nie była wolna od wad, jeśli chodzi o dzieje miasta w okresie przynależności do Księstwa Mazowieckiego.

Już wybitny znawca średniowiecznych dziejów Mazowsza prof. Aleksander Świeżawski stwierdził swego czasu, „że mimo bardzo obiecującego tytułu pracy zbiorowej „Dzieje Sochaczewa i ziemi sochaczewskiej” są zbiorem szkiców, często bardzo cennych, z których czytelnik jednak nawet nie dowie się, jacy książęta i w jakich latach tą ziemią władali”. Wiele informacji o średniowiecznych dziejach Sochaczewa można znaleźć w publikacjach właśnie prof. Aleksandra Świeżawskiego czy mieszkańca Sochaczewa, dr. Pawła Fijałkowskiego. Tego ostatniego z omawianej tu problematyki interesowały głównie pradzieje Sochaczewa i jego okolic oraz życie społeczności sochaczewskich Żydów.

Źródła archiwalne do dziejów Sochaczewa w okresie przynależności miasta do Księstwa Mazowieckiego uległy bardzo znacznym zniszczeniom. Na zamku sochaczewskim w dobrze zabezpieczonej i mocno sklepionej izbie od 1476 roku przechowywano księgi sądowe grodzkie i ziemskie całej ziemi sochaczewskiej. Znalazły się tam również dokumenty z okresu wcześniejszego. Niestety w czasie najazdu szwedzkiego w latach 1655–1657 zamek i większość znajdujących się w nim dokumentów uległy zniszczeniu. Natomiast te, które się zachowały, często oderwane od pierwotnych zespołów archiwalnych trafiały do sztucznie utworzonych zbiorów. Zaliczamy do tych dokumentów przywileje i statuty książęce, przywileje wydawane przez królów polskich (wymienione są w nich przywileje czy nadania książąt mazowieckich) lub dostojników kościelnych. Mimo olbrzymich zniszczeń, tak w archiwach państwowych, jak i kościelnych w Polsce i za granicą znajduje się obecnie ponad 200 pochodzących ze średniowiecza oryginałów lub kopii dokumentów dotyczących Sochaczewa.

Do niezwykle cennych można zaliczyć dokumenty pergaminowe znajdujące się m.in. w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu i Archiwum Diecezjalnym Płockim w Płocku. Od początków swego istnienia archiwa spełniały podwójną rolę. Uwierzytelniały odpisy dokumentów oraz gromadziły i zabezpieczały spuściznę rękopiśmienną po władzach i urzędach dawnej Rzeczypospolitej. Informacje o stanie, liczbie i miejscu przechowywania materiałów źródłowych mają wielkie znaczenie dla bieżących i przyszłych badań. Zazwyczaj wiadomo, że nie wszystkie źródła udaje się wykorzystać w jednej publikacji. Poza tym, korzystając ze źródeł już opublikowanych i zbadanych, można zadawać coraz to nowe pytania i w ten sposób poszerzać ich wymowę oraz zakres wydobywanych z nich informacji.

Najzasobniejsze w dokumenty pergaminowe mogące służyć poznawaniu przeszłości Sochaczewa w okresie istnienia Księstwa Mazowieckiego jest Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie. Znajduje się tam najstarszy dokument pergaminowy dotyczący obszaru współczesnego Sochaczewa. Pochodzi z 1222 roku i został wydany w Trojanowie przez Konrada I. Książę mazowiecki potwierdził w nim immunitet sądowy we wsi Łomna nadany opactwu czerwińskiemu przez Bolesława Krzywoustego (?) i Kazimierza Sprawiedliwego (?), rozszerzając go na inną klasztorną wieś, Brochów. Pojawiła się tam pierwsza wzmianka o Trojanowie, obecnej dzielnicy Sochaczewa.

Z 27 marca 1280 roku pochodzi wydany w Sochaczewie dokument biskupa poznańskiego Jana nadający 40 dni odpustu nawiedzającym kościół w Czerwińsku i świadczącym na jego potrzeby. Z 27 grudnia 1355 roku pochodzą dwa dokumenty wydane w Kaliszu. W pierwszym król Kazimierz Wielki nadał księciu mazowieckiemu Siemowitowi III na prawie lennym ziemię warszawską oraz Ciechanów, Sochaczew, Wiskitki, Nowogród i Nowy Dwór, natomiast w drugim książę mazowiecki Siemowit III stwierdził, że otrzymał od króla Kazimierza Wielkiego na prawie lennym wcześniej wymienioną ziemię i miejscowości. Kolejne dwa dokumenty zostały wydane w Piotrkowie 22 października 1468 roku. Zawierają wyroki odsądzające księcia Konrada III i księżnę Katarzynę od posiadania ziemi sochaczewskiej i przysądzające ją Królestwu Polskiemu. Wreszcie należy wymienić dokument z 4 lutego 1476 roku wydany w Sochaczewie przez króla Kazimierza Jagiellończyka, włączający ziemię sochaczewską i miasto Sochaczew do Korony, potwierdzający dawne i nadający nowe prawa oraz przywileje dla ziemi sochaczewskiej i miasta Sochaczewa.

Wzmianki odnoszące się do Sochaczewa i jego dziejów w okresie panowania książąt mazowieckich zawierają również protokoły lustracji starostwa sochaczewskiego z XVI i XVII wieku znajdujące się w oddziale XLVI (Lustracje, rewizje i inwentarze dóbr królewskich) Archiwum Skarbu Koronnego wchodzącego obecnie w skład Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Głównym celem lustracji było uzyskanie obrazu gospodarczego starostwa, który pozwoliłby na oszacowanie płynących z niego dochodów.

W Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu znajdują się dwa dokumenty pergaminowe wydane w Sochaczewie 17 czerwca 1297 roku, w których książę mazowiecki Bolesław II zobowiązywał się przestrzegać immunitetu imiennie wyszczególnionych wsi biskupa i kapituły poznańskiej w ziemi czerskiej oraz nadawał imiennie wyszczególnione posiadłości biskupstwu poznańskiemu. W poznańskim archiwum znajduje się również dokument pergaminowy wydany w Sochaczewie 25 lipca 1368 roku przez Siemowita III, w którym książę mazowiecki odstąpił biskupowi poznańskiemu Janowi wieś Kukały w powiecie czerskim w zamian za wieś Biskupice i siedlisko Kościelisko oraz za zaległe sumy z dziesięcin. Natomiast w Archiwum Diecezjalnym Płockim w Płocku znajduje się dokument wydany w Solcu w 1257 roku, w którym biskup poznański Bogufał III upoważnił biskupa płockiego Andrzeja do konsekracji m.in. dwóch kościołów w Sochaczewie. Jest to zapewne najstarszy zachowany oryginalny dokument pergaminowy w archiwach dotyczący Sochaczewa.

Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu przechowuje również dokumenty papierowe i akta do dziejów najstarszej diecezji polskiej, w skład której przez długi czas wchodził Sochaczew. Wśród dokumentów biskupich szczególne znaczenie posiadają akta wizytacji (Acta visitationum) oraz akta działalności biskupiej (Acta episcopalia). Akta wizytacji zawierają wiele informacji dotyczących parafii sochaczewskiej. W protokołach wizytacyjnych odnotowywano nie tylko porządek nabożeństw oraz liczbę i nazwiska duszpasterzy, ale także wszystkie instytucje społeczne: szkołę, szpital, bractwa i stowarzyszenia. Opisywano również dokładnie obiekty sakralne, ich stan techniczny i najdawniejsze dzieje. W niniejszym opracowaniu została uwzględniona księga, która obejmuje opis wizytacji, którą w Sochaczewie w 1603 roku przeprowadził biskup poznański Wawrzyniec Goślicki (1530–1607). Księga zawiera dziewięciostronicowy opis miejscowej parafii. Wpisów do tej księgi, jak zaznaczono na karcie tytułowej, dokonał notariusz biskupa Błażej Rosiński.

Akta działalności biskupiej dotyczą natomiast spraw administracyjnych lub sądowniczych. Znaleźć tam można informacje dotyczące budowy kościołów jak również wykazy darów i zapisów na rzecz instytucji kościelnych. Oprócz bieżących zapisów dotyczących działalności biskupów poznańskich akta zawierają także ich decyzje potwierdzające postanowienia poprzedników. Oba rodzaje akt zawierają bezcenny materiał do dziejów sochaczewskiej parafii.

Wiele średniowiecznych i wczesnonowożytnych kopii rękopiśmiennych dokumentów wystawionych w Sochaczewie w okresie panowania książąt mazowieckich znajduje się również w Archiwum Kapituły Katedralnej na Wawelu w Krakowie, Archiwum Państwowym w Krakowie i Gdańsku, Bibliotece Kórnickiej Polskiej Akademii Nauk, wreszcie we wspomnianym wcześniej Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie i Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu. W Archiwum Kapituły Katedralnej w Krakowie mieszczącym się na wzgórzu wawelskim znajduje się XV-wieczna kopia dokumentu wydanego w Kozłowie 14 października 1324 roku przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Janisława. Dokument ten jest niezwykle ważny nie tylko jako świadectwo pierwszego znanego w dziejach Sochaczewa zjazdu kilku dostojników kościelnych (w tym pierwsza znana wizyta najwyższego dostojnika kościelnego w Polsce – arcybiskupa gnieźnieńskiego), ale i z tego powodu, że pojawiła się w nim pierwsza wzmianka potwierdzająca miejski charakter Sochaczewa (łac. civitas Sochaczow).

W Archiwum Państwowym w Krakowie w tzw. Kopiarzu Ambrożego Grabowskiego znajduje się XIV-wieczna kopia dokumentu wydanego w Sochaczewie 22 lutego 1310 roku przez Bolesława II. Książę mazowiecki zawiadamiał w nim Kraków, Sandomierz i inne miasta w ziemi krakowskiej i na Węgrzech, że zezwolił kupcom z tych miast na przejazd przez swoje księstwo pod warunkiem zapłacenia cła. W Archiwum Państwowym w Gdańsku przechowywany jest dokument papierowy wydany w Sochaczewie w 2. połowie XIV wieku (1377, 1378 lub 1379) przez Siemowita III. Książę mazowiecki prosił w nim wójta, rajców i ławników Gdańska, aby uczynili sprawiedliwość niejakiemu Janowi, którego sądzili w sprawie drewna, oraz wyjednali u wielkiego mistrza zwrot tegoż drewna.

Z kolei w księgach Metryki Koronnej w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie znajdują się jedne z najcenniejszych zespołów akt rękopiśmiennych do dziejów Sochaczewa w okresie przynależności miasta do Księstwa Mazowieckiego. W skład Metryki Koronnej wchodzą m.in. księgi kancelaryjne, które otwiera najstarsza i najobszerniejsza seria – księga wpisów (Libri Inscriptionum), najczęściej nazywana krótko ogólną nazwą Metryki Koronnej. Do tej serii dołączono po inkorporacji Mazowsza do Korony, w roku 1539, księgi prowadzone w kancelariach książąt mazowieckich, które z czasem nazwano Metryką Mazowiecką. W księgi te wpisywano różne zapisy dotyczące czynności prawnych. Później znalazły one odbicie w postaci licznych wpisów wcześniejszych dokumentów z ksiąg mazowieckich do ksiąg koronnych. Metryka Mazowiecka obejmuje lata 1414–1526 i składa się obecnie z 21 ksiąg, z których 19 stanowi właściwe księgi kancelaryjne. Od XVI wieku przechowywano je razem z innymi księgami Metryki Koronnej w kancelarii królewskiej na zamku wawelskim w Krakowie i zaliczano do działu Ksiąg Wpisów Metryki Koronnej.

Metryka Mazowiecka stanowiła zapis czynności o charakterze wieczystym zdziałanych przed księciem lub przez księcia. Czynnościom tym niekoniecznie towarzyszyło spisanie dokumentu. Wpis do Metryki Mazowieckiej był zatem często jedynym prawomocnym świadectwem dokonanej czynności prawnej. W księgach tych zapisywano treść wystawianych przez kancelarię książęcą dokumentów zazwyczaj w całości, pomijając jedynie lub skracając powtarzające się części wstępne i formuły końcowe dokumentu. Tylko w nielicznych przypadkach wpisywano do księgi regest (streszczenie) dokumentu, a było tak zazwyczaj przy wnoszeniu do księgi kilku naraz dokumentów o zbliżonej treści. Ponieważ dokumenty nadające czy potwierdzające prawo miejskie były bardzo sformalizowane, zrozumiałe jest zapisanie tylko streszczenia.

W odniesieniu do Sochaczewa znajduje się wiele wpisów, m.in. treść tzw. statutów sochaczewskich regulujących niektóre dziedziny prawa sądowego, uchwalonych w Sochaczewie 27 kwietnia 1377 roku; treść przywileju wydanego w Wiskitkach 15 grudnia 1434 roku przez księcia mazowieckiego Siemowita V, a dotyczącego potwierdzenia prawa chełmińskiego; również treść zatwierdzenia 22 czerwca 1472 roku w Sochaczewie przez księżnę mazowiecką Annę nadania na własność sochaczewskiemu klasztorowi dominikanów zakupionego wcześniej obszaru ziemi w pobliżu zamku przez podkomorzego i starostę sochaczewskiego Sławca z Niemygłów; wreszcie treść wydanego 4 lutego 1476 roku w Sochaczewie przez króla Kazimierza Jagiellończyka dokumentu włączającego ziemię sochaczewską i miasto Sochaczew do Korony, potwierdzającego dawne i nadającego nowe prawa oraz przywileje wzmiankowanej ziemi sochaczewskiej i miasta Sochaczewa.

O treści niektórych dokumentów książęcych można się dowiedzieć z nielicznych zachowanych zapisów ksiąg błońskich, ciechanowskich i płockich znajdujących się w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. W niektórych tamtejszych księgach znajdują się bowiem wypisy z akt ziemskich i grodzkich sochaczewskich.

W Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu znajduje się kilka kopii dokumentów dotyczących średniowiecznego Sochaczewa. Znajdują się one w tzw. kopiarzach. Kancelaria kapitulna w Poznaniu, wpisywała w nich kopie przechowywanych oryginalnych dokumentów. Czyniono tak ze względu na bezpieczeństwo, jak i z powodu częstego użytkowania oryginałów dokumentów. Kopiarz dokumentów stawał się ich duplikatem. Kopiarze rekompensują dzisiaj w znacznej części zniszczenia oryginalnych dokumentów powstałe w ciągu wieków, głównie w okresie zaborów i wojen światowych.

Pierwszy z wielu kopiarzy znajdujących się w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu, zw. Liber privilegiorum A, zawiera kopie 94 dokumentów odnoszących się w większości do swobód i uprawnień, nadanych kościołowi poznańskiemu przez książąt i królów. Kopiarz powstał w XVI wieku. Znajdują się tam m.in. kopie dokumentów wydanych w Sochaczewie przez książąt mazowieckich Bolesława II (17 czerwca 1297), Siemowita III (25 lipca 1368 i 22 października 1380) i Siemowita IV (24 grudnia 1381).

Drugi, najstarszy, Liber privilegiorum B, pochodzi z XV wieku i zawiera kopie 209 dokumentów. Znajduje się tam m.in. kopia dokumentu wydanego w Sochaczewie 25 lipca 1368 roku przez Siemowita III. Książę mazowiecki zawarł wówczas z biskupem poznańskim Janem ugodę w sprawie trybu opłaty dziesięciny ze swych wsi. W dokumencie tym Sochaczew po raz kolejny został nazwany civitas, czyli miastem. Przez długi czas (jeszcze w 1998 roku Sochaczew obchodził wspomnienie tej daty) uznawano ten dokument za niezwykle ważny. W nim to widziano pierwsze stwierdzenie miejskości Sochaczewa w zachowanych źródłach pisanych. W kopiarzu znajdują się również kopie dokumentów wydanych w Sochaczewie przez książąt mazowieckich Bolesława II (17 czerwca 1297) i Siemowita III (25 lipca 1368).

Kolejny istotny dla Sochaczewa kopiarz to Liber privilegiorum C, zawierający 185 odpisów z lat 1324–1561, w tym odpis dokumentu wydanego w Sochaczewie 24 grudnia 1381 roku przez księcia mazowieckiego Siemowita IV, który w zamian za role wsi Gzdów odstąpione dla wsi książęcej Zator przez plebana mszczonowskiego Marcina nadał kościołowi w Mszczonowie część ziemi książęcej w pobliżu kościoła mszczonowskiego.

Wymieniając miejsca przechowywania źródeł pisanych do dziejów średniowiecznego Sochaczewa należy wspomnieć również o bibliotekach. Biblioteka Fundacji Książąt Czartoryskich mieszcząca się przy Muzeum Narodowym w Krakowie posiada m.in. obszerny zbiór średniowiecznych dokumentów pergaminowych. Znajdują się tu również dokumenty z obszaru współczesnego Sochaczewa, m.in. jeden z dwóch oryginalnych dokumentów pergaminowych z 1222 roku wystawionych w Trojanowie przez księcia mazowieckiego Konrada I dla klasztoru w Czerwińsku. Jest to jedyny przypadek w dziejach Sochaczewa zachowania się dwóch dokumentów pergaminowych z okresu średniowiecza wydanych przez tą samą osobę (Konrad I), w tej samej miejscowości (Trojanów) i dotyczących tej samej sprawy (nadanie immunitetu). W Bibliotece Książąt Czartoryskich znaleźć można także najstarszy znany obecnie odcisk pieczęci miejskiej Sochaczewa. Został odciśnięty 6 lutego 1559 roku na papierowym dokumencie wystawionym w języku łacińskim przez pisarza sochaczewskiego. Niektórzy twierdzą nawet że wzór pieczęci prawdopodobnie został zaczerpnięty z pieczęci miejskiej pochodzącej z okresu panowania książąt mazowieckich.

Wiele dokumentów pochodzi ze zbiorów księcia Adama Jerzego Czartoryskiego i ze słynnej kolekcji księżnej Izabeli Czartoryskiej pochodzącej z Puław. Do najbardziej wartościowych rękopisów z punktu widzenia dziejów Sochaczewa zalicza się m.in. Teki Naruszewicza z 2. połowy XVIII wieku (zbiór 38 270 kopii dokumentów, zebranych w 230 tomach), które pierwotnie pochodziły z Biblioteki króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i zawierały kopie ważnych, po części zaginionych źródeł dotyczących historii Polski. Dokumenty te zostały zgromadzone przez kancelarię Adama Naruszewicza finansowaną przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, celem wspomożenia jego pracy przy pisaniu „Historii narodu polskiego”.

Po śmierci Stanisława Augusta Poniatowskiego dokumenty przekazano Tadeuszowi Czackiemu, następnie od wdowy po nim zakupili archiwum Czartoryscy. W ich rękach znajdowały się przez wiele lat i były przechowywane w Puławach, Siemianowie, Paryżu i Kórniku. Wreszcie znalazły swoje miejsce w Krakowie, w Bibliotece Czartoryskich. Znajduje się tam obecnie 217 tomów, pozostałe rozsiane są po różnych bibliotekach polskich. Teki Naruszewicza w całości zawierają zbiór odpisów dokumentów o charakterze politycznym z okresu od 1140 roku do XVIII wieku.

W Bibliotece Kórnickiej Polskiej Akademii Nauk, która posiada jedne z najcenniejszych w Polsce zbiorów źródłowych do historii państwa polskiego, znaleźć można XV-wieczne rękopiśmienne kopie dokumentów wystawionych w Sochaczewie przez Siemowita IV. Dotyczą one potwierdzenia (22 lipca 1376 r.) przez księcia mazowieckiego szpitalowi św. Ducha w Rawie nadania 7 łanów w Rawie i 3 w Komorowie z ogrodami i siedliskami oraz wsi Byszowice przez mieszczanina rawskiego Mikołaja Pęczatkę (Pączatkę); wydania (4 sierpnia 1422 r.) przywileju dla ziemi gostynińskiej, wydania (29 sierpnia 1424 r.) statutu uchylającego niektóre uciążliwe zwyczaje dla kościoła metropolitalnego gnieźnieńskiego, a zwłaszcza zabraniające urzędnikom zaboru dóbr arcybiskupstwa gnieźnieńskiego podczas sediswakancji. Znajduje się tam również XV-wieczna rękopiśmienna kopia dokumentu wystawionego w Wiskitkach (15 grudnia 1434 r.) przez księcia mazowieckiego Siemowita V, który wydał przywilej dla miasta Sochaczewa potwierdzający prawo chełmińskie.

W Dziale Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie znajduje się rękopis zawierający wykazy kilkunastu tysięcy studentów rozpoczynających naukę na Akademii Krakowskiej w latach 1400–1508, w tym tych pochodzących z Sochaczewa. Tam też w innej księdze rękopiśmiennej, znajdują się imiona osób promowanych na stopień bakałarza lub magistra Sztuk Wyzwolonych na Akademii Krakowskiej w latach 1402–1541. Cenne dla dziejów Sochaczewa są również oryginały notatek profesora i rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego ks. Władysława Knapińskiego (1838–1910) przygotowywane do nie wydanego dzieła „Polonia sacra czyli Polska chrześcijańska, czyli opisanie Królestwa Polskiego pod względem kościelnym”. Znaleźć tam można nieznane z innych źródeł informacje z dziejów sochaczewskiej i trojanowskiej parafii. Nigdy nie wydane dzieło księdza Knapińskiego miało być kościelnym odpowiednikiem piętnastotomowego „Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” i opisywać wszystkie parafie znajdujące się na obszarze Królestwa Polskiego.

Oryginalne dokumenty lub ich średniowieczne kopie wydane w Sochaczewie lub dotyczące tego miasta znajdują się również poza granicami Polski. Dokument pergaminowy wystawiony 14 (15?) lipca 1329 roku w Sochaczewie przez Siemowita II i Trojdena I, w którym książęta mazowieccy zawarli rozejm z zakonem krzyżackim znajdował się przez pewien czas w Archiwum Państwowym w Getydze (Königsberger Staatsarchivs dem Staatlichen Archivlager) w Niemczech, obecnie znajduje się w Archiwum Zakonu Krzyżackiego wchodzącym w skład Tajnego Archiwum Państwowego Pruskiej Fundacji Kultury (Das Geheime Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz) w berlińskiej dzielnicy Dahlem. Dokument ten razem z 73 innymi dokumentami pergaminowymi z okresu od XIII do XV wieku został zrabowany przez Niemców podczas II wojny światowej (1940) z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Od 1525 roku był w posiadaniu Rzeczypospolitej. Przekazał go wraz z innymi dokumentami królowi Zygmuntowi I Staremu, tuż po tzw. hołdzie pruskim, wielki mistrz zakonu krzyżackiego Albrecht Hohenzollern.

Natomiast w Tajnym Archiwum Watykańskim (Archivio Segreto Vaticano) znajduje się kopia bulli wydanej w Rzymie i datowanej na 29 października 1367 roku, czyli na pontyfikat papieża Urbana V. Papież poleca w niej rozsądzić spór między Bronisławem, proboszczem w Zegrzu w diecezji płockiej, a biskupem poznańskim Janem o dziesięciny m.in. z Sochaczewa. Oryginalny dokument pergaminowy nie zachował się, jego treść znamy jedynie z kopii znajdującej się w Regestach Watykańskich, tzn. w księdze, gdzie wpisywano kopie dokumentów wystawionych przez kancelarię papieską.

Zainteresowanie historyków tą bogatą spuścizną rękopiśmienną dotyczącą średniowiecznego Sochaczewa jest niewielkie. Dla regionalistów natomiast staje się ona niedostępna, gdyż barierą jest nie tylko trudny dostęp do źródeł, ich język (łacina) ale i liczne trudności w ich odczytaniu spowodowane poprzez cały system skrótów, formę pisma, datację według kalendarza liturgicznego i wiele innych elementów. Oględnie mówiąc skromny warsztat badawczy regionalistów często uniemożliwia korzystanie z tych materiałów.

Łacina średniowieczna, w której zapisano wiele dokumentów dotyczących Sochaczewa, jest w teorii kontynuacją języka literackiego z okresu starożytności, z mniejszymi lub większymi, zależnie od autora, domieszkami lokalnymi. W praktyce odstępstwa od klasycznej leksyki, składni i frazeologii są na tyle duże, że teksty średniowieczne nierzadko trudno zrozumieć opierając się na bardzo nawet dobrej znajomości łaciny klasycznej. Średniowieczne teksty zawierają wiele lokalnych wtrętów i specyficznych konstrukcji gramatycznych nie znanych klasycznej łacinie. Dziwaczne niekiedy znaczenia wyrazów w tekstach średniowiecznych mają jednak często źródło w pewnych specyficznych, głównie żargonowych użyciach starożytnych. Częściowo zapewne wynika to z niedostatecznego opanowania słownictwa przez miejscowego pisarza. Sprawia to, że niektóre teksty średniowieczne, lub niektóre ich partie, bywają na pierwszy rzut oka zupełnie niezrozumiałe.

W dziełach średniowiecznych i wczesnonowożytnych dziejopisarzy, historyków, heraldyków oraz podróżników najcenniejsze informacje o Sochaczewie z okresu panowania książąt mazowieckich znaleźć można u Jana Długosza (1415–1480), Marcina Bielskiego (ok. 1495–1575), Joachima Bielskiego (ok. 1550–1599), Bartosza Paprockiego (1543–1614), Macieja Stryjkowskiego (1547–1582?) i Jędrzeja Święcickiego.

Jan Długosz był najwybitniejszym dziejopisem naszego średniowiecza, autorem monumentalnych, łacińskich „Roczników czyli Kronik Królestwa Polskiego”, obejmujących dzieje Polski od czasów legendarnych do roku 1480. Zostały one spisane w 12 księgach w latach 1455–1480. W swej pracy oparł się Długosz na dokonaniach poprzedników, starannie przestudiowanych dokumentach i przekazach ustnych. Roczniki mają układ kronikarski. Przedstawiają kolejne wydarzenia według dat rocznych, wiążąc je wzajemnie w łańcuch przyczynowo-skutkowy. Talent literacki autora przejawia się głównie w barwnych opisach osób i zdarzeń. Długosz starał się ukazać związki między faktami, wypowiadając również własny sąd w duchu religijno-patriotycznym. Dzieło Długosza jest pierwszą wybitną syntezą w historiografii polskiej, zajmuje także poczesne miejsce w średniowiecznej historiografii europejskiej

W „Rocznikach” Długosza znaleźć można opis śmierci w 1294 roku księcia łęczyckiego Kazimierza, który zginął w walce z księciem litewskim Witenesem pod Trojanowem (?). Z relacji dziejopisa wiemy, że 29 czerwca 1410 roku król Władysław Jagiełło podążając z wojskiem przeciw Krzyżakom zatrzymał się we wsi Kozłów, w pobliżu Sochaczewa. W swoich „Rocznikach” Długosz podał również informację o otruciu książąt mazowieckich Siemowita VI i Władysława II w 1462 roku. Według niego przedwczesną śmierć obu książąt spowodowała trucizna podana im przez kasztelana sochaczewskiego Gotarda z Babska. Miał on w ten sposób zemścić się za to, że obaj książęta pozbawili go funkcji kasztelana sochaczewskiego i zamierzali odebrać mu wieś Rybno. Wreszcie to u Długosza znaleźć można obszerną relację dotyczącą przybycia do Sochaczewa w dniu 2 lutego 1476 roku króla Kazimierza Jagiellończyka. Monarcha nawiedził wówczas kościół (parafialny) i udał się na sochaczewski zamek. Tam zatwierdził wszystkie przywileje i wolności miastu Sochaczew oraz jego mieszkańcom, jakie otrzymali od książąt mazowieckich i przeniósł na prawo oraz własność Królestwa Polski.

Kolejny zasłużony dla Sochaczewa literat to Marcin Bielski. Napisał m.in. „Kronikę wszystkiego świata” (1551) zawierającą elementy fantastyczne. Jego dzieło było pierwszą w piśmiennictwie polskim historią powszechną – od czasów objętych przez Stary Testament do 1550 roku w wydaniu pierwszym i do 1564 roku w wydaniu trzecim. Wzorowana była na źródłach współczesnych, jest jednak produktem erudycji jeszcze średniowiecznej, traktującej jednakowo i mieszającej relację historyczną z wiedzą biblijną oraz fikcją literacką.

Syn Marcina Bielskiego Joachim Bielski opracował na nowo i dopełnił „Kronikę” ojca, wydając ją jako „Kronika polska” Marcina Bielskiego, nowo przez Joachima Bielskiego, syna jego, wydana w Krakowie w 1597 roku. Według „Kroniki polskiej” Marcina Bielskiego książę mazowiecki Konrad I, pragnąc uwolnić się od klątwy rzuconej na niego przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Pełkę za polecenie zamordowania w okrutny sposób kanonika gnieźnieńskiego i płockiego Jana Czapli, miał w 1240 roku jako zadośćuczynienie ofiarować arcybiskupowi Łowicz z przyległościami. Na znak zależności terytorialnej od Konrada I arcybiskup zobowiązał się do przyjęcia godności kanonika płockiego oraz uiszczania opłaty składanej corocznie w grodzie sochaczewskim w postaci jednej grzywny złota.

Bartosz Paprocki w piśmiennictwie polskim zasłużył się głównie jako heraldyk, tworząc w kolejnych herbarzach żywy i barwny wizerunek szlachty. Dla dziejów Sochaczewa najcenniejsze wydają się być „Herby rycerstwa polskiego”. Przekazują one wiele cennych wiadomości. Maciej Stryjkowski jest autorem „Kroniki polskiej, litewskiej, żmudzkiej i wszystkiej Rusi”, stanowiącej kompilację wcześniejszych dzieł (w tym Długosza) i obfitującej we wstawki. Wreszcie Jędrzej Święcicki jest autorem najstarszego opisu Mazowsza z przełomu XVI i XVII wieku. Jedna z relacji przybliża tereny położone nad Bzurą. Jego dzieło „Topografia albo opis Mazowsza”, doczekało się wydania drukiem w 1649 roku. Uczynił to syn autora.

Wymienieni autorzy i ich dzieła nie są zawsze świadectwem wiarygodnym w każdym szczególe. Trzeba bowiem pamiętać o zasadniczej sprawie, czyli specyfice pisarstwa ówczesnych autorów. Bez rozgraniczenia warstwy faktograficznej od kronikarskiej historiozofii i retoryki otrzymamy wypaczony obraz wydarzeń. Wszystkie te dzieła łączyło często traktowanie na równi relacji historycznych, fikcji i fantastyki. Znajdują się tam jednak wzmianki o Sochaczewie, których na próżno szukać w innych źródłach.

Spośród wydawnictw źródłowych w których znajdują się teksty średniowiecznych dokumentów wydanych w Sochaczewie lub w innych miejscowościach, ale dotyczące Sochaczewa, należy odnotować kilka najważniejszych. Część dokumentów z okresu średniowiecza została opublikowana już w XIX wieku, m.in. przez Jana Tadeusza Lubomirskiego (1826–1908) w dziele noszącym tytuł „Kodeks dyplomatyczny Księstwa Mazowieckiego, obejmujący bulle papieżów, przywileje królów polskich i książąt mazowieckich, tudzież nadania tak korporacyj jako i osób prywatnych”. Ułożone chronologicznie dokumenty książąt mazowieckich – w tym dotyczące Sochaczewa – znajdują się również w trzech publikacjach źródłowych wydanych w XX wieku. Dokumenty z okresu panowania księcia Konrada I (1202–1248) zawiera opracowany przez Jana Karola Kochanowskiego (1869–1949) „Zbiór ogólny przywilejów i spominków mazowieckich”. Publikacja ta jest obecnie uważana za pierwszą część zbioru dokumentów mazowieckich z okresu Księstwa Mazowieckiego, której kontynuację można znaleźć w dwóch wydanych później opracowaniach.

Dokumenty wystawione w latach 1248–1355 m.in. przez Siemowita I, Bolesława II, Siemowita II, Trojdena I i Bolesława III można znaleźć w drugiej części „Nowego kodeksu dyplomatycznego Mazowsza”. Wreszcie dokumenty z okresu panowania księcia Siemowita III (1356–1381) zawiera trzecia część „Nowego kodeksu dyplomatycznego Mazowsza”. Dwie ostatnie publikacje opracowali Irena Sułkowska-Kuraś i Stanisław Kuraś. Pojedyncze teksty dokumentów książęcych dotyczące bezpośrednio lub pośrednio Sochaczewa znajdują się również w opracowanych przez Jakuba Sawickiego „Pomnikach dawnego prawa mazowieckiego ziemskiego”. Stella Maria Szacherska jest autorką „Zbioru dokumentów i listów miasta Płocka”, a Stanisław Kuraś „Zbioru dokumentów małopolskich”. W wymienionych opracowaniach oraz w innych XIX- i XX-wiecznych publikacjach źródłowych znajduje się wiele cennych dla dziejów Sochaczewa tekstów dokumentów.

Wzmianki odnoszące się do Sochaczewa i jego dziejów w okresie panowania książąt mazowieckich zawierają również opublikowane przez Zofię Kędzierską lustracje (kontrole stanu majątkowego i dochodowości dóbr państwowych Rzeczypospolitej) województwa rawskiego z XVI i XVII wieku. W trzecim tomie „Pomników dziejowych Polski” znajdują się przede wszystkim różne zapiski kronikarskie dotyczące wydarzeń w średniowiecznym Sochaczewie. Do niezwykle cennych tekstów tam opublikowanych należą „Spominki sochaczewskie” i „Rocznik świętokrzyski nowy”. Ten ostatni zawiera najcenniejszą dla miasta wzmiankę, choć ciągle nie znajdującą potwierdzenia w innych źródłach historycznych, a dotyczącą śmierci w 1138 roku w Sochaczewie księcia Bolesława Krzywoustego.

Spośród wydawnictw źródłowych wydanych za granicą w których znajdują się teksty średniowiecznych dokumentów wystawionych w Sochaczewie lub w innych miejscowościach, ale dotyczące Sochaczewa należy wymienić XIX-wieczne dzieło dyrektora Archiwum Watykańskiego ks. Augusta Theinera. Autor dzieło swoje opracował na podstawie Archiwum Watykańskiego, a zawarł w nim dokumenty dotyczące m.in. dziejów Polski i Litwy oraz sąsiednich narodów. Między wieloma dokumentami znalazł się ten z 29 października 1367 roku. Papież Urban V polecił dziekanowi i archidiakonowi z Dobrzynia oraz scholastykowi z Płocka rozsądzić sprawę mieszkańców kilku miejscowości z diecezji poznańskiej, w tym Sochaczewa, przeciw biskupowi poznańskiemu Janowi o dziesięciny oddawane uprzednio kościołowi w Zegrzu, należącego administracyjnie do diecezji płockiej.

Teksty dokumentów wydanych w Sochaczewie przez książąt mazowieckich znaleźć można również w drugim tomie „Kodeksu dyplomatycznego Prus”, opracowanego przez Johannesa Voigta i wydanego w Królewcu w 1842 roku. Znajduje się tam dokument dwutygodniowego rozejmu zawartego 14 (15?) lipca 1329 roku w Sochaczewie przez książąt mazowieckich Siemowita II i Trojdena I z wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego Wernerem von Orselnem.

Wykazy studentów – w tym tych pochodzących z Sochaczewa – podejmujących studia w Akademii Krakowskiej w XV wieku znajdują się w pierwszym tomie „Albumu studentów Uniwersytetu Krakowskiego” (wykaz chronologiczny) oraz „Indeksie studentów Uniwersytetu Krakowskiego” (wykaz osobowy, stopni naukowych, urzędów, godności, funkcji, przynależności stanowej i wyznaniowej, zawodów ojców studentów). Informacje o studentach z Sochaczewa znaleźć można również w „Metryce Uniwersytetu Krakowskiego z lat 1400–1508” (wykaz chronologiczny, miejsc pochodzenia, imion, funkcji i ról społecznych studentów podczas immatrykulacji i później, jeśli zostało to odnotowane w rękopisie), będącej edycją rękopisu Biblioteki Jagiellońskiej zawierającego spisy kilkunastu tysięcy studentów – w tym pochodzących z Sochaczewa – najstarszego polskiego uniwersytetu. Jest to najdawniejszy w Polsce rejestr osób wykształconych i jeden z najstarszych zachowanych w Europie. Opracowanie zawiera bardzo wiele niezwykle istotnych korekt w stosunku do wymienionych wcześniej publikacji.

Wymienione wydawnictwa przedstawiają tylko wpisujących się na studia, natomiast imiona absolwentów – w tym tych pochodzących z Sochaczewa – z okresu XV wieku zawiera „Księga promocji Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego od roku 1402 do roku 1849”, opublikowana przez Józefa Muczkowskiego pod łacińskim tytułem „Statuta nec non liber promotionum philosophorum ordinis in Universitate Studiorum Jagellonica ab anno 1402 ad annum 1849”. Odnosi się ona do jednego z czterech uniwersyteckich wydziałów, zwanego Wydziałem Filozoficznym lub Sztuk Wyzwolonych. Nową edycję wykazu wszystkich absolwentów z lat 1402–1500 zawiera również „Księga promocji Wydziału Sztuk Uniwersytetu Krakowskiego z XV wieku” (wykaz chronologiczny, miejsc pochodzenia). Opracowanie zawiera wiele korekt w stosunku do wymienionej wcześniej publikacji. Poprawia pomyłki w imionach i błędne odczyty nazw miejscowych.

Wreszcie niezwykle cenne dla omawianego okresu historycznego są opublikowane przez Teodora Wierzbowskiego, zasłużonego dyrektora Archiwum Akt Dawnych w Warszawie i jego następców kolejne tomy „Sumariuszy Metryki Królestwa Polskiego”. Wydawnictwa te zawierają regesty (streszczenia) w języku łacińskim wpisów do ksiąg Metryki Koronnej dokumentów książąt mazowieckich wydanych w Sochaczewie lub w innych miejscowościach, a dotyczących miasta. Zamieszczone tam regesty stanowią chronologiczny spis dokumentów z krótkim streszczeniem oraz podaniem miejsca wydania dokumentu według zapisu źródła, jak również z określeniem wystawcy i odbiorcy. Regesty zawierają również datę dokumentu podaną w formie średniowiecznej i współczesnej.

Cenne są nie tylko wpisy książąt mazowieckich, ale i potwierdzenia dokumentów książęcych dokonywane przez kolejnych królów polskich. Dotychczas ukazały się tomy dotyczące działalności kancelarii królów Kazimierza IV Jagiellończyka (1447–1492), Jana I Olbrachta (1492–1501), Aleksandra Jagiellończyka (1501–1506), Zygmunta I Starego (1506–1548), Zygmunta II Augusta (1548–1572) i Henryka Walezego (1573–1575).

Regesty dokumentów mazowieckich – w tym dotyczących Sochaczewa – znajdują się również w opublikowanym przez Ewę Suchodolską opracowaniu „Regesty dokumentów mazowieckich z lat 1248–1345”. W wydawnictwie „Bullarium Poloniae” – opracowanym przez Irenę Sułkowską-Kuraś i Stanisława Kurasia – będącym zbiorem średniowiecznych archiwaliów watykańskich dotyczących Polski, znajduje się regest dokumentu dotyczącego Sochaczewa, wydanego w Rzymie 29 października 1367 roku przez papieża Urbana V (1362–1370). Natomiast w niemieckim wydawnictwie „Regesta historico-diplomatica Ordinis S. Mariae Theutonicorum 1198–1525” znaleźć można streszczenie dokumentu wydanego w Sochaczewie 15 lipca 1414 roku, w którym rycerz Zawisza Czarny w imieniu własnym i króla Polski Władysława II Jagiełły wypowiada wojnę Krzyżakom.

Rola tych prac polega nie tylko na udostępnianiu badaczom źródeł rozproszonych i dotychczas nie znanych, ale również na wskazaniu możliwości poszukiwań oryginalnych dokumentów średniowiecznych w późniejszych kopiach i regestach nie znanych literaturze historycznej. Liczne wzmianki o średniowiecznych dokumentach dotyczących Sochaczewa zachowały się także w późniejszych transumptach (uwierzytelniona kopia dokumentu, zawierająca tekst i jego zatwierdzenie), oblatach (wpis aktu prawnego do ksiąg sądowych), odpisach i w kopiariuszach (księga zawierająca kopie dokumentów oryginalnych). W ciągu XX wieku zaginęły lub zniszczały oryginały względnie kopie wielu dokumentów. Tekst drukowany w XIX-wiecznych wydawnictwach – choć często zawiera błędy – jest w tych przypadkach jedyną formą przekazu.

Wartość źródłową mogą mieć niekiedy także opracowania historyczne z XIX wieku o ile powstały na podstawie materiałów archiwalnych, które później uległy zniszczeniu. W okresie zaborów powstały przede wszystkim trzy fundamentalne wydawnictwa encyklopedyczne. Pierwsze zostało opracowane przez Michała Balińskiego (1794–1864) i Tymoteusza Lipińskiego (1797–1856). Trzy tomowe dzieło „Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym opisana” zostało wydane po raz pierwszy w latach 1843–1846. W 1863 roku ukazał się trzeci tom „Krótkiego opisu historycznego kościołów parochialnych, kościółków, kaplic, klasztorów, szkółek parochialnych, szpitali i innych zakładów dobroczynnych w dawnej dyecezyi poznańskiej” autorstwa pisarza religijnego i historyka Józefa Łukaszewicza (1799–1873). Zawiera on opis m.in. parafii sochaczewskiej. Autor oparł się w swoim opisie w znacznej części na protokole z wizytacji parafii sochaczewskiej dokonanej w 1603 roku przez biskupa poznańskiego Wawrzyńca Goślickiego. Kilkadziesiąt lat później (koniec XIX w.) ukazał się piętnastotomowy „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” – wspólne dzieło Filipa Sulimierskiego (1843–1885), Bronisława Chlebowskiego (1846–1918) i Władysława Walewskiego (1818–1890).

To ostatnie dzieło zostało wydane pod tytułem pozwalającym uniknąć cenzury carskiej. Stanowi opis prawie wszystkich miejscowości z terenów które obejmowała pierwsza Rzeczpospolita. Hasła obejmują zarówno regiony, miasta, wsie i osady, lecz także rzeki i jeziora oraz szczyty górskie. Zakresem geograficznym Słownika jest Królestwo Polskie (Kongresówka); ale również rosyjskie gubernie nadbałtyckie oraz zachodnie i część południowych; ziemie Prus Zachodnich i Wschodnich; Wielkiego Księstwa Poznańskiego i Śląska pruskiego i austriackiego, Galicji, Moraw, słowackich części Węgier i Bukowiny.

Hasło dotyczące Sochaczewa – zamieszczone w X i XI tomie – zawiera informacje o położeniu geograficznym i administracyjnym, dane statystyczno-demograficzne (w tym wyznaniowe) oraz wiele informacji o szkołach, przemyśle, handlu, transporcie i rolnictwie. Wiedza ta jest wzbogacona o krótki rys historyczny i o cenną bibliografię. Znajdujące się w wymienionych wydawnictwach hasła poświęcone Sochaczewowi zawierają wiele cennych informacji zaczerpniętych ze źródeł później zniszczonych lub zaginionych.

Nieocenione są również dwie publikacje historyka i regionalisty mazowieckiego Wincentego Hipolita Gawareckiego (1788–1852): „Wiadomość statystyczno-historyczna o mieście Sochaczewie, i przyległym mu zamku” oraz „Wiadomość historyczna o kościele z klasztorem księży dominikanów, w mieście Sochaczewie” z 1. połowy XIX wieku. Druga z publikacji stanowi relację Gawareckiego z jego podróży do Sochaczewa w 1847 roku. Wtedy to autor odwiedził miejsca związane z dziejami Sochaczewa, w tym tytułowy kościół i klasztor dominikanów. Obie te prace uchroniły od zatarcia ślady przeszłości Sochaczewa, w tym średniowiecznej. Kilkanaście postaci z dziejów średniowiecznego Sochaczewa – głównie sochaczewskich urzędników – doczekało się odrębnego hasła w „Polskim Słowniku Biograficznym.

Na zakończenie wstępnych rozważań warto zatrzymać się jeszcze nad jednym XX-wiecznym opracowaniem, gdzie znaleźć można wiele informacji o Sochaczewie. Wiekopomne dzieło księdza prof. Józefa Nowackiego „Dzieje Archidiecezji Poznańskiej” powstało dzięki wnikliwym analizom zbiorów Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, którego ksiądz Nowacki był dyrektorem w latach 1933–1964. To szczególnej wagi studium po dziś dzień nie ma sobie równych. Dzieło to obejmuje 2 tomy. Pierwszy tom stanowi studium historyczne kościoła katedralnego w Poznaniu, drugi natomiast – najważniejszy dla rozważań o Sochaczewie – omawia dzieje ustrojowe archidiecezji. Nie ujrzał światła dziennego trzeci tom, o którym ksiądz Nowacki pisał, że będzie poświęcony Kapitule Metropolitalnej (…).


Pochodzenie nazwy Sochaczew i jej występowanie w średniowiecznych źródłach pisanych

Na początku rozważań historycznych można wykorzystać samą nazwę miejscowości jako źródło jej najdawniejszych dziejów. Zagadnienie to interesowało zarówno historyków, językoznawców, jak i regionalistów czy zwyczajnych użytkowników i miłośników języka pragnących odkryć zawarte w nazwie tajemnice historii. Wyniki badań naukowców onomastyków – to jest językoznawców zajmujących się badaniem nazw geograficznych i osobowych – często są hermetyczne i niezrozumiałe. Ciągle istnieje potrzeba przybliżenia ich szerszemu kręgowi odbiorców.

Jest to zadanie trudne przynajmniej z dwóch powodów. Trudno jest mówić o skomplikowanym procesie historyczno językowym nazw własnych językiem przystępnym, nie pomijając wielu ważnych szczegółów. Często zatem istnieje rozbieżność między tym, co proponują onomastycy, a tym, jak te nazwy były i często jeszcze są rozumiane przez niespecjalistów, między etymologią naukową a ludową. Dla wyjaśnienia pochodzenia nazwy bardzo ważne jest również prześledzenie jej historii. Aby dobrze wyjaśnić daną nazwę, należy brać pod uwagę dokumentację źródłową, historyczną, również wszystkie realia pozajęzykowe, archeologiczne, geograficzno-osadnicze, a nawet gospodarcze.

Zanim do kwestii pochodzenia nazwy Sochaczew zabrali się onomastycy, krążyły na ten temat różne opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie przez miejscową społeczność lub wymyślane przez regionalistów. Ci ostatni wykorzystywali często opowiadania ludowe, próbując na ich podstawie wyjaśnić pochodzenie nazwy miasta. Jednym z pierwszych, który wypowiedział się na ten temat, był nie historyk czy językoznawca, lecz właśnie miejscowy regionalista Jan Kościński (1888–1940). Wykorzystał on jedną z najbardziej rozpowszechnionych w Sochaczewie w okresie międzywojennym legend o początkach miasta i jego nazwie. W artykule „Miasto Sochaczew” opublikowanym przez „Echo Sochaczewskie” – dwutygodnik, którego kilka numerów ukazało się w 1927 roku pod redakcją Arkadiusza Karjera – Kościński przytoczył legendę rozpowszechnioną wśród ówczesnych mieszkańców Sochaczewa: „Nazwa miasta Sochaczew pochodzi od narzędzia rolniczego sochi, którym dawniej uprawiano rolę. Podanie głosi, że jakiś rolnik nie umiejący należycie wykorzystać swej roli, biedził się nad sochą przy jej sporządzaniu. Wtem przechodził jakiś podróżny i zreperował mu ją. Zamiast zapłaty nieznajomy prosił, aby to osiedle otrzymało miano Socha. Obywatel miejscowy temu zadość uczynił, a z biegiem czasu ta nazwa tak się utarła, że pozostała do dnia dzisiejszego. Więc odtąd mamy miasto Sochaczew”.

W rzeczywistości nie jest znane dokładne pochodzenie tej nazwy, istnieje jedynie kilka równie prawdopodobnych hipotez. W 1935 roku Józef Haliczer stwierdził, iż nazwa Sochaczew oznacza „gród Sochacza”, podobnie w 1959 roku pisał Józef Staszewski. Pierwszym autorem, który obszerniej potraktował omawiany problem był prof. Karol Zierhoffer. Napisał on w 1975 roku, iż Sochaczew to nazwa dzierżawcza, utworzona od nazwy osobowej Sochacz. Do słowa „sochacz” w późniejszym okresie miano dodać sufiks - ow lub - ew. Hipoteza ta, przyjęta na ogół zgodnie przez historyków, wyraźnie wskazuje, iż nazwa miasta ma charakter dzierżawczy i wywodzi się prawdopodobnie od określenia „sochacz”.

Wyraz ten niewątpliwie został urobiony od słowa „socha”, oznaczającego rozwidlony u góry kij, służący do zawieszania zabitego zwierzęcia celem oprawienia go. Jeszcze w XVII wieku nazwą tą określano również mieszkańców wsi i przedmieść mających prawo dostarczać mięso na targ w mieście i handlować nim. Sochacze roznosili mięso na kiju, czyli na sosze. Warto także wiedzieć, że w XV i XVI wieku jatki mięsne oraz prawo odbywania w określone dni wolnego targu, na którym chłopi z okolicznych wsi handlowali mięsem, nazywano „sochaczki”. Opłatę od sprzedaży mięsa na takim targu określano wyrażeniem „sochaczne”. Termin ten stosowano również często w znaczeniu ław, na których w czasie wolnic sprzedawano mięso.

W 1984 roku nazwę Sochaczew próbował wyjaśnić prof. Stanisław Rospond (1906–1982), który był zdania, iż wywodzi się ona od gwarowego wyrazu „sochacze” oznaczającego „resztki gałęzi sterczących przy drzewie” lub „suche gałęzie u rosnącego drzewa”. Uczony ten uważał, że jeśli chodzi o osadę leśną, jaką był według niego kiedyś Sochaczew, bardziej prawdopodobne jest pochodzenie topograficzne jej nazwy. Jednak i on uważał, że nazwa Sochaczew jest dzierżawcza i pochodzi od nazwiska Sochacz. Twierdzenie to powtórzyli: w 1987 roku Kazimierz Rymut, w 2001 roku Urszula Wójcik, wreszcie w 2003 roku Maria Malec. Ta ostatnia pisała, że „nazwa >>Sochaczew<< została utworzona od nazwy osobowej >>Sochacz<< za pomocą przedrostka - ew. Jest to nazwa typu dzierżawczego, oznaczała miejscowość należącą do >>Sochacza<<, właściciela lub pierwszego założyciela osady. Nazwa osobowa może być objaśniana jako przezwisko od wyrazu „socha” w znaczeniu m.in. >>gałąź rozwidlona<<, >>prymitywne, drewniane narzędzie do orki<< lub jako zdrobnienie (spieszczenie) >>Soch-acz<< od skróconej podstawy imion złożonych typu >>Sobiesław<<. Przedstawiony przegląd literatury wykazuje, że poszczególni autorzy niewiele się różnili w poglądach na pochodzenie nazwy Sochaczew. To ostatnie nie zostało jednak ostatecznie ustalone.

W średniowiecznych kronikach i licznych dokumentach wystawionych przez kolejnych książąt mazowieckich nazwa miasta występowała przynajmniej w kilkunastu wersjach, m.in.: Sochaczew (1221), Sochacew (1231, 1257, 1280), Zochazef (1283), Szochaczewo (1295), Zochazof (1297), Zochazou (1297), Sochaczew (1303, 1310) Sochaczow (1324, 1329), Schochaczew (1337), Sochaczow (1338), Sochaczew (1345), Sachaczow (1355), Sochacew (1355), Sochaczouia (1365), Sochaczew (1367), Sochaczeuia (1368), Sochacouia (1368), Sochaczowia (1368), Sochaczow (1374, 1376), Szochaczewo (1377), Szochaceu (1378), Sochaczew (1378), Sochaczew (1380), Sochaczow (1380), Sochaczowo (1381), Sochaczew (1387), Sochaczow (1400), Sochochow (1400), Sochaczovie (1402), Sochaczew (1411), Sochacow (1411), Sochaczow (1414), Zochoczaw (1414), S(z)ochaczow (1422), Sochaczew (1424), Sochaczewo (1427), Sochaczow (1430), Sochaczewo (1430), Schochaczewo (1434), Sochaczow (1439), Sochaczew (1441), Schochaczevo (1443), Sochaczewo (1443), Sochaczow (1444), Sochaczowo (1444), Sochaczow (1445), Sochaczewo i Sachaczewo (1446), Sochaczew (1449), Sochaczewo (1449), Sochaczow (1449, 1454, 1459), Szochaczow (1460), Vszachaczewye (1461), Sochaczow (1462, 1463, 1465, 1471, 1472, 1473), Schochaczow (1473), Sochaczow (1474, 1475, 1476). Wreszcie u najsłynniejszego polskiego kronikarza schyłkowego średniowiecza, Jana Długosza, znaleźć można m.in. Szochaczow, Schochaczew lub Sochaczow (…).


Dzieje polityczne

Skromna liczba dokumentów książęcych, zachowanych na ogół w późniejszych kopiach, kilka ubogich w treści wzmianek rocznikarskich, skromne wyniki nielicznych badań archeologicznych – oto cały materiał źródłowy, jakim rozporządza badacz średniowiecznych dziejów Sochaczewa. Michał Baliński i Tymoteusz Lipiński w wydanej w 1843 roku pracy „Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym opisana” stwierdzili, że Sochaczew to „gród starożytny, lecz kiedy i przez kogo założony, nie masz pewności”. Podobnie twierdził w 1848 roku Wincenty Hipolit Gawarecki, autor opracowania noszącego tytuł „Wiadomość historyczna o kościele z klasztorem księży dominikanów, w mieście Sochaczewie”. I rzeczywiście przekazy źródłowe i dotychczasowe badania archeologiczne zaświadczają, że Sochaczew należy do najstarszych miast polskich.

Brak wzmianek pisanych o Sochaczewie z X–XII wieku sprawia że, większość wniosków dotyczących tego terenu można wyciągać tylko przez analogie do innych obszarów Polski. Podzielone są zdania historyków co do tego, od kiedy obszar, w skład którego wchodził Sochaczew, został włączony do państwa Polan. Większość opinii – zwłaszcza wynikłych z najnowszych badań – skłania się ku temu, że Mieszko I (ok. 960–992) w chwili objęcia władzy panował już na obszarze całego Mazowsza. Inni uważali natomiast, że przyłączenie Mazowsza do państwa Polan odbywało się częściami, a jako pierwsze zostały wchłonięte tereny położone na zachód od Wisły, które były luźno związane z Mazowszem właściwym i oddzielone od niego kompleksem puszcz nadwiślańskich, których resztki zachowały się do naszych czasów. Tereny zachodniej części Mazowsza w pierwszym okresie tworzenia państwowości polskiej były już zatem integralną częścią władztwa Piastów, podczas gdy Mazowsze położone na prawym brzegu Wisły pozostawało tylko w luźnym związku.

W czasie rządów Mieszka I i Bolesława I Chrobrego (992–1025) dzieje polityczne Mazowsza roztapiały się w nurcie dziejów kraju. Wszystkie ważniejsze wydarzenia miały miejsce poza tą dzielnicą (głównie za zachodnią i południową jej granicą), toteż wiadomości o niej są bardzo skąpe. Wraz ze śmiercią Mieszka II (1025–1034) i osłabieniem władzy państwowej rozpoczęły się wydarzenia określane przez historyków jako powstanie ludowe skierowane przeciwko możnym duchownym i świeckim. Mazowsze nie było objęte tym ruchem, gdyż były cześnik Mieszka II Miecław (1035–1047), który usamodzielnił się tutaj, zapobiegł buntowi. Uniknęło również w 1039 roku niszczycielskiego najazdu księcia czeskiego Brzetysława I (1035–1055), który wykorzystując wygnanie Kazimierza I Odnowiciela (1034–1058) i upadek władzy centralnej, spustoszył Śląsk i Wielkopolskę. Miecław być może zamierzał opanować całość ziem polskich, ale Kazimierz Odnowiciel po powrocie do kraju latem 1040 roku starał się odbudować upadłą monarchię łącznie z Mazowszem i Kujawami.

Skąpe źródła historyczne nie pozwalają na bezsporne określenie, czy okolice Sochaczewa znalazły się pod władzą Miecława i uniknęły skutków powstania ludowego. Historiografia stoi na stanowisku, że władza Miecława sięgała również na lewobrzeżne Mazowsze. Miecław musiał dysponować pokaźnymi siłami, skoro do pokonania go trzeba było dopiero połączonych sił polsko-ruskich. Po powrocie do Polski Kazimierz Odnowiciel uzyskał pomoc w tej walce od księcia kijowskiego Jarosława Mądrego, którego córkę (według latopisów siostrę) Dobroniegę pojął za żonę. W 1047 roku Kazimierz przy zbrojnym poparciu Rusi, pokonawszy ostatecznie Miecława, który poległ na polu bitwy, zajął Mazowsze. Po zlikwidowaniu secesji Mazowsza, w czasie rządów kolejnych władców, Bolesława II Śmiałego (1058–1079), Władysława I Hermana (1079–1102) i Bolesława III Krzywoustego (1102–1138), pozostawało ono jako odrębna prowincja w składzie państwa polskiego. Można sądzić, że już wtedy powstał w Sochaczewie gród obronny będący siedzibą namiestnika książęcego. Nie wiemy, czy powstał on za czasów Władysława Hermana, tzn. w końcu XI wieku.

Niewielkie sondaże archeologiczne przeprowadzone na wzgórzu zamkowym w Sochaczewie w 1956 roku nie potwierdziły tej hipotezy, a jedynie zasugerowały powstanie grodu sochaczewskiego pod koniec XII wieku, co wydaje się mało prawdopodobne. Odkryty wówczas materiał ceramiczny na grodzisku w Sochaczewie, zalegający pod piaskiem zamku średniowiecznego, nie może być wskaźnikiem datującym. Odsłonięto bowiem w tym miejscu nie fragment wnętrza grodu wczesnośredniowiecznego, ale tylko część umocnień obronnych tego grodu, które mogły być w ciągu XII i XIII wieku uzupełniane. Należy zatem przypuszczać, że gród obronny w Sochaczewie powstał z inspiracji następcy Władysława Hermana – Bolesława Krzywoustego, który zapewne niejednokrotnie przejeżdżał przez tę miejscowość, podążając z Płocka do Łęczycy lub odwrotnie.

Po śmierci Bolesława Krzywoustego w 1138 roku w wyniku zapisów jego statutu (zwanego również testamentem) doszło do podziału terytorialnego Polski. Zgodnie z patrymonialną koncepcją państwa władca ten w porozumieniu z możnymi ustanowił porządek obejmowania rządów przez swoich synów. Jego istotą było utworzenie kilku dzielnic stanowiących ich własność dziedziczną, która mogłaby w przyszłości podlegać podziałom rodzinnym, oraz jednej niepodzielnej dzielnicy o charakterze niedziedzicznym, zwanej senioralną lub pryncypacką, ze stolicą w Krakowie, która miała przechodzić zawsze we władanie najstarszego członka dynastii (seniora). Ten ostatni miał sprawować władzę zwierzchnią nad młodszymi braćmi (juniorami). Do niego należała również ogólna polityka zagraniczna, inwestytura biskupów, mianowanie kasztelanów w głównych grodach braci oraz sądownictwo nad nimi.

Mazowsze – na obszarze którego znajdował się Sochaczew – na ponad 330 lat stało się odrębną dzielnicą. Najpierw otrzymał je wraz z częścią Kujaw, ziemią chełmińską i dobrzyńską Bolesław IV Kędzierzawy (1138–1173), najstarszy syn Bolesława Krzywoustego z jego drugiego małżeństwa z Salomeą z Bergu. Po jego śmierci Mazowsze przypadło małoletniemu, w dodatku chorowitemu synowi, Leszkowi (1173–1186), w którego imieniu praktycznie rządził wpływowy wojewoda mazowiecki Żyro. Po bezpotomnej śmierci Leszka Mazowsze na podstawie wcześniejszych umów zajął jego stryj, najmłodszy syn Bolesława Krzywoustego, Kazimierz II Sprawiedliwy (1186–1194), i połączył je z Małopolską. Za jego rządów odpadły jednak około 1191 roku Kujawy zagarnięte przez Mieszka III Starego; powróciły one do dzielnicy mazowieckiej dopiero w pierwszych latach XIII wieku. Po przedwczesnej nagłej śmierci Kazimierza Sprawiedliwego w 1194 roku władzę w Płocku powinien objąć jeden z jego synów, Konrad I. Z powodu bardzo młodego wieku pozostawał on pod opieką matki Heleny, a rzeczywiste rządy na Mazowszu sprawował zapewne wojewoda Krystyn (1194–1202).

W czasie rozbicia dzielnicowego gród sochaczewski mieścił się prawdopodobnie na obszarze, gdzie dziś znajduje się wzgórze określane jako zamkowe. Prawdopodobnie już w XI wieku był tu gród strzegący przejścia przez rzekę. Na przełomie XII i XIII wieku zbudowano w tym samym miejscu drewniany gród kasztelański o powierzchni około 50–70 m2. Relikty grodu odkryto w trakcie kilkakrotnych badań wykopaliskowych. Całość otaczał drewniano-ziemny wał szeroki na 10 metrów u podstawy. Składał się on z konstrukcji drewniano-ziemnej, prawdopodobnie skrzyniowej, w której oprócz belek poziomych występowały słupy pionowe. Wnętrze grodu miało zabudowę drewnianą, o której wiemy tylko tyle, że ściany wewnętrznych zabudowań były uszczelnione gliną. Mimo że warownia nie należała do dużych, mogła stanowić silny punkt oporu podczas wojny i sprawować kontrolę nad przeprawą przez Bzurę w czasie pokoju. Oprócz funkcji obronnych przed napadami Prusów, Litwinów i Rusinów była także doskonałym punktem etapowym w podróżach książąt mazowieckich z Płocka do Czerska.

Znalezione fragmenty naczyń wskazują na istnienie grodu w XIII wieku. Obfite ślady węgla drzewnego świadczyłyby, że jego zniszczenie przyniósł pożar. Mógł on nastąpić podczas najazdu litewsko-ruskiego w 1286 roku. Z drugiej strony obfitość XIII-wiecznych wzmianek (m.in. 1221, 1231, 1257, 1280) o Sochaczewie i zupełne milczenie wiarygodnych źródeł z okresu wcześniejszego oraz fakt, że najstarsze odkryte ślady osadnictwa pochodzą z końca XII wieku, pozwalają stwierdzić, że zwarty ośrodek osadniczy powstał w Sochaczewie dopiero w tym okresie. Najstarszy Sochaczew miał zapewne charakter osady targowej, na co wskazuje już sama jego nazwa. Na przełomie XII i XIII wieku wzniesiono na południe od dotychczasowego grodu nowy.

W czasie rządów książąt mazowieckich Konrada I (1202–1247) i Bolesława I (1247–1248)

Kiedy wraz ze śmiercią Mieszka III Starego (13 marca 1202) upadła zasada senioratu, rozgorzały walki polityczne różnych książąt, chcących przejąć dzielnicę senioralną a dzielnice juniorów stały się niezależnymi od Krakowa organizmami państwowymi, których książęta zagarnęli pełną władzę na swych terytoriach na prawach wzajemnie uznawanej równorzędności prawno-politycznej. W ten sposób i Mazowsze stało się niezależnym księstwem. Konrad I, który otrzymał je po ojcu Kazimierzu Sprawiedliwym w dziedziczne posiadanie, objął tu w 1202 roku samodzielne rządy. Od tego czasu Mazowsze stanowiło odrębną całość pod względem dynastycznym, politycznym i prawnym. Głównymi grodami ówczesnego Mazowsza nad którymi książę sprawował władzę, były Płock, Czersk, Sochaczew, Wizna, Wyszogród, Warszawa oraz Rawa.

Konrad I, nie czując się bezpiecznie w swej dotychczasowej stolicy, Płocku, ze względu na ciągłe najazdy Prusów i sprzymierzonych z nimi Jadźwingów, Litwinów oraz Żmudzinów, w 1221 roku opuścił z rodziną i dworem ów gród. Z tego też roku pochodzi dokument wydany przez księcia, a zawierający najwcześniejszą wiarygodną wzmiankę pisaną o Sochaczewie, która wymienia tutejszego kasztelana. Nosił on imię Falenta. Najprawdopodobniej rezydował już w grodzie sochaczewskim na terenie wzgórza zamkowego. Poszlaką wskazującą na to umocnienie jako siedzibę kasztelana wydaje się wybór miejsca pod nowy gród. Został on ulokowany na terasie zalewowej w dolinie Bzury, w pewnym oddaleniu od krawędzi wyższej terasy. Dzięki korzystnemu położeniu woda lub podmokły teren broniły dostępu ze wszystkich stron. Podobnie usytuowano położony nad Utratą gród w Błoniu będący siedzibą kasztelanii rokitnickiej. Oczywiście pierwsza wzmianka o istnieniu Sochaczewa z 1221 roku nie określa, jak dawno osada już istniała.

Po opuszczeniu Płocka Konrad I zamieszkał początkowo w Trojanowie (obecnie dzielnica Sochaczewa), by później przenieść się do Wiskitek. Z tego pierwszego miejsca pochodzi dokument, w którym książę poddał włościan klasztoru czerwińskiego sądownictwu tamtejszego opata. Dokument kończy się słowami:Acta sunt ista in Troyanouo”, czyli: „Działo się to w Trojanowie”. Wystawiony w Trojanowie w 1222 roku przez Konrada I w dwóch wersjach przywilej dla klasztoru w Czerwińsku (jego drugi egzemplarz jest przechowywany w Krakowie) należy do najstarszych zachowanych dokumentów poświadczających udzielenie immunitetu sądowego instytucji kościelnej, nie tylko na Mazowszu, ale i w całej Polsce.

Książę potwierdził w nim nadanie klasztorowi Najświętszej Marii Panny w Czerwińsku przez swojego dziada Bolesława Krzywoustego i ojca Kazimierza Sprawiedliwego władzy sądowniczej nad ogółem jego mieszkańców, a także nad wszystkimi mieszkańcami wsi Łomna. Rozciągnął to nadanie również na wieś Brochowo (obecnie Brochów). Jednakże udzielenie takiego przywileju już przez Bolesława Krzywoustego wydaje się niemożliwe. Bardziej prawdopodobne jest, że Konrad I potwierdził nadanie Kazimierza Sprawiedliwego.

W 1222 roku, podczas pobytu w Trojanowie biskupa poznańskiego Pawła (1211–1242), książę ufundował, lub raczej (jak można przypuszczać) erygował kościół parafialny, a biskup poznański go konsekrował. Wspomina się o tym w dwóch różnych dokumentach Konrada I, wystawionych w 1222 roku w Trojanowie w obecności biskupa poznańskiego Pawła: „in Troyanouo, cum fundaretur ibi ecclesia” i „actum in Trojanov in fundacione ecclesie”. Przy erekcji (konsekracji?) świątyni obecny był także dziekan płocki Gunter, proboszcz płocki Adlardus, podkomorzy Wieńczesław, pleban gąbiński Gizmarus oraz kilka świeckich osób. Ufundowana przez księcia świątynia pod wezwaniem św. Wawrzyńca upamiętniała zapewne szczęśliwe ocalenie jego życia w czasie jednego z najazdów. Prawdopodobnie już wcześniej przyłączono ją wraz z prawami parafialnymi do kościoła sochaczewskiego.

Konrad I jako najwyższa instancja sądownicza na Mazowszu w latach 1238–1247 rozsądzał sprawy swoich poddanych nie w pobliskim Sochaczewie, lecz właśnie Trojanowie. Niezwykle korzystne położenie miejscowości, które ułatwiało obronę przed wrogami oraz wiązało osadę z drogą wzdłuż Utraty (dawnej Mrowy), musiało być nie bez znaczenia. W świetle przytoczonych faktów można zadać pytanie, czy w Trojanowie mógł się wówczas znajdować gród. Jest to wielce prawdopodobne. Konrad I, mając do dyspozycji choćby gród w pobliskim Sochaczewie, nie przebywałby wraz z rodziną w Trojanowie, gdyby ten nie był grodem. Co więcej, fakt, że Konrad I wybrał gród trojanowski, a nie sochaczewski, świadczy niezbicie, że pierwszy z nich odgrywał wówczas rolę wiodącą. Mogło to być związane z jego o wiele wcześniejszą metryką, sięgającą może nawet XI wieku.

W świetle powyższych ustaleń wysuwano w przeszłości nawet przypuszczenie, że wzmianka o śmierci Bolesława Krzywoustego w Sochaczewie mogła w rzeczywistości dotyczyć Trojanowa. Autor tekstu zamieszczonego w „Kodeksie Sochaczewskim Rocznika Świętokrzyskiego Nowego”, powstałego w latach 1463–1464, mógł się oprzeć na nie zachowanych do dziś dokumentach lub na ustnie przekazywanej z pokolenia na pokolenie tradycji. Ta ostatnia, jak wiadomo, często ulegała zniekształceniom, przystosowywana do zmieniających się wciąż okoliczności. W XV wieku Sochaczew dawno już przejął pierwszoplanową rolę Trojanowa, a wraz z nią może i ten element jego przeszłości. Podobną nie wiadomą jest odpowiedź na pytanie, czy w pierwszej połowie XIII wieku „sochaczewski targ” funkcjonował w Sochaczewie, siedzibie kasztelanii, czy w Trojanowie. Na rzecz tej drugiej tezy mogą świadczyć następujące fakty. Już w 1222 roku została erygowana w osadzie trojanowskiej świątynia, w Sochaczewie kościół konsekrowano dopiero w 1257 roku. Ściągano tutaj również ludzi z dóbr kościelnych przed sąd książęcy.

Pod koniec XIII stulecia zmalało jednak znaczenie Trojanowa, który w XIV i XV wieku ostatecznie utracił swą pozycję na rzecz Sochaczewa. Spowodowało to przesunięcie ośrodka wczesnomiejskiego z tej ostatniej miejscowości do Sochaczewa. Taka sytuacja zaistniała na Mazowszu m.in. w Rokitnie (gród) i Błoniu (targ, następnie miasto) lub Jazdowie (gród) i Warszawie (targ, następnie miasto). Przemieszczenie mogło zostać spowodowane różnymi przyczynami. U podstaw awansu Sochaczewa i upadku Trojanowa mógł tkwić brak zainteresowania ze strony kolejnego księcia mazowieckiego Trojanowem. Faktem jest, że 7 kwietnia 1445 roku miejscowość przeszła z władania książęcego w szlacheckie i utraciła nawet swą parafię. Co się później działo w Trojanowie, trudno powiedzieć. Źródła historyczne niewiele mówią na ten temat. Dopiero pobudowanie kościoła w 1783 roku przypomina o tej miejscowości. Jak dotąd ślady średniowiecznego Trojanowa nie zostały jeszcze odnalezione. Kto wie, czy nie kryją się one pod powierzchnią rozległego wzniesienia, na którym obecnie znajduje się kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Niestety jak dotąd teren ten nie był przedmiotem badań wykopaliskowych.

Z roku 1231 zachowała się informacja, że książę Konrad I uwolnił wsie biskupstwa poznańskiego Sochaczew i Czersk od opłat i powinności książęcych. Data ta jest ważna, gdyż w dokumencie tym Sochaczew występuje po raz ostatni jako wieś (villa), później występuje już bez żadnego określenia. Dopiero w 1324 roku pojawia się przy nazwie Sochaczew określenie miasto (civitas). W wiekach XII–XIII wzmianki o osadach wiejskich były przypadkowe i pojawiają się w dokumentach bardzo rzadko. Zwykle pisano o wsiach przy okazji wizyt osób panujących, zjazdów dostojników państwowych bądź kościelnych lub kiedy wsie stawały się przedmiotem nadań czy transakcji handlowych.

W 1234 roku Konrad I oddał Mazowsze najstarszemu synowi Bolesławowi I, pozostawiając sobie księstwo łęczyckie. Jeszcze za życia ojca jego najmłodszy syn Siemowit I wystąpił obok Bolesława I z tytułem księcia mazowieckiego. Według „Kroniki Polskiej” Marcina Bielskiego książę, pragnąc uwolnić się od klątwy rzuconej na niego przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Pełkę (1232–1258) za polecenie zamordowania w okrutny sposób kanonika gnieźnieńskiego i płockiego Jana Czapli, miał w 1240 roku jako zadośćuczynienie ofiarować arcybiskupowi Łowicz z przyległościami. Na znak zależności terytorialnej od Konrada I arcybiskup zobowiązał się do przyjęcia godności kanonika płockiego oraz uiszczania opłaty składanej corocznie w grodzie sochaczewskim w postaci jednej grzywny złota. Kasztelania łowicka znajdująca się w ziemi sochaczewskiej, stając się włością arcybiskupią stanowiła również samodzielny okręg sądowy. W rzeczywistości Łowicz stał się częścią składową archidiecezji gnieźnieńskiej przed 1136 rokiem.

W czasie rządów Siemowita I (1248–1262), Perejesławy (1262–1264?) i Konrada II (1264–1276/79)

Po śmierci Konrada I (31 sierpnia 1247)i krótkich rządach jego najstarszego syna Bolesława I (zm. po 25 lutego 1248) władzę nad ziemiami, w skład których wchodził Sochaczew, objął czwarty z rzędu, najmłodszy syn, Siemowit I. Rzadko odwiedzał on zachodnią część Mazowsza, gdyż na 23 zachowane dokumenty tylko jeden był wystawiony w Mistrzewicach, pozostałe zaś głównie na Mazowszu płockim. Według XIX-wiecznej literatury to jemu Sochaczew miał zawdzięczać wzniesienie dwóch budowli sakralnych, które wpisały się w dzieje miasta na najbliższe kilkaset lat. Według jednej z hipotez Siemowit I i jego żona Perejesława, córka Daniela, księcia halickiego, mieli w 1244 roku sprowadzić z Płocka do Sochaczewa dominikanów. Tutaj też miał książę wybudować dla nich kościół pod wezwaniem św. Mikołaja. Hipoteza ta, lansowana szczególnie w XIX wieku, nie wytrzymuje dzisiaj krytyki, jeśli chodzi o datę, gdyż wiadomo że ślub Siemowita z halicką księżniczką odbył się dopiero w 1248 roku. Jeśli w 1244 roku mieli przybyć do Sochaczewa dominikanie, to mógł ich sprowadzić tylko Konrad I.

Według opinii Siejkowskiego i Nowowiejskiego sprowadzenie dominikanów do Sochaczewa miało miejsce jeszcze wcześniej, tj. w 1235 roku, czyli za rządów Konrada I. Według innej tradycji, nie znajdującej wciąż potwierdzenia źródłowego, przy zakładaniu fundamentów klasztornych w 1235 roku obecny był sam św. Jacek Odrowąż (1200–1257), dominikanin. W owym czasie zdążać on miał przez Sochaczew i Wyszogród na misje do Kijowa. Założenie przez św. Jacka klasztoru w Sochaczewie jest o tyle prawdopodobne, że z jego działalnością misyjną wiąże się również powstanie dominikańskich klasztorów w Gdańsku i Wrocławiu. Jeżeli w Sochaczewie założono w tym roku klasztor dominikański, istniał tam już niewątpliwie kościół parafialny. W 1235 roku Konrad I pobudował dominikanom w Sochaczewie drewniany klasztor wraz z prowizoryczną kaplicą, których miejsce zajęła późniejsza fundacja z 1244 roku. Wydaje się to wielce prawdopodobne, gdyż Konrad I w 1234 i 1244 roku w stolicy swego księstwa, Płocku, ufundował dominikanom dwa klasztory. Mógł zatem w 1235 roku wznieść i w Sochaczewie drewniany klasztor.

Na początku lat pięćdziesiątych XIII wieku budowa świątyń – parafialnej (odbudowa?) i dominikańskiej (?) – musiała być już zakończona, a ich wnętrze w znacznym stopniu wyposażone, skoro Siemowit I zwrócił się z prośbą do biskupa poznańskiego Bogufała III (1255–1265) o ich konsekrację. Ten ostatni upoważnił dokumentem wydanym w 1257 roku w Solcu, wsi nad rzeką Wartą, jednej z rezydencji biskupów poznańskich, do dokonania tego aktu biskupa mazowieckiego (płockiego) Andrzeja II herbu Ciołek (1254–1261). Ten ostatni przybył do Sochaczewa jesienią jeszcze tego samego roku i dokonał stosownych czynności.

Z dobrze zachowanego do chwili obecnej w Archiwum Diecezji Płockiej fragmentu pergaminowego dokumentu z biskupią pieczęcią niestety nie wynika, co to były za kościoły. Z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że główną uroczystością była konsekracja kościoła parafialnego noszącego wezwanie św. Wawrzyńca, do którego później dodano wezwanie św. Marii Magdaleny. W przeszłości części historyków wydawało się mało prawdopodobne, by jednym z kościołów konsekrowanych w 1257 roku była świątynia dominikańska. Nie ma bowiem przekonujących dowodów na to, że budowla ta powstała przed tą datą. Mogła to zatem być kaplica książęca (czyli grodowa), mieszcząca się na zamku sochaczewskim. Jej konsekracji dokonano przy okazji konsekracji kościoła parafialnego. Przyczyną konsekracji było zapewne zniszczenie tej świątyni czy kaplicy.

Cztery lata wcześniej, w 1253 roku, Siemowit I wsparł działalność nowo powstającego biskupstwa misyjnego dla Litwy. W bliskim Sochaczewa Kozłowie (obecnie Kozłów Biskupi), zapewne w obecności księcia, został wyświęcony przez arcybiskupa gnieźnieńskiego imieniem Fulko (Pełka) jego pierwszy zwierzchnik, biskup Wit, dominikanin, czczony później jako błogosławiony. Jego misja na Litwie trwała jednak krótko, gdyż już około 1255 roku musiał zrzec się godności na skutek przeciwdziałania Krzyżaków. Po opuszczeniu Litwy, na mocy upoważnienia papieskiego, do 1260 roku pełnił funkcję sufragana wrocławskiego, a następnie pierwszego znanego sufragana poznańskiego. Tego samego dnia co Wit został wyświęcony w Kozłowie biskup poznański Piotr Prawdzic (1253–1254). Kozłów należał od 1248 roku częściowo do biskupstwa poznańskiego, kiedy biskup Bogufał kupił go od Siemowita I, a właściwie zabrał za dług 90 grzywien srebra zaciągnięty przez jego ojca Konrada I.

Na początku XIII wieku Sochaczew był siedzibą kasztelanii, a w drugiej połowie tego wieku miał już dwa kościoły. Do ich budowy używano zapewne miejscowego materiału i korzystano z pomocy miejscowej ludności. Tak duże znaczenie Sochaczew zyskał w ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci. Co o tym zdecydowało? Korzystne było niewątpliwie położenie na skrzyżowaniu szlaków handlowych, także międzynarodowych, oraz okoliczne żyzne ziemie. Wzrost znaczenia grodu sprzyjał szybkiemu rozwojowi podgrodzia, czyli osiedla, gdzie mieszkali rzemieślnicy i kupcy. Ten rzemieślniczo-handlowy charakter osady prowadził do istotnych zmian w jej życiu gospodarczym, na przykład specjalizacji. Sochaczew zaczął więc pełnić typowe funkcje miasta, w którym rzemiosło i handel przeważały nad uprawą roślin i hodowlą zwierząt.

Siemowit I, wzięty do niewoli ruskiej w czasie najazdu Litwinów i współdziałających z nimi Rusinów na Jazdów, został ścięty 23 czerwca 1262 roku. Rządy na Mazowszu powinni objąć jego dwaj synowie, Konrad II i Bolesław II. Starszy, liczący około dwunastu, czternastu lat Konrad przebywał jednak w niewoli u Litwinów, a młodszy Bolesław w chwili śmierci ojca miał około dwóch lat. Bezpośrednio po uzyskaniu wiadomości o śmierci męża i wzięciu do niewoli starszego syna władzę jako regentka objęła Perejesława (zm. 12 kwietnia 1283). Rozpoczęła również starania o powrót syna z niewoli litewskiej. Dla Mazowsza nastąpił wówczas okres słabości. Było ono niszczone i pustoszone przez najazdy litewskie i pruskie. Znaczna część Mazowsza doznała jednej z najcięższych klęsk w całej swojej historii. Już w rok po śmierci Siemowita I, w 1263 roku, najazd litewski spustoszył należącą do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego kasztelanię łowicką.

Perejesława, pełniąc funkcje regentki, objęła również we władanie pewne dobra ziemskie. Poszlaki wskazują na Sochaczew jako jej dożywotnią siedzibę. Współcześnie uważa się, że tradycja o założeniu klasztoru dominikańskiego z kościołem św. Mikołaja w Sochaczewie w 1244 roku i fundatorze Siemowicie I jest zniekształcona. Według nowszych ustaleń klasztor powstał około 1290 roku, zatem blisko 30 lat po śmierci Siemowita I. Wykluczywszy Siemowita II, pozostaje jedynie przyjąć, że tradycja dotyczy w rzeczywistości nie Siemowita I, a wdowy po nim, Perejesławy (zm. 1283), która przyczyniła się już do powstania klasztoru w Warce. Księżna po opuszczeniu Płocka wyłożyła prawdopodobnie fundusze na budowę klasztoru i kościoła w Sochaczewie, mogło jej bowiem zależeć na sprowadzeniu zakonników na swój dwór. Bolesław II, nie zbyt ściśle związany z Sochaczewem, zapewne nie przyczyniłby się sam do fundacji nowego klasztoru, gdyby nie wcześniejsza wola matki. Inicjatywa Perejesławy w fundacji klasztoru sochaczewskiego jest wielce prawdopodobna i powinna się łączyć ze sprawą oprawy wdowiej.

W 1264 roku, po powrocie z litewskiej niewoli, samodzielne rządy na Mazowszu objął starszy syn Siemowita I, Konrad II. Bolesław II jako niepełnoletni nie otrzymał swojej części i najpewniej przebywał na dworze brata, jego prawnego opiekuna. Ten zaś nie był chętny do podziału ziemi. Brak dokumentów nie pozwala uchwycić momentu, w którym Konrad II dopuścił do władzy młodszego brata. Zapewne dopiero pod naciskiem matki Perejesławy w latach 1276–1279 wydzielił mu ziemię płocką, gostynińską, rawską i sochaczewską. Tam Bolesław II sprawował rządy razem z matką. Podział nie był równy i na tym tle dochodziło do walk między braćmi. Sytuację dodatkowo skomplikował w 1277 roku kolejny najazd Litwinów, którzy dotarli pod Łęczycę. Napastnicy mogli wówczas zniszczyć Sochaczew lub jego okolice.

W czasie rządów książąt mazowieckich Bolesława II (1276/79–1303) i Trojdena I (1303–1316/17)

Od chwili konsekracji sochaczewskich kościołów przez ponad dwadzieścia lat nic nie wiadomo o istnieniu miejscowości. Jest to naturalne, gdyż w przypadku większości osad wiadomość o ich istnieniu pojawiała się tylko przy okazji ważnych wydarzeń, jakie miały tam miejsce. Z 1279 roku zachowała się informacja, że książę Bolesław II odwiedził Sochaczew, nadając tu odpowiednim dokumentem biskupowi poznańskiemu Janowi Wyszkowcowi (1280–1286) pięć wsi wraz z okolicznymi lasami. W drugim natomiast dokumencie potwierdził swobody nadane biskupowi poznańskiemu przez swoich poprzedników. W następnym roku Sochaczew nawiedził sam obdarowany hierarcha kościelny i wydał tu 27 marca 1280 roku dokument o 40-dniowym odpuście dla osób nawiedzających kościół Kanoników Regularnych pod wezwaniem NMP w Czerwińsku i świadczących na jego potrzeby.

W 1281 lub 1282 roku Bolesław II najechał ulubiony gród brata Jazdów, przy pomocy brata stryjecznego, księcia kujawskiego Władysława Łokietka. Gród zdobyto i złupiono, co więcej, obrabowano także przebywające tam żonę i córkę nieobecnego Konrada II. Ten ostatni nie pozostał dłużny bratu. W walkach z nim skorzystał z pomocy książąt ruskich, Wasylka, Włodzimierza i Jerzego. Z rozkazu Włodzimierza wojska ruskie miały poprzestać tylko na zdobyciu Sochaczewa, Konradowi udało się jednak nakłonić ich do zdobycia i zniszczenia Gostynina. I rzeczywiście, wiosną 1283 roku napastnicy spustoszyli ziemię gostynińską, spalili miasto i wymordowali bądź uprowadzili jego mieszkańców. Siły książąt ruskich, wycofując się spod Gostynina, poniosły jednak straty w wyniku akcji pościgowej Bolesława II, który stoczył z nimi bitwę pod Sochaczewem. Zginęli tu dwaj możni ruscy zanotowani imiennie, Prusin i Rach Michajłowicz. Pościg zorganizowany przez Bolesława II wyruszył z grodu sochaczewskiego, zapewne znacznie silniejszego i lepiej przygotowanego do obrony.

O przynależności Sochaczewa do dzielnicy Bolesława II możemy wnioskować na podstawie wzmianki w „Latopisie hipackim” – napisanym w pierwszej połowie XIV wieku – że pierwotnym celem wyprawy ruskiej przeciw Bolesławowi II w 1283 roku był właśnie Sochaczew. Wojska ruskie miały wówczas złupić miasto i zająć sochaczewski zamek. W trakcie kilkakrotnych badań wykopaliskowych na wzgórzu zamkowym odkryto liczne ślady węgla drzewnego, co może świadczyć, że kres jego istnieniu położył pożar. Związek tego wydarzenia z najazdem ruskim w 1283 roku nie ulega wątpliwości.

W 1286 roku z inicjatywy księcia włodzimierskiego i brzeskiego Włodzimierza Wasylkowicza wojska ruskie wspierane przez Litwinów ponownie uderzyły na dzielnicę Bolesława II. Tym razem napastnicy skierowali się na południową część księstwa płockiego, zaatakowali Sochaczew i zdobyli ten gród wraz z zamkiem, biorąc w nim obfite łupy i licznych jeńców. Ślady pożaru (popiół i zwęglone pozostałości drewnianej zabudowy) odkryto podczas badań archeologicznych w latach pięćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku na wzgórzu zamkowym w Sochaczewie. W początkach XIV wieku zamek ów już zapewne nie istniał. Nie wiadomo dokładnie, co się z nim stało. W każdym razie po tym wydarzeniu nastąpiła kilkudziesięcioletnia przerwa osadnicza – do czasów wybudowania pierwotnie tylko częściowo murowanego gotyckiego zamku.

W źródłach pisanych pochodzących z Małopolski pod rokiem 1286 znajduje się wzmianka o zdobyciu nie Sochaczewa, jak podaje dobrze poinformowany „Latopis hipacki”, ale Gostynina. Informacja ta nie budzi jednak zaufania współczesnych historyków. Gostynin i Sochaczew były grodami sąsiednimi w tym samym mazowieckim księstwie Bolesława II, łatwo zatem można było pomylić obie miejscowości z perspektywy małopolskiej, zwłaszcza w powiązaniu ze wspomnieniami wyprawy ruskiej na Gostynin w 1283 roku. W 1286 roku napastnicy mogli złupić nie tylko Sochaczew, ale i najbliżej położone osady, w tym należące już do kasztelanii gostynińskiej wsie na lewym brzegu Bzury. Mogły to być dodatkowe przyczyny pomyłki autora zapiski rocznikarskiej. Wobec zaistniałej sytuacji Bolesław II zwrócił się o pomoc do księcia Władysława Łokietka, który odzyskał Płock dla niego i doprowadził do wyparcia napastników.

Nowych zniszczeń południowych obszarów zachodniej części Mazowsza dokonało w 1288 roku rycerstwo sieradzkie. Działało ono na polecenie księcia Leszka Czarnego, który walczył z Konradem II o dzielnicę krakowską. Nie wiadomo, jak daleko dotarli napastnicy i czy również okolice Sochaczewa zostały zniszczone. Jan Długosz pisze o dużych spustoszeniach, spalonych osadach i wziętych w niewolę chłopach oraz pędzonych stadach bydła, jednak jego relacje trzeba traktować ostrożnie.

Bracia pojednali się ostatecznie dopiero w toku walk o spadek po księciu krakowskim Leszku Czarnym (zm. 30 września 1288). Można przypuszczać, że Konrad II przeprowadził nowy podział ojcowizny, dając bratu większy dział. Do kolejnych walk doszło 6 czerwca 1294 roku, kiedy książę litewski Witenes (1295–1316), syn Mendoga, na czele pogańskich Litwinów, Prusów i Żmudzinów – za przyzwoleniem i współdziałaniem Bolesława II – niespodziewanie napadł na Łęczycę, gdzie złupił i spalił kolegiatę. W odwecie Kazimierz II – książę łęczycki – brat i sojusznik Władysława Łokietka, wyruszył w pogoń za grabieżcą z niewielkim oddziałem. Witenes prawdopodobnie przeprawił się na drugą stronę Bzury brodem pod Trojanowem przy ujściu rzeki Utraty. W tym miejscu przeprawa dla wojsk litewskich objuczonych łupem i prowadzących wielu jeńców była najłatwiejsza. Tutaj dopędził ich jednak Kazimierz II.

Początkowo do bitwy nie doszło, ponieważ zawarto rozejm z Litwinami za pośrednictwem Bolesława II. Litwini zerwali jednak układy i 10 czerwca 1294 roku znienacka zaatakowali Polaków. Ci wskutek braku czujności dali się zaskoczyć. Książę Kazimierz poległ w nierównej walce. Jego śmierć złamała ducha rycerzy polskich, którzy zaczęli się cofać, a następnie w ucieczce szukać ocalenia. Ścigani przez Litwinów potonęli w nurtach wezbranej Bzury lub dostali się do niewoli. Jeden z rycerzy, który zdołał ujść z pola bitwy, okryty ranami, dotarł do Władysława Łokietka, przynosząc mu wieści o strasznej klęsce. Łokietek zapłakał, usłyszawszy wiadomość o śmierci brata, dzielnemu zaś rycerzowi nadał herb Bzura. Po śmierci Kazimierza ziemię łęczycką otrzymał, tytułem spadku, jego rodzony brat Władysław później król zwany Łokietkiem.

Z miejsca bitwy pochodzi pierwsza wiadomość o znaleziskach archeologicznych na obszarze współczesnego Sochaczewa, która została zapisana w 2. połowie XVI wieku przez Macieja Stryjkowskiego (1547–1582?), podróżnika, historyka i poetę, który znalazł się tutaj przejazdem w 1565 roku. Stryjkowski pisał o różnych przedmiotach znajdowanych w okolicy Trojanowa: „...tedym ja sam okiem swoim widział, gdy na Trojanowskim polu, które jest równe i piasczyste niedaleko dwora od Sochaczowa czwierć mile, nad Bzurą rzeką (...) oracz pługiem wyorał ostrogi, groty trzy od drzewców, buławę okrągłą i kilka żeleźców od strzał staroświetskim działem, ode rdze dawnością zbotwiałe; skąd się pokazuje, iż pod Trojanowem, nie Zuchowem, Litwa z Wicienem xiążęciem swoim to zwycięstwo otrzymała”. Przedmioty te uznał zatem Stryjkowski za ślady bitwy stoczonej w 1294 roku przez wojska księcia łęczyckiego Kazimierza z litewskimi najeźdźcami pod wodzą Witenesa, która zakończyła się klęską Kazimierza i jego śmiercią w nurtach Bzury.

Już w wydrukowanym w 1574 roku „Gońcu cnothy, do prawych slachciczów...” wspominając o tej bitwie w słowach: „Polskę, Mazowsze kozactwem drapieży, Kazimierz Łęczycki zbit od niego [od Witenesa] leży, Lachów poległa z nim nie jedna głowa, u Sochaczowa”, zamieścił na marginesie wzmiankę: „Pod Sochaczewem u Trojanowa wsi jeszcze widziałem sam kości sprochniałe”. Trudno obecnie ustalić, czy rzeczywiście były to szczątki użytego w bitwie z Litwinami oręża i kości poległych w niej rycerzy. Bardzo prawdopodobne, że na polu tym znajdowało się wczesnośredniowieczne, a może nawet wcześniejsze cmentarzysko szkieletowe, a opisane przez Stryjkowskiego zabytki zostały najzwyczajniej wywleczone ze skrywających się pod powierzchnią ziemi grobów. Tym bardziej że jeśli chodzi o samą bitwę, nie wiadomo, czy odbyła się ona pod Trojanowem, czy pod pobliskim Żukowem – źródła nie są co do tego zgodne. Kolejne bitwy z zapuszczającymi się na te tereny wojskami ruskimi i litewskimi miały miejsce m.in. w 1304, 1350 i 1383 roku. Kres litewskim najazdom położyła dopiero unia, która została zawarta w Krewie w 1385 roku.

Po bezpotomnej śmierci Konrada II (24 czerwca 1294) jego ziemie odziedziczył Bolesław II, który w ten sposób stał się panem zjednoczonego ponownie Mazowsza. W Sochaczewie wydał kilka dokumentów, m.in. 24 sierpnia 1295 roku z wdzięczności za uratowanie mu życia podczas najazdu nieprzyjaciół nadał kasztelanowi z Białej (obecnie Biała Rawska) Wawrzyńcowi wsie Mielęcin (obecnie w gminie Błonie) i Popień (obecnie w gminie Jeżów) wraz z prawem polowania w Budziszewicach (wieś w gminie Żelechlinek). Mieszkańców obu wsi uwolnił od powinności i sądownictwa urzędników książęcych, a właścicielowi nadał dochody z kar sądowych i prawo polowania.

Wystawiony w Sochaczewie dokument był typowym dla czasów feudalnych immunitetem ekonomicznym (skarbowym) i sądowym. Polegał on na uwolnieniu ludności w dobrach feudalnych od części lub całości świadczeń o charakterze podatku na rzecz księcia i ograniczał lub wyłączał ją spod sądownictwa urzędników książęcych, a także samego księcia. Immunitety dawały większą niezależność feudałom. Prerogatywy władzy książęcej przejmował zatem pan feudalny, który w obrębie immunizowanych posiadłości był nie tylko właścicielem ziemi, ale także poborcą podatkowym i sędzią. Oznaczało to jego większą niezależność wobec księcia oraz ściślejsze podporządkowanie sobie miejscowej ludności.

Kolejny dokument wydany przez Bolesława II w Sochaczewie pochodzi z 17 czerwca 1297 roku. Książę zobowiązywał się w nim przestrzegać immunitetu imiennie wyszczególnionych wsi biskupa i kapituły poznańskiej (w tym Kozłowa) w ziemi czerskiej. Tego samego dnia Bolesław nadał biskupowi poznańskiemu Janowi Herbiczowi (1286– 1297) kilka wsi (m.in. Barcikowa Dąbrowa, Gręzów, Jamno, Rembów) oraz lasy należące do dziedzictwa Chromin, a mieszkańców uwolnił od niektórych należnych sobie służebności i podatków oraz sądownictwa urzędników książęcych.

Wreszcie 22 lutego 1310 roku dokumentem wydanym w Sochaczewie książę zezwolił kupcom krakowskim, sandomierskim i węgierskim na przejazd z towarami przez swoje księstwo pod warunkiem zapłacenia odpowiedniego cła. Data ta jest ważna, gdyż w dokumencie tym Sochaczew występuje po raz ostatni bez oznaczenia swego charakteru. Nie wiemy zatem czy był wówczas jeszcze wsią (villa), czy może już miastem (civitas).

O szczególnej roli Sochaczewa na przełomie XIII i XIV wieku wśród innych grodów świadczą nie tylko wystawione tutaj przez księcia dokumenty, ale i prawie stała obecność przy nim sochaczewskiego kasztelana. Świadkuje on bowiem bardzo często obok urzędników dworskich w dokumentach wystawianych przez księcia i jego starszych synów w różnych miejscowościach.

Pod koniec swojego panowania, najpewniej około 1303 roku zwyczajem stosowanym dość często w rodzinie Piastów mazowieckich, Bolesław II dokonał podziału Mazowsza między swych trzech synów, Siemowita II, Trojdena I z pierwszej żony Gaudemundy-Zofii, Litwinki i Wacława (zwanego także Wańką) z drugiej żony, Kunegundy. Zapewne stało się to nie bez nacisków z ich strony, skoro dwaj pierwsi byli już stosunkowo zaawansowani wiekiem, jak na ówczesne czasy – Siemowit liczył około dwudziestu, a jego młodszy brat Trojden około siedemnastu lat. Siemowit II otrzymał wówczas ziemię ciechanowską, wiską oraz zakroczymską, Trojden I – ziemię czerską, rawską i sochaczewską, a przyrodni brat Wacław – gostynińską i płocką. Podział ten utrwalił rozdrobnienie dzielnicy mazowieckiej. Sytuację tę prawdopodobnie zmieniała śmierć Bolesława II. Fakt, że w 1311 roku Sochaczew był stolicą ziemi, a Trojden nosił wówczas w swej wydzielonej dzielnicy tytuł księcia czerskiego i sochaczewskiego (?), świadczy najlepiej o znaczeniu tej miejscowości. Jednak nawet tak wybitny znawca dziejów zachodniej części Mazowsza, jak Aleksander Świeżawski, nie jest w stanie określić, czy podział Mazowsza, na księstwa znany z lat późniejszych ustalił się wcześniej, czy też był wynikiem walk między książętami.

W czasie rządów książąt mazowieckich Siemowita II (1316/17–1345), Bolesława III (1345–1351) i Kazimierza I (1351–1355)

Po śmierci Bolesława II (20 lub 24 kwietnia 1313) ukształtował się nowy podział Mazowsza na trzy księstwa, który miał przetrwać przez następne prawie trzydzieści lat. Nastąpił on zapewne w 1316 roku, gdyż już 17 stycznia 1317 roku w dokumencie wystawionym w Rawie przez Siemowita II występuje kasztelan sochaczewski Chwalisław, urzędnik ziemi należącej uprzednio do Trojdena I. Najstarszy z braci Siemowit II otrzymał ziemię rawską, sochaczewską, ciechanowską, zakroczymską i wiską (ta ostatnia nie miała bezpośredniego połączenia z dwiema pierwszymi), średni Trojden I – ziemię czerską, a najmłodszy Wacław – ziemię gostynińską, płocką i zapewne wyszogrodzką. Wraz z ziemią sochaczewską Siemowit II przejął zarazem zwierzchnictwo nad arcybiskupim Łowiczem. Ziemia sochaczewska za rządów Siemowita II była wielokrotnie terenem działań wojennych. Już w 1316 roku doszło do wojny domowej między Siemowitem II i Trojdenem I a ich przyrodnim bratem Wacławem. Powodem walk był najprawdopodobniej spór o podział ziemi po ojcu, Bolesławie II. Jednak o przebiegu tych walk i o ich wyniku niewiele wiadomo.

W czasie rządów Siemowita II, zapewne w niedzielę 14 października 1324 roku, w kościele parafialnym w Sochaczewie z rąk arcybiskupa gnieźnieńskiego Janisława (1317–1341), przy współudziale biskupa krakowskiego Nankiera (1320–1326), płockiego Floriana z Kościelca (1318–1333) i włocławskiego Macieja Pałuki z Gołańczy (1323–1364), sakrę biskupią otrzymał wybrany wcześniej na biskupa poznańskiego Jan Doliwa (1324–1335). Można przypuszczać, że Siemowit II również uczestniczył w tej uroczystości. Jeszcze tego samego dnia w bliskiej Sochaczewa wsi Kozłów, gdzie znajdowała się rezydencja biskupów poznańskich, arcybiskup gnieźnieński Janisław wydał dokument, w którym oświadczył, że gdy zjechał ze swymi sufraganami do miasta „pospolicie nazywanym Sochaczew” w celu konsekracji na biskupa poznańskiego Jana i wybuchł spór o zasiadanie po prawej ręce arcybiskupa, tenże biskup Jan, biskup płocki Florian i włocławski Maciej oświadczyli, że biskupi krakowscy według prawa pospolitego (iure communi) mają prawo zasiadać po prawicy arcybiskupa, natomiast biskup krakowski Nankier i jego pełnomocnicy twierdzili, że wynika to z prawa pierwszeństwa (de iure primato).

Arcybiskup gnieźnieński Janisław, rozstrzygając konfliktową sytuację na kongregacji w Sochaczewie, doprowadził do uznania prawa do zasiadania po swojej prawicy przez biskupa krakowskiego. Adwersarze tego ostatniego zgodzili się, że „wynikać [to będzie – B.K.] z faktycznego stanu rzeczy a nie z mocy prawa”. Wśród wielu dostojników kościelnych dokument podpisali: prepozyt wiślicki Franciszek, kanclerz łęczycki Jan, scholastyk łęczycki Przybysław, kantor łęczycki Piotr, oficjał gnieźnieński Jan i kanonik gnieźnieński Benedykt. W Archiwum Kapituły Katedralnej na Wawelu w Krakowie znajduje się XV-wieczna kopia dokumentu.

Dokument ten jest niezwykle ważny nie tylko jako świadectwo pierwszego znanego w dziejach Sochaczewa zjazdu tak licznych dostojników kościelnych (w tym pierwsza znana wizyta najwyższego dostojnika kościelnego w Polsce – arcybiskupa gnieźnieńskiego), ale i z tego powodu, że pojawiła się w nim pierwsza wzmianka potwierdzająca miejski charakter Sochaczewa (civitas Sochaczow). Określenie „civitas” było najważniejsze w hierarchii miast po oppidum i urbs. We wszystkich wcześniejszych zachowanych pismach miejscowość występowała jako wieś (villa) lub bez żadnych dodatkowych określeń. Nie znana jest zatem data nadania osadzie sochaczewskiej praw miejskich obowiązujących w miastach średniowiecznych. Nadanie to należy przesunąć o kilka lub kilkanaście lat wcześniej. Prawdopodobnie nastąpiło to w 1. połowie XIV wieku (w 1324 r. Sochaczew jest już wzmiankowany jako miasto), a może w 1. połowie XIII stulecia (w 1231 r. Sochaczew jest jeszcze wzmiankowany jako wieś).

Wszystkie inne niż rok 1324 daty są tylko przypuszczalne, gdyż nie odnaleziono dotąd żadnego dokumentu z konkretną datą lokacji Sochaczewa ani z imieniem jego założyciela. Tym ostatnim mógł być książę Bolesław II, Trojden I lub Siemowit II, a nawet Siemowit I. Siemowita III należy przy obecnym stanie wiedzy jednoznacznie wykluczyć. Na Siemowita I wydaje się wskazywać wzmianka zamieszczona w dokumencie wydanym w Wiskitkach 15 grudnia 1434 roku przez księcia mazowieckiego Siemowita V. Przeczytać tam można „zapoznawszy się z przywilejami znakomitych książąt panów, Siemowita księcia mazowieckiego – naszego dziadka i drugiego Siemowita – przodka tegoż naszego dziadka, drogich nam naszych praojców i przodków, że przyznana przez nich naszemu miastu Sochaczew, w onych to darowiznach, prawa i przywileje uznajemy za zachowane”. Dziadkiem Siemowita V był Siemowit III, a przodkiem w prostej linii tego ostatniego o tym samym imieniu był Siemowit I. Obaj według cytowanego wcześniej dokumentu mieli przyznać Sochaczewowi pewne prawa i przywileje. Zapewne pierwszy z nich przyznał miejscowości prawa miejskie. Jednak to tylko hipoteza.

Stwierdzenie o XIII-wiecznej lokacji Sochaczewa można próbować podeprzeć jeszcze innymi faktami. Leżąca kilkanaście kilometrów od Sochaczewa niewielka miejscowość Wiskitki, będąca wówczas siedzibą książęcą, otrzymała prawa miejskie przed 1349 rokiem. Można zatem wysnuć wniosek, że Sochaczew jako ośrodek ważniejszy gospodarczo (miejsce odbywania dwóch jarmarków), politycznie (siedziba kasztelanii) i religijnie (kościół parafialny św. Wawrzyńca i św. Marii Magdaleny, klasztor dominikanów z kościołem św. Mikołaja) był lokowany znacznie wcześniej. Łowicz – w owym czasie miejscowość porównywalna z Sochaczewem pod względem gospodarczym i liczby mieszkańców – był lokowany przed 1298 rokiem. Dopiero w 2. połowie XIV wieku prawa miejskie otrzymały inne miejscowości leżące w ziemi sochaczewskiej, mianowicie pobliski Bolimów – około 1370 roku (?) i Mszczonów – przed 1377 rokiem. Śmiało zatem można wysunąć hipotezę że Sochaczew, stolica tej ziemi, Sochaczew, był lokowany znacznie wcześniej niż pomniejsze miejscowości.

W osadzie rzemieślniczo-targowej, jaką niewątpliwie był Sochaczew w okresie przedlokacyjnym, obowiązywało zapewne polskie prawo targowe nazywane pierwotnie prawem miejskim. Odbywające się w Sochaczewie targi umożliwiały łatwe zaopatrzenie się w produkty rolnicze, żywność i surowce, co pozwalało mieszkańcom Sochaczewa poświęcić się wytwórczości rzemieślniczej, której owoce znajdowały nabywców na tychże targach. Dalszy rozwój stosunków społeczno-gospodarczych, a w rzeczywistości coraz większa przedsiębiorczość sochaczewskich rzemieślników i kupców wymagała nadania im nowych praw, podobnych do obowiązujących na zachodzie Europy, oraz ściągnięcia nowych ludzi, którzy wnieśliby do gospodarki własne, choćby skromne kapitały, nowe umiejętności i kontakty z szerokim światem. Nadanie Sochaczewowi praw miejskich było w pewnej mierze potwierdzeniem pełnionych przez ten ośrodek funkcji, ale przede wszystkim stwarzało miejscowości nowe, nieporównywalnie lepsze warunki dalszego rozwoju. Przy nadawaniu nowych praw wzorowano się najczęściej na miastach niemieckich i dlatego dla odróżnienia od poprzednio obowiązującego prawa polskiego (ius Polonicum), zwano je prawem niemieckim (ius Theutonicum).

Zasadnicze znaczenie prawa niemieckiego, w odróżnieniu od prawa polskiego, polegało na określeniu głównych zasad oraz legalizacji istniejącej organizacji prawnej danej miejscowości przez wyłączenie jej spod działania prawa i instytucji ogólnopaństwowych (w wypadku Sochaczewa książęcych) oraz zastąpienie ich przez miejscowe instytucje miejskie w zakresie sądownictwa i administracji wewnętrznej. Stwarzało to możliwości rozwoju autonomii w stosunku do urzędów państwowych (książęcych). Od tego momentu mieszkańcy miasta stawali się wolnymi mieszczanami, tj. wyodrębnioną grupą społeczną mającą własne prawo (tzw. prawo miejskie). Jedną z najważniejszych cech przywileju lokacyjnego miasta była zasada zbiorowego władania nadaną ziemią. Prowadziło to do ukształtowania specyficznego charakteru samorządu miejskiego.

W Polsce upowszechniły się różne wzory prawno-organizacyjne miast. Jednym z nich było prawo magdeburskie (ius municipale magdeburgense). Przyjmowano je bądź wprost z Magdeburga, miasta nad Łabą, bądź za pośrednictwem innych miast. W Polsce najczęściej było to Chełmno na Pomorzu lub Środa (do 1945 roku Neumarkt) na Śląsku. Chełmno otrzymało prawa miejskie w 1233 roku bezpośrednio z Magdeburga, natomiast Środa otrzymała prawo magdeburskie w 1235 roku za pośrednictwem Halle nad Saalą. Dlatego polskie odmiany prawa magdeburskiego były nazywane prawem chełmińskim (ius culmense) lub średzkim (ius novi fori) lub. Różnice między poszczególnymi odmianami prawa niemieckiego nie były zbyt dobrze znane nie tylko mieszkańcom lokowanych miast, ale i osobom dokonującym lokacji.

Sochaczew był miastem lokowanym na prawie chełmińskim. Dlaczego wybrano akurat to prawo? Prawdopodobnie zadecydowała tradycja. Ogółem na prawie chełmińskim lokowano ponad 200 miast, głównie na terenie dawnego państwa krzyżackiego, Kujaw, ziemi dobrzyńskiej i Podlasia (m.in. Gdańsk, Królewiec, Łomżę, Olsztyn, Ostrołękę, Toruń, Włocławek). Na Mazowszu również najczęściej stosowano prawo chełmińskie (m.in. Ciechanów, Iłów, Gąbin, Gostynin, Grójec, Mszczonów, Nadarzyn, Płock, Warszawa).

Prawa średzkiego używano na terenie Polski głównie przy lokacji wsi. Tego prawa używano również bardzo często przy lokacjach wsi na prawie niemieckim w dobrach arcybiskupich w okolicach Łowicza i Skierniewic (m.in. Borysław, Drzewce, Głuchów, Janisławice, Miłochniewice, Nowaki), które to miejscowości również lokowano na prawie średzkim. Od XIII do XVIII wieku na prawie chełmińskim lokowano 94 miasta mazowieckie. Stanowiło to 61% wszystkich lokacji. Wydaje się to zrozumiałe ze względu na bliskie położenie Chełmna. Na prawie średzkim lokowano tylko 4 miasta – 2,6% wszystkich lokacji. Na Mazowszu dokonywano również lokacji miejscowości na prawie flamandzkim (np. wieś Dachowa).

Oryginalny przywilej lokacyjny Sochaczewa nie zachował się. Jego zasadnicze elementy znane są jednak z przywileju Siemowita V z 15 grudnia 1434 roku potwierdzającego prawa nadane przez jego poprzedników. „Chcemy także, aby prawa, zwyczaje i rozporządzenia, według prawa miasta chełmińskiego, we wspomnianym naszym mieście Sochaczew w każdym przypadku były przestrzegane”. Wzmianki o prawie chełmińskim nadanym Sochaczewowi można odnaleźć również w przywileju Kazimierza IV Jagiellończyka z 2 lutego 1476 roku oraz w dokumentach lustracji z XVII wieku.

Lokacja miasta, czyli nadanie mu nowego prawa miejskiego, nie zawsze była równoznaczna z założeniem go. Otóż aż do końca XV wieku tzw. prawo niemieckie nadawano często miejscowościom, które – przynajmniej w znaczeniu gospodarczym – były już miastami. Lokacja była zatem nie założeniem nowego miasta, ale nowym etapem w życiu miasta, które już jakiś czas istniało. Zresztą większości miast na Mazowszu powstałych w średniowieczu nie założono „na surowym korzeniu” (in cruda radice), czyli w wyniku karczunku obszaru leśnego czy innych prac przygotowawczych. Może to służyć za jeszcze jeden dowód, że Sochaczew otrzymał prawa miejskie znacznie wcześniej niż w 1324 roku. Lokacja w przypadku Sochaczewa również nie tworzyła miasta od nowa, lecz nadawała już istniejącemu nowy status prawny.

Przywilej lokacyjny był ważnym czynnikiem przyspieszającym rozwój Sochaczewa. Ponieważ lokowanie miasta na prawie niemieckim wiązało się z utratą części uprawnień gospodarczych i prawnych władcy w stosunku do ludności danej osady, taka lokacja musiała być zatwierdzona przez panującego. Stwierdzenie lokacji było więc formą pisemnego zrzeczenia się przez księcia części uprawnień. Przywilej lokacyjny regulował również sprawy gospodarcze miasta, jak przepisy dotyczące targów i jarmarków. Wprowadzał nowe formy organizacji produkcji rzemieślniczej i wymiany handlowej. Przywileje cechowe i przywileje targowe mogły stanowić zachętę do osiedlania się na terenie Sochaczewa. Nowe prawo, jako prawo cywilne, ułatwiało prowadzenie gospodarki nastawionej na handel, było także dostosowane do potrzeb rzemiosła. Znało takie praktyki, jak kredyt, kontrakt, dziedziczenie testamentowe, czyli praktyki ówczesnemu prawu polskiemu raczej obce.

Otrzymanie nowego prawa miejskiego nie tylko mogło zmienić charakter organizacyjny, ale i przestrzenny Sochaczewa. Przy okazji lokacji nastąpiło prawdopodobnie przesunięcie centrum życia gospodarczego. W sąsiedztwie istniejącego wytyczono nowy obszar, na którym miało się koncentrować życie lokowanego miasta. Było to działanie korzystne, gdyż dotychczasowy obszar wsi czy osady mógł pełnić dogodną rolę bezpośredniego zaplecza gospodarczego w początkowym okresie kształtowania się nowego organizmu miejskiego. Wiązało się to z nową, logicznie zaplanowaną organizacją przestrzenną polegającą na ujednoliceniu zabudowy, wytyczeniu rynku i regularnej siatki ulic. Najstarszymi pozostałościami odkrytymi podczas wykopalisk na obszarze miasta lokacyjnego (?) w rejonie między ulicami Farną, Toruńską, Staszica i placem Kościuszki (rynkiem) są nikłe ślady drewnianej zabudowy z XIII–XIV wieku.

Centrum nowo lokowanego miasta stanowił prostokątny rynek będący głównym placem publicznym o wielorakich funkcjach, przede wszystkim targowych. Znajdował się tam zazwyczaj budynek (ratusz) będący siedzibą władz miejskich. Dookoła budowano domy, które stały krótszym bokiem do rynku, tak aby się ich jak najwięcej zmieściło. Znajdowały się tutaj również kramy kupieckie, a z boku – kościół parafialny. Obok tego ostatniego sytuowano cmentarz, na którym grzebano mieszkańców nowo założonego miasta. Odbywano tam również procesje, zgromadzenia, wiece i chroniono się w przypadku zagrożenia. Z rogów rynku powinny wychodzić pod kątem prostym ulice. Należy jednak pamiętać, że zdecydowaną większość ulic miejskich w Sochaczewie wytyczono w miejscu dawnych dróg, a te rzadko kiedy były idealnymi prostymi. Oczywiście bieg ulic był również zależny od przebiegających przez miasto istotnych dla całego regionu szlaków handlowo-komunikacyjnych oraz jednego wewnętrznego między przeprawą na Bzurze a grodem oraz zamkiem. Lokacja sama w sobie nie zmieniła zatem istniejącego stanu a raczej go utrwaliła. Prawo chełmińskie akcentowało również potrzebę wytyczenia rynku w ten sposób, by jedna z jego pierzei pokrywała się z głównym szlakiem komunikacyjnym. W oddaleniu od rynku osiadali ubożsi mieszkańcy lub ci, których pochodzenie, zawód czy religia kwalifikowały w oczach społeczeństwa do grupy „gorszych”. Im dalej od rynku, tym działki stawały się tańsze i mniej atrakcyjne.

Mieszczanie, otrzymując działki pod zabudowę, mieli wyznaczony okres kilku lat wolnizny, czyli okresowego (początkowego) zwolnienia od podatków, co miało im pomóc w urządzeniu się. Czas wolnizny zależał od zaawansowania rozwoju danego ośrodka. Ulgi przysługiwały tym, którzy mieszkali już w Sochaczewie, lub tym, którzy zamierzali tutaj osiąść i zbudować dom. Miało to na celu szybki rozwój miejscowości otrzymującej prawa miejskie. Po zakończeniu czasu wolnizny wszyscy mieszczanie mieli płacić panu określone świadczenia, wśród których na pierwsze miejsce wysuwał się czynsz w pieniądzu. W przypadku wielu przywilejów powtarza się termin wnoszenia opłat i danin w dniu św. Marcina (11 listopada), z czym mamy do czynienia także w Sochaczewie.

W okresie rządów Siemowita II Sochaczew cieszył się względnym spokojem. Jedynie w lipcu 1327 roku, w czasie wojny książąt mazowieckich z Koroną, wojska Władysława Łokietka dotarły do jego okolic i spustoszyły je. Przyczyną wtargnięcia wojsk Łokietka była odmowa złożenia hołdu lennego królowi przez książąt mazowieckich, jak i zawarty 2 stycznia 1326 roku przez Siemowita II pokój wieczysty z Krzyżakami i ugoda o wzajemnej pomocy. Rycerstwo krakowskie i sandomierskie uderzyło z Kujaw na Płock, spaliło miasto, przeprawiło się przez Wisłę i zaczęło oblegać Gostynin. Część wojsk przeszła przez Gąbin i wkroczyła do ziemi sochaczewskiej. Odsiecz wojsk mazowieckich i krzyżackich na czele z chełmińskim wielkim komturem Ottonem z Lutenburgu wyparła jednak rycerstwo Łokietka z całego zachodniego Mazowsza.

Wspólna walka prowadzona przez Krzyżaków i Mazowszan nie scementowała jednak na dłuższy czas przymierza. Już na początku 1329 roku doszło do konfliktu zbrojnego pomiędzy księciem płockim Wacławem a wielkim mistrzem krzyżackim Wernerem von Orselnem. Przeciwko Wacławowi wystąpił również pretendujący do korony polskiej król czeski Jan Luksemburczyk (1310–1346), który też stał na czele wyprawy, choć główną jej siłę stanowili Krzyżacy. Wacław wobec zagrożenia Płocka zdecydował się na układy z królem czeskim i 29 marca 1329 roku złożył mu hołd w Płocku. Wiosną 1329 roku znów doszło do krótkotrwałej wojny, tym razem pomiędzy Siemowitem II i Trojdenem I a zakonem krzyżackim. Czy te działania wojenne dotknęły w jakiś sposób Sochaczew, nie wiadomo, gdyż źródła na ten temat milczą. Sochaczew znów trafił na karty źródeł pisanych 14 lub 15 lipca 1329 roku, kiedy to Siemowit II i Trojden I zawarli tutaj krótki rozejm z Wernerem von Orselnem, wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego w latach 1324–1330, który po wielu latach sporów z Polską chciał w końcu zawrzeć pokój. Rozejm zawarty w Sochaczewie miał obowiązywać do 1 sierpnia 1329 roku, następnie przedłużono go w Zakroczymiu 18 października tegoż roku do najbliższej Wielkanocy.

Niektórzy przypisują Siemowitowi II zbudowanie w Sochaczewie murowanego zamku obronnego. Nie był on zbyt duży. Powstał w miejscu wczesnośredniowiecznego grodu, na skarpie wschodniego brzegu Bzury, na południe od miasta lokacyjnego, „na wzgórzu w przyjemnem położeniu umieszczonego”. Siemowit II miał podwyższyć (nadsypać około czterech metrów w stosunku do poziomu grodu) cypel i na powstałym w ten sposób wzgórzu w miejscu dawnego drewnianego zbudować zamek z prostokątną wieżą od wschodu oraz drugą od północy. Gotycka budowla na planie czworoboku była wzniesiona z cegły i kamieni polnych, ściśle mówiąc, ceglany był tylko mur obwodowy z wieżą bramną od wschodu wzniesioną na planie prostokąta. Natomiast zabudowania w obrębie muru zostały prawdopodobnie w całości wykonane z drewna. Od południa i wschodu otoczono warownię systemem dwóch wałów i fos. Do zamku prowadził wielki, dębowy most zwodzony z poręczą. Jeśli jednak nie Siemowit II był fundatorem zamku sochaczewskiego, to raczej nie byli to również dwaj kolejni książęta zbyt krótko panujący nad Sochaczewem, Bolesław III (w latach 1345–1351) i Kazimierz I (1351–1355), natomiast budowę tę według wszelkiego prawdopodobieństwa trzeba przypisać Siemowitowi III (1355–1381).

Kiedy zmarł książę Trojden I (13 marca 1341), dzielnicę czerską (ziemię rawską, ciechanowską oraz południową część ziemi wiskiej z Nowogrodem) odziedziczyli po nim jego dwaj synowie, Siemowit III i Kazimierz I, którzy początkowo rządzili wspólnie. Natomiast po bezpotomnej śmierci ich stryja, Siemowita II (18 lub 19 lutego 1345), ziemia sochaczewska, zakroczymska i północna część dotychczasowej obszernej ziemi wiskiej z Wizną i Goniądzem znalazły się w rękach jego bratanka, niepełnoletniego Bolesława III (zm. 20 sierpnia 1351), jedynego syna księcia płockiego Wacława (zm. 1336), przyrodniego brata Siemowita II.

Zdaje się też, że około 1345 roku Bolesław III zapisał królowi Kazimierzowi III Wielkiemu (1333–1370) na wypadek swej bezpotomnej śmierci księstwo płockie, z którego już wcześniej złożył hołd królowi czeskiemu Janowi Luksemburczykowi i jego synowi, późniejszemu cesarzowi Karolowi IV. Prawdopodobnie zapis Bolesława na rzecz króla, pozbawiający Siemowita III i Kazimierza I perspektyw na uzyskanie księstwa płockiego, stał się przyczyną otwartego opowiedzenia się obydwu po stronie czeskiej i złożenia przez nich hołdu lennego (pomiędzy sierpniem 1346 a listopadem 1348) cesarzowi Karolowi IV (1346–1378). Być może obaj byli niezadowoleni z podziału spuścizny po Siemowicie II. Otrzymali wówczas jedynie ziemię rawską, gdy tymczasem ziemia sochaczewska i ziemia wiska przypadły, zdaje się, że dzięki interwencji króla – Bolesławowi III.

Pod koniec 1349 roku przez ziemię sochaczewską przeszły wojska Kazimierza Wielkiego podążające na Ruś Halicko-Włodzimierską, którą król chciał podbić. W odwecie za jego akcję Litwini pod wodzą księcia Kiejstuta najechali na początku maja następnego roku rdzenne ziemie Polski, a stamtąd południowe Mazowsze, pustosząc i rabując te tereny. Chcąc przeciwdziałać najazdowi, Kazimierz Wielki 19 maja 1350 roku spotkał się w Sulejowie z książętami mazowieckimi Siemowitem III i Kazimierzem I. Następnego już dnia monarcha wkroczył na Mazowsze i zaczął pościg za wrogiem. Obciążeni łupami Litwini szli wolniej, toteż wojska królewskie zdołały ich dopędzić pod Żukowem (w pobliżu Sochaczewa) i wyzyskać element zaskoczenia. Oddziały królewskie, stoczywszy 20 maja 1350 roku bitwę na otwartym polu, jeszcze na lewym brzegu Bzury, zadały napastnikom dotkliwą klęskę. Król wykorzystał naturalny spadek terenu (dolinę rzeki Bzury), by nadać polskiej jeździe większą siłę uderzeniową. Wojsko litewskie, mające za plecami bagna i Bzurę, zostało zepchnięte w kierunku rzeki. Część Litwinów zginęła na polu walki, część zepchnięta na brzeg Bzury utonęła w jej nurtach – zapewne obciążona uzbrojeniem i łupami – w czasie próby ucieczki. Bitwa zakończyła się pełnym zwycięstwem połączonych wojsk polskich i mazowieckich. Klęska pod Sochaczewem na pewien czas powstrzymała Litwinów od dalszych ataków.

Wszyscy trzej książęta mazowieccy w 1351 roku wzięli czynny udział w wyprawie polsko-węgierskiej na Litwę. Podczas tej wojny 20 sierpnia 1351 roku w starciu z wojskami litewskimi dowodzonymi przez księcia Kiejstuta pod Mielnikiem nad Bugiem zginął Bolesław III. Ponieważ książę był bezżenny i bezdzietny, całe dziedzictwo po jego śmierci powinno przypaść stryjecznym braciom – Siemowitowi III i Kazimierzowi I. Stało się jednak inaczej. Na mocy wcześniejszego zapisu Kazimierz Wielki zajął ziemię płocką, wiską i zakroczymską, natomiast 18 września 1351 roku zawarł w Płocku ugodę z książętami mazowieckimi, Siemowitem III i Kazimierzem I, nadając im w lenno ziemię sochaczewską i zapewne gostynińską, o której dokument króla nie wspomina. Stali się oni lennikami króla, ale tylko w odniesieniu do tych ziem. Jeden z warunków tej umowy przewidywał jednak wygaśnięcie zależności lennej z tej części Mazowsza od Korony, w wypadku gdyby Kazimierz Wielki zmarł, nie zostawiwszy męskiego potomka. Ziemie płocka, wiska i zakroczymska miały wówczas również powrócić do książąt.

Jeszcze tego samego roku książęta złożyli hołd lenny królowi. Miał on zapewne formę uroczystej ceremonii o charakterze religijnym, której najważniejszą częścią było przyklęknięcie wasali przed królem i oddanie mu się w opiekę symbolicznym gestem złożonych do modlitwy rąk. Hołd miał obowiązywać obie strony. Naruszenie umowy uzasadniało odebranie lenna lub wypowiedzenie posłuszeństwa i zwolnienie od obowiązku dotrzymania przysięgi lennej. Ziemia sochaczewska, zapewne w wyniku porozumienia między braćmi, znalazła się we władztwie Kazimierza I. Jego rządy nie pozostawiły jednak trwałych śladów w Sochaczewie. Były zbyt krótkie, a nadto zapewne skrępowane inicjatywą starszego i energiczniejszego brata, Siemowita III.

Zamek sochaczewski znalazł się więc nominalnie w rękach króla polskiego. Kazimierz Wielki, znany jako wielki budowniczy, prawdopodobnie kazał go rozbudować i bardziej umocnić. Stał się on tym samym warowną fortecą, tym bardziej że położenie zamku było niezwykle obronne. Strome od zachodu i północy zbocza zamkowej góry oblewały Bzura i potok z Czerwonki, łagodniejsze zaś od południa i wschodu były zabezpieczone podwójnym wałem. Ponadto dziedziniec zamkowy otaczał mur wysokości równej z głównym budynkiem. Obok głównego budynku murowanego były jeszcze niższe zabudowania drewniane służące jako budynki gospodarskie i pomieszczenia dla książęcej świty. Oprócz dwóch okrągłych (?) narożnych wież zdobiła zamek także wysoka ośmiokątna (?), przypominająca kształtem szlachecką wieżę w Płocku. Od północno-wschodniej strony, tuż przy wieży zamkowej, znajdowała się kamienna brama ze zwodzonym mostem.

Zamek ten, podobnie jak wszystkie inne zamki tego okresu, był zbudowany w stylu gotyckim. Według dawnych opowieści znajdowały się pod nim pokaźne piwnice oraz podziemne korytarze, wysokie na dwa metry łączące podobno zamek z różnymi częściami miasta, np. z kościołem w Trojanowie (zbudowany na gruzach zniszczonego grodu książęcego z XIII wieku?),, czy z Rozlazłowem leżącym po drugiej stronie Bzury. Mało prawdopodobne, a nawet niemożliwe ze względu na odległość wydaje się połączenie takim korytarzem zamku sochaczewskiego z czerskim. W samym Sochaczewie podczas prac kanalizacyjnych stwierdzono istnienie podziemnego korytarza biegnącego od zamku w kierunku północno-wschodnim, do skrzyżowania dzisiejszych ulic Warszawskiej i 1 Maja. Obecnie na rogu tych ulic stoi dom Kobka. Nie wiadomo dokładnie, co się znajdowało w tym miejscu w XIV wieku, być może istniał już jakiś szpital, przy którym w XV wieku zbudowano niewielki kościół pod wezwaniem św. Ducha. Niestety, podziemny korytarz został wykorzystany do sieci miejskiej kanalizacji, co uniemożliwia gruntowne zbadanie go.

Wkrótce – prawdopodobnie na początku 1353 roku – książęta Siemowit III i Kazimierz I dokonali nowego podziału Mazowsza. Pierwszy otrzymał ziemię czerską, gostynińską, rawską i wiską, drugi natomiast ziemię sochaczewską, warszawską oraz Ciechanów, Nowogród, Nowy Dwór i Wiskitki. W wyniku tego podziału ziemia sochaczewska została oderwana od Rawy. Podział Mazowsza nie trwał jednak długo, gdyż 26 listopada 1355 roku zmarł w Płocku Kazimierz I, podobnie jak Bolesław III bezżenny i bezdzietny. Ziemie jego – w tym sochaczewska – prawem lennym przypadły w całości Siemowitowi III, który tym sposobem po raz ostatni zjednoczył Mazowsze w jednym ręku, z wyjątkiem ziem: płockiej, wiskiej, zakroczymskiej i zawkrzeńskiej, zajętych przez Kazimierza Wielkiego. Te ostatnie przyłączono do Mazowsza po bezpotomnej śmierci króla w 1370 roku. Wtedy też Królestwo Polskie w myśl zawartego w 1355 roku traktatu przejął siostrzeniec Kazimierza Wielkiego Ludwik Węgierski (1370–1382) z dynastii Andegawenów.

W czasie rządów księcia mazowieckiego Siemowita III (1355–1381)

Jeszcze tego samego 1355 roku, 27 grudnia, Siemowit III zawarł w Kaliszu kolejny układ z Kazimierzem Wielkim regulujący na nowo sprawy Mazowsza. Król nadał wówczas oficjalnie księciu w lenno posiadłości zmarłego przed miesiącem brata Kazimierza I: ziemię sochaczewską, warszawską oraz Ciechanów, Nowogród, Nowy Dwór, Sochaczew i Wiskitki. Poza tym król potwierdził Siemowitowi III posiadanie ziemi czerskiej, gostynińskiej, liwskiej i rawskiej. W tym samym dniu Siemowit III, przyjmując w lenno nowe ziemie, odnowił hołd królowi Polski Kazimierzowi Wielkiemu. Wystawiony wtedy dokument omawiał powinności lenne księcia, przede wszystkim obowiązek pomocy przeciwko nieprzyjaciołom króla, wśród których wymieniono Litwinów. Z drugiej strony król obiecał księciu, że będzie bronił jego ziem przed wrogami. Dokument stwierdzał także, że książę i jego synowie będą obowiązani do składania hołdu lennego tylko Kazimierzowi Wielkiemu i jego męskim potomkom.

Po śmierci Kazimierza Wielkiego Siemowit III miał również otrzymać Płock wraz z okręgiem, a także Wyszogród i Płońsk. Równocześnie Siemowit III otrzymał od króla ziemię wiską i ziemię zakroczymską na trzy lata, zobowiązując się wspomagać Kazimierza Wielkiego w ufortyfikowaniu Wizny, gdyby była taka potrzeba. Książę miał także nie wprowadzać w ziemi zakroczymskiej nowych podatków, a także nie uciskać ludzi biednych ani rycerzy. Z powyższego stwierdzenia można wysnuć wniosek, że Siemowit III w swoich ziemiach sprawował władzę twardą ręką.

Następny rok usunął znad Mazowsza groźbę najazdu czeskiego, gdyż 1 maja 1356 roku Karol IV zrzekł się praw do Płocka i całego Mazowsza, w zamian za co Kazimierz Wielki zrezygnował z ziemi byczyńskiej i kluczborskiej. Trzy lata później, 17 maja 1359 roku, doszło do spotkania księcia mazowieckiego Siemowita III z arcybiskupem gnieźnieńskim Jarosławem Bogorią ze Skotnik we wsi arcybiskupiej Skierniewice. Zawarto wtedy ugodę, na mocy której książę potwierdził m.in. prawo arcybiskupów gnieźnieńskich do kasztelanii łowickiej. W wystawionym wówczas dokumencie znajduje się zapis, że w dowód uznania zwierzchności książęcej wystawca dokumentu Siemowit III ustala, że arcybiskup odstąpi mu wieś Miedniewice oraz będzie płacił corocznie jedną grzywnę złota albo trzydzieści grzywien srebra, każdą grzywnę licząc po 48 groszy, które na święto Obrzezania Pańskiego (tj. 2 lutego) będzie przekazywał do zamku w Sochaczewie. Wśród wielu świadków ugody obecny był kasztelan sochaczewski Niemierza i sędzia sochaczewski Mikołaj. Niewiele można powiedzieć o tym, jak na tle przedstawionych wcześniej wydarzeń politycznych kształtowały się dzieje Sochaczewa.

Kolejna wzmianka o Sochaczewie pojawiła się w dokumencie wydanym w Rzymie 29 października 1367 roku przez papieża Urbana V (1362–1370), z pochodzenia Francuza. Papieska bulla zawierała polecenie, będące odpowiedzią na suplikę skierowaną do Stolicy Apostolskiej przez Bronisława, proboszcza w Żegrzu i mieszkańców kilku miejscowości, w tym Sochaczewa, by dziekan i archidiakon z Dobrzynia i scholastyk z Płocka rozsądzili sprawę proboszcza Bronisława oraz rzeczonych mieszkańców przeciw biskupowi poznańskiemu Janowi (1356–1374) o dziesięciny oddawane uprzednio kościołowi w Zegrzu w diecezji płockiej. Zakończenie sprawy nie jest jednak znane. Wśród wielu wymienionych miejscowości przynależnych biskupowi poznańskiemu znajdujemy „Sochaczew et Cirvonk”, z tym że nazwa Sochaczew występuje samodzielnie, bez określenia, czy jest to miasto, czy wieś. Wymieniony dokument był jednym z pierwszych wystawionych po powrocie papieża Urbana V (16 października 1367) z Awinionu – gdzie znajdowała się przez kilkadziesiąt lat siedziba papieży – do Rzymu. Miejsce przechowywania oryginału bulli nie jest znane. W Tajnym Archiwum Watykańskim dokument ten zachował się w Regestach Watykańskich, tzn. w księdze, gdzie wpisywano kopie dokumentów wystawionych przez kancelarię papieską.

Przypadkowa wzmianka, przez długi okres uważana za niezwykle ważną dla dziejów Sochaczewa, pojawiła się kilka miesięcy później, 25 lipca 1368 roku. Wtedy to książę mazowiecki Siemowit III zawarł układ z biskupem poznańskim Janem w sprawie trybu opłaty dziesięciny ze swych wsi. Dokument określał, że dziesięcinę snopową będą dawać tylko te wsie, które ją dawały już przed lokacją, inne natomiast będą płacić dziesięcinę pieniężną po 6 groszy z łanu osiedlonego i uprawianego. Dla trzech wsi lokowanych ostatnio (Kaczków, Gomółki i Smardzewska Wola) i dla tych, które byłyby osadzone w przyszłości, zastrzeżono zwolnienie od dziesięciny w okresie wolnizny. Układ miał obowiązywać tylko do śmierci Siemowita III.

Dokument ten wyjaśnia trzy podstawowe zagadnienia. Dowiadujemy się, że Sochaczew pod względem gospodarczym i kościelnym należał wówczas do biskupstwa poznańskiego, natomiast pod względem administracyjnym i politycznym do księstwa mazowieckiego. Wreszcie w dokumencie tym Sochaczew po raz kolejny został nazwany civitas, czyli miastem. Przez długi czas uznawano rok 1368 za początek funkcjonowania miasta. Tymczasem była to data tylko symboliczna, gdyż powyższy dokument nie stwierdzał, że właśnie wtedy Sochaczew został założony lub że otrzymał wówczas nowe prawo miejskie.

Z tej okazji 26 października 1968 roku w Sochaczewie odbyła się nawet sesja historyczna poświęcona 600-leciu uzyskania praw miejskich przez Sochaczew. Została ona zorganizowana staraniem m.in. Ośrodka Badań Naukowych Mazowieckiego Towarzystwa Kultury oraz Powiatowej i Miejskiej Rady Narodowej w Sochaczewie. W czasie obrad – pod przewodnictwem doc. dr Stanisława Pazyry – w Domu Rzemiosła przy ulicy Żeromskiego wygłoszono 8 referatów poświęconych wybranym zagadnieniom z dziejów Sochaczewa i Ziemi Sochaczewskiej. Znalazły się one w wydanych w 1970 roku pod redakcją Stanisława Russockiego „Dziejach Sochaczewa i Ziemi Sochaczewskiej”. Historyczną sesję uzupełniała wystawa zorganizowana przez Archiwum Państwowe Miasta Stołecznego Warszawy ukazująca dokumenty dotyczące historii Sochaczewa. Tego samego dnia na frontowej ścianie budynku Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (obecnie siedziba Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą) odsłonięto tablicę pamiątkową upamiętniającą obchody 600-lecia istnienia miasta. W tym samym czasie zmieniono nazwę ulicy Stodolnej, nazywanej również Stodólną na Aleję 600-lecia.

Książę Siemowit III 25 lipca 1368 roku w czasie spotkania w Sochaczewie z biskupem poznańskim Janem odstąpił mu wieś Kukały w powiecie czerskim w zamian za wieś Biskupice i siedlisko Kościelisko oraz za zaległe sumy z powodu nie płacenia dziesięcin. W innym dokumencie wystawionym tego samego dnia w Sochaczewie książę oświadczył, że sprzedał Mikołajowi z Rozniszewa wsie Habdzin i Brzeście w powiecie czerskim oraz na prośby Wojciecha syna Mikołaja przeniósł je na prawo niemieckie, którego używa miasto Czersk.

W 1370 roku Sochaczew znów pojawił się na kartach historii. Siemowit III po śmierci króla Kazimierza Wielkiego „...udał się do zamków: Płocka, Rawy, Wyszogrodu, Gostynina i Sochaczewa i zagarnął je odtąd pod swoje panowanie”. Książę – przyłączając do swej dzielnicy ziemie mazowieckie zajmowane dotychczas przez króla Polski – czynił to jak najbardziej legalnie, na podstawie wcześniejszej umowy lennej. Uniezależniało to księcia od Korony i powodowało wzrost znaczenia politycznego tej dzielnicy. Okres niezależności Mazowsza trwał jednak krótko, gdyż już na początku rządów króla Władysława II Jagiełły (1386–1434) książęta mazowieccy ponownie i trwale stali się lennikami Korony.

Zapewne jeszcze w 1373 roku, a najpóźniej na samym początku 1374 roku Siemowit III wydzielił swym dwóm starszym synom dzielnice. Janusz I otrzymał wówczas ziemię ciechanowską, łomżyńską, nurską, różańską, warszawską, wiską i zakroczymską, Siemowit IV ziemię czerską, liwską i rawską, zaś Siemowit III zatrzymał przy sobie dożywotnio ziemię gostynińską, płocką, płońską, sochaczewską, wyszogrodzką i zawkrzeńską.

W 1374 roku Sochaczew wespół z innymi włościami Siemowita III został obłożony interdyktem, czyli karą kościelną zabraniającą korzystania z określonych dóbr duchowych i posług kapłańskich. Powodem zastosowania tak dotkliwej kary była napaść – z polecenia, a przynamniej za przyzwoleniem Siemowita III – kasztelana gostynińskiego Stefana na transport zboża należący do arcybiskupa gnieźnieńskiego i uprowadzenie go do Rawy. Arcybiskup Jarosław Bogoria ze Skotnik 15 lutego 1374 roku polecił biskupowi płockiemu Stanisławowi zwanemu Sówką ze Szczawina (1368–1375) oraz duchowieństwu diecezji płockiej i księstwa mazowieckiego obłożyć ekskomuniką Stefana i jego pomocników, a interdyktem ziemie Siemowita III. Książę musiał dotkliwie odczuć kościelną karę, gdyż już 8 marca 1374 roku wraz z synami Januszem I i Siemowitem IV, aby zadośćuczynić za szkody wyrządzone dobrom arcybiskupa gnieźnieńskiego, nadał mu dokumentem wystawionym w Płocku trzy wsie w ziemi sochaczewskiej, Świerzysz, Niedźwiadę i Wejmo (?). Wsie te leżały na północ od Łowicza.

Siemowit III, naśladując kodyfikację prawa – statuty piotrkowsko-wiślickie – opracowaną na polecenie zmarłego króla Kazimierza Wielkiego, postanowił również na Mazowszu dokonać reformy w tej dziedzinie. W tym celu w kwietniu 1377 roku zorganizował w Sochaczewie spotkanie książąt i wielmożów mazowieckich. W obecności inicjatora spotkania księcia Siemowita III oraz jego synów Janusza I (zm. 8 grudnia 1429), księcia na Warszawie, i Siemowita IV, księcia na Czersku, a także Krystyna – wojewody mazowieckiego, Wacława – wojewody czerskiego, Mikołaja Okonia – kasztelana czerskiego, Andrzeja – kasztelana płockiego, Erazma Niemierzy z Nieborowa – kasztelana sochaczewskiego, Naszuta – kasztelana wiskiego, Sasina – kasztelana rawskiego, Wojciecha – kasztelana warszawskiego, Śliszka – kasztelana wyszogrodzkiego, Rogali – kasztelana gostynińskiego, Gotarda z Życka – sędziego płockiego, Marcina – sędziego ciechanowskiego, Mikołaja ze Szwarocina – sędziego sochaczewskiego, Piórki – sędziego czerskiego, Andrzeja – chorążego płockiego, Sławca z Krobic – chorążego sochaczewskiego, Pawła – chorążego warszawskiego, Jana Goworka z Kurzeszyna – chorążego rawskiego, Stefana – podkomorzego gostynińskiego i wielu innych dostojników, uchwalono i spisano wspólne prawo dla całego Mazowsza. W siedemnastu artykułach sprecyzowano prawo prywatne i karne oraz ustanowiono procedury sądowe. Określono rodzaje kar i sposób ich wymierzania.

Do tej pory obowiązywało tutaj niepisane prawo zwyczajowe, traktowane jednak jako niezmienne i odwieczne, przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Było ono mieszaniną dawnych zwyczajów słowiańskich oraz przyjętych później praw kościelnych i niemieckich. Tryb postępowania sądowego nie objęty żadnymi przepisami utrwalonymi na piśmie, a polegający na dowolności interpretacji sędziów sprzyjał częstym nadużyciom. Na zjeździe w Sochaczewie Siemowit III zniósł i zmienił wiele dotychczas obowiązujących praw zwyczajowych łagodząc, ich surowość. Zapewne zwrócił uwagę zebranych na tzw. ordalia (sądy Boże), które skasowano. Stosowano je zwłaszcza w częstych wówczas procesach czarownic, nakazując o tych sprawach „wieczne milczenie”.

Sądy Boże (iudica Dei) polegały na tym, że osoby procesujące się poddawano najróżniejszym próbom, np. pojedynku na miecze i kije (zwyciężał niewinny), pławienia w wodzie (o winie świadczyło utrzymywanie się na powierzchni wody) czy niesienia gorącego żelaza (poparzenie ręki było dowodem winy). Wierzono, że w czasie tych prób za zrządzeniem Boskim powinno wyjść na jaw, kto z podejrzanych jest przestępcą. Uzasadnieniem sądów Bożych było przekonanie, że Bóg nie dopuści do skrzywdzenia osoby niewinnej, winną zaś prędzej czy później dotknie „Boska sprawiedliwość”. Wynik próby miał charakter ostateczny i niepodważalny, nie podlegała ona zaskarżeniu ani powtórzeniu.

Prawo stosowania sądów Bożych było w omawianym okresie prawem księcia (ius ducale). W jego imieniu prawo to wykonywali m.in. wojewodowie i kasztelanowie. Przetrwanie tych prób bez obrażeń cielesnych uważano za dowód niewinności. Sądy Boże były środkiem dowodowym, jednym z elementów postępowania sądowego, pełniły także funkcję widowiska, które cieszyło się znaczną popularnością i przyciągało tłumy spragnione rozrywki. W razie wyznaczenia przysięgi jako środka dowodowego najważniejsze było, by wypowiadający jej rotę nie pomylił się. Pomyłkę uznawano za wystarczający powód, że dowód się nie powiódł i że racja jest po stronie przeciwnej. Wcześniej, a i nieraz później, według prawa zwyczajowego można było jeszcze wykonać osobistą zemstę na zabójcy.

W Sochaczewie ustanowiono artykuły regulujące wiele dziedzin prawa sądowego, takich jak: wiek mężczyzny (15 lat) i kobiety (12 lat) uprawniający do działań prawnych, kwestię świadków, sprawę zastawów i przedawnień, kary za gwałt i zabójstwa, kwestie ugody, wreszcie zadośćuczynienia za zniesławienie żołnierza przez innego żołnierza. Cały ustrój sądowy oparto na zasadzie terytorialnej, w związku z czym prawdopodobnie utworzono wówczas na Mazowszu powiaty sądowe, wśród nich sochaczewski.

Zmiany prawne opracowane w Sochaczewie, zwane w późniejszej literaturze statutami mazowieckimi lub statutami sochaczewskimi, zostały ogłoszone na wiecu ziemskim „w poniedziałek po niedzieli Cantate [III niedziela po Wielkanocy], Roku Pańskiego 1377”, czyli 27 kwietnia 1377 roku. Ogłoszenie powyższych statutów jest bez wątpienia jednym z najdonioślejszych historycznie wydarzeń w średniowiecznym Sochaczewie. Warto zaznaczyć, że to najstarszy pisany zbiór praw mazowieckich. Zapoczątkował on kodyfikację prawa rozwijaną na wielką skalę przez synów i następców Siemowita III, książąt Janusza I i Siemowita IV.

W Sochaczewie Siemowit III wydał jeszcze kilka innych dokumentów. Ich liczba świadczy o randze miasta. Jeszcze za życia Siemowita III również jego syn Siemowit IV wydał w Sochaczewie 22 lipca 1376 roku dokument, w którym potwierdził szpitalowi św. Ducha w Rawie nadanie siedmiu łanów w Rawie i trzech w Komorowie z ogrodami i siedliskami oraz wsi Byszowice przez mieszczanina rawskiego Mikołaja Pęczatkę (Pączatkę).

W czasie rządów księcia mazowieckiego Siemowita IV (1381–1425/26)

Po śmierci Siemowita III (16 czerwca 1381) Mazowsze uległo ostatecznemu rozbiciu na dwie części. Starszy z synów, Janusz I, otrzymał jego wschodnią część (ziemię ciechanowską, czerską, liwską, łomżyńską, nurską, rożańską, warszawską, wyszogrodzką, zakroczymską), natomiast młodszy, Siemowit IV, zachodnią część (ziemię gostynińską, płocką, rawską, sochaczewską, wiską, zawkrzeńską). Granice dzielnic ustalili obaj książęta jeszcze w 1379 roku, za życia ojca Siemowita III. Sochaczew znalazł się zatem pod panowaniem Siemowita IV, który często tutaj przebywał. Już w 1382 roku doszło do konfliktu z królem Ludwikiem Węgierskim z powodu odmowy złożenia hołdu lennego przez księcia. Ekspedycję karną, która wkroczyła na ziemie podlegające księciu, odwołano jednak jeszcze tego samego roku ze względu na śmierć króla. Siemowit IV, nie czekając na rozstrzygnięcia co do objęcia tronu polskiego po śmierci Ludwika Węgierskiego, zaczął dobijać się zbrojnie o koronę polską. W styczniu 1383 roku wkroczył na czele oddziałów mazowieckich do Wielkopolski, korzystając z panującej tam wojny domowej.

Skutki tego postępowania księcia odczuła jego dzielnica z Sochaczewem łącznie. W sierpniu 1383 roku wojska węgierskie wsparte przez rycerstwo krakowskie i sandomierskie wkroczyły na teren posiadłości Siemowita. Wyprawa pod osobistym dowództwem margrabiego brandenburskiego Zygmunta Luksemburczyka, narzeczonego Marii, córki króla Węgier i Polski, Ludwika, i arcybiskupa ostrzyhomskiego kardynała Dymitra (1379–1386) wyruszyła z Radomia i posuwając się na północny zachód, zniszczyła kolejno Rawę, Sochaczew, Łowicz, Gąbin i Gostynin. Jaki był stopień zniszczenia Sochaczewa oraz czy napastnikom udało się wówczas zdobyć zamek, czy też zadowolili się tylko grabieżą miasta, niestety nie wiadomo.

Po zawarciu rozejmu 6 października 1383 roku działań wojennych już nie podjęto, gdyż Siemowit IV zrezygnował z pretensji do korony polskiej – choć o mały włos zostałby mężem młodej królewny Jadwigi – godząc się z przegraną. W 1385 roku układał się już z królową Jadwigą o zwrot na jej rzecz Kujaw i innych ziem zajętych wcześniej. Jako jeden z pierwszych złożył królowi Władysławowi Jagielle hołd lenny. O jego randze na królewskim dworze świadczy fakt poślubienia przez niego w 1387 lub 1388 roku córki wielkiego księcia litewskiego Olgierda, Aleksandry, siostry króla. Gościł on również samego monarchę po tryumfie grunwaldzkim na łowach w Puszczy Wiskickiej. Ten ostatni wraz z siostrą przekazał mu ziemię bełzką. Siemowit IV zabezpieczył posag swej żony na ziemi sochaczewskiej i rawskiej. Urzędnicy mazowieccy dokumentem wydanym 3 lipca 1388 roku zapis ten poręczyli i zobowiązali się imieniem szlachty sochaczewskiej i rawskiej złożyć hołd Aleksandrze. Sochaczew miał zatem przejść po śmierci Siemowita w ręce Aleksandry, co istotnie nastąpiło. Później ziemia sochaczewska została wymieniona na ziemię gostynińską.

Dla Sochaczewa nastał długi czas pokoju. Miasto mogło się rozwijać gospodarczo i kulturalnie. Już w 1400 roku, a więc w pierwszym roku rozpoczęcia (po wznowieniu) działalności Akademii Krakowskiej, na naukę do Krakowa wyruszyło dwóch znanych z imienia mieszkańców Sochaczewa. Rektor Stanisław ze Skarbimierza 24 lipca 1400 roku zapisał ich imiona do metryki uniwersyteckiej jako Nicolaus Clementis de Sochaczow (Mikołaj syn Klemensa z Sochaczewa) i Andreas Miloslai de Sochochow (Andrzej syn Miłosława z Sochaczewa). W okresie panowania nad Sochaczewem książąt mazowieckich, na naukę w Akademii Krakowskiej zapisało się jeszcze przynajmniej 13 znanych z imienia synów sochaczewskich mieszczan.

Siemowit IV był zbyt słaby, aby otwarcie łączyć się z wrogami króla, wykorzystywał jednak każdą sytuację, aby wzmocnić swą pozycję wobec Władysława Jagiełły i Korony. Przez Krzyżaków był traktowany jako wypróbowany przyjaciel zakonu. Trwający od dziesięcioleci konflikt Polski z zakonem krzyżackim na początku XV wieku przybrał na sile wskutek agresywnych kroków, szczególnie wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena (1407–1410) w sprawie Żmudzi oraz rosnących przygotowań militarnych. Były one świadectwem, że Krzyżacy są obecnie zdecydowani na zbrojne starcie z unią polsko-litewską. Miało to wzmocnić ich pozycję w północnej i wschodniej Europie.

Do rozstrzygnięcia zbrojnego dążyła jednak i znaczna część rycerstwa wielkopolskiego, oceniającego realnie zagrożenie krzyżackie oraz wartość i znaczenie gospodarczo-militarne Pomorza Gdańskiego. Najbardziej jednak zagrożona była Litwa po aneksji przez Krzyżaków Żmudzi. To właśnie jej sprawa stała się bezpośrednią przyczyną wojny. Kiedy w sierpniu 1409 roku doszło do jej wybuchu, Siemowit IV początkowo usiłował zachować neutralność, co stanowiło poważne naruszenie układów lennych z królem Władysławem Jagiełłą. Dzięki temu Krzyżacy oszczędzili jego księstwo w czasie wypraw odwetowych w 1409 roku.

Polski monarcha wykorzystywał różne formy nacisku, aby zmienić stanowisko księcia. Nie wystąpił jednak otwarcie przeciwko Siemowitowi IV, zapewne z obawy aby ten całkowicie nie przeszedł na stronę Krzyżaków. Książę ostatecznie zrozumiał, że nie uda mu się długo pozostać na uboczu zdarzeń i na przełomie czerwca i lipca 1410 roku wypowiedział wojnę Krzyżakom. Pozwoliło to wprowadzić w życie plan Władysława Jagiełły wyprawy przeciwko zakonowi. Plan przewidywał przeniesienie akcji bojowej na teren Prus, a wcześniej koncentrację wielkiej armii polskiej – w której oprócz rycerstwa byli chłopi (w piechocie i taborach) i mieszczanie – oraz oddziałów litewsko-rusko-tatarskich w Czerwińsku nad Wisłą. Wojska małopolskie, dowodzone osobiście przez króla, przemaszerowały m.in. przez Sochaczew. Z ówczesnych źródeł wiadomo, że 29 czerwca 1410 roku, w niedzielę, w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła, król ze swymi wojskami odpoczywał w pobliskim Kozłowie nad Bzurą, wsi należącej do biskupa poznańskiego.

W tym też dniu – według Jana Długosza – przybył tutaj goniec od wielkiego księcia litewskiego Aleksandra z zawiadomieniem, że książę z armią litewsko-ruską i posiłkami tatarskimi stoi już przy ujściu Narwi do Bugu i prosi o przysłanie kilku chorągwi wojsk polskich do osłony przeprawy przez Narew. Jagiełło wysłał niezwłocznie 12 polskich chorągwi, zalecając osłonę przeprawy chorągwiom mazowieckim znajdującym się bliżej, po prawej stronie Wisły. W następnym dniu wojska króla polskiego wyruszyły z Kozłowa starym traktem, tj. prawym brzegiem Bzury. Przemaszerowały przez Sochaczew (niektórzy uważają, że prawdopodobnie traktem, na którym znajdują się obecnie ulice Inżynierska, 15 Sierpnia, Traugutta, Staszica) i Trojanów. Tam dotarły do Utraty, do której jeszcze w XVI wieku dochodziły lasy Puszczy Kampinoskiej osłaniające ruchy wojsk. Dla sochaczewskich mieszczan i okolicznej ludności przemarsz wojsk królewskich musiał być niezwykłym przeżyciem i wielkim widowiskiem. Tym bardziej że wraz ze zbrojnymi hufcami szły wozy z zaopatrzeniem wojsk, tj. żywnością, bronią czy paszą dla koni.

Opuściwszy Sochaczew, armia królewska podążyła starym traktem przez Kistki do Chodakowa, gdzie trakt, który od Żylina szedł prawie równolegle do Bzury, skręcał na wschód, w kierunku Warszawy. Rycerstwo zeszło więc tutaj z traktu i podążyło w kierunku północnym, drogami leśnymi przez dzisiejsze wioski: Ostrzeszewo, Zarzecze, Plecewice, Konary, Brochów, Janówek, Janów i Tułowice. Za Tułowicami wojsko przekroczyło rzeczkę Łasicę i stąd leśnymi drogami – przez Wilcze Śladowskie – dotarło 30 czerwca 1410 roku do Wisły, gdzie przeprawiło się do Czerwińska. Tam zgromadzone już były chorągwie książąt mazowieckich Janusza I i Siemowita IV oraz zaciężne chorągwie cudzoziemskie. Zjawił się także punktualnie ze swoją armią Witold. Do zgromadzonych już sił przybyły również 1 i 2 lipca chorągwie wielkopolskie. Idąc z Konina, przeprawiły się one przez Bzurę, według jednych w Sochaczewie, zdaniem innych w Kozłowie, a najprawdopodobniej w obydwu tych miejscowościach, przeszły śladem króla na brzeg Wisły.

Prawie jednocześnie oddziały Siemowita IV przybyły na miejsce koncentracji wojsk polsko-litewskich pod Zakroczymiem. W działaniach wojennych przeciwko Krzyżakom brało udział rycerstwo z ziemi gostynińskiej, rawskiej i sochaczewskiej. Pod Grunwaldem i w późniejszych walkach występowało ono w dwóch jednostkach wojskowych, tzw. chorągwiach. Jednakże nikt z owych rycerzy sochaczewskich – uczestników bitwy pod Grunwaldem – nie trafił do ówczesnych informacji źródłowych o bitwie, nie znamy nawet dowódców chorągwi. Udział Sochaczewa w tych wojnach ograniczał się zapewne do wystawienia wozu transportowego zaprzężonego w cztery konie, prowadzonego przez woźnicę w towarzystwie uzbrojonego pieszego. Według przywileju wóz ten miał być na koszt miasta załadowany żywnością. Podobne wozy wystawiały wszystkie miasta książęce lokowane na prawie niemieckim (np. Mszczonów).

Zmiana stanowiska Siemowita IV w 1410 roku była konsekwentna i w późniejszym okresie książę dostarczał królowi polskiemu posiłki na wojny z Krzyżakami. Pozwalało to księciu unikać zniszczeń swej dzielnicy ze strony wojsk sprzymierzonych, które w czasie przemarszów i koncentracji musiały traktować ziemie Siemowita IV jako teren należący do sprzymierzeńca. Po „wielkiej wojnie” i bitwie pod Grunwaldem wojska polskie jeszcze kilkakrotnie w czasie kolejnych konfliktów przechodziły przez ziemie zachodniej części Mazowsza. Często dochodziło tutaj do spustoszeń wsi i zniszczenia terenów na szlaku przemarszu. Siemowit IV jeszcze 4 sierpnia 1422 roku w Sochaczewie wydał pewne przywileje dla znacznie zniszczonej przez wojska króla Władysława Jagiełły i wielkiego księcia litewskiego Witolda ziemi gostynińskiej.

Mimo zawartego 1 lutego 1411 roku w Toruniu traktatu pokojowego między Polską i Litwą a zakonem krzyżackim już 15 lipca 1414 roku król polski wypowiedział wojnę Krzyżakom. Miał to uczynić zgodnie z ówczesnym zwyczajem na rynku sochaczewskim (?) bohater spod Grunwaldu, rycerz Zawisza Czarny z Garbowa, w imieniu własnym i króla. Siemowit IV, nie będąc początkowo przekonany do tej wojny, wypowiedział ją listem dopiero kilka dni później, 22 lipca 1414 roku w Siedlinie. Nowy konflikt zbrojny z Krzyżakami nie był na rękę księciu, gdyż groził w razie klęski wojsk polsko-litewskich najazdem krzyżackim na Mazowsze. Prawdopodobnie inicjatywie księcia należy zawdzięczać, iż jego zięć, margrabia miśnieński Wilhelm, przybył wraz z posłami krzyżackimi do króla Władysława Jagiełły oblegającego Nidzicę z propozycją zawarcia pokoju za cenę odstąpienia przez Krzyżaków Polsce ziemi chełmińskiej, michałowskiej i nieszawskiej. Propozycja ta jednak została odrzucona, a wojska polsko-litewskie rozpoczęły planową akcję dewastacji ziem zakonnych.

Oddziały mazowieckie prowadziły działania zbrojne głównie w okolicach Ostródy. W tym czasie Krzyżacy po odzyskaniu Olsztyna i Nidzicy uderzyli na Mazowsze, rabując i paląc. Miary nieszczęścia dopełniło spustoszenie tych ziem przez powracających z Prus Tatarów posiłkujących wojska polsko-litewskie. W 1414 roku Krzyżacy, wyciągnąwszy wnioski z 1410 roku, zamknęli się w zamkach i nie wydali walnej bitwy w polu. Wojska polskie spustoszyły zatem część ich ziem, nie pozostawiając na polach źdźbła zboża, z kolei krzyżackie załogi z zamków napadały na przybywające z Polski tabory z żywnością. Z tych to względów konflikt przeszedł do historii pod nazwą wojny głodowej. Tak więc zawarty 8 października 1414 roku rozejm pod Brodnicą był bardzo pożądany nie tylko przez zakon krzyżacki, ale i przez Siemowita IV.

Upadek znaczenia zakonu krzyżackiego był jednak na dłuższą metę katastrofalny dla Siemowita IV (zm. między 5 grudnia 1425 a 21 stycznia 1426). Z pozycji prawie samodzielnego władcy, o którego względy zabiegały zarówno Królestwo Polskie, jak i zakon krzyżacki, znalazł się w sytuacji lennika zupełnie zdanego na łaskę króla. W takim też stanie przekazał swoją ziemię czterem spośród dwunastu synów, których miał z małżeństwa z siostrą króla Władysława Jagiełły: Siemowitowi V, Kazimierzowi II, Trojdenowi II i Władysławowi I (w ówczesnej polszczyźnie Włodzisław). Piąty syn, Aleksander, od 1423 roku biskup trydencki, jako duchowny nie wysuwał pretensji do spadku po ojcu. Ponieważ ziemie rawska i gostynińska jako oprawa wdowia pozostawały w ręku ich matki, księżnej Aleksandry, książęta do czasu jej śmierci nie przeprowadzili formalnego podziału księstwa i zarządzali nim wspólnie z matką. W rzeczywistości zajmowali się głównie dzielnicami, które później otrzymali.

Od strony formalnej stosunki książąt z królem Władysławem Jagiełłą początkowo były poprawne. Jeszcze w 1425(1426?) roku Siemowit V i Kazimierz II wystawili dokument, w którym stwierdzali, że ich ojciec Siemowit IV i stryj Janusz I złożyli hołd lenny królowi Polski. Mimo to książęta zachodniomazowieccy nie powstrzymali się od prowadzenia bardziej niezależnej polityki zewnętrznej, zdobyli się nawet na próby jednolitego działania.

W czasie rządów księcia mazowieckiego Siemowita V

Kiedy książę Trojden II zmarł bezpotomnie 25 lipca 1427 roku, do podziału spadku pozostało trzech pretendentów. Oni też przejęli wspólnie we władanie Sochaczew. Tam Siemowit V, Kazimierz II i Władysław I wystawili 15 grudnia 1427 roku dokument, w którym nadali (?) podkomorzemu sochaczewskiemu Niemierzy ze Szczytna wieś Sypicze (?). Wdowa po księciu Siemowicie IV, księżna Aleksandra, zmarła 19 czerwca 1434 roku. Dwa miesiące później, 31 sierpnia 1434 roku, książęta zawarli w Płocku układ o podziale, w wyniku którego księstwo rawskie, obejmujące ziemię gostynińską, rawską i sochaczewską, otrzymał książę Siemowit V, ziemie płocka, płońska i zawkrzeńska na prawym brzegu Wisły tworzące księstwo płockie przypadły Władysławowi I, który w następnym roku kupił ziemię wiską, a Kazimierz II objął ziemię bełzką położoną w granicach ziem ruskich Korony.

W tym samym dniu książęta zawarli również układ o sukcesji na wypadek bezpotomnej śmierci któregoś z nich, zawierający szczegółowe, przemyślane rozwiązania. Miało to utrudnić królowi polskiemu zajęcie ziemi zmarłego bezpotomnie księcia. Po śmierci Władysława Jagiełły, na zjeździe w Opatowie (13 lipca 1434), część szlachty koronnej na czele ze Spytkiem z Melsztyna próbowała obwołać Siemowita V królem, jednak projekt ten został odrzucony przez większość rady królewskiej.

Między 1435 a 1437 rokiem Siemowit V zawarł małżeństwo z księżniczką raciborską Małgorzatą, wyznaczając jej w 1437 roku ziemię sochaczewską jako oprawę. W 1440 roku zmienił jednak decyzję i wyznaczył na oprawę ziemię gostynińską, którą księżna rzeczywiście objęła we władanie. W czasie krótkich, zaledwie ośmioletnich rządów w ziemi rawskiej, sochaczewskiej i gostynińskiej Siemowit V prowadził intensywną działalność gospodarczą, dbając o rozwój ekonomiczny swego księstwa. Już 24 października 1427 roku, w wyniku starań ówczesnego właściciela Głowna, Jakuba z Głowna, podczaszego sochaczewskiego, książę nadał osadzie prawo miejskie chełmińskie. W następnych latach panowania dokonał lokacji – lub potwierdził ją – na prawie chełmińskim kilku kolejnych miast, m.in. Sochaczewa (15 grudnia 1434), Rawy (6 listopada 1436), Gąbina (1 lipca 1437), Mszczonowa (28 lipca 1437), Bolimowa ( II. poł. lat 30. XV w.) i Budziszowic (5 stycznia 1441).

Siemowit V, pragnąc pomóc miastu w lepszym zagospodarowaniu, ale również chcąc powiększyć swoje dochody, wydał 15 grudnia 1434 roku w Wiskitkach przywilej dla Sochaczewa, w którym dokonał potwierdzenia praw i przywilejów swoich poprzedników Siemowita III i Siemowita I (?), potwierdził również prawo niemieckie chełmińskie. Książę potwierdził także mieszczanom wszelkie przywileje, jakie miasto otrzymało od jego przodków; czyli m.in. prawo do korzystania z pożytków z rzeki Bzury w granicach miasta, ale także i poza nimi. Mieszczanie nie mieli jedynie prawa do zakładania jazów, czyli ruchomych, plecionych płotów zastawianych w rzece dla połowu ryb. Poza tym Siemowit V potwierdził mieszczanom prawo do nieograniczonego połowu ryb, prawo wypasu bydła na łąkach z obu stron rzeki, wreszcie zezwolił na wolny wyrąb drzew (z wyjątkiem drzew miodonośnych) w lasach książęcych do budowy domów i naprawy często niszczonego – przez krę, powódź, pożar, wojnę – mostu. Ponadto książę przekazał miastu pewien obszar ziemi nad Bzurą w celu utworzenia ogrodów. W przywileju Siemowita V znalazły się jeszcze inne uprawnienia, np. szlachta otrzymała w mieście 4,5 włóki ziemi wolnej od opłat, a wójt otrzymał uposażenie w postaci włóki ziemi w mieście, włóki roli we wsi Czerwonka, prawo do zbudowania jatki rzeźniczej, łaźni miejskiej i czerpania z nich korzyści oraz prawo do pobierania trzeciej części opłat sądowych. Proboszcz sochaczewski został uwolniony od zobowiązań od półtorej włóki.

Książę, rezygnując z dotychczasowego sposobu wybierania czynszu z włók, domów, rzemiosła, karczem oraz od „przekupniów i od kupiectw wszelakich”, zwanego opłatami świętomarskimi (płaconymi na dzień św. Marcina – 11 listopada) określił wysokość płaconego sobie i swoim następcom każdego roku czynszu pobieranego przez burmistrza i radę z włók miejskich na 40 grzywien. Jeśli czynszu zebrano więcej niż 40 grzywien w groszach krakowskich, licząc po 48 groszy za każdą grzywnę, jak określał dokument książęcy, to nadwyżkę mieszczanie mogli przeznaczyć na sprawy miejskie. Przywilej określał również wysokość czynszu z posiadanych przez mieszczan ogrodów na 2 denary dla siebie, a trzeci denar dla miasta.

Siemowit V zwolnił również mieszczan od obowiązku świadczenia podwód i przewodów, czyli bezpłatnego dostarczania koni i wozów urzędnikom książęcym. W zamian zastrzegł sobie świadczenia w naturze. Sochaczewscy mieszczanie mieli co roku dostarczać księciu i jego następcom na dzień św. Marcina 8 łasztów owsa (40 korców owsa). Książę zastrzegł sobie także, że za piwo, które będzie brał zgodnie ze zwyczajem od sochaczewskich piwowarów dla siebie i dworu, będzie płacić tylko pięć (sześć) groszy za beczkę od każdego waru. Wreszcie w razie ekspedycji wojennej sochaczewscy mieszczanie będą również zobowiązani dostarczyć mu wóz zaprzężony w cztery konie, prowadzony przez woźnicę w towarzystwie uzbrojonego pieszego. Wóz powinien być obficie załadowany żywnością. W razie wyższej konieczności sochaczewscy mieszczanie mieli być również zobowiązani do płacenia kontrybucji lub podatku.

Wśród wielu świadków potwierdzenia prawa chełmińskiego dla Sochaczewa obecny był kasztelan płocki Andrzej, podkomorzy rawski Jan de Żatrski, podczaszy książęcy Jan z Duranowa, starosta sochaczewski Jan Żelazo z Sierzchowy, podłowczy sochaczewski Jan Jeż z Markowa, późniejsi kasztelanowie sochaczewscy Jan z Nieborowa oraz Gotard z Babska i Rybna. Ten ostatni pełnił wówczas funkcję pisarza kancelarii Siemowita V.

Oryginał dokumentu Siemowita V był przechowywany w Sochaczewie. Uległ zapewne zniszczeniu w 1500 roku w czasie pożaru miasta (?). Zachowany do naszych czasów jedynie w kopiach dokument Siemowita V należy do najważniejszych w dziejach miasta. Powołują się na niego wszystkie późniejsze przywileje dla Sochaczewa, jak i lustracje Sochaczewa z XVI i XVII wieku. Dokument ten uregulował zatem na kilka wieków wiele podstawowych spraw miasta. Mieszczanie starali się potwierdzać przywileje u kolejnych władców, by wzmocnić swoje argumenty w prowadzonych postępowaniach sądowych. W późniejszym okresie dokument Siemowita V potwierdzali w całości lub poszczególne jego części kolejni królowie, m.in. Kazimierz IV Jagiellończyk (4 lutego 1476), Zygmunt II August (7 października 1566), Stefan Batory (7 marca 1578), Zygmunt III Waza (26 sierpnia 1599) i Jan III Sobieski (6 maja 1677). Dlatego też jego treść jest znana, choć oryginał nie zachował się do naszych czasów. Najcenniejszy zapis dokumentu można znaleźć w księdze Metryki Koronnej z XVI wieku zachowanej w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie i w Bibliotece Polskiej Akademii Nauk w Kórniku.

W czasie rządów księcia mazowieckiego Władysława I (1442–1455)

Po śmierci Siemowita V (16 lub 17 lutego 1442) władzę w ziemi rawskiej i sochaczewskiej przejęli wspólnie na kilka miesięcy bracia księcia, Kazimierz II i Władysław I, zaś władzę w ziemi gostynińskiej objęła wdowa, księżna Małgorzata. Kiedy jeszcze tego samego roku (16 września 1442) zmarł na Rusi bezpotomnie Kazimierz II, ziemię rawską i sochaczewską oraz prawo do objęcia władzy w ziemi gostynińskiej, po wygaśnięciu dożywocia księżnej Małgorzaty, odziedziczył jego jedyny wówczas żyjący, najmłodszy brat Władysław I. Stał się on w ten sposób panem całego zachodniego Mazowsza. W Płocku 13 października 1443 roku książę sprzedał staroście sochaczewskiemu, Wojciechowi z Chylina, wójtostwo w Bolimowie za 40 kop groszy, a 14 czerwca 1450 roku potwierdził mu sprzedaż przez Piotra wójtostwa w Starych Wiskitkach.

Władysław I utrzymywał poprawne stosunki z księciem wschodniomazowieckim Bolesławem IV, któremu 1 września 1444 roku dokumentem wystawionym w Sochaczewie miał zapisać na wypadek bezpotomnej śmierci wszystkie swe posiadłości. Dokument ten – jeśli rzeczywiście został wówczas wystawiony przez księcia – dotyczył i ziemi sochaczewskiej. Może to oznaczać, że książę zachodniomazowiecki jeszcze wówczas nie miał dzieci i się ich nie spodziewał. Dopiero ślub księcia z księżniczką oleśnicką Anną, który wkrótce nastąpił, a zwłaszcza na urodziny syna Siemowita sprawiły, że dokument wystawiony w Sochaczewie stracił na znaczeniu. Poprawne były również stosunki księcia z biskupem poznańskim Andrzejem z Bnina (1438–1479). W Sochaczewie 30 maja 1446 roku ten ostatni wydał dokument, w którym stwierdził zawarcie ugody z księciem Władysławem I i całą szlachtą mazowiecką w sprawie poboru dziesięcin oraz egzekucji testamentów.

Ugoda spisana w formie przywileju i zobowiązania księcia stanowiła, że z roli mieszczan (w tym sochaczewskich) i kmieci tak w dobrach księcia, jak i szlachty przysługuje Kościołowi dziesięcina snopowa pszenicy, żyta, owsa, jęczmienia, grochu, prosa i soczewicy, lecz lnu po jednym groszu. Kmiecie byli zobowiązani odwieźć dziesięcinę; wolno ją było złożyć tylko u obranego przez osobę kościelną kmiecia. Z roli folwarcznej i innej własnego pługa szlachta miała składać dziesięcinę snopową swym plebanom, jednakże bez obowiązku odwożenia jej. Obecnym przy wytyczeniu dziesięcin urzędnikom kościelnym nie wolno było czynić żadnych trudności; wytyczać miano dla nich każdą dziesiątą kopę (stertę). Do składania dziesięciny na równi z kmieciami byli zobowiązani sołtysi i wójtowie osiedleni na prawie chełmińskim, natomiast osoby stanu szlacheckiego, dziedzicznie osiedlone we wsiach książęcych i wolne od prawa niemieckiego, miały ją składać prawem rycerskim. Osoby duchowne miały prawo sprzedawania dziesięciny komukolwiek i swobodnego jej wywożenia; gdyby jednak zboże zostało na miejscu wymłócone, połowa słomy miała przypaść kmieciowi, który miał zboże na przechowaniu. Dziesięcinę ozimin należało odebrać do św. Bartłomieja (24 sierpnia), jarych zbóż do Bożego Narodzenia (24 grudnia), a po tych terminach przechowujący je kmieć wraz z dwoma ławnikami miał ją zwieźć do swej stodoły.

Przywilej księcia Władysława I z 1446 roku obowiązywał na Mazowszu aż do schyłku I Rzeczypospolitej. Już w 1451 roku kapituła poznańska wpisała go do akt konsystorza gnieźnieńskiego. Po ponad 300 latach, w 1771 roku, dokument został wpisany do ksiąg grodzkich poznańskich. Wydany w Sochaczewie dokument był przez wieki na tyle ważny, że potwierdzali go wysocy dostojnicy kościelni i królowie. W 1457 roku uczynił to oficjał gnieźnieński, a w 1557 roku król Zygmunt August.

W czasie swych samodzielnych rządów Władysław I wydał dla ziemi sochaczewskiej statut uściślający wcześniejsze prawo zwyczajowe, regulujący zasady postępowania prawnego z chrześcijanami-właścicielami ziemskimi zadłużonymi u Żydów. Jest bardzo prawdopodobne, że większość – jeśli nie wszyscy – zamieszkujących na tym obszarze Żydów skupiała się wówczas w Sochaczewie. Statut dotyczył więc głównie mieszkańców tego miasta. W Płocku 7 kwietnia 1445 roku Władysław I sprzedał graniczącą z Sochaczewem wieś Trojanów wraz z młynem na rzece Mrowie (obecnie Utrata) swemu podskarbiemu Janowi Wężowi. Postawił jednak warunek, że w przypadku bezpotomnej śmierci podskarbiego Trojanów stanie się własnością książęcą, jedynie wiano jego żony Małgorzaty, córki Leona z Kryska, miało być zwrócone rodzinie. W 1466 roku wspomniany Jan zapisał na wsi Trojanowo 500 kop groszy żonie Małgorzacie.

Dokumentem wydanym w Sochaczewie 3 stycznia 1454 roku Władysław I nadał prawem chełmińskim i dziedzicznym poddanemu i krewnemu swojemu Mikołajowi Ziemakowi z Wronina 4 łany roli w Czerwonce pod Sochaczewem. W czasie rządów Władysława I Sochaczew nawiedziła epidemia zarazy. Srożyła się do tego stopnia, że w jednym grobie w ciągu dnia i po czterdzieści osób miano grzebać. Trwała w Sochaczewie od 13 lipca do 29 września 1451 roku.

Władysław I ustalił 12 września 1451 roku, że w razie jego śmierci żona Anna, księżna oleśnicka, obejmie we władanie ziemię sochaczewską, która będzie jej oprawą wdowią na prawach dożywocia. W rękach księżnej oprócz Sochaczewa miało się znaleźć jeszcze kilka innych miast: Białe Miasto (obecnie Kampinos), Bolimów, Mszczonów i Wiskitki. W skład jej dóbr miało wchodzić również kilkanaście wsi: Czerwona Niwa, Czerwonka, Guzów, Jaktorów, Kaski, Korabiewice, Kozłowice, Miedniewice, Miedniewska Wola, Oryszew, Stare Wiskitki, Zator i Żukowo.

Księżna otrzymała także prawo sprawowania sądów nad wszystkimi swymi poddanymi, dochody z kar sądowych i ze znajdujących się w ziemi sochaczewskiej rud żelaza. Nie wolno jej było jedynie polować na tury, które to prawo Władysław I zastrzegł dla swoich następców. Ponadto poddani księżnej byli zobowiązani do brania udziału w wyprawach wojennych. Oprócz ziemi sochaczewskiej księżna Anna otrzymała miasto Raciążek wraz ze wsiami Siasty i Kroczewo w ziemi płockiej oraz wieś Regnów w ziemi rawskiej. Ponieważ dokument ten decydował również o przyszłości Sochaczewa, przy jego wystawieniu było obecnych kilku dostojników z tego miasta: kasztelan Gotard z Rybna, chorąży Jan Jeż z Markowa, sędzia Grzymisław z Mikołajewa, podczaszy Mikołaj Plichta ze Skotnik i podsędek Florian z Bramek.

Stosunki księcia Władysława I z królem Kazimierzem IV Jagiellończykiem (1447–1492) nie układały się dobrze. W 1454 roku książęta mazowieccy dopuścili się naruszenia obowiązków lennych wobec króla. W rozpoczynającej się kolejnej wojnie polsko-krzyżackiej nie tylko nie udzielili mu pomocy, do czego byli zobowiązani jako lennicy, ale zajęli stanowisko wyraźnie sprzyjające zakonowi krzyżackiemu. Władysław I posunął się nawet do tego, że zezwolił Krzyżakom na wolny nabór ludzi na terenie swego księstwa. Kiedy w rok później, w nocy z 11 na 12 grudnia 1455, Władysław I zmarł w Niedźwiedzi (?) pod Sochaczewem, Anna jako wdowa objęła władzę nad swą oprawą, czyli ziemią sochaczewską. Jako opiekunka swych synów – Siemowita VI i młodszego odeń Władysława II – sprawowała również nominalne rządy nad ich ziemiami: płocką, płońską, wiską i zawkrzeńską. Z księstwa rawskiego młodzi książęta otrzymali jedynie ziemię rawską.

Ziemia gostynińska znajdowała się cały czas w rękach Małgorzaty (zm. 5 lipca 1459), żony Siemowita V, jako jej zaopatrzenie wdowie. Księżna za życia męża, albo co wydaje się bardziej prawdopodobne po jego śmierci, przeznaczyła znaczne fundusze na wystawienie nowej murowanej z kamienia i cegły gotyckiej fary, która w 1478 roku była bliska ukończenia. Kościół ten niemal w niezmienionej postaci – mimo kilkakrotnych pożarów – przetrwał do końca XVIII wieku, kiedy to spłonął wraz z zabudowaniami i dzwonnicą. Według zapisu sporządzonego w 1603 roku podczas wizyty biskupa poznańskiego Wawrzyńca Goślickiego w Sochaczewie księżna Małgorzata założyła także kościół św. Ducha. Miało to mieć miejsce w 1457 roku.

W czasie rządów książąt mazowieckich Siemowita VI (1459–1461/62) i Władysława II (1461/62–1462)

Obaj synowie Władysława I byli wówczas małoletni, nie przeprowadzono zatem formalnego podziału otrzymanych przez nich ziem. Księżnej Annie „pomagała” w zarządzie rada możnych składająca się z wojewody płockiego Prędoty z Żelaznej i Trzciany, wojewody rawskiego i bełzkiego Jana z Nieborowa, sędziego wyszogrodzkiego Ninogniewa z Kryska i marszałka dworu Goliasza z Łęgu. Dostojników tych wymienia jako opiekunów pismo króla węgierskiego i czeskiego Władysława Pogrobowca (1453–1457) wystawione w Wiedniu 8 sierpnia 1457 roku, a skierowane do króla Kazimierza Jagiellończyka w sprawie wypłacenia posagu księżnej Małgorzacie, córce Siemowita V. Równocześnie panowie mazowieccy, czyniąc zadość woli umierającego księcia Władysława I, powierzyli bezpośrednią opiekę nad małoletnimi książętami i władzę wykonawczą nad zachodnią częścią Mazowsza biskupowi płockiemu Pawłowi Giżyckiemu (1439–1463). Ten w latach 1455–1459 faktycznie rządził zachodnią częścią Mazowsza, sprawując regencję w imieniu małoletnich książąt. Jego władza w rzeczywistości ograniczała się zapewne do polityki zagranicznej prowadzonej w imieniu książąt. Według ówczesnych źródeł rządy jego były łagodne i sprawiedliwe. Giżycki poprawił stare prawa, złagodził przepisy sądowe oraz zwiększył dochody wsi i miast.

Zarówno charakter, jak i zakres władzy wymienionych wcześniej opiekunów trudno określić, gdyż w wydawanych za panowania małoletnich książąt dokumentach utrzymywano fikcję ich rządów osobistych. Z tego powodu trudno też stwierdzić, który z opiekunów był właściwym wystawcą takiego lub innego dokumentu, a wymienianie jego wśród świadków często jest jedyną wskazówką w tej mierze. Nie wiadomo także, czy opiekunowie dzielili się władzą między sobą w ten sposób, że o pewnych sprawach decydowała jedna osoba, a o innych druga. Wydaje się raczej, iż decyzje podejmowano wspólnie.

Kiedy 2 stycznia 1459 roku Siemowit VI uzyskał pełnoletność, objął rządy w imieniu własnym i małoletniego brata Władysława II. Krótkie to jednak były rządy. Zakończyła je niespodziewana śmierć księcia 31 grudnia 1461 lub 1 stycznia 1462 roku. Zachodnia część Mazowsza i ziemia bełzka powinny przejść w wyłączne władanie jego młodszego brata Władysława II. Jako że był on ciągle jeszcze małoletni, władza znów przeszła w ręce dawnych opiekunów, z księżną Anną i biskupem Giżyckim na czele. Krótki, gdyż zaledwie kilkutygodniowy okres panowania Władysława II jako jedynego władcy zachodniej części Mazowsza nie przyniósł żadnych godnych wzmianki wydarzeń. Wiemy jedynie, że w Płocku 26 lutego 1462 roku, już na łożu śmierci, dodał on swojej matce, księżnej Annie, do posiadanej przez nią oprawy ziemię gostynińską. Dokument Władysława II, jako wydany przez małoletniego, nie został uznany ani przez biskupa płockiego Pawła Giżyckiego, ani przez szlachtę ziemi gostynińskiej i tym samym nie miał mocy prawnej. Zresztą księżna Anna także nie rościła pretensji do Gostynina. Jak na tle krótkich rządów małoletnich książąt przedstawiały się dzieje Sochaczewa, nie wiadomo. Żyli oni zbyt krótko, by zostawić tutaj ślady swej działalności. Wiemy jedynie, że 24 marca 1461 roku Sochaczew został w znacznej części zniszczony przez wielki pożar.

Wraz ze śmiercią Władysława II (4 lub 27 lutego 1462) w zachodniej części Mazowsza zakończyła swoje panowanie linia Piastów. Ich zgon stworzył zupełnie nową, nieoczekiwaną sytuację polityczno-prawną. Obszerne posiadłości młodszej linii Piastów mazowieckich pozostały nagle bez prawowitego dziedzica. Obaj synowie Władysława I byli młodzi i ich nagła śmierć w tak krótkim odstępie czasu nasuwała podejrzenie o morderstwo. Według Jana Długosza przedwczesną śmierć obu książąt spowodowała trucizna podana im przez kasztelana sochaczewskiego Gotarda z Babska. Miał on w ten sposób zemścić się za to, że obaj książęta pozbawili go funkcji kasztelana sochaczewskiego i zamierzali odebrać mu wieś Rybno.

Hipotezy o truciźnie zupełnie odrzucić nie można, zwłaszcza że nie ma żadnych opisów choroby książąt pozwalających na stwierdzenie, co było przyczyną ich śmierci. W każdym razie nie padli oni ofiarą epidemii. Przynajmniej nic o takiej nie wiadomo. Z drugiej strony śmierć obu książąt była na rękę królowi. Jednak fakt, że Gotard występował później w najbliższym otoczeniu ciotki zmarłych książąt, Katarzyny, mógłby świadczyć przeciw jego sprawstwu ich śmierci. Prawdopodobnie przyczyną zgonu starszego z braci, Siemowita VI, była gruźlica, na którą też zmarł jego ojciec. Władysław II, który przeżył starszego brata zaledwie o kilka tygodni, zapewne również umarł na gruźlicę.

Z chwilą śmierci obydwu książąt z roszczeniami do ziem zachodniej części Mazowsza – w skład którego wchodził Sochaczew – wystąpiło wielu pretendentów. Należy tu wspomnieć kuzynów zmarłych książąt: Konrada III, Kazimierza III, Bolesława V i Janusza II (synowie zmarłego w 1454 roku Bolesława IV). Wśród pozostałych sukcesorów do spadku należy wymienić: książąt śląskich, wnuków Siemowita IV (po córce Eufemii), księcia bytomskiego Wacława I oraz księcia cieszyńskiego i głogowskiego Przemysława II; córkę Siemowita IV, wdowę po Michale Zygmuntowiczu, księżnę Katarzynę, wreszcie jedyną córkę Siemowita V, a żonę księcia oleśnickiego Konrada IX Małgorzatę. Najpoważniejszymi jednak pretendentami do spadku po zmarłych książętach byli król Kazimierz Jagiellończyk, który zażądał zwrotu lenna, powołując się na wcześniejsze umowy, oraz książęta wschodniomazowieccy Bolesław V (zm. 27 kwietnia 1488) i jego brat Janusz II (zm. 14 lutego 1495), również powołujący się na wcześniejszą umowę, a konkretnie na zapis z 1 września 1444 roku. Ci ostatni byli jednak w gorszej sytuacji jako słabsi militarnie i w dodatku nieletni. Rzeczniczką ich interesów była matka obu książąt – księżna Barbara.

Kancelaria królewska stała na stanowisku, że ziemie, którymi władali Siemowit VI i Władysław II, były lennem Korony i po ich śmierci powinny się znaleźć w posiadaniu króla polskiego. Kiedy król zażądał zwrotu lenna mazowieckiego z ziemi rawskiej i sochaczewskiej, sprzeciwił mu się również biskup płocki Paweł Giżycki. Razem z marszałkiem dworu mazowieckiego, a swym bratem Wincentym był zdecydowanie za odrębnością Mazowsza. Jako człowiek spostrzegawczy, o wrodzonej inteligencji i obrotności, zdawał sobie sprawę, że taka polityka daje znacznie dogodniejsze warunki dla jego samodzielności. Spór biskupa z królem był gwałtowny i obfitował w dramatyczne momenty. Zakończyła go dopiero śmierć tego pierwszego w 1463 roku.

W czasie rządów księżnej mazowieckiej Anny (1455–1476)

Ziemia sochaczewska (bez dóbr arcybiskupstwa gnieźnieńskiego w zachodniej części) z chwilą śmierci ostatnich książąt władających zachodnią częścią Mazowsza przeszła w 1462 roku w dożywocie na wdowę po Władysławie I, Annę, matkę zmarłych przedwcześnie książąt. Uznała ona władzę króla Polski. Świadczy o tym wystawiony 1 listopada 1465 roku w Poznaniu przez tego ostatniego dokument, w którym król na prośbę Anny nadał ufundowanemu przez nią ołtarzowi w kościele parafialnym w Sochaczewie wieś Komorów. Choć wieś ta należała do oprawy Anny, to król Kazimierz Jagiellończyk nazwał ją wyraźnie villa nostra („nasza wieś”). Być może w 1451 roku, gdy Władysław I nadawał Annie ziemię sochaczewską, Komorów znajdował się w zastawie, dlatego nadanie go nie objęło. W każdym razie w latach 1414 i 1434 był on własnością książęcą.

Księżna Anna miała jednak kłopoty z utrzymaniem w swych rękach Sochaczewa. Wśród wszystkich pretendentów najwcześniej zabiegi o całość spadku po zmarłych bratankach rozpoczęła Katarzyna. Jako jedyna żyjąca córka Siemowita IV, a siostra Władysława I, przyjęła wszystkie tytuły zmarłych w 1462 roku książąt. Zwała się więc księżną Mazowsza i Rusi, dziedziczką ziemi płockiej, rawskiej, sochaczewskiej, gostynińskiej, płońskiej, zawkrzeńskiej, wiskiej i bełzkiej. Szumne tytuły Katarzyny nie odpowiadały jednak rzeczywistości.

W chwili śmierci Władysława II księżna znajdowała się w Płocku i oceniwszy sytuację, szybko opanowała część księstwa znajdującą się po prawej stronie Wisły. Po jej stronie oprócz duchowieństwa mazowieckiego z biskupem Pawłem Giżyckim na czele opowiedzieli się również wyżsi dostojnicy świeccy, wśród których znaleźli się m.in. marszałek mazowiecki Świętosław Goliasz z Łęgu i kasztelanowie: Manczyna z Żelechlina – rawski, Jan z Kutna – gostyniński, Ninogniew z Kryska – czerski, Mikołaj z Krasowa – wiski i Gotard z Babska – sochaczewski. Chociaż po jej stronie opowiedzieli się najwyżsi dostojnicy zachodniej części Mazowsza, to jednak rzeczywistą władzę w ziemi rawskiej i gostynińskiej sprawował starosta rawski Grot z Nowego Miasta, który nie uznawał żadnego z pretendentów i opowiadał się za przyłączeniem tych ziem do Korony. Podobne stanowisko zajęła szlachta ziemi rawskiej.

Także w księstwie bełzkim miejscowa szlachta pod przywództwem Czambora z Łykoszyna opowiedziała się za inkorporacją do Korony. Od działań Katarzyny zdystansował się również starosta gostyniński Mikołaj Kucieński. Księżna jednak nie zrezygnowała z walki o sukcesję po zmarłych bratankach i postanowiła siłą odebrać ziemie znajdujące się w posiadaniu starosty Grota. Na pewien czas udało się jej zająć ziemię sochaczewską, która była oprawą wdowią jej bratowej, księżnej Anny. Czy pomógł jej w tym kasztelan sochaczewski, nie wiadomo. Próbowała również zawładnąć ziemią rawską. Działała szybko, aby postawić króla przed faktami dokonanymi, zdawała sobie bowiem doskonale sprawę, że rezygnacją nawet z części sukcesji stworzy niebezpieczny precedens, który w przyszłości zagrozi odrębności Mazowsza.

Gdy Jan Grot z Nowego Miasta odmówił uznania władzy księżnej Katarzyny, ta zebrała na wschodnim Mazowszu pewną liczbę zbrojnych i około 10 marca 1462 roku rozpoczęła regularne oblężenie zamku rawskiego. Jednak atak nie powiódł się, w wyniku szturmu zginęło nawet kilku oblegających. W tej sytuacji król, który przybył wówczas do Łowicza, musiał się zdecydować na bardziej energiczne działanie. Po kilku dniach oblężenia rawskiego zamku do obozu księżnej Katarzyny przybyło poselstwo królewskie z żądaniem natychmiastowego przerwania działań wojennych i wycofania się na wschodnie Mazowsze.

Katarzyna ustąpiła, ale początkowo wycofała się tylko do Sochaczewa; w źródłach pisanych pozostał ślad pobytu jej i biskupa Giżyckiego 7 lub 8 kwietnia 1462 roku. Tego dnia wystawiła tutaj przywilej dla klasztoru dominikanów w Płocku Kilka dni później księżna została odsunięta od władzy przez możnych płockich, którzy powołali na miejsce jej kuzyna Konrada III, jednego z synów Bolesława V, który 14 kwietnia 1462 roku przybył do Płocka w celu objęcia rządów. W ten sposób zakończyło się kilkutygodniowe panowanie Katarzyny nad Sochaczewem. Książę Konrad III, chociaż aspirował do całego spadku po zmarłym Władysławie II, co podkreślał w wystawianych dokumentach, to jednak nie podjął zbrojnej próby opanowania ziemi rawskiej, gostynińskiej i bełzkiej.

Także Kazimierz Jagiellończyk zdecydowanie bronił swojego stanowiska, jednocześnie kontynuując rozmowy z wysłannikami książąt mazowieckich wyznaczył – nowy termin spotkania spierających się stron w Piotrkowie na 11 listopada 1462 roku. Przed rokowaniami polsko-mazowieckimi król zasięgnął porady trzech prawników: Jana Dąbrówki, Mikołaja z Kalisza i Jakuba z Szadka. Wyrazili oni opinię, że Kazimierz Jagiellończyk ma bezsprzecznie największe prawa do ziem mazowieckich. Król postanowił wówczas nadać czynnościom prawnym odsądzającym pretendentów od spornych ziem formę procesu sądowego. Kazimierz Jagiellończyk mianował sędzią wojewodę kaliskiego Stanisława z Ostroroga, a podsędkiem podkomorzego lubelskiego Grota z Ostrowa. Asesorami (ławnikami) zostali członkowie rady królewskiej (m.in. Jan ze Sprowy – arcybiskup gnieźnieński, Jan Gruszczyński – biskup włocławski i kanclerz koronny oraz wojewodowie: Piotr z Oporowa – łęczycki, Mikołaj z Kościelca – brzesko-kujawski, Andrzej Odrowąż ze Sprowy – ruski, kasztelanowie: m.in. Piotr z Szamotuł – poznański, Jan Zaręba – sieradzki, Dobiesław Kmita – wojnicki oraz inni wysocy rangą urzędnicy ziemscy, a także wybitni intelektualiści polscy: doktor obojga praw i podkanclerzy koronny Jan z Brzezia, profesor teologii i kustosz u św. Floriana w Krakowie Jan Dąbrówka oraz doktor dekretów i kanonik krakowski Mikołaj z Kalisza). Rzecznikami króla zostali wybitni prawnicy, doktorzy praw: Jakub z Szadka i Jan Ostroróg. Tak dobrany skład sędziowski z góry już właściwie przesądzał sprawę wyroku na korzyść króla.

Proces, który według książąt mazowieckich był parodią sądu, ze względu na dobrany stronniczo skład trybunału, rozpoczął się od oskarżenia Konrada III o bezprawne przywłaszczenie księstwa płockiego po zmarłych bezpotomnie synach Władysława I, Siemowicie VI i Władysławie II. Ziemie te – według sądu – jako lenno Korony powinny przypaść Polsce. Prawnicy królewscy opierali swoje dowody na przechowywanych w Archiwum Koronnym w Krakowie dokumentach hołdowniczych książąt mazowieckich, pochodzących jeszcze z czasów Kazimierza Wielkiego. W odpowiedzi Konrad III zażądał polubownego rozstrzygnięcia sporu przez pełnomocników obu stron, ale żądanie to zostało odrzucone przez króla. Po burzliwej dyskusji i wzajemnych oskarżeniach książę mazowiecki zerwał obrady i opuścił Piotrków

Po wyjeździe Konrada III i jego stronników na Mazowsze sąd królewski nadal pracował i 15 listopada 1462 roku wydał ostateczny wyrok w Piotrkowie. Na mocy tego postanowienia sędzia Stanisław z Ostroroga i podsędek Grot z Ostrowa wraz z asesorami odsądzili od posiadania ziemi rawskiej i gostynińskiej Katarzynę oraz Konrada III. Ziemie te przyznali Koronie i królowi polskiemu. Na podstawie wyroku tego sądu, wydanego 15 listopada 1462 roku w Piotrkowie, król Kazimierz Jagiellończyk, przybywszy do Rawy 7 grudnia 1462 roku, wystawił dokument wcielający ziemię rawską do Korony. W wystawionym przywileju mieszkańcy ziemi rawskiej otrzymali te same prawa, które mieli inni mieszkańcy Królestwa Polskiego. Z Rawy król udał się do Gostynina, gdzie 14 grudnia 1462 roku wystawił akt inkorporacji ziemi gostynińskiej. Dla mieszkańców tej ziemi wystawiono podobny przywilej i odebrano przysięgę wierności. W obydwu przywilejach król zrównał w prawach mieszkańców wcielonych ziem z mieszkańcami Korony i zniósł niektóre rodzaje podatków obowiązujące dotąd na Mazowszu, a nie znane w Koronie.

Chcąc pozyskać przychylność arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana IV Odrowąża ze Sprowy (1453–1464), sprawił, że do Korony włączono również zachodnią część ziemi sochaczewskiej obejmującą dobra łowickie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, mimo iż administracyjnie tereny te należały do ziemi sochaczewskiej, która była oprawą wdowy po Władysławie I. Król uwolnił także arcybiskupa od opłaty grzywny złota składanej dotychczas książętom mazowieckim. Chcąc upodobnić strukturę administracyjną włączonych do Korony ziem mazowieckich do pozostałej części kraju, utworzono województwo rawskie ze stolicą w Rawie; w jego skład w 1463 roku weszła ziemia: rawska, gostynińska oraz zachodnia część ziemi sochaczewskiej. Inkorporacje z 1462 roku były największymi, oprócz wcielenia Pomorza, nabytkami terytorialnymi Polski za czasów króla Kazimierza Jagiellończyka.

Mimo wcielenia ziemi rawskiej i gostynińskiej do Korony, spory króla z pretendentami ciągnęły się jeszcze długo. Kolejne roszczenia zarówno Katarzyny, jak i Konrada III do spadku po Władysławie II król zdecydowanie odrzucał, mimo interwencji papieża Piusa II (1458–1464) z 11 października 1463 roku i siostrzeńca Katarzyny, cesarza Fryderyka III (1452–1493) z 12 grudnia 1463 roku. Ostatecznie 22 października 1468 roku w Piotrkowie sąd królewski w podobnym składzie jak poprzedni: sędzia – wojewoda kaliski Stanisław z Ostroroga, podsędek – podkomorzy lubelski Grot z Ostrowa wraz z asesorami, wydał kilka wyroków w sporze o sukcesję mazowiecką. Znane są trzy wyroki odsądzające Konrada III od posiadania ziem: płockiej i zawkrzeńskiej, płońskiej i wiskiej oraz sochaczewskiej, jak również dwa wyroki odsądzające Katarzynę od posiadania ziemi płońskiej i wiskiej oraz sochaczewskiej. Wyroków tych jednak nie wykonano. Ziemie północno-zachodniego Mazowsza wraz z ziemią wiską pozostały nadal przy Konradzie III i jego braciach. Od tej pory jednak nie próbowali oni już nawet odzyskać ziem, które stracili w 1462 roku.

Z charakteru działalności księżnej Anny można wnioskować, że uważała się ona raczej za dożywotnią administratorkę ziemi sochaczewskiej – już teraz należącej do króla – niż za władczynię tej ziemi. Sprawę tę – według Aleksandra Świeżawskiego, któremu zawdzięczamy wiele ustaleń dotyczących wcielenia ziemi sochaczewskiej do Korony – mogłoby wyjaśnić rozwiązanie zagadnienia, czy sądy sochaczewskie wydawały wówczas wyroki w imieniu króla, czy też – jak przewidywał to dokument z 1451 roku – w imieniu księżnej Anny. Niestety akta sądowe z tego okresu nie zachowały się.

Wcielenie ziemi sochaczewskiej do Korony (1476)

Mimo iż wyroki piotrkowskie z 22 października 1468 roku odsądziły zarówno Konrada III, jak i Katarzynę od posiadania ziemi sochaczewskiej i przysądziły ją Królestwu Polskiemu, prawo do tej ziemi króla Kazimierza Jagiellończyka po śmierci księżnej Anny nie było bynajmniej pewne. Książęta piastowscy panujący we wschodniej części Mazowsza, mimo iż zaprzestali oficjalnego dopominania się o ziemie południowo-zachodniego Mazowsza, nie zrezygnowali z pretensji do nich. Pretensje te podkreślali używaną tytulaturą. Trudno dziś ustalić, czy książęta mazowieccy rozpoczęli pod koniec 1475 roku jakieś wstępne kroki celem przyłączenia ziemi sochaczewskiej do ich dzierżaw, czy też tylko król obawiał się zamachu z ich strony i postanowił zabezpieczyć swoje prawa do tej ziemi po księżnej. Wydaje się w każdym razie, że nie zachodziła obawa o zdrowie czy życie Anny. Księżna cieszyła się zapewne względnie dobrym zdrowiem, skoro mogła odbywać dalekie podróże odnotowane w źródłach pisanych z tego okresu.

Od jesieni 1475 roku król przebywał w Wielkopolsce. Po pożegnaniu w Poznaniu córki Jadwigi, która wyruszyła w podróż do Landshut na ślub z księciem bawarskim Jerzym, Kazimierz Jagiellończyk przybył do Pyzdr, później zatrzymywał się kolejno w Koninie, Sieradzu, znów w Pyzdrach i wreszcie na Boże Narodzenie zjawił się wraz z królową w Kole. Na same święta lub wkrótce po nich przybyła do Koła również księżna Anna. Była tam jeszcze 11 stycznia 1476 roku, gdyż tego dnia, nakłaniana zapewne przez króla, zawarła z arcybiskupem gnieźnieńskim, Jakubem III z Sienna (1474–1480), umowę regulującą wzajemne stosunki. Z ugody tej wyraźnie wynika, że były one dotychczas nie najlepsze. Pomiędzy księżną i arcybiskupem często dochodziło do konfliktów, prawdopodobnie na tle granicznym. Konflikty te musiały być poważne, skoro ugoda wspomina o odszkodowaniach za zabójstwa i zranienia. Dokument ten umarza wszystkie dotychczasowe spory pomiędzy Anną a Jakubem z Sienna. Spory graniczne postanowiono oddać do rozstrzygnięcia królowi, który w dogodnym dla siebie terminie miał przeprowadzić rozgraniczenie.

Dokument zastrzega jednak wyraźnie, że nie może się to stać z krzywdą dla księżnej Anny. Postanowiono także, że arcybiskup będzie miał prawo do wywozu z lasów księżnej leżącego i suchego drewna z przeznaczeniem na opalanie swojego dworu. Wywozowi drewna miał jednak zawsze towarzyszyć rządca księżnej. Arcybiskup nie mógł bez specjalnego zezwolenia księżnej wycinać w jej lasach drzew na budowę. Jako rekompensatę za drewno opałowe arcybiskup oddawał księżnej te wszystkie dziesięciny, które dawali jej jego poprzednicy (dokument nie precyzuje, z jakich wsi), do których to dziesięcin dodał dziesięcinę z Bednarów. Dokument zakończył ostatecznie wszystkie spory istniejące dotychczas pomiędzy poddanymi księżnej i arcybiskupa oraz zapewnił obu stronom wolność swobodnego handlu. Księżna musiała jednak mieć poważne kłopoty finansowe, skoro zastawiła miasto Mszczonów ze wsią Zator Jadwidze, żonie starosty kaliskiego Bartłomieja (Bartosza) z Iwanowic.

W Kole - zapewne po długich oporach – księżna Anna postanowiła wreszcie odstąpić królowi w drodze dobrowolnej umowy pozostałą część ziemi sochaczewskiej wraz z miastem i zamkiem w zamian za dożywotnie użytkowanie powiatu kolskiego z miastami Kołem, Brdowem, Bolimowem i Starymi Wiskitkami oraz wsiami Miedniewską Wolą, Czerwoną Niwą, Huminem wraz z folwarkiem w Guzowie oraz daninami miodowymi z Jaktorowa i Kozłowic. Sam tekst umowy zawartej w Kole nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że już wówczas postanowiono włączenie ziemi sochaczewskiej do Korony. W umowie tej król Kazimierz Jagiellończyk jest wyraźnie nazywany panem oraz dziedzicem ziemi i księstwa sochaczewskiego. Zapewne wkrótce po zawarciu umowy księżna powróciła do Sochaczewa.

Kiedy książęta mazowieccy z linii warszawskiej, Bolesław V i jego brat Janusz II, roszczący sobie prawa do dziedziczenia ziemi sochaczewskiej dowiedzieli się o umowie księżnej Anny z królem Kazimierzem Jagiellończykiem, postanowili uprzedzić króla i licząc na poparcie miejscowej szlachty, zapewne z końcem stycznia lub na początku lutego usiłowali zbrojnie zająć Sochaczew wraz z zamkiem. Ten ostatni był już jednak zajęty. Z polecenia arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba z Sienny, przebywającego wówczas wraz z królem w Kole, opanowali zamek i zamknęli się w nim słudzy arcybiskupa przysłani z jego zamku w Łowiczu.

Wspomniany arcybiskup spłacił w ten sposób zaciągnięty względem monarchy dług wdzięczności za swą nominację w 1474 roku na stolicę gnieźnieńską i zwolnienie arcybiskupstwa od wpłacania na zamek sochaczewski lennej należności grzywny złota rocznie z racji posiadania włości łowickich leżących przecież w ziemi sochaczewskiej, co miało miejsce po śmierci ostatnich książąt w 1462 roku. Kościelny hierarcha przyczynił się również do scalenia znacznej części Mazowsza z Koroną, co świadczyło o wielkiej dojrzałości politycznej tego dostojnika kościelnego.

Zaistniała sytuacja groziła jednak otwartą wojną między królem a książętami mazowieckimi. Wydarzenia opisał dość dokładnie Jan Długosz. Książęta warszawscy zatrzymali się w Sochaczewie, pragnąc orężnie zdobywać zamek. Liczyli przy tym na poparcie, gdyż jak pisze Długosz „...wszyscy rycerze sochaczowscy ich popierali i nie chcieli rządów króla”. Księżna Anna była świadkiem tych wydarzeń, gdyż znajdowała się już z powrotem w Sochaczewie po podróży do Koła. Śladem jej podążał król w towarzystwie licznych dostojników, wśród których znajdował się arcybiskup gnieźnieński.

Wydarzenia sochaczewskie zastały króla w Łowiczu. Kiedy dowiedział się o zamiarach Bolesława V i Janusza II, późnym wieczorem 1 lutego lub nawet po północy, już 2 lutego 1476 roku, wyruszył z Łowicza i przybył jeszcze przed świtem do Sochaczewa. Po rannej mszy świętej w kościele parafialnym księżna Anna zaprowadziła króla na zamek sochaczewski i tam przekazała monarsze zarówno zamek, miasto, jak i całą ziemię sochaczewską, która z tą chwilą została włączona do Korony (Królestwa Polskiego). Odtąd Sochaczew dzielił los z Rzecząpospolitą. Prawdopodobnie jeszcze tego samego dnia Kazimierz Jagiellończyk przyjął na zamku przysięgę od urzędników, rycerstwa i rad miejskich ziemi sochaczewskiej.

Ta ostatnia otrzymała sąd ziemski, sejmik szlachecki, miejsca w sejmie i senacie oraz prawo elekcji królów. Król potwierdził niektóre stare przywileje miasta (m.in. nadanie prawa chełmińskiego), wystawił wiele nowych zarówno dla księżnej Anny, miasta Sochaczewa, jak i dla poszczególnych miejscowych szlachciców, oraz mianował swego starostę. Tym ostatnim został kasztelan gostyniński Andrzej Szczubioł II z Kozłowa (obecnie Kozłów Szlachecki), syn wojewody rawskiego z drugiego małżeństwa Andrzeja Szczubioła I.

Dokument inkorporujący (włączający) ziemię sochaczewską i miasto Sochaczew do Korony w formie pergaminowego dyplomu wystawił król 4 lutego 1476 roku w Sochaczewie w obecności arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba, biskupa włocławskiego i wicekanclerza Królestwa Polskiego Zbigniewa, biskupa poznańskiego Andrzeja i biskupa warmińskiego Andrzeja, Mateusza z Bnina w ziemi kaliskiej, Mikołaja z Brudzewa w ziemi sieradzkiej, Mikołaja z Kutna w ziemi łęczyckiej, Andrzeja z Kretkowa w ziemi włocławskiej, Prota z Nowego Miasta, kasztelanów Gostynina i Sochaczewa, podskarbiego Królestwa Polskiego Pawła Jasińskiego, kasztelana brzeskiego Jana z Oporowa, kasztelana gostynińskiego Andrzeja z Kozłowa, kasztelana żarnowskiego Stanisława z Szydłowca, podkomorzego sandomierskiego i starostę łęczyckiego Piotra Dunina z Prawkowic, marszałka królewskiego dworu Piotra z Kurozwęk, chorążego sochaczewskiego Tomasza z Walewic i innych bardzo wielu godnych zaufania świadków.

Przynajmniej do 1. połowy XIX wieku wystawiony przez Kazimierza Jagiellończyka dokument znajdował się w archiwum miejskim w Sochaczewie, czyli w ratuszu. Obecnie jest przechowywany w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, jednak bardzo zły stan zachowania uniemożliwia odczytanie jego treści. Tą ostatnią znamy z licznych kopii, m.in. znajdujących się w księdze Metryki Koronnej z XVI wieku czy w księgach miejskich Sochaczewa z 1. połowy XIX wieku. Wszystkie te źródła znajdują się w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie.

Włączenie ziemi sochaczewskiej do Korony było kolejnym elementem powolnego procesu inkorporacji pozostałych ziem mazowieckich do Królestwa Polskiego. W 1495 roku włączono ziemię płocką, a po śmierci w 1526 roku ostatniego Piasta mazowieckiego Janusza III król Zygmunt I Stary inkorporował pozostałą część książęcego Mazowsza.

Wprawdzie dokument wcielający ziemię sochaczewską do Korony mówi o złożeniu królowi przysięgi wierności przez szlachtę, o jej powinnościach wojskowych i o samym wcieleniu, zajmuje się jednak głównie miastem i jego mieszkańcami. O ewentualnych przywilejach szlachty, podatkach przez nią płaconych i sądach nie wspomina zupełnie. To marginesowe potraktowanie szlachty sochaczewskiej Aleksander Świeżawski tłumaczy tym, że wystawiono wówczas odrębny dokument inkorporacyjny dla nowo wcielonej ziemi. Ten dokument niestety pozostaje nie znany.

Zdaje się, że książęta znajdujący się w mieście zostali zaskoczeni niespodziewanie szybkim przybyciem króla. Na podjęcie jakiejkolwiek akcji z ich strony było za późno, zwłaszcza że na pewno nie chcieli oni dopuścić do starcia zbrojnego ze znacznie silniejszymi oddziałami królewskimi, czego skutki mogły być dla nich tragiczne. Bolesław V i Janusz II zdecydowali się więc zwrócić przez wysłanników, a później i osobiście z prośbą do króla, by ten nie pozbawiał ich ziem, do których – jak twierdzili – mieli dziedziczne, legalne prawa.

Wysunięte przez nich roszczenia sukcesyjne król załatwił odmownie, twierdząc, że po śmierci Władysława II jedynie on ma prawa zarówno do całego Mazowsza, jak i do ziemi sochaczewskiej. Zgodnie z prawem lennym i zasadą wykupu od ich prawej dziedziczki Małgorzaty, córki Siemowita V i żony księcia oleśnickiego Konrada IX, który był zresztą bratem Anny. Na nic się zatem zdały prośby książąt, aby król oddał im ziemię sochaczewską. Według relacji Jana Długosza „...„król odpowiadając im osobiście dowodził, że wszystkie ziemie mazowieckie, i ziemia sochaczowska, po śmierci księcia Władysława przypadły najsłuszniej jemu (...) książęta warszawscy nie mają żadnych prawnych podstaw do ich posiadania”. Nic nie osiągnąwszy, Bolesław V i Janusz II opuścili Sochaczew. Ten ostatni, nie pogodzony z powyższymi ustaleniami, od 1483 roku używał nawet obszernej tytulatury, w której nazywał się księciem ziemi rawskiej, sochaczewskiej, gostynińskiej i bełzkiej. Nie odpowiadało to jednak stanowi faktycznemu.

Długosz, opisując wydarzenia, nie podaje żadnej daty dziennej. Określa jedynie, że wydarzyło się to w uroczystość Oczyszczenia Najświętszej Marii Panny, czyli 2 lutego. Jednakże uściślić termin tych wydarzeń może wskazówka, że król po przybyciu do Sochaczewa udał się natychmiast do kościoła na nabożeństwo, co nasuwa przypuszczenie, że przybył tam w dzień świąteczny. Mogło to być albo 2 lutego, albo w najbliższą niedzielę, która w 1476 roku przypadła 4 lutego. Za tą ostatnią datą przemawia fakt, że pierwsze dokumenty zostały wystawione przez króla w Sochaczewie właśnie 4 lutego 1476 roku.

W dwa dni później, 6 lutego 1476 roku, król wystawił w Sochaczewie kolejne dwa dokumenty, tym razem dla księżnej Anny. W pierwszym z nich Kazimierz Jagiellończyk stwierdził, że Anna, którą tytułował księżną sochaczewską, zrzekła się na jego korzyść Sochaczewa wraz z przynależnymi do niego miastami i wsiami oraz miasta Raciążka z przedmieściem Siasty i wsi Kroczewo w ziemi płockiej. W dokumencie król podkreślił swoje prawa do ziemi sochaczewskiej, która i tak przypadłaby mu po śmierci Anny. Następnie król w tym samym dokumencie nadał Annie jako rekompensatę w dożywocie zamek Koło z miastami Koło i Brdów oraz ponad dwadzieścia wsi (m.in. Kościelec, Ostrów, Białków, Tarnówkę, Mniszek, Gąsiorów, Trzęśniew, Wakowy, Dąbrowice, Zawadki, Dzierawy, Nagórną Wieś, Bliznę Wieś, Byliczki, Czołowo, Rosochę, Ruchenną, Podlesie, Osiek, Osowce, Lipie Góry, Maliniec, Bylice, Dębno, Brdów). Ponadto księżna otrzymała w ziemi sochaczewskiej miasto Bolimów i kilka wsi (Czerwoną Niwę, Guzów - wieś i folwark, Humin, Miedniewską Wolę, Stary Bolimów, Stare Wiskitki) oraz daniny miodu ze wsi Jaktorów i Kozłowice. Dopiero po śmierci księżnej Anny w 1481 roku te ostatnie miejscowości weszły ponownie w skład ziemi sochaczewskiej, stając się w ramach starostwa sochaczewskiego własnością królewską. Słudzy księżnej otrzymali także przywilej odpowiadania wyłącznie przed jej sądem.

W drugim dokumencie król zobowiązał się w ciągu czterech lat wykupić z rąk Jadwigi, żony kasztelana kaliskiego Bartłomieja z Iwanowic, miasto Mszczonów wraz ze wsią Zator i oddać je księżnej na takim samym prawie jak Bolimów. Na wykupienie wymienionych w dokumencie miejscowości położonych w ziemi sochaczewskiej władca miał przeznaczać corocznie sto grzywien z dochodów z krakowskich żup solnych. Miasto Mszczonów miało zostać przekazane księżnej na tych samych warunkach, na jakich otrzymała ona miasto Bolimów. W wypadku gdyby wykup Mszczonowa z jakichkolwiek powodów nie nastąpił w przewidzianym terminie, król zobowiązał się przekazać w posiadanie Annie wsi Kaski będącej dzierżawą królewską, a leżącej również w ziemi sochaczewskiej.

Nie ulega wątpliwości, że dokonana w lutym 1476 roku zamiana była bardzo korzystna dla księżnej Anny. Zamiast 6 miast i 18 wsi leżących na piaszczystych glebach mazowieckich księżna otrzymała wprawdzie tylko 2 miasta, ale aż 26 wsi na żyznych terenach położonych nad rzeką Wartą. Ponadto zatrzymała ona jedno miasto i 6 wsi w ziemi sochaczewskiej i obietnicę wykupu jednego miasta i jednej wsi. Zamiana ta była sporym uszczupleniem dóbr królewskich i płynących z nich dochodów. Kazimierz Jagiellończyk 6 lutego 1476 roku potwierdził w Sochaczewie również przywilej księżnej Anny z 18 grudnia 1475 roku o sprzedaży młyna sochaczewskiego z trzecią miarą zboża. Możemy o tym wnioskować z potwierdzenia tego przywileju przez króla Aleksandra Jagiellończyka (1501–1506) z 4 września 1505 roku w Krakowie.

Po oddaniu ziemi sochaczewskiej królowi księżna Anna, mimo pozostawienia jej kilku miejscowości w tejże ziemi, przeniosła się do nadanego jej Koła. Tam zmarła na zamku przed 29 marca 1481 roku. Została pochowana w Kole przed wielkim ołtarzem kościoła Bernardynów, a zakonnicy, odwdzięczając się za wyświadczone im przez księżnę dobrodziejstwa, umieścili jej imię na tablicy wmurowanej w ścianę klasztornego korytarza. Jej dobra – w tym znajdujące się na ziemi sochaczewskiej – przeszły wówczas pod władzę króla Kazimierza Jagiellończyka.


Terytorium i administracja

Podziały terytorialne

Struktura administracyjna Polski wczesnopiastowskiej była dwustopniowa. Jednostką nadrzędną były prowincje. Wywodziły się one jeszcze z epoki przedpiastowskiej i nawiązywały zapewne do jakichś podmiotów plemiennych. Na początku należy rozważyć kwestię przynależności Sochaczewa do którejś z tych wielkich prowincji. W grę wchodzą dwie: łęczycka i czerska. Prowincje dzieliły się na okręgi grodowe nazywane kasztelaniami. Zwierzchników prowincji nazywano komesami (comes), a kasztelanii – kasztelanami (castellanus). Przy rzadkiej sieci grodów kasztelanie obejmowały początkowo rozległe obszary, później dzielono je na mniejsze okręgi, aby łatwiej było nimi zarządzać i bronić ich.

Do XIII wieku tereny położone na południe od Bzury wraz z okolicami Sochaczewa prawdopodobnie podlegały władzy kasztelana czerskiego. Później w zachodniej części Mazowsza powstały kasztelanie: gostynińska, łowicka, rawska i sochaczewska. Początkowo obszar kasztelanii sochaczewskiej obejmował obszar położony na lewym brzegu Bzury aż po Młodzieszyn i Szwarocin. Około 1313 roku nastąpiło przesunięcie granicy kasztelanii sochaczewskiej i oparcie jej o Bzurę. Podział na kasztelanie tracił na znaczeniu w miarę postępu lokacji miast i wsi na prawie niemieckim oraz uzyskiwania immunitetów w swych dobrach przez szlachtę i duchowieństwo. Niezależnie od podziałów politycznych tworzył się na Mazowszu, podobnie jak na ziemiach Korony, nowy podział administracyjny na jednostki określane w dokumentach mianem „ziemia” (terra).

Początkowo obszar kasztelanii pokrywał się z obszarem danej ziemi, która w takich wypadkach brała nazwę od głównego grodu tej kasztelanii. Później zdarzało się, że ziemia obejmowała kilka grodów kasztelańskich. W stosunku do kasztelanii była zatem jednostką podziału terytorialno-administracyjnego wyższego rzędu. W czasach piastowskich miała także charakter terytorialno-własnościowy. Często bowiem oznaczała to samo, co księstwo (w historiografii używa się również nazwy „dzielnica książęca”) o określonej nazwie historyczno-geograficznej, jeśli zasięgiem terytorialnym pokrywała się z obszarem danego księstwa (dzielnicy książęcej). Podział Mazowsza na ziemie ukształtował się ostatecznie w 1. połowie XIV wieku. Każda z ziem dzieliła się później (prawdopodobnie od 2. połowy XIV wieku) na dwa powiaty sądowe.

Polityczna przynależność ziem w omawianym okresie często się zmieniała, a ich dokładne granice są znane dopiero ze spisów podatkowych z XVI wieku. Od przeszło stulecia niewiele się one zmieniły, toteż można przyjąć, że z małymi odchyleniami przedstawiają stan z przełomu XIV i XV wieku. Granice wielu ziem w większości przypadków pokrywały się z granicami należących do nich parafii, jednak w przypadku ziemi sochaczewskiej w okolicach Mszczonowa do dwóch parafii; Jeruzal i Chojnata przynależały wsie zarówno w ziemi sochaczewskiej, jak i rawskiej, natomiast parafia Mszczonów obejmowała wsie również na terenie ziemi warszawskiej. Granice pomiędzy poszczególnymi miejscowościami były ustalane tylko w przybliżeniu

Od 2. połowy XIV wieku spotyka się jeszcze inny system podziału, który występuje jako sposób określania położenia, a właściwie przynależności administracyjnej miejscowości występujących w dokumentach z tego czasu. Ukształtował się on zapewne z dawnych kasztelanii, ale nowe jednostki podziału były nieraz od nich większe i niektóre mogły obejmować teren kilku kaszelanii czy to już zlikwidowanych, czy też nawet nadal funkcjonujących. Ta jednostka podziału występuje w źródłach pisanych wyłącznie pod łacińską nazwą districtus i nie wiadomo niestety, jak się zwała po polsku. Nazwy poszczególnych districtus pochodziły w większości od nazw grodów kasztelańskich i figurowały w tytułach książęcych. To określenie znajduje się już w dokumencie Siemowita III z 27 grudnia 1355 roku, gdzie książę stwierdza, że otrzymał od króla Kazimierza Wielkiego na prawie lennym ziemię warszawską oraz kilka miejscowości, w tym Sochaczew; później pojawia się w dokumencie Siemowita IV z 28 grudnia 1425 roku nadającego łowczemu Jakubowi z Badowa łan ziemi w Szymanowie.

Granice polityczne między Księstwem Mazowieckim a Koroną (Królestwem Polskim) w okolicach Sochaczewa przebiegały na zachód od rzeki Mrogi oraz po rzekach Bzurze i Słudwi. W związku z podziałami politycznymi na Mazowszu powstały wewnętrzne granice polityczne między księstwami (dzielnicami) poszczególnych książąt. Natomiast granice między wschodnią a zachodnią częścią Mazowsza ustalono w latach 1313–1317, gdy oddzielano księstwo zachodnio mazowieckie należące do Siemowita II, od księstwa wschodnio mazowieckiego należącego do Trojdena I. Po śmierci Kazimierza I (1355) jego ziemie przypadły w całości Siemowitowi III, który zjednoczył większość ziem Mazowsza. Podział na wschodnią i zachodnią część Mazowsza ponownie przywrócony po śmierci Siemowita III (1381) istniał aż do ostatecznej inkorporacji Mazowsza do Korony (1526). Zachodnia część Mazowsza składała się z ziemi rawskiej, sochaczewskiej i gostynińskiej położonych na południe od Wisły oraz płockiej i zawkrzeńskiej leżących na północ od tej rzeki, a także z ziemi wiskiej nad Narwią.

Sochaczew znajdował się w zachodniej części Mazowsza, które również często było dzielone. Od 1381 roku miasto znajdowało się na obszarze panowania Siemowita IV. Po śmierci księcia (1425/1426) i jego żony (1434) zachodnia część Mazowsza została podzielona na księstwo płockie i rawskie. Księstwo płockie objął Władysław I, natomiast księstwo rawskie, w którym znajdował się Sochaczew, Siemowit V. Podział ten utrzymał się do śmierci Siemowita V (1442), kiedy jego brat Władysław I, panujący w Płocku, ponownie zjednoczył zachodnie Mazowsze. Po śmierci tego ostatniego (1455) jego synowie Siemowit VI i Władysław II nie dokonywali podziału dzielnicy z powodu niepełnoletności. Władzę do ich śmierci (1462), w ich imieniu sprawowała wdowa, księżna Anna. Tak w skrócie przedstawiał się zarys podziałów politycznych w zachodniej części Mazowsza w okolicach Sochaczewa.

Nie jest znana treść przywileju nadania praw miejskich dla Sochaczewa, jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa można określić, że nie ustalał on granicy i obszaru miasta, skoro również w przywileju potwierdzenia nadania prawa chełmińskiego wystawionym przez księcia Siemowita V 15 grudnia 1434 roku nie ma takich określeń. W książęcym dokumencie znajduje się jedynie zapis nadający miastu pewien obszar między rzeką Bzurą a drogą prowadzącą od dawnych folwarków do rzeki o nazwie Gawronka (obszar dotychczas nie zidentyfikowany), gdzie miały być założone ogrody. Obszar miasta w chwili utworzenia został w późniejszych źródłach określony na 18 włók, czyli około 300–315 hektarów. Raczej niemożliwe jest natomiast określenie obszaru pastwisk, lasów i zarośli pozostających w użytkowaniu mieszczan. Było ich zapewne niewiele, gdyż pierwsi lustratorzy w XVI wieku zanotowali, że miasto „tak jest ścieśnione granicami zewsząd, że ni ma pastwiska, kędy by mogli bydło paść”.

Kasztelania i kasztelanowie sochaczewscy

W okresie rozdrobnienia feudalnego, w bliżej nie określonym czasie, w Sochaczewie powstał urząd kasztelana. Wywodził się on z czasów monarchii piastowskiej, gdy ośrodki władzy terenowej znajdowały się w grodach – kasztelach (od łac. castellum – „zamek”). Stąd też wywodzona jest nazwa urzędu. Na Mazowszu próbowano nawet zastąpić ją polską grododzierżca, która się jednak nie przyjęła. Kasztelan był wówczas wysokim urzędnikiem książęcym, który w imieniu księcia zarządzał grodem i otaczającym go okręgiem zwanym kasztelanią. Miał on władzę skarbową, administracyjno-gospodarczą, policyjno-sądową i wojskową. Obowiązkiem kasztelana było zatem egzekwowanie świadczeń i danin od miejscowej ludności oraz ściganie przestępców i rozstrzyganie w sprawach sądowych o mniejszej wadze w imieniu panującego. Kasztelan sprawował także dowództwo nad załogą, gdyż gród pełnił funkcje wojskowo-obronne. Piastowanie godności kasztelańskiej uważano wówczas za wyznacznik przynależności do warstwy możnowładztwa.

Władzę administracyjno-gospodarczą kasztelan sprawował przy pomocy włodarza, a sądową przy pomocy sędziego grodowego (iudex castri). Duża część danin i dochodów sądowych była przeznaczona bezpośrednio na utrzymanie kasztelana, jego urzędników i grodu. Jeśli chodzi o władzę wojskową, to kasztelan wykonywał ją przy pomocy chorążego (vexillifer) i wojskiego (tribunus). Do obowiązków chorążego należało występowanie z chorągwiami ziemi lub powiatu w czasie pogrzebów książęcych oraz przygotowanie rycerstwa podczas pospolitego ruszenia i przyprowadzenie go do kasztelana. Z kolei wojski, gdy kasztelan wyruszał na czele pospolitego ruszenia na wojnę, czuwał nad bezpieczeństwem grodu i opiekował się rodzinami walczących w tym czasie rycerzy.

Pierwsza wzmianka o istnieniu w Sochaczewie siedziby kasztelanii jest łączona z imieniem kasztelana Falenty wymienionego w 1221 roku. Jego podpis: Falanta Castellanus de Sochaczew – pośród kilku innych świadków występuje w wydanym wówczas dokumencie księcia mazowieckiego Konrada I nadającym wieś Obiecanowo klasztorowi w Czerwińsku. Dokument ten wymienia tylko imię kasztelana, nie wspominając nic o samej miejscowości czy o obszarze podlegającym kasztelanowi. Jest wątpliwe, aby dopiero z tą datą należało łączyć powstanie kasztelanii sochaczewskiej. Jako zwarta całość gospodarczo-polityczna dysponująca naczelnym grodem, Sochaczewem, weszła ona w skład archidiakonatu czerskiego przynależnego do diecezji poznańskiej, którego powstanie należy odnieść zapewne do początków XII wieku. Według Tadeusza Lalika kasztelania w Sochaczewie istniała już przed podziałem kraju na dzielnice w 1138 roku. Są to jednak tylko przypuszczenia skoro do 1138 roku na całym zachodnim Mazowszu z nazwy są znane tylko trzy miejscowości zanotowane w źródłach pisanych: Kromnów (miejscowość w gminie Brochów), Łowicz i Sochaczew.

Od tej daty przez ponad sześćdziesiąt lat nic nie wiadomo o sochaczewskich kasztelanach, a i inne XIII- czy XIV-wieczne wzmianki o nich są bardzo lakoniczne. Jest to jednak naturalne, gdyż ich imiona pojawiały się tylko przy okazji wydawania ważnych dokumentów przez kolejnych książąt mazowieckich. W dokumencie wydanym 7 maja 1283 roku przez Bolesława II, w którym książę sprzedał podłowczemu łęczyckiemu Raciborowi z Ujazdu wieś Niewiadów występuje kasztelan sochaczewski Wawrzyniec – Laurencio castellano de Zochazef. W 1284 roku w źródłach pojawia się kasztelan Mikołaj, syn Anzelma – Nicolao Anzalmy castellano Szochaczouiensi. Podpisał on 5 sierpnia 1284 roku w Tarczynie wspólnie z innymi urzędnikami dokument księcia Konrada II, który na prośby Wawrzyńca i Albrechta transumował – czyli potwierdził – przywilej swego dziada Konrada I oraz przywilej ojca Siemowita I. W dokumencie wystawionym w Jazdowie 28 września 1303 roku przez Bolesława II, w którym książę nadał klasztorowi św. Wojciecha w Płocku brzeg Wisły we wsiach klasztornych Drwały i Zyrzyno (obecnie Rydzyno) występuje kasztelan sochaczewski Sasin – Sazino castellano de Sochaczew.

W dwóch dokumentach wystawionych przez księcia Siemowita II 13 stycznia 1317 roku w Rawie i 24 kwietnia 1333 roku w Zakroczymiu znajdują się wzmianki o kasztelanie sochaczewskim Chwalisławie – Chwalislao castellano Sochacowiensi lub Sochaczeuiensisi. Natomiast w dokumentach wystawionych przez księcia Bolesława III 9 października 1345 roku w Sochaczewie i 21 października 1349 roku w Wiskitkach występuje kasztelan sochaczewski Arnold – Arnoldo Sochaczouiensi castellano. Wreszcie w dokumencie księcia Bolesława III wystawionym 30 września 1350 roku w Płocku znajdujemy wzmiankę o kasztelanie Andrzeju – Andrea castellano Sochaczewiensi.

Często w zachowanych dokumentach wydawanych przez księcia Siemowita III występował jako kasztelan sochaczewski Niemierza z Nieborowa – Nemerza castellano Sochaczouiensi. Po raz pierwszy w źródłach pisanych pojawił się 17 lipca 1357 roku w dokumencie książęcym, potwierdzającym zamianę dóbr między biskupem płockim Klemensem a Ubysławem z Kroszczyc. Uczestniczył on wraz z sędzią sochaczewskim 14 sierpnia 1358 roku w Grodnie w zawarciu ugody granicznej między księciem litewskim Kiejstutem a księciem mazowieckim Siemowitem III. W roku następnym (17 maja), w Skierniewicach podpisał jako świadek porozumienie, zawarte między księciem mazowieckim Siemowitem III a arcybiskupem gnieźnieńskim Jarosławem Bogorią.

Książę musiał darzyć sochaczewskiego kasztelana dużym zaufaniem, skoro poprosił go o poręczenie dokumentu z roku 1364, w którym Siemowit III zobowiązał się do stawienia w Krakowie, w sprawie zabójstwa wojewody Dadźbóga i jego syna Jakuba. Natomiast 25 lipca 1368 roku kasztelan sochaczewski zorganizował w Sochaczewie spotkanie Siemowita III z biskupem poznańskim Janem. Spotkanie to zakończyło wieloletni spór dotyczący płatności dziesięcin ze wsi książęcych. W roku następnym, w Łowiczu, uczestniczył w ogólnopolskim zjeździe, w związku z małżeństwem księcia słupskiego Kazimierza, wnuka króla Kazimierza Wielkiego, z Małgorzatą, córką Siemowita III. Wreszcie 27 kwietnia 1377 roku wziął na siebie organizację zjazdu w Sochaczewie, w czasie którego Siemowit III z synami wydał statut sądowy regulujący niektóre dziedziny prawa sądowego.

Niemierza towarzyszył również Siemowitowi III, gdy ten 25 lutego 1379 roku w Płocku wyznaczał dzielnice swym synom, Januszowi I i Siemowitowi IV. Po śmierci Siemowita III (1381) występował, z racji pełnionej funkcji, w otoczeniu jego młodszego syna – Siemowita IV. Towarzyszył księciu w podróży do Krakowa, gdzie ten 12 grudnia 1385 roku zawarł z królową Jadwigą układ, mocą którego zgodził się opuścić ziemie przez siebie zajęte za opłatą 10 000 kop groszy praskich, z tym że Kujawy miał zwolnić dopiero po otrzymaniu całej sumy. Niemierza zmarł przed 14 sierpnia 1391 roku. Urząd kasztelana sochaczewskiego pełnił przez ponad 30 lat.

Po śmierci Niemierzy urząd kasztelana sochaczewskiego objął zapewne jego krewny Sasin z Baboszewa, Brześcia i Nieborowa. Wcześniej pełnił funkcję podstolego sochaczewskiego i podkomorzego sochaczewskiego. Jako kasztelan sochaczewski pojawiał się czasem w otoczeniu księcia Siemowita IV podczas jego pobytu w ziemi sochaczewskiej. 20 października 1407 roku wraz z kasztelanem czerskim Sławcem przebywał w otoczeniu króla Władysława Jagiełły w Dobrostanach koło Gródka Jagiellońskiego na Rusi Czerwonej. Kasztelan sochaczewski przybył na dwór królewski prawdopodobnie jako poseł książąt mazowieckich. Ostatni raz jego podpis pojawił się 22 marca 1422 roku na poręczeniu udzielonym Stanisławowi Pawłowskiemu wobec króla Władysława Jagiełły. Zmarł po 26 lutego 1425, a przed 21 stycznia 1426 roku, kiedy to nowym kasztelanem sochaczewskim został mianowany jego syn.

Mikołaj z Brześcia i Nieborowa zanim objął posadę w Sochaczewie, przebywał na dworze księcia Siemowita IV, od 1417 roku pełnił nawet odpowiedzialną funkcję kuchmistrza książęcego. Z tytułem kasztelana sochaczewskiego jest odnotowany w źródłach pisanych po raz pierwszy 21 stycznia 1426 roku. Urząd pełnił jeszcze 10 lipca 1430 roku, kiedy to z nadania młodych książąt płockich otrzymał Moratyn w ziemi bełzkiej. Jego następcą w latach 1434–1439 był należący do rodziny rycerskiej Paweł z Leszna – Paulus de Leszno. Kasztelania sochaczewska musiała być wówczas intratną posadą, skoro ten przyszedł tu z Warszawy, gdzie w latach 1415–1433 pełnił urząd kasztelana. Jego podpis – już jako kasztelana sochaczewskiego – widnieje pod dokumentem z 31 grudnia 1435 roku głoszącym zawarcie pokoju wieczystego między Polską, jak i Księstwem Mazowieckim a Krzyżakami.

Dzięki zachowanym dokumentom z okresu rządów w ziemi sochaczewskiej księżnej Anny znani są względnie dobrze tutejsi urzędnicy. Co najmniej od 1446 roku funkcję kasztelana sochaczewskiego sprawował Gotard z Babska i Rybna – ten, którego Jan Długosz oskarżał o otrucie młodocianych książąt Siemowita VI i Władysława II. Był on człowiekiem dobrze wykształconym – z 1420 roku pochodzi informacja, że rozpoczął studia na Akademii Krakowskiej. W 1431 roku pracował w kancelarii księżnej Aleksandry, wdowy po księciu Siemowicie IV, później pełnił funkcję pisarza kancelarii i kanclerza dworu najstarszego z synów Aleksandry, Siemowita V. Gotard występuje w zachowanych dokumentach wielokrotnie, po raz ostatni z tytułem kasztelana sochaczewskiego 8 kwietnia 1462 roku. Z 1466 roku pochodzi informacja, że wdowa po Gotardzie, Małgorzata, wobec sędziów ziemskich sochaczewskich potwierdziła donację dwóch łanów położonych między łanami mszczonowskich mieszczan, dokonaną przez jej męża na rzecz proboszcza mszczonowskiego.

W dokumencie książąt Konrada III, Kazimierza III, Bolesława V i Janusza II z 12 marca 1463 roku występuje jako kasztelan sochaczewski Goliasz z Łęgu. Nie można stwierdzić, czy został on na to stanowisko powołany przez księżnę Annę, czy też był tylko tytularnym kasztelanem mianowanym przez książąt mazowieckich roszczących sobie prawo do zwierzchnictwa nad ziemią sochaczewską. Później przez dwanaście lat w źródłach pisanych nie występują nazwiska kasztelanów sochaczewskich. Dopiero 29 lipca 1475 roku pojawia się z tym tytułem dotychczasowy starosta sochaczewski Sławiec z Niemygłów (miejscowość w ziemi rawskiej), który był mianowany na to stanowisko przez księżnę Annę. Siedzibą wszystkich urzędników książęcych przez długi czas był zapewne miejscowy zamek.

Powiat i starostowie sochaczewscy

Od czasów Siemowita III kształtował się nowy system podziału administracyjnego oparty na ustroju sądowym, z którym można się zapoznać dzięki zapisom w księgach sądów ziemskich. Najmniejszą jednostką tego podziału był okręg sądowy. Kilka okręgów tworzyło ziemię. Dopiero w późniejszym okresie w strukturze administracji świeckiej pojawiła się nowa nazwa „powiat” (capitaneatus). Podział na powiaty i ziemie, oparty na nowo powstającym systemie organizacji sądownictwa ziemskiego, wchodził w użycie stopniowo. Nie wyjaśnione jest dotąd zagadnienie czasu powstania na Mazowszu organizacji sądów ziemskich. Można tu się dopatrzeć niewątpliwego wpływu ziem koronnych, gdzie w XIV wieku, za Kazimierza Wielkiego, system sądownictwa ziemskiego i podział na powiaty i ziemie został powszechnie wprowadzony. Na Mazowszu kształtował się on w ostatniej ćwierci XIV wieku, o czym świadczy m.in. pojawienie się w tym czasie znacznej liczby dokumentów wystawionych przez sądy ziemskie.

Powstanie powiatu sochaczewskiego niektórzy datują na 1377 rok, kiedy to Siemowit III wydał w Sochaczewie statut dla całego Mazowsza. Ponieważ w statucie tym dużo miejsca poświęcono sądownictwu, można przyjąć, że w tym właśnie czasie przystąpiono do jego reorganizacji, w związku z czym na obszarze ziemi sochaczewskiej utworzono dwa powiaty sądowe: większy – sochaczewski i znacznie mniejszy – mszczonowski. Siemowit III, reformując administrację swych dóbr książęcych, wprowadził zatem, na wzór koronny, instytucję starostów (capitaneus), których poprzednikami byli rządcy (procuratores).

Na czele powiatu sochaczewskiego (capitaneatus Sochacze[o]wiensis) stał mianowany i odwoływany przez księcia starosta grodowy, zwany także sądowym. Urząd ten w Polsce wprowadzili pod koniec XIII wieku Przemyślidzi czescy – Wacław II (1291–1305) i Wacław III (1305–1306). U podstaw powołania go legła z jednej strony konieczność zarządzania krajem w imieniu króla podczas jego nieobecności, Przemyślidzi rezydowali bowiem głównie w Pradze, z drugiej - rozkład dawnego systemu administracyjnego. Starostę powoływał książę na mocy zawartej na rok, zazwyczaj ustnej, umowy określającej jego prawa i obowiązki. Objęcie i zdanie urzędu miało miejsce w dzień Świętego Augustyna (28 sierpnia), najprawdopodobniej po zakończeniu żniw. Jedna osoba mogła dzierżyć to samo starostwo przez kilka lub nawet kilkanaście lat z rzędu, czasem z przerwami. Na Mazowszu w omawianym okresie godność starosty była tymczasowa, podczas gdy w Koronie już w XV wieku starostwo trzymano dożywotnio.

Jako namiestnik książęcy w powiecie starosta wykonywał na terenie podległym swej władzy takie same funkcje, jakie przysługiwały księciu, z wyjątkiem nadawania przywilejów. Sprawował więc zarząd administracyjny, opiekując się m.in. majątkiem książęcym, pełnił także funkcję sędziego w sprawach karnych ściganych z urzędu. Zawiadywał miejscowym więzieniem i komorą celną, jeśli znajdowały się one na obszarze jego zarządu. Miał nadzór nad targami odbywającymi się na miejscowych rynkach i kontrolował obrót towarami. Decydował o wyborach wójtów, sołtysów, a później i burmistrzów. Oprócz starosty zamieszkiwał w grodzie mianowany przez niego jego zastępca i pomocnik zwany podstarościm (vicecapitaneus). Podczas nieobecności starosty przejmował jego uprawnienia.

Trudne jest wydobycie ze skąpego materiału źródłowego informacji o pierwszych starostach sochaczewskich. Źródła ograniczają się zazwyczaj do lakonicznych wzmianek. Pierwszy odnotowany w źródłach pisanych starosta sochaczewski Przybysław zwany Szczecina z Krajkowa pojawia się dopiero 6 lutego 1420 roku. Łączył on godność starosty sochaczewskiego ze starostwami: rawskim (wzmiankowany 15 stycznia 1400) i gostynińskim. Od roku 1417 łączył on wymienione starostwa z godnością wojskiego rawskiego. W latach 1434–1440 funkcję tę pełnił Jan Żelazo z Sierzchowy – Johannes Zelaszo de Szyrzhowo. Podpisał on m.in. dokument wydany przez Siemowita V w Wiskitkach 15 grudnia 1434 roku, w którym książę potwierdził prawo chełmińskie dla Sochaczewa.

Jeden z kolejnych starostów sochaczewskich, Wojciech z Chylina, był zapewne jednym z najbogatszych ludzi w księstwie rawskim. Świadczy o tym kilka zachowanych do dzisiaj dokumentów. Książę Władysław I sprzedał mu 13 października 1443 roku wójtostwo w Bolimowie za 40 kop groszy. W miesiąc później, 15 listopada 1443 roku, Wojciech otrzymał od księcia wójtostwo w Miedniewicach z pięcioma łanami ziemi (dawna jednostka powierzchni gruntu o bardzo różnej wartości od 16,8 do 24,2 hektarów), trzecim denarem od każdej rzeczy osądzonej i dwiema karczmami, a także grunt pod budowę domu. Wreszcie 14 czerwca 1450 roku Wojciech kupił od niejakiego Piotra wójtostwo w Starych Wiskitkach wraz z dwiema wolnymi łanami za 50 kop półgroszków i uzyskał sankcję książęcą na tę transakcję. Później Wojciech został także starostą rawskim – w dokumencie z 28 czerwca 1455 roku występuje z tytułem starosty rawskiego i sochaczewskiego.

Jako starosta sochaczewski od 1463 roku występuje w źródłach Sławiec z Niemygłów. Urząd sprawował do końca rządów księżnej Anny w Sochaczewie. Pozostając starostą sochaczewskim, został po 1468 roku z nominacji księżnej Anny podkomorzym sochaczewskim (znany od 12 lipca 1470), a później kasztelanem sochaczewskim (znany od 29 lipca 1475). Sławiec zasłynął wspaniałomyślnym gestem, kiedy w 1472 roku przekazał zakupioną przez siebie ziemię z ogrodem w pobliżu sochaczewskiego zamku miejscowym dominikanom, na co uzyskał zgodę księżnej Anny. Po wcieleniu ziemi sochaczewskiej do Korony w lutym 1476 roku pozostał współpracownikiem księżnej Anny, sprawując zarząd nad jej dobrami wielkopolskimi z ośrodkiem w Kole oraz nad tenutą bolimowską w ziemi sochaczewskiej. Mimo iż 5 kwietnia 1476 roku starostą sochaczewskim na mocy decyzji już nie księcia mazowieckiego, a króla Kazimierza Jagiellończyka, został Andrzej Szczubioł II z Kozłowa, Sławiec nadal używał tytułu starosty i kasztelana sochaczewskiego.

Po pojawieniu się w Sochaczewie urzędu starosty kasztelan pozostał jedynie tytularnym (uprawnionym do używania tytułu urzędu) urzędnikiem ziemskim (związanym z określonym terenem). Upadek władzy kasztelana postępował już wcześniej, wraz z nadawaniem immunitetów wielu miejscowościom czy utratą przez grody znaczenia militarnego. Kasztelanią zwano odtąd tylko sam urząd, a nie określony obszar ziemi. W XIV wieku kasztelan utracił część swych uprawnień skarbowych, administracyjno-gospodarczych i policyjno-sądowych na rzecz starosty, a wojskowych – na rzecz chorążego. Ostatecznie pozostały mu jedynie pewne zwierzchnie funkcje nad pospolitym ruszeniem w powiecie. Do jego obowiązków należało bowiem w razie wojny gromadzenie na terenie kasztelanii pospolitego ruszenia i doprowadzenie go do wojewody. Urząd kasztelana mimo to miał nadal wysoką rangę. Kasztelan uczestniczył bowiem w wiecach, zjazdach i sejmikach, w późniejszym okresie tytuł kasztelana upoważniał do zasiadania w radzie królewskiej, a potem w senacie; był zatem przedmiotem zabiegów.

Ława miejska i wójtowie sochaczewscy

Sochaczew był nie tylko siedzibą kasztelanii i powiatu sądowego, ale również wójtostwa. Jak na czele powiatu stał mianowany i odwoływany przez księcia starosta, tak w mieście władzę księcia reprezentował wójt (advocatus). Wójtostwo w Sochaczewie powstało wraz z lokacją miasta. Nie wiadomo jednak, jakie miało pierwotne uposażenie, ponieważ nie zachował się żaden dokument dotyczący nadania go. Niewątpliwie takie dokumenty istniały, zachowało się bowiem kilka wzmianek – choćby w XVI- i XVII-wiecznych lustracjach – powołujących się na uposażenie i uprawnienia przysługujące wójtowi, a zawarte w przywileju. Pierwotny przywilej lokacyjny prawdopodobnie określał rolę wójta, jego obowiązki, uposażenie i dochody. Podobnie jak w innych miastach wójt sochaczewski mógł korzystać z lasów, łąk i pastwisk należących do miasta oraz miał prawo do połowu ryb w Bzurze.

Pierwsze informacje o wójtostwie sochaczewskim pochodzą dopiero z 15 grudnia 1434 roku, kiedy to książę Siemowit V dokonał jego uposażenia w dwie włóki ziemi. Z póxniejszych źródeł wiemy, że uposażenie wójta w mieście obejmowało włókę ziemi, łaźnię miejską, jatkę rzeźniczą, wolną włókę roli we wsi Czerwonce i trzecią część opłat sądowych. Sochaczewski wójt otrzymał zapewne również szóstą część z czynszów pobieranych od mieszczan, a może i z dochodów pochodzących z jatek oraz kramów rzemieślniczych. Wójt sochaczewski miał zastępcę zwanego podwójcim (viceadvocatus), wójtem sądowym czy landwójtem. Udział obu w zyskach miejskich był z góry ustalony: 2/3 należało do wójta, a 1/3 do podwójciego. Podwójci miał zatem mniejsze zyski.

W Sochaczewie wójt był z reguły człowiekiem bardzo bogatym. Skoro z racji posiadania wójtostwa sochaczewskiego przyznano mu trzecią część opłat sądowych, jego udział w sprawowaniu sądów w mieście był niewątpliwy, chociaż nie znana jest forma, w jakiej się to odbywało. Być może do sądu wójtowskiego przysługiwało odwołanie od wyroków burmistrza i ławy, a może wójt rozstrzygał sprawy większej wagi. Zapewne kompetencje wójta sochaczewskiego w zakresie sądownictwa były tak szerokie jak wójtów w innych miastach. Mógł on mieć zatem prawo do „sądzenia, wyrokowania, skazania, karania, ucięcia głowy, powieszenia, chłostania”, zarówno w sprawach dużej wagi, jak i w mniejszych przestępstwach.

Wójt nie ferował jednak wyroków samodzielnie, lecz przy pomocy ławy miejskiej (jej członków zwano ławnikami). Kilku ławników (scabini lub iurati), jak tego wymagało prawo chełmińskie, oskarżało, a wójt wydawał wyrok. Sąd wójtowsko-ławniczy rozstrzygał w pierwszej instancji sprawy cywilne oraz sprawy karne, skazywał najczęściej na kary pieniężne (grzywny), czasami cielesne, ale mógł także orzec karę śmierci. Ława była pierwszym urzędem kolegialnym w średniowiecznym mieście. Za jej pośrednictwem mieszczanie mogli mieć jakiś wpływ na życie w mieście, chociaż w początkowym okresie jej istnienia wpływ ten był w dużej mierze ograniczony przez wójta.

W Sochaczewie istniało wójtostwo dziedziczne. Wójt miał zatem prawo swobodnego rozporządzania wójtostwem, a więc sprzedaży, zamiany czy też darowizny (czasem części wójtostwa) za zgodą księcia. Włóki wójtowskie były wolne od opłat na rzecz księcia. Wójt zazwyczaj otrzymywał również prawo zakładania dowolnej liczby kramów, jatek na swej posiadłości, z całkowitym zwolnieniem od płacenia czynszów do skarbca państwowego (książęcego, później królewskiego). Od tych wszystkich podatków był on wolny dziedzicznie. Wolni byli od nich zatem wszyscy jego potomkowie. Z pokolenia na pokolenie przywilej ten stawał się coraz bardziej wartościowy, gdyż podatki były coraz wyższe, a liczni potomkowie pierwszego wójta posiadali coraz więcej kramów i jatek.

Wójt zatem nie tylko sam nic nie płacił do skarbca książęcego, ale miał również udział w tym, co inni płacili. Każdy mieszczanin płacił państwu podatek, mianowicie czynsz od swego gruntu i domu, od rzemiosła, kramu, jatki czy warsztatu, z którego się utrzymywał, z tych zaś podatków wójt pobierał dla siebie zazwyczaj część szóstą, czasem nawet piątą. Wyposażony w tak szerokie uprawnienia oraz przywileje wójt miał także obowiązki. Czuwał przede wszystkim nad bezpieczeństwem interesów księcia w mieście, odpowiadał za ściąganie wszelkich czynszów, był również obowiązany do stawiennictwa wojennego, podczas gdy inni mieszczanie byli obowiązani do służby wojennej tylko w razie oblężenia miasta. Podstawowym zatem obowiązkiem sochaczewskiego wójta była szeroko pojęta troska o miasto i jego mieszkańców, czuwanie nad systematycznym i prawidłowym rozwojem handlu i rzemiosła, wreszcie odpowiedni dobór radnych miejskich.

Majątek wójta często ulegał rozdrobnieniu pomiędzy licznych potomków, a skutkiem tego z działkami pewne prawa wójtowskie też przechodziły na różne osoby. Po dłuższym czasie rozmaite wolne od podatku obszary ziemi i kramy znajdowały się w posiadaniu wielu osób. Ponieważ stanowiły one własność nieograniczoną, więc wolno je było sprzedawać. Przechodziły one często także w ręce osób nie należących do potomstwa wójta. Grunty były sprzedawane razem z wolnością podatkową. Sprzedający zarabiał na sprzedaży coraz więcej, zaś skarb publiczny coraz więcej tracił. W ten sposób powstawały znane z późniejszego okresu, poświadczone w lustracjach tzw. jurydyki, czyli obszary w obrębie miasta nie podlegające władzom miejskim.

Rada miejska i burmistrzowie sochaczewscy

Zręby funkcjonowania administracji Sochaczewa stworzono w akcie prawnym zwanym przywilejem lokacyjnym (przed 1324) oraz w dokumentach potwierdzających miastu prawo chełmińskie (1434, 1476). Stopniowo oprócz wójta i ławy miejskiej wyłonił się także organ samorządu miejskiego - obieralna rada miejska (consulatus, ordo consularis), nazywana także Urzędem Radzieckim. Jej członków zwano radnymi (consules). Według przepisów prawa magdeburskiego członkami rady mogli być ludzie „mądrzy, dobrzy, lat zupełnych, przynajmniej dwudziestu pięciu, w mieście osiedli, wszakże nie bardzo bogaci ani też ubodzy, ale średniego stanu. Nadto mają być z prawego małżeństwa urodzeni, w domach zawsze mieszkający i dobrej sławy, Boga się bojący, sprawiedliwość i prawdę miłujący, kłamstwa i złość w nienawiści mający, tajemnic miejskich nie wyjawiający, w słowach i uczynkach stali, łakomstwem się brzydzący, darów nie przyjmujący, mierni, nie pijanice, nie dwujęzycznie pochlebcy, nie błaznowie, nie natrętowie, nie cudzołożnicy ani owi, którymi żony rządzą, ani fałszerze, ani zwadliwi. Też nie ma być na to obierany człowiek obcy, innego prawa i komu by było dziewięćdziesiąt lat. Bowiem gdy które miasto (...) ma przy prawach dobry rząd onym prawom podobny, tam się wszystko z pożytkiem i pochwałą dzieje”.

Przed objęciem urzędu każdy radny musiał złożyć przysięgę. Nie wiadomo jakie słowa roty obowiązywały w Sochaczewie w okresie przynależności miasta do Księstwa Mazowieckiego, ale zapewne były podobne do tych z innych miast z późniejszego okresu: „Być wiernym królowi i stać na jego straży, strzec prawa, chwały, pożytków i zasad miasta, wedle rady najmądrzejszych ludzi i wedle najlepszej wiedzy zarządzać ludnością biedną i bogatą, nie ujawniać nikomu spraw poufnych i tajemnych, posłusznie działać wespół z innymi, nigdy nie zawieść, ani w powodzeniu, ani w cierpieniu, ani powodować się nienawiścią, ani zawiścią, ani upodobaniem, ani strachem, ani żadną inną rzeczą, tak mi dopomóż Bóg i Święci”.

Rada, pełniąc funkcje administracyjne, strzegła również nienaruszalności praw i przywilejów miasta oraz dbała o jego bezpieczeństwo. Zarządzała jego finansami, czuwała nad handlem, pilnując cen, wag i miar, oraz roztaczała nadzór nad cechami rzemieślniczymi. Powoływała również przełożonych cechów oraz wydawała wilkierze, czyli specjalne rozporządzenia dotyczące organizacji życia miejskiego. Na jej czele stał przewodniczący, nazywany burmistrzem (proconsul, magister civium), prewotem, konsulem lub podestą. Był on zazwyczaj wybierany spośród członków rady. Do jego wyboru nikt nie mógł się mieszać. Właściwy terytorialnie starosta mógł tylko po elekcji zatwierdzić oficjalnie jego wybór, odebrać od niego przysięgę i wręczyć mu pieczęć miasta. Burmistrz przewodniczył radzie i był wykonawcą jej postanowień. Miał przywilej pierwszego miejsca na ratuszu, w kościele i podczas wszelkich zebrań i uroczystości miejskich. Miał dbać o poszanowanie prawa w mieście, jak i o moralność mieszkańców. Do jego obowiązków należało godzenie sporów pomiędzy ludźmi, bronienie wdów i sierot oraz zwalczanie pijaństwa i gier hazardowych. Pierwszą wzmiankę o burmistrzu Sochaczewa posiadamy z 18 grudnia 1475 roku. Wymienia go z imienia i nazwiska (Jan Zawiejsza) dokument wydany w Sochaczewie przez Annę, w którym księżna mazowiecka poświadcza mu sprzedaż miejscowego młyna i folusza wraz z trzecią miarą przemiału za 103 kopy półgroszków i 5 łokci sukna.

Władza sochaczewskiego burmistrza nie obejmowała jednak gruntów kościelnych (plebańskich i klasztornych), szlacheckich i wspomnianych wcześniej wójtowskich. Mieszczanie sochaczewscy mieszkający na gruncie kościelnym (było ich zapewne kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu) byli zależni jedynie od miejscowego proboszcza, nie tylko pod względem gospodarczym, ale także sądowniczym. Nie miał nad nimi władzy nie tylko burmistrz i rada miejska, ale nawet urzędnicy książęcy. Proboszcz sochaczewski miał więc pełny immunitet ekonomiczny i sądowy. Było to znaczne obciążenie dla miasta, gdyż właściciele wymienionych wcześniej gruntów (jurydyk) nie płacili podatków miejskich i nie ponosili innych ciężarów na rzecz panującego.

Przywilej chełmiński zapewniał Sochaczewowi własne sądownictwo z radą miejską Chełmna jako sądem wyższym, używanie prawa magdeburskiego (przy redukcji kar pieniężnych o połowę), wolność targową i handlową oraz swobodę importu i eksportu bez opłaty cła; kobietom przyznawał prawa spadkowe na równi z mężczyznami (tzw. dziedziczenie flamandzkie) oraz wprowadzał tzw. rząd wspólności majątkowej (wspólność chełmińska), mocą którego majątek obojga małżonków tworzył całość, w razie zaś bezpotomnej śmierci jednego z nich połowa tego majątku przypadała małżonkowi pozostałemu przy życiu. Posiadanie ziemi na prawie chełmińskim było związane z niewielkim czynszem i daniną, ograniczoną dziesięciną, wolnością od regale (wyłącznego uprawnienia księcia do określonej działalności gospodarczej) górniczego, łowieckiego i młynnego. Przywilej chełmiński charakteryzował się również swobodą rybołówstwa, własnym systemem miar i wag oraz stopą menniczą.

Herb i pieczęć Sochaczewa

W średniowieczu każde osiedle czy gród obronny uzyskiwały oficjalnie rangę miasta, gdy dochodziło do nadania praw miejskich, czyli uzyskania daleko idącego samorządu. Powołana wówczas rada miejska przejmowała w swoje ręce większość spraw miasta w zakresie działalności gospodarczej, finansowej, sądowniczej oraz obronnej. Dla stwierdzenia tożsamości wystawianych dokumentów przez samorząd, miasto wraz z lokacją uzyskiwało prawo posiadania własnego godła. Jego wizerunek umieszczano, początkowo bez tarczy herbowej, na pieczęciach miejskich, dopiero później godło stopniowo stawało się prawdziwym, w pełni ukształtowanym herbem. Pieczęć miejska cieszyła się wielkim poszanowaniem u współczesnych gdyż była oznaką prawnej odrębności miasta, jego samorządności i nadawała moc prawną wszystkim dokumentom.

Na skutek prawie zupełnego braku umiejętności pisania w średniowieczu pieczęć pełniła również funkcję autografu. Przywieszona, zaopatrzona w odpowiedni znak (np. herb) zastępowała kłopotliwą umiejętność własnoręcznego podpisywania dokumentu sporządzanego przez pisarza – kancelistę. Pieczęć stanowiła zatem w omawianym przez nas okresie integralną część dokumentu, była jego uwierzytelnieniem i jej funkcja była podobna do dzisiejszych znaków pieczętnych pism urzędowych. Stemple pieczętne wykonywane były z metalu, a najczęściej używanym materiałem pieczętnym był odpowiednio utwardzony i barwiony wosk, a od XVI wieku lak i zastępczo opłatek.

Niestety, nie jest znana procedura nadania Sochaczewowi jego symbolu, podobnie jak nie znane jest nawet jego wyobrażenie z okresu przynależności miasta do Księstwa Mazowieckiego. O wyborze herbu decydowały zazwyczaj pierwsze organa samorządowe miasta – wójt lub rada miejska. Wprowadzały one najczęściej do herbu miasta herb pana zwierzchniego, w przypadku Sochaczewa – księcia. Był to dowód wdzięczności władz miejskich i mieszkańców miasta wobec jego założyciela oraz widomy znak jego praw zwierzchnich w stosunku do miasta. Zapewne zgodnie z tą ogólną prawidłowością został ustanowiony również herb Sochaczewa.

Ponieważ pieczęć miejska jest podstawą informacji o herbie miasta z której się on bezpośrednio wywodzi, pierwotny herb Sochaczewa wyglądał zapewne tak samo jak pierwsza znana pieczęć miejska. Najstarszy zachowany do dziś woskowy odcisk pieczęci miejskiej Sochaczewa pochodzi dopiero z 6 lutego 1559 roku. Zachował się on na papierowym dokumencie wystawionym w języku łacińskim w Sochaczewie przez notariusza (pisarza) miejskiego Andrzeja Pauli (Andrzeja syna Pawła lub Andrzeja Pawłowica). Dokument ten wraz z częścią swojej kolekcji ofiarował Muzeum Narodowemu w Krakowie Wiktor W. Wittyg (zm. 1921) w latach 1901–1913. Dokument potwierdza zapłatę podatku miejskiego od produkcji i sprzedaży alkoholu. Prawdopodobnie była to pieczęć Sochaczewa, która powstała wkrótce po włączeniu ziemi sochaczewskiej przez króla Kazimierza Jagiellończyka do Królestwa Polskiego – 4 lutego 1476 roku. Możemy również przypuszczać, że nie uległa ona większym zmianom i wyglądała tak, jak ją ustanowiono nadając Sochaczewowi prawa miejskie(?).

Najstarsza pieczęć Sochaczewa jest określana mianem pieczęci ogólnomiejskiej. Jest to pieczęć okrągła wyobrażająca podwójny blankowany mur forteczny, zbudowany zapewne z cegły lub ciosów kamiennych, z dwiema basztami po bokach, między którymi ponad murem wystaje do połowy widoczny rycerz z podniesionym mieczem. Najstarsza zachowana pie­częć Sochaczewa, podobnie jak pieczęcie wielu innych miast (m.in. Aleksandrowa Łódzkiego, Brzezin, Łęczy­cy, Pajęczna, Przedborza, Radomska, Rawy Mazowieckiej, Sie­radza, Warty, Zgierza), zawierała ele­menty architektury (mury z basztami lub bramami). Pieczęć miejska Sochaczewa należy zatem do popularnych w heraldyce miejskiej wyobrażeń tzw. herbów architektonicznych. Mur obronny z dwoma basztami jest nie tylko częstym elementem heraldycznym w Polsce, ale także w miejskiej heraldyce europejskiej. Również legenda (napis) na sochaczewskiej pieczęci miejskiej pozostaje w głównym nurcie stosowanych wówczas napisów napieczętnych.

Dużo uwagi dawnym pieczęciom i herbom So­chaczewa poświęcił znany historyk, numizmatyk, sfragistyk (osoba zajmująca się badaniem pieczęci jako źródeł historycznych, a także ich powstawaniem i historią) i heraldyk (osoba zajmująca się badaniem rozwoju i znaczenia oraz zasadami kształtowania się herbów) prof. Marian Gumowski (1881–1974), autor wielu opracowań poświęconych he­raldyce. W artykule „Herb i pieczęcie Miasta Socha­czewa” sugeruje on, że pieczęć z 1475 roku mogła wzorować się na jakiejś wcześniejszej jeszcze pieczęci, która nie zachowała się do naszych czasów. Niektórzy historycy przypuszczają (Marian Gumowski i cytujący go Leszek Nawrocki), nie przedstawiając żadnych argumentów, że prawa miej­skie w czasach panowania nad Sochaczewem książąt mazowieckich były na tyle ograniczone, iż nie pozwalały na stworzenie i posiadanie własnej pieczęci oraz herbu. Zachowane do dnia obecnego kopie dokumentów potwierdzające prawo chełmińskie dla Sochaczewa wydane w 1434 roku przez księcia Siemowita V i w 1476 roku przez króla Kazimierza Jagiellończyka przeczą tym twierdzeniom.

Wymieniony wcześniej wzór pieczęci miejskiej znajduje się na dokumencie z 6 lutego 1559 roku przechowy­wanym w Dziale Rękopisów Biblioteki Książąt Czartoryskich, wchodzącej w skład Muzeum Narodowego w Kra­kowie. Pieczęć odciśnięta jest w zielonym wo­sku i na papierze. Jest to jedy­na dobrze zacho­wana pieczęć, pozwalająca na ustalenie pierwotnego herbu miasta.

W otoku pieczęci, która ma średnicę 37 mm, oddzielonym obwódką umieszczona jest majuskulna gotycka legenda napieczętna składająca się z sygla „S” (po lewej stronie wieży) i sygla „A” (po prawej stronie wieży) oraz czterech łacińskich wyrazów „SIGILLUM COMMUNIT – CIVILIS SOCHACZ”. Sygiel „S” powinien być czytany jako wyraz „sigillum” (pieczęć), sygiel „A” jako wyraz „autenticum” (autentyczna), a całość brzmi „SIGILLUM COMMUNIT[ATIS] – CIVILIS SOCHACZ[EW]” (PIECZĘĆ MIEJSKA MIASTA SOCHACZEWA). Zdaniem Mariana Gumowskiego litery S.A. mogą oznaczać; „sigillum autenticum” (pieczęć autentyczna, oryginalna) lub „Sochaczevia Antiqua” a nawet nazwę miasta, czyli Sochaczew. To ostatnie stwierdzenie dla autora książki wydaje się wątpliwe.

Urzędnicy sochaczewscy i ich kompetencje

Wprowadzenie

Rada miała pisarza radzieckiego, zwanego też pisarzem miejskim (scriptor civitatis) lub notariuszem (notarius civitatis), a później sekretarzem. Był to jeden z najważniejszych urzędników miejskich. Miał on zazwyczaj wykształcenie prawnicze, umiejętność wystawiania dokumentów po łacinie, a często również w języku niemieckim. Uczestniczył w posiedzeniach rady i ławy w charakterze protokolanta. Prowadził księgi miejskie, sporządzał dokumenty, zajmował się także ich archiwizacją. Do obowiązków pisarza miejskiego należało zatem prowadzenie ksiąg miejskich, które stanowiły rejestrację działalności „wójta i całego urzędu miejskiego”. Ponadto pisarz prowadził księgi rachunkowe, spisywał rejestry podatków, pisał listy dobrego urodzenia mieszkańców Sochaczewa udających się do innych miast oraz dokumenty wystawiane przez władze miejskie, a także prowadził urzędową korespondencję. Poza tym pełnił funkcje typowo notarialne. Sporządzał zatem dokumenty do celów postępowania sądowego, umowy, w szczególności rodzące skutki w postaci przeniesienia własności, czy pokwitowania zapłaty długu. Dokonanie czynności rejestrował w księgach miejskich. W codziennej pracy często pomagał mu jego zastępca nazywany podpiskiem.

Pisarz musiał mieć określone cechy: „daleki od swarów sąsiedzkich i zawiści, nie czuły na pochlebstwa, stroniący od kielicha, nie stronniczy, nieprzekupny i nie zdradzający tajemnic urzędowych”. Zobowiązany był również do złożenia przysięgi następującej treści „(...) przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, panom rajcom i wszystkiemu pospólstwu miasta tego w urzędzie moim pisarskim, na który jestem wybrany, wiernym być i tajemnic rad miejskich, które poznam albo z których mi się zwierzą, nikomu nie objawiać. Rzeczy, które się w sądzie dzieją, wiernie według mego najwyższego rozumu chcę napisać i czytać tak ubogiemu, jak bogatemu. A tego nie chcę opuścić dla miłości, bojaźni, nienawiści, gniewu, przyjaźni, darów i innych rzeczy. Tak mi, Panie Boże, pomagaj”. W przypadku złamania prawa na tym stanowisku groziła pisarzowi surowa kara, jeśliby „napisał niesłuszny zapis albo list, rękę tracił, którą go napisał. A jeśliby sfałszował księgi miejskie, stawał się bezecnym i krzywoprzysięzcą, a bywał karany ogniem”. Pierwsza wzmianka w źródłach pisanych o sochaczewskim pisarzu ziemskim pochodzi z 13 maja 1402 roku, kiedy stanowisko to pełnił niejaki Andrzej.

Akta zapisane w księgach miejskich sporządzano najczęściej po polsku, niekiedy w języku łacińskim, bądź przeplatano zapisy polskie z łacińskimi. Nawet gdy językiem kancelaryjnym była łacina, to niektóre akta, jak inwentarze i inkwizycje, były spisywane w języku polskim. Zapisy występujące w księgach miejskich można ująć ogólnie w trzy grupy: związane z wykonywaniem przez władze miejskie sądownictwa spornego, dotyczące sądownictwa niespornego i będące wynikiem działalności gospodarczej i administracyjnej urzędu miejskiego. Występują one pod względem formy i treści w postaci apelacji, inskrypcji, relacji, manifestacji, protestacji, obligacji, intromisji, kontraktów, ugód, donacji, rezygnacji, cesji, zapisów, arend, zastawów, reformacji, kwitacji, plenipotencji, oblat, przywilejów i innych akt (także w formie załączników oryginalnych akt bądź uwierzytelnianych wyciągów), skarg, zeznań świadków, dekretów, poręki bezpieczeństwa, testamentów, sprzedaży domów, ogrodów, ról, podziałów dóbr, wyborów rady i ławy, przyjęć do prawa miejskiego, rachunków itp.

Warto jeszcze zatrzymać się nad stanowiskiem podkomorzego, który rozstrzygał przy pomocy swego sądu, zwanego podkomorskim, spory graniczne pomiędzy posiadaczami gruntów. Wytyczał ich granice i nanosił na mapę. Miał własną kancelarię, w której prowadził księgi podkomorskie z zapisami dokonywanych czynności urzędowych. Pomocnikami podkomorzego byli komornicy graniczni zwani limitantami. Dowolną ich liczbę mianował sam podkomorzy. W źródłach pisanych podkomorzy sochaczewski pojawia się po raz pierwszy w 1365 roku, kiedy to był nim Andrzej Ratołd ze Skrzydlnej i Korabiewic. Po awansie tego ostatniego (po 1381) na podkomorzego płockiego jego funkcję w Sochaczewie objął Sasin z Baboszewa, Brześcia i Nieborowa. Pełnił ją na pewno w latach 1386–1390.

Podane wcześniej daty najczęściej nie oznaczają dokładnie początku objęcia urzędu i jego zakończenia, lecz krańcowe daty występujące w źródłach pisanych. Daty krańcowe sochaczewskich urzędników w idealnym modelu powinny zawierać datę nominacji na urząd i datę zejścia z urzędu, którą wyznaczał awans lub przejście na inną godność bądź śmierć danej osoby. W wielu wypadkach ustalenie tak ścisłych dat było niemożliwe. Podaje się wtedy datę najwcześniejszą i najpóźniejszą występowania urzędnika w źródłach pisanych, które najczęściej są węższe od dat rzeczywistego sprawowania urzędu. Dana osoba mogła zatem pełnić swoją funkcję znacznie wcześniej lub znacznie dłużej niż znane daty. Dotyczy to wszystkich innych urzędników sochaczewskich z okresu średniowiecznego.

Źródła, z których czerpie się wzmianki o urzędnikach sochaczewskich, są różnego rodzaju. Ich imiona można znaleźć w zespołach rękopiśmiennych, w tym w zbiorze dokumentów pergaminowych przechowywanych w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. Niemałe znaczenie mają również zapisy w Metryce Koronnej dokumentującej działalność kancelarii książęcej i królewskiej. Kolejni książęta i królowie często bowiem potwierdzali nadania osobom prywatnym czy przywileje dla Sochaczewa. Każdy taki dokument zawiera listę świadków, pośród których są wymienieni urzędnicy z Sochaczewa.

Wszyscy urzędnicy miejscy (a także rajcowie) byli opłacani (choć rzadko gotówką). Przeważnie otrzymywali wynagrodzenie w formie ulg lub zwolnień podatkowych, często dostawali w dzierżawę intratne folwarki i gospodarstwa miejskie. Urzędnicy sprawujący sądy pobierali część kar sądowych, opłaty od osób prywatnych za pewne czynności urzędowe, a także mieli dochody z dóbr przywiązanych prawdopodobnie stale do pewnych urzędów.

W omawianym przez nas okresie oprócz wcześniej wymienionych po raz pierwszy pojawiają się w Sochaczewie również inne urzędy obecne do końca istnienia I Rzeczypospolitej. Warto tu wymienić choćby skarbnika (thesaurarius) sochaczewskiego W źródłach wystąpił 13 maja 1402 roku Pierzchała (Pynchała) herbu Pierzchała.

Inni urzędnicy mający siedziby w Sochaczewie to m.in.: sędzia (iudex), cześnik (pincerna), stolnik (dapifer), łowczy (venator), podsędek (subiudex), podczaszy (subpincerna), podstoli (subdapifer), podłowczy (subvenator) czy podkomorzy (subcamerarius). Nazwy złożone z „pod” (łac. sub) nie oznaczały bynajmniej podporządkowanego urzędnika. Nie było oprócz podkomorzych, podskarbich żadnego nad nimi „komorzego” czy „skarbiego”. Także podsędek, podczaszy, podstoli, podłowczy byli tym samym kompetencyjnie, co sędzia, cześnik, stolnik czy łowczy.

Sochaczewscy urzędnicy często otrzymywali lub wręcz kupowali urzędy w innych miejscowościach. Podłowczy sochaczewski Andrzej z Radziejowic 20 grudnia 1424 roku otrzymał od księcia Siemowita IV na prawie dziedzicznym wójtostwo w Mszczonowie. Było to zapewne nadanie za zasługi, gdyż wartość wójtostwa znacznie przekraczała sumę 30 kop groszy, które ten wpłacił księciu za nadanie. Starosta sochaczewski Wojciech z Chylina 13 października 1443 roku kupił od księcia Władysława I wójtostwo w Bolimowie za 40 kop groszy. W miesiąc później, 15 listopada 1443 roku, Wojciech otrzymał od księcia wójtostwo w Miedniewicach. Wreszcie 14 czerwca 1450 roku Wojciech kupił od niejakiego Piotra wójtostwo w Starych Wiskitkach za 50 kop półgroszków i uzyskał na tę transakcję sankcję książęcą. Później Wojciech został także starostą rawskim – w dokumencie z 28 czerwca 1455 roku występuje z tytułem starosty rawskiego i sochaczewskiego.

Sąd i sędziowie sochaczewscy

Do połowy XIV wieku na Mazowszu – a zatem i w Sochaczewie – najwyższym sędzią był książę. Sprawował on sądy samodzielnie lub przy pomocy wyznaczonych przez siebie zastępców. Miejscem odbywania sądów był dwór książęcy albo wiec zwoływany specjalnie w tym celu lub z innych powodów. Sądowi temu podlegali wszyscy mieszkańcy księstwa. Pewne uprawnienia sądownicze mieli także wojewodowie, a na szczeblu lokalnym kasztelanowie. Sytuację zmieniła reforma sądownictwa przeprowadzona w Sochaczewie w 1377 roku przez księcia Siemowita III. Polegała ona na ustanowieniu dla poszczególnych ziem sędziów, którzy przejęli część kompetencji księcia w zakresie sądownictwa. Do kompetencji tych sądów – zwanych ziemskimi – należały wszystkie sprawy dotyczące szlachty osiadłej oraz częściowo chłopów i mieszczan, z wyjątkiem spraw podległych sądowi książęcemu, czy starościńskiemu.

Sąd ziemski – przenosząc się z jednego powiatu do drugiego – w określonych terminach zwanych roczkami, sądził głównie sprawy i przyjmował zeznania o transakcjach między szlachtą. Roczki w Sochaczewie odbywały się zapewne regularnie co dwa tygodnie, czasem co cztery. Dla sądzących było to jednak zbyt uciążliwe, toteż później zwoływano je co miesiąc, wreszcie cztery razy do roku. Roczki gromadziły znaczną liczbę osób, a to wpływało pozytywnie na rozwój miejscowego handlu i rzemiosła. W skład sądu sochaczewskiego wchodzili przede wszystkim urzędnicy ziemscy sochaczewscy: sędzia ziemski, podsędek ziemski, czasem starosta, podkomorzy, prokurator i pisarz ziemski. Do połowy XV wieku nie wymieniano ich imiennie, lecz z urzędu. Sędzia ziemski przewodniczył sądowi ziemskiemu istniejącemu w każdej ziemi i powiecie. Wiązały go incompatibilia. Nie mógł zatem piastować żadnych urzędów grodzkich ani też zasiadać w sądach grodzkich. Za swą pracę pobierał wcześniej ustalone wynagrodzenie od stron. Podsędek i pisarz również byli wynagradzani przez strony na podstawie umowy.

Sochaczewskie księgi ziemskie nie zachowały się. Ich zniszczenie w wyniku kolejnych wojen przetaczających się przez Mazowsze pozbawiło historyków treści wpisów dotyczących spraw niespornych, przede wszystkim transakcji związanych z posiadaniem i użytkowaniem ziemi, dzierżawieniem jej, nabywaniem, sprzedażą, podziałem i sprzedażą dóbr, a także pełnomocnictw, udzielania kredytów z zabezpieczeniem na ziemi i bez zabezpieczenia, poręczenia oraz spłaty długów. Wreszcie istotnym elementem nie zachowanych ksiąg były liczne oblatowane w nich dokumenty książęce. O ich treści możemy się dowiedzieć z nielicznych zachowanych zapisów ksiąg błońskich, ciechanowskich i płockich. W niektórych tamtejszych księgach znajdują się bowiem wypisy z akt ziemskich i grodzkich sochaczewskich.

Średniowieczny sąd ziemski mazowiecki różnił się znacznie od analogicznych instytucji funkcjonujących w pozostałych dzielnicach Polski, będących w rzeczywistości stanowymi instytucjami szlacheckimi. Reforma na Mazowszu nie zlikwidowała sądów książęcych, które rozpatrywały przede wszystkim apelacje od wyroków sądów niższych instancji. Istniały także sądy specjalne m.in. wymienione już starościńskie (zwane również grodzkimi). Były one szczególnie ważne z punktu widzenia całego społeczeństwa. Sprawowali je starostowie grodowi samodzielnie lub przez swoich zastępców (podstarościch) wraz z sędziami grodzkimi. Jurysdykcji ich podlegały, podobnie jak w Koronie, wszystkie sprawy w sposób szczególny zagrażające porządkowi publicznemu: rozbój, gwałt, podpalenie, najście na cudzy dom. Były to tzw. cztery artykuły starościńskie. Starostów w ściganiu przestępców wspomagali tzw. oprawcy. Do osobliwości ustroju sądowego Mazowsza należał brak sądu podkomorskiego, zajmującego się przede wszystkim spornymi kwestiami granicznymi. Sochaczew był siedzibą zarówno sądu ziemskiego, jak i grodzkiego.

Parafia i proboszczowie sochaczewscy

Każda miejscowość oprócz przynależności administracyjnej, przynależała do określonego obszaru kościelnego. Sochaczew przy końcu omawianego przez nas okresu leżał w diecezji poznańskiej, archidiakonacie warszawskim, dekanacie sochaczewskim, parafii Sochaczew. Nie zawsze jednak tak było. Pod względem kościelnym Sochaczew – jak i całe Mazowsze – w latach 1000–ok. 1040 wchodził w skład archidiecezji gnieźnieńskiej. Później według niektórych należał do utworzonego w 1075 roku biskupstwa grójeckiego. Po zniesieniu biskupstwa południowa część Mazowsza z inicjatywy księcia Bolesława Krzywoustego około 1124 roku została przyłączona do diecezji poznańskiej, jednakże jako odległa jej enklawa, oddzielona obszarem archidiecezji gnieźnieńskiej. Spowodowane to było prawdopodobnie sytuacją polityczną.

Dzięki Gallowi Anonimowi wiadomo, że w 1037 roku wielu ludzi zagrożonych powstaniem zbiegło z Wielkopolski „za rzekę Wisłę do Mazowsza”, gdzie się osiedlili. Według części historyków uciekinierzy, wśród których zapewne wielu było duchownych poznańskich, nadal chcieli pozostawać pod zwierzchnictwem biskupa poznańskiego. Sugestię o przyłączeniu południowej części Mazowsza do diecezji poznańskiej jako wynagrodzenie za utracone w 1124 roku terytoria wysunął już w 1921 roku Władysław Abraham, a później poparł go Karol Buczek. Odrzucił ją natomiast ks. Józef Nowacki, który przyjmował utworzenie w 1075 roku osobnej diecezji południowomazowieckiej i jej likwidację w 1124 roku oraz ponowne przyłączenie do diecezji poznańskiej.

Wraz z przeniesieniem stolicy administracji książęcej, około 1250 roku, z Grójca do Czerska przeprowadzono również siedzibę archidiakonatu, który – jako jednostka administracji kościelnej – obejmował obszar południowego Mazowsza i należał do diecezji poznańskiej. Archidiakonat czerski, nie mający łączności terytorialnej ze swoją diecezją, charakteryzował się dużą samodzielnością. Pozostała część Mazowsza należała do diecezji płockiej. Archidiakonat czerski istniał w XIII wieku, lecz jeszcze w XIV wieku dziesięciny z Sochaczewa i Czerwonki pobierał kościół w Zegrzu należący do diecezji płockiej.

Na przełomie XIV i XV wieku książę mazowiecki Janusz ponownie przeniósł stolicę tej dzielnicy Mazowsza, tym razem z Czerska do Warszawy, a następnie uzyskał pozwolenie od władz kościelnych na przeniesienie siedziby archidiakonatu. Archidiakonat związany z Grójcem, potem z Czerskiem, z czasem stał się zalążkiem archidiakonatu warszawskiego. Sochaczew w omawianym tu okresie był już siedzibą parafii (parochia). Podobnie jak w przypadku lokacji miasta, tak również w przypadku utworzenia parafii nie znamy dokładnej daty jej powstania. Jedynie ks. Józef Nowacki uważał, że od X–XI (?) wieku Sochaczew stanowił siedzibę dekanatu o tej samej nazwie. W XII wieku w jego skład wchodziły 4, w XIII – 11, a od XIV do 1. połowy XVI wieku 14 parafii. Nie wiadomo również jak wyglądało pierwotne uposażenie parafii w ziemię, dziesięciny, czy zabudowania. Nieznany jest również dokładny zasięg parafii sochaczewskiej.

O obsadzie stanowiska plebana decydował w praktyce patron kościoła parafialnego, któremu przysługiwało prawo prezentowania biskupowi kandydata na beneficjum parafialne. Na wniosek patrona kościoła biskup ordynariusz dokonywał zatwierdzenia kandydata specjalnym pismem. Podczas wizytacji każdy pleban był zobowiązany ów dokument okazać. Wybór kandydata na plebana często zależał od jego pochodzenia i powiązań z fundatorem (sochaczewski pleban Michał z początku XV wieku był kapelanem księcia Siemowita IV). Niekiedy kandydat był krewnym fundatora. Sochaczewska parafia była powiązana z własnością książęcą. Książę mazowiecki, utrzymywał patronat nad sochaczewskim kościołem parafialnym, co dawało mu prawo przedstawiania kandydata na zarządcę parafii. Praktyka ta miała i swoje złe strony, gdyż książęta mazowieccy dobierali plebana według własnych kryteriów. Od XII do XVI wieku zwano go powszechnie plebanem lub kapelanem (plebanus, capellanus), lub ogólnie mianem rektora kościoła parafialnego (rector ecclesiae parochialis). Z kolei mianem wikariusza (vicarius) obejmowano nie tylko zastępców dzierżawców oficjum i beneficjum plebańskiego, lecz jak i obecnie pomocniczych współpracowników plebana (obecnie proboszcza).

Plebani z racji otrzymanego beneficjum byli zobowiązani do troski o powierzonych sobie wiernych, zamieszkujących podległy im okręg parafialny. W przypadku gdy pleban nie rezydował w Sochaczewie lub też kiedy sochaczewska parafia była nieobsadzona, rządy nad nią w zastępstwie plebana sprawował tzw. komendariusz. Działalność sochaczewskich plebanów przejawiała się w szafarstwie sakramentów, odprawianiu w niedzielę i święta mszy świętej, głoszenia słowa Bożego i katechizacji. Do obowiązku plebanów należała także troska o całokształt spraw administracyjnych, o personel i instytucje związane z parafią (szpital, szkoła).

Na przestrzeni wieków w Sochaczewie służyło parafianom posługą duszpasterską wielu księży. Odtworzenie jednak ich imion i nazwisk, jak i czasu pobytu, napotyka na duże trudności z uwagi na brak materiałów źródłowych. Najwcześniejsza wzmianka o plebanie sochaczewskim ks. Michale herbu Trzaski (Michaele…plebano de Sochaczew) pochodzi z 15 sierpnia 1411 roku. Swoją karierę rozpoczął od uzyskania urzędu podkanclerzego Siemowita IV. Nastąpiło to między 1404 a 1406 rokiem. Michał pełnił także funkcję kapelana książęcego. Z racji sprawowanego urzędu często występował w dokumentach wydanych przez Siemowita IV. Był on proboszczem sochaczewskim na pewno jeszcze 9 kwietnia 1419 roku, kiedy to wystąpił w dokumencie Siemowita IV, wydanym w Sokalu, jako podkanclerzy, kanonik katedry i kolegiaty płockiej oraz pleban w Sochaczewie. Zmarł przed 17 maja 1422 roku.

Z 1430 roku pochodzi wzmianka o kolejnym proboszczu sochaczewskim, Grzegorzu z Kłodna (Gregorius, rector parochialis e[c]clesi[a]e de Sochaczewo). Obaj, jak i ich następcy, byli najprawdopodobniej proboszczami tytularnymi, którzy korzystali tylko z uposażenia parafii, a w ich imieniu obowiązki pełnili wikariusze. Poważną bolączkę średniowiecznego ustroju parafialnego stanowiła nieobecność plebanów przy kościołach, których byli zwierzchnikami. Choć w Polsce wprowadzono „przymus parafialny” na synodzie w 1279 roku, to nie wszyscy proboszczowie zachowywali obowiązek przebywania (rezydencji) przy swoim kościele. Proboszczowie sochaczewscy często nie rezydowali w parafii, łącząc w swym ręku różne godności i urzędy. Następni plebani z Sochaczewa, których notują źródła to: ks. Zygmunt (1440), ks. Maciej (1449), ks. Mikołaj Trycz (1444, 1456), ks. Piotr Trycz (1459, zm.1468). Ostatni pleban związany z dziejami świątyni parafialnej w omawianym okresie, którego notują źródła w roku 1468 i 1478 nazywał się ks. Jan Grzymek (tj. syn Grzymisława) Mikołajewski (Jan Grzymała?) na wyposażenie wnętrza świątyni i pokrycie dachowe przeznaczył dziesięcinę folwarczną i kmiecą z Trojanowa. Prawdopodobnie to on właśnie witał króla Kazimierza Jagiellończyka, gdy ten o świcie 2 lutego 1476 roku przybywszy do Sochaczewa, przekroczył progi świątyni parafialnej.

Miejscowi duchowni, aby mogli wypełniać swoje funkcje kapłańskie, musieli być ludźmi wykształconymi. Przez długi czas byli w Sochaczewie jedyną grupą społeczną z umiejętnością pisania i czytania. W swojej działalności nie ograniczali się do wypełniania obowiązków religijnych: szerzenia wiary chrześcijańskiej, odprawiania mszy świętej czy przewodniczenia świętom religijnym, ale pełnili także wiele innych funkcji. Tym bardziej że ówcześnie rola parafii nie ograniczała się do spraw ściśle religijnych. Od XIV wieku zaczęto wykorzystywać obszar objęty granicami parafii jako najmniejszą jednostkę podziału administracyjnego, sądowego, zwłaszcza skarbowego, ponieważ podatki, w szczególności te, które później uchwalano na sejmach, wybierano systemem parafialnym.


Ludność

Zaludnienie miasta było i ciągle jest wyznacznikiem jego pozycji wśród osad regionu oraz czynnikiem charakteryzującym prężność ekonomiczną. Dlatego też ustalenie liczby mieszkańców oraz określenie zmian, jakim ona podlegała, jest istotne dla dziejów każdej osady miejskiej. Nowo powstałe miasto zaczęło przyciągać rzemieślników, kupców i grupy ludności wiejskiej szukające lepszych warunków życia. Z omawianego okresu nie zachowały się jednak żadne dane o liczbie ludności czy choćby liczbie domów w Sochaczewie. Andrzej Święcicki, szlachcic mazowiecki, przejeżdżając przez Sochaczew w końcu XVI wieku, zanotował jedynie, że za rządów książąt mazowieckich gród ów był bardzo ludny. W średniowieczu liczba ludności Sochaczewa podlegała znacznym wahaniom. Do jej spadku w mieście niemało przyczyniały się liczne klęski żywiołowe, jak pożary, susze i powodzie. Brakuje wprawdzie dokładnych danych o ich przebiegu w Sochaczewie, ale ich zasięg i natężenie pozwalają przypuszczać, że miały one negatywny wpływ na tutejszą populację ludności.

Średniowieczna ludność Sochaczewa była nękana różnymi chorobami, których szerzeniu się sprzyjały trudne warunki życia, niski poziom higieny, nieracjonalne odżywianie i niedostateczny stopień świadomości zdrowotnej. Szlaki handlowe, a tym samym ożywiony ruch ludności, a także rozwój miasta i znaczne zagęszczenie ludności także przyczyniały się do rozwoju oraz rozprzestrzeniania się chorób, zwłaszcza zakaźnych. Zagrożenie epidemiologiczne stanowiły choroby takie, jak: tyfus, dżuma (czarna śmierć), cholera, ospa, trąd, szkorbut, a nawet grypa. Poza tym liczne wojny powodowały głód, nędzę i zniszczenia powodujące pogarszanie się stanu zdrowia ludności. Wszystko to miało wpływ na liczbę ludności zamieszkującej Sochaczew w omawianym tu okresie.

Dane o pochodzeniu ludności można uzyskać z analizy imion mieszczan występujących w wystawianych w tym okresie dokumentach. Mieszczan sochaczewskich zasilała głównie okoliczna ludność autochtoniczna. Ciągnęła ona ku miastu z pobliskich wiosek, szukając lepszego losu. Ludność Sochaczewa była zatem pochodzenia miejscowego – mazowieckiego, do wyjątków należeli przybysze spoza Mazowsza. Właściwie nie ma źródeł pisanych do dziejów miejscowego mieszczaństwa, gdyż sochaczewskie księgi grodzkie i ziemskie uległy zniszczeniu w czasie II wojny światowej. Dane o mieszczanach sochaczewskich z tego okresu są sporadyczne. Poza proboszczami, starostami, kasztelanami i innymi urzędnikami znane są z tego okresu jedynie imiona kilkunastu osób studiujących na Akademii Krakowskiej. Źródła akademickie wymieniają jeszcze imiona ich ojców. Są to zatem dane przypadkowe i ułamkowe. Na ich podstawie niemożliwe jest ustalenie liczby ludności ani dynamiki jej rozwoju.

Później oprócz ludności chrześcijańskiej Sochaczew zamieszkiwali Żydzi. Data ich przybycia do miasta nie jest znana. Podobnie nie wiadomo, skąd przybyli. Z czasem ludność żydowska w Sochaczewie rozrastała się. Nie wiadomo jednak, ilu Żydów mogło tu wówczas mieszkać. Można jedynie przypuszczać, że sporo, skoro książę Władysław I w czasie swych rządów wydał statut dla ziemi sochaczewskiej, który regulował zasady postępowania prawnego z chrześcijańskimi właścicielami ziemskimi zadłużonymi u Żydów. Statut ów jest najstarszym świadectwem ich istnienia na ziemi sochaczewskiej. Świadczy on o dobrze już wtedy rozwiniętym życiu społeczności żydowskiej zajmującej się przede wszystkim handlem i lichwą. Żydzi przejawiali jednak tendencję do izolowania się. Ich silne przywiązanie do języka, wiary i obyczajów przodków było przeszkodą w łączeniu się z pozostałą ludnością Sochaczewa. Wzrost liczby żydowskich mieszkańców Sochaczewa mógł być w pewnym, choć zapewne niewielkim stopniu efektem przyrostu naturalnego. Mógł być także wynikiem wewnętrznych migracji Żydów w obrębie Królestwa Polskiego, jak i napływu tej ludności z zachodniej Europy, głównie z głębi Niemiec, a także ze Śląska, gdzie w XV wieku doszło do licznych pogromów i wygnania Żydów z wielu miast.


Gospodarka

Wiek XII i XIII to okres rozwoju ekonomicznego zarówno Sochaczewa, jak i jego najbliższych okolic dzięki wciąż doskonalonym formom gospodarki wiejskiej i pogłębiającemu się społecznemu podziałowi pracy między miastem a wsią. Sochaczew zapewne spełniał już wówczas typowe funkcje grodu (castrum, castellum), gdzie czynności handlowe w postaci regularnie organizowanych targów i wytwórcze w postaci rzemiosła zaczęły dominować nad produkcją rolną mieszkańców podgrodzia, czyli osady znajdującej się obok grodu i zależnej od niego. Mieszkańcy Sochaczewa nie porzucili jednak całkowicie zajęć rolniczo-hodowlanych. Obszar podgrodzia w Sochaczewie nie został dotąd jednoznacznie określony na podstawie badań archeologicznych. Można jedynie przypuszczać, że było ono duże i jego lokalizacja obejmowała zarówno Poświętne, jak również pas ziemi wzdłuż całej skarpy Bzury, aż po gród obronny w Sochaczewie i dalej za nim. Najprawdopodobniej zabudowa podgrodzia wchłonęła także obszar zajęty przez miejsce targowe Sochaczewa z XI wieku.

Sochaczew w XII i XIII wieku nie rozwinąłby się z osady targowej w miasto ze wszystkimi czynnikami natury ekonomicznej i prawno-ustrojowej również bez odpowiedniego zaplecza osadniczego w najbliższej okolicy oraz właściwego „klimatu” politycznego. Mówiąc o tym pierwszym, mam na myśli rozwój osadnictwa wiejskiego i tym samym produkcji rolnej na okolicznym obszarze, począwszy od połowy XII wieku. Umożliwiało to dostarczenie na sochaczewski rynek lokalny nadwyżki produktów płodów rolnych, które były wymieniane na wyroby rzemieślnicze produkowane na miejscu i przedmioty przywożone z innych miejscowości.

Najważniejszą instytucją lokalnej wymiany towarowej był plac targowy skupiający życie gospodarcze niewielkiego obszaru, a także życie polityczne, religijne i kulturalne.
Targi (foralia, loca forensia, ville forenses, civitas forenses) były ściśle powiązane z pierwszymi szlakami handlowymi biegnącymi wzdłuż wytyczonych dróg. Nic więc dziwnego, że pierwsze targi odbywały się zazwyczaj na rozdrożach. Tutaj po raz pierwszy organizowano wymianę dóbr. Początkowo obrót towarów był w zasadzie jednym ze środków umożliwiających uzupełnienie potrzeb gospodarstwa domowego i osób nim się zajmujących. Handel lokalny w początkach średniowiecza uprawiano przy okazji działalności rolniczej, hodowlanej czy myśliwskiej.

Dopiero zwiększony ruch ludności zmienił tę sytuację. Podstawą dokonywania transakcji handlowych na podgrodziu było nadanie przez księcia prawa targowego (ius fori), znanego już w XII wieku na Mazowszu i w innych dzielnicach Polski piastowskiej. Podstawą prawa targowego była swoboda dokonywania na targu transakcji handlowych. Mieli do nich prawo wszyscy obecni na targu, bez względu na pochodzenie społeczne i związaną z tym zdolność do działań prawnych. Targ był otoczony tzw. mirem książęcym. Polegało to na tym, że osoby biorące w nim udział pozostawały pod wzmożoną ochroną prawną. W związku z tym został powołany odrębny urzędnik książęcy – sędzia targowy. Do jego kompetencji należało sprawowanie sądownictwa w czasie targów, a także ogólny zarząd osadą, w tym i ściąganie opłat targowych.

W nauce przeważa pogląd, że prawo targowe i związane z nim instytucje prawne były typowym przykładem rodzimego prawa miejskiego, ukształtowanego i obowiązującego na pewnym etapie rozwoju miast polskich. Prawo to zatem stanowiło w procesie rozwojowym osad perspektywę uzyskania statusu miasta. Trzeba tu także podkreślić, że prawo targowe stwarzało zaczątki odrębności sądowo-administracyjnej osad podgrodowych. Jak należy sądzić, istnienie i funkcjonowanie tego prawa w sochaczewskiej osadzie podgrodowej przyspieszyło przekształcenie się Sochaczewa z podgrodzia o wielorakich funkcjach gospodarczych w autentyczne miasto.

W życiu gospodarczym Sochaczewa w omawianym okresie zaczęli odgrywać rolę miejscowi Żydzi. Informację na ten temat zawiera – wspomniany wcześniej – statut księcia Władysława I wydany w 1. połowie XV wieku dla ziemi sochaczewskiej. Uściślał on wcześniejsze prawo zwyczajowe i regulował zasady postępowania prawnego z chrześcijańskimi właścicielami ziemskimi zadłużonymi u miejscowych Żydów. Dokument książęcy świadczy, że pożyczanie pieniędzy na procent było w omawianym tu czasie ważnym źródłem utrzymania miejscowych Żydów, a jednocześnie prowadziło do wielu konfliktów. Statut przewidywał m.in., że gdy chrześcijanin nie spłacił długu w czwartym wyznaczonym przez sąd terminie, Żyd miał prawo zająć majątek dłużnika i traktować go jak swą własność do chwili otrzymania należnej mu sumy pieniędzy. Konkretne unormowania prawne zawarte w statucie świadczą o tym, że Żydzi już od dość długiego czasu zamieszkiwali m.in. Sochaczew i byli wpływową, a przynajmniej zamożną grupą społeczną.

Rolnictwo

Dla rozwoju ekonomicznego Sochaczewa szczególnie korzystny był okres długoletnich rządów księcia Siemowita III, uchodzącego za wzorowego gospodarza i prawodawcę. Wzrosło wówczas znaczenie rzemiosła i handlu, nadal spadało znaczenie myślistwa i zbieractwa, które odgrywały już tylko marginalną rolę. Podstawowe znaczenie w życiu sochaczewskich mieszczan cały czas stanowiło rolnictwo. Dane źródłowe z wieków XIV i XV nie dają żadnych wskazówek co do wielkości gospodarstw rolnych w Sochaczewie. Na pewno były one mniejsze niż w okolicznych wsiach, gdyż miasto miało o wiele większą liczbę ludności na niewielkim obszarze, a w tych czasach każdy mieszczanin bez względu na wykonywaną profesję trudnił się rolnictwem. Własna działka ziemi w chwilach kryzysu gospodarczego była ostatnim źródłem oparcia, gdyż pozwalała przynajmniej wyżywić rodzinę. Dominującym systemem uprawy była trójpolówka. Pola uprawne dzielono na trzy części. Co roku obsadzano dwie z nich, a jedną pozostawiano na odpoczynek. W pierwszym roku na jednej części wysiewano zboże ozime, w drugim jare, a w trzecim pozostawiano odłogiem. Umożliwiało to stałe utrzymanie gruntów rolnych w stanie żyzności oraz sprzyjało rozwojowi hodowli dostarczającej oprócz mięsa także nawozu wykorzystywanego na glebach okresowo ugorowanych.

Niewiele można powiedzieć o uprawie roli i poziomie hodowli w Sochaczewie. Oprócz mieszczan-rolników posiadających zapewne gospodarstwa rolne o zróżnicowanej wielkości funkcjonowała grupa komorników zajmujących się uprawą niewielkich działek roli. Na podstawie przywileju księcia Siemowita V z 15 grudnia 1434 roku potwierdzającego prawo chełmińskie można mniemać, że uprawiano w Sochaczewie najwięcej owsa, skoro właśnie w tym rodzaju zboża wyznaczył książę daninę zwaną sep. Gdy jednak porównać inne przywileje miejskie wydane przez tego księcia, okaże się, że sep owsa oddawał zarówno Mszczonów, jak i Gąbin. Można również przyjąć, że struktura upraw w Sochaczewie była podobna jak na całym Mazowszu.

Podstawą pożywienia średniowiecznego człowieka były produkty mączne, zwłaszcza żytnie. Najczęściej zatem obsiewano pola żytem i owsem (około 80% areału), natomiast pszenica i jęczmień zajmowały 15% zasiewów, a reszta upraw (groch, gryka, proso, soczewica, tatarka, wyka) miała niewielkie znaczenie. W Sochaczewie także najczęściej obsiewano pola żytem i owsem. Uprawiano również konopie i len. W późnym średniowieczu w środkowej Polsce upowszechniła się także uprawa warzyw na specjalnie w tym celu wydzielonej, starannie uprawionej ziemi. Uprawiano głównie rośliny strączkowe, rzodkiew i rzepę. W ogrodach wysiewano zioła lecznicze i chmiel potrzebny do wyrobu piwa. Zaczęto również zakładać sady owocowe, sadząc w nich najczęściej jabłonie, grusze i śliwy.

W hodowli największe znaczenie odgrywały woły, gdyż dostarczały siły pociągowej. Chów koni był rzadszy. Oszczędzano je, gdyż były drogie. Służyły przeważnie do transportu, a także jako konieczne wyposażenie oddziałów zbrojnych na wypadek wojny. Systematycznie spadało znaczenie hodowli trzody chlewnej. Ogólny wzrost pogłowia zwierząt gospodarskich umożliwiało lepsze zagospodarowanie łąk i celowa produkcja paszy. Na zimę trzeba było oczywiście przygotować odpowiednie jej zapasy, a więc skosić, wysuszyć i zmagazynować siano.

Jeżeli chodzi o narzędzia rolnicze, należy zaznaczyć, że wszędzie rozpowszechniony był zarówno mały i lekki pług służący do uprawy gruntów kamienistych, który tylko ciął ziemię na długie bruzdy, jak również ciężki pług kołowy z żelaznym lemieszem. Pług nie tylko kroił i poruszał zewnętrzną warstwę ziemi, lecz także odkładał skibę na bok, co powodowało przemieszanie i wydobycie na wierzch dolnej warstwy gleby najzasobniejszej w sole mineralne. Pług był wydajniejszy od stosowanego wcześniej radła (rozgarniającego tylko ziemię na boki), ale wymagał również zaprzęgu złożonego co najmniej z pary wołów. Radło nie wyszło jednak z użycia – zostało podstawowym narzędziem orania gleb lekkich.

Prymitywne techniki uprawy roli powodowały, że osiągnięcie lepszych plonów wymagało przede wszystkim wielokrotnego orania. Orka była zatem podstawowym, pochłaniającym najwięcej czasu zajęciem. Brona, mająca wówczas kształt trójkątnej drewnianej ramy z żelaznymi zębami, była stosowana przeważnie w ogrodach. Pola bronowano za pomocą ciężkiego drewnianego kloca, który ciągnięto po zaoranym polu, rozbijając bruzdy ziemi. W gospodarstwie używano sierpów, dwuzębnych wideł i grabi. Zboże młócono zwykłymi kijami lub drewnianymi cepami. W XIII wieku w użycie weszła kosa, wypierając stopniowo dawniejszy sierp. Dzięki niej można było ścinać trawę tuż przy ziemi. Kosy używano tylko do cięcia trawy jako paszy dla bydła. Zboże wciąż żęto sierpem, który miał szerokie, wykonane z dobrego żelaza ostrze. Wszystkie te zmiany w technikach uprawy ziemi spowodowały znaczący wzrost plonów między XIII a XV wiekiem.

Duże znaczenie dla rolnictwa miało zastosowanie chomąta. Jest to rodzaj uprzęży, najczęściej drewnianej i podbitej skórą, którą zakładało się na nasadę szyi konia. Wcześniej używano samych rzemieni, które uciskały i dusiły zwierzę. Dzięki użyciu chomąta koń mógł ciągnąć wóz z większą prędkością i na większe odległości. Możliwe stało się także wykorzystywanie tych zwierząt do orki zamiast powolnych wołów.

Dzięki uzyskanej w rolnictwie nadwyżce stało się możliwe utrzymanie grupy ludzi nietrudniących się uprawą roli – rzemieślników i kupców. Mieszkańcy zamieszkujący wsie wokół Sochaczewa mogli wymienić uzyskiwane nadwyżki na ich wyroby, rzemieślnicy natomiast znajdowali nabywców na swe produkty, dzięki czemu mogli zakupić żywność.

Rzemiosło

Niewiele można powiedzieć o gospodarce Sochaczewa w okresie bezpośrednio po lokacji. Jednym z zajęć mieszkańców średniowiecznego Sochaczewa było rzemiosło, które odgrywało ważną rolę aż do początków XX wieku. Wydaje się, że miasto nie było dużym ośrodkiem rzemieślniczym. Tutejsze rzemiosło było nastawione na obsługę lokalnego, niezbyt wymagającego rynku i dominowały rzemiosła proste, nie wymagające wielkiego kunsztu. Zresztą ubóstwo potencjalnych odbiorców wyrobów rzemieślniczych, zamieszkałych w okolicznych wsiach, nie dawało możliwości zbytu drogich, zbytkownych wyrobów. Spróbujmy odnaleźć branże, które odgrywały znaczniejszą rolę i w których zatrudnienie znajdowały większe grupy mieszczan.

a) Rzemiosła związane z produkcją ubiorów (sukiennictwo, szewstwo, krawiectwo)

Na pewno w Sochaczewie byli sukiennicy, szewcy i krawcy. Szewcy zajmowali się wyrobem i naprawą obuwia, obok krawców należeli do najpopularniejszych rzemieślników sochaczewskich. Z późniejszego okresu wiadomo o istniejącym w Sochaczewie cechu szewskim. Krawcy natomiast zajmowali się wyrobem odzieży wierzchniej oraz jej przerabianiem i naprawianiem. Od czasów najdawniejszych było to powszechnie uprawiane zajęcie domowe, stopniowo ukształtowało się również w samodzielne rzemiosło zorganizowane w cech. Krawiectwo polegało na szyciu odzieży na miarę, a nie według podziału na rozmiary. Mistrz przeprowadzał pomiary, sporządzał wykroje, dokonywał przymiarek i wprowadzał poprawki na kolejnych etapach wytwarzania ubioru, a także nadzorował pracę uczniów praktykujących w zawodzie.

b) Rzemiosła związane z wytwarzaniem przedmiotów użytkowych i materiałów budowlanych (garncarstwo, plecionkarstwo, kowalstwo, bednarstwo, kołodziejstwo)

Duże tradycje w Sochaczewie mieli zapewne rzemieślnicy „pracujący w glinie”, czyli zduni (od przynajmniej dwóch wieków znana jest w Sochaczewie ulica Zduńska) i garncarze. Zduni stawiali piece. Wydaje się jednak, że głównym zajęciem przedstawicieli tego licznie reprezentowanego rzemiosła było wytwarzanie cegieł i dachówek oraz wylepianie gliną ścian w drewnianych domach w celach przeciwpożarowych. Z kolei garncarze wyrabiali naczynia kuchenne, stołowe, pojemniki, a także kafle piecowe z masy ceramicznej, tj. mieszaniny gliny z piaskiem i tłuczniem, wykonywanych głównie z glin pospolitych, nie wymagających wysokiej temperatury wypalania – ok. 900 °C. Początkowo produkowano w domu na użytek własny, potem powstało rzemiosło miejskie. Pierwotna technika polegała na ręcznym lepieniu naczyń, potem wprowadzono koło garncarskie, a następnie koło obrotowe o napędzie nożnym. W Polsce koło garncarskie upowszechniło się w połowie XV wieku. W XIV wieku zaczęto wypalać naczynia w niższej temperaturze, tzw. siwaki o mniejszej przesiąkliwości, a w XV–XVI wieku zastosowano powłoki ołowiowe zabezpieczające przed przesiąkaniem.

Plecionkarze zajmowali się wytwarzaniem przedmiotów za pomocą splatania ze sobą różnych surowców: korzeni (sosny i jałowca), łyka (dębowego, lipowego, wiązowego), pędów młodych drzew (czeremchy, dębu, jałowca, leszczyny, wiązu), rogożyny, słomy, niektórych gatunków traw i wikliny. Wyroby plecione miały zastosowanie w zbieractwie (koszyki), hodowli (kosze, wyplatane płoty), transporcie (półkoszki do wozów drabiniastych) oraz w ubiorze (słomiane kapelusze). Plecionkarstwo znalazło również zastosowanie w wyrobie całych mebli i sprzętów (kołyski, półki) lub tylko ich elementów (oparcia lub siedziska w krzesłach).

Można również wnioskować, że w Sochaczewie byli już wówczas także kowale, trudniący się obróbką metali na gorąco za pomocą młota i kowadła. Wyrabiali oni tak potrzebne w codziennym życiu przedmioty, jak siekiery, kosy i sierpy. Zakładali warsztaty, zwane kuźniami, zazwyczaj w pobliżu karczm i gościńców. Kuźnia była budynkiem wolno stojącym, usytuowanym z dala od innych zabudowań (niebezpieczeństwo pożaru), często na skrzyżowaniu dróg. Wzdłuż ściany kuźni znajdowało się wsparte na słupach lub podwieszone podcienie, które umożliwiało kowalowi wykonywanie niektórych czynności (np. podkuwanie koni), również przy nie sprzyjających warunkach atmosferycznych. Na środku kuźni było kowadło zamocowane na drewnianym klocku. Przy ścianie znajdowało się palenisko, dawniej połączone z miechem, a obok paliwo (węgiel drzewny i kamienny). Ściany obiegały półki i żerdzie, na których znajdowały się liczne narzędzia potrzebne do obróbki żelaza: kleszcze, młotki, pilniki, przecinaki itp. W kuźni stał duży stół z przymocowanym imadłem. Na specjalnym stoliku leżały narzędzia potrzebne do podkuwania koni. Kowal przy produkcji wyrobów żelaznych stosował techniki: lutowania, nitowania, łączenia żelaznych części za pomocą śrub, spawania, zgrzewania, a do zdobienia – technikę stempelkowania rozmaitymi stemplami i trybowania.

Duże tradycje w Sochaczewie mieli także rzemieślnicy „robiący w drewnie”. Bednarze wyrabiali m.in. balie, beczki, cebrzyki, dzieże do robienia ciasta chlebowego, faski do solenia masła i mięsa, kadzie dla browarów, masielnice do wyrobu masła, naczynia trójnożne do prania, stągwie, wanienki, wanny, wiadra, wymborki do nabierania wody ze studzien oraz wymborki do zacierów. Tak jak wiele innych produktów rzemieślniczych wyroby te sprzedawane były na targach i jarmarkach. Zapotrzebowanie na wyroby wykonane z drewna dębowego, sosnowego lub świerkowego było ogromne wobec małej trwałości wyrobów garncarskich. Surowca dostarczały obficie lasy rosnące w okolicy Sochaczewa. Jesienią największym powodzeniem cieszyły się beczki, ponieważ służyły do kiszenia ogórków i kapusty. Wykorzystywano je także do przechowywania miodu, piwa, wina i zboża.

Kołodzieje zajmowali się wyrobem wozów i części do wozów oraz drewnianych narzędzi rolniczych: bron, łopat, pługów i radeł. Cieśle trudnili się obróbką drewna przeznaczonego na drewniane części domów, mostów, ogrodzeń i innych obiektów (nie objętych pracami stolarskimi) oraz wykonywaniem ich konstrukcji. Przy dawnej miejskiej zabudowie, w znacznej części drewnianej, ciesielstwo odgrywało podstawową rolę w budownictwie. Wreszcie stolarze wyrabiali meble. Sprzedawali wyroby drążone i żłobione (niecki, stępy, czerpaki), narzędzia rolnicze lub ich części (grabie, styliska do łopat, wideł i kos), a także zabawki. Ich zawód w dużym stopniu był zależny od rozwoju budownictwa w mieście. Wyrabiali oni proste meble (ławy, skrzynie, stoły, zydle), trumny oraz ramy okienne.

Z powyższego wynika, że drewno było jednym z podstawowych surowców w ówczesnej tradycyjnej gospodarce. Wiedzę o nim i sposobach jego obróbki przekazywano z pokolenia na pokolenie. Drewna używano powszechnie w budownictwie i stolarstwie, do wyrobu przedmiotów gospodarstwa domowego, do produkcji narzędzi rolniczych i rzemieślniczych oraz środków transportu (wozy, sanie). Drewniane były najczęściej kapliczki i krzyże przydrożne czy cmentarne. Większość wyrobów drewnianych miała charakter czysto użytkowy i nie była zdobiona. Tylko niektóre, o charakterze kultowym, rzeźbiono czy malowano.

c) Rzemiosła związane z przetwarzaniem żywności (piekarstwo, piwowarstwo, rzeźnictwo)

Zajęcie w mieście znajdowali również piekarze, rzeźnicy i piwowarowie. Byli oni tymi, od których zależało w głównej mierze wyżywienie rosnącej liczby mieszkańców miasta. O tych ostatnich w sposób dość ogólnikowy wspomina przywilej księcia Siemowita V z 15 grudnia 1434 roku. Książę zastrzegł sobie w nim, że za piwo, które będzie brał z miasta dla siebie i swego dworu, zapłaci tylko sześć groszy za beczkę. Rzeźnicy trudnili się skupem na jarmarkach i handlem zwierząt rzeźnych (bydło, konie, owce, barany). Badali także za opłatą bite zwierzęta, zajmowali się przetwórstwem mięsnym, sprzedażą detaliczną oraz ściąganiem opłat od sochaczy (mieszkańców wsi i przedmieść mających prawo dostarczać mięso na targ i handlować nim) i Żydów, przeznaczając je na potrzeby cechu. Miejscowi rzeźnicy dostarczali swoje wyroby zarówno mieszkańcom Sochaczewa, jak i miejscowym zajazdom i karczmom. Sprzedawali je również w jatkach. (…)

Młyn książęcy

Bardzo prawdopodobne, chociaż nieudokumentowane, jest istnienie w Sochaczewie (a właściwie już poza jego granicami miejskimi) w omawianym okresie młyna książęcego, który przerabiał ziarna zbóż na mąkę, kaszę i inne produkty spożywcze dzięki sile wody płynącej w Bzurze. W młynie tym prowadzono również przemiał słodu używanego do wyrobu piwa i palenia gorzałki. Tym samym zaopatrywał on miasto w podstawowe produkty żywnościowe. Z młynem związane były także folusze do folowania sukna, przy których również wykorzystywano napęd wodny. Pierwsza wzmianka o sochaczewskim młynie pojawia się w źródłach pisanych 18 grudnia 1475 roku, kiedy to księżna mazowiecka Anna zezwoliła Marcinowi i Annie, dziedzicom młynarza sochaczewskiego Piotra oraz krewnym innego młynarza Mikołaja, Janowi Bando i jego siostrzeńcom Janowi, Stanisławowi i Jakubowi na sprzedaż młyna i folusza w Sochaczewie na rzece Bzurze wraz z trzecią miarą przemiału burmistrzowi i mieszkańcowi Sochaczewa Janowi Zawiejszy za 103 kopy półgroszków i 5 łokci sukna.

Skoro w 1475 roku młyn ten został sprzedany, to jest bardzo prawdopodobne, że istniał już przynajmniej od kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu lat. Z pewnością miejscowy młynarz miał określone przywileje. Siedział m.in. na tzw. trzeciej mierze, czyli przypadała mu trzecia część dochodów z młyna. Posiadał również – jak podają źródła z późniejszego okresu – „rolej niemało i łąk, i ogród dobry, i drwa wolne”. Toteż sochaczewski młynarz należał zazwyczaj do najbogatszych ludzi w mieście. Młynarstwo było zajęciem najczęściej dziedzicznym, co gwarantowały zwykle przywileje nadawane na budowę młynów, zastrzegające dziedziczenie przez prawnych następców.

Targi i jarmarki

Okazją do zawierania transakcji handlowych o charakterze lokalnym były cotygodniowe targi. W Sochaczewie – jak podaje lustracja z 1564 roku – dniem targowym był wtorek. Podobnie było zapewne i w okresie średniowiecza. Sochaczewski targ obejmował szczególnie wymianę przedmiotów pierwszej potrzeby, takich jak: żywność, artykuły dostarczane przez ludność miejską oraz różne przedmioty rzemiosła wiejskiego. Wymiana na rynku lokalnym była typowo bezpośrednia. Mimo dogodnego położenia przy szlakach handlowych jest mało prawdopodobne, żeby targ sochaczewski, którego zasięg zapewne nie przekraczał 15 kilometrów, co się wiązało z ówczesnymi środkami komunikacji, był targiem znaczniejszym. W zasadzie okoliczna ludność, która szukała na targu sochaczewskim potrzebnych towarów, musiała mieć możność dotarcia do miasta i powrotu w ciągu jednego dnia. Oddziaływanie sochaczewskiego targu musiało być również ograniczone z uwagi na stosunkowo niewielką spławność Bzury oraz istnienie niedaleko dwu ważnych centrów targowych – w Wyszogrodzie i Czerwińsku.

Panem targu był z reguły sam książę, który z konieczności bądź z wyboru, aby podnieść atrakcyjność targu, nadawał mu różne przywileje i zwolnienia, najczęściej ekonomiczne lub sądowe, nierzadko oba immunitety jednocześnie. Sama istota targu wymagała oprócz tradycyjnych także odmiennych władz sądowniczych. Na targi odbywające się w regularnych odstępach czasu zjeżdżała się nie tylko ludność okoliczna, lecz także ludzie z dalekich stron. Ludzie ci byli albo wolni, albo pochodzili z innych miejscowości objętych już immunitetem sądowym, a więc miejscowe władze czy urzędnicy księcia nie mieli nad nimi władzy. Nieodłącznym elementem obyczaju targowego był zgiełk tłoczącej się ludności, zawieranych transakcji, kłótnie, awantury, bijatyki, a także kradzieże towarów. Krótki czas trwania targów oraz bezcelowość czy utrudnienie łączące się z dochodzeniem prawa po skończonym targu, wymagały również nadzwyczajnego sądownictwa na potrzeby targowe.

W dokumentach z okresu wczesnego średniowiecza polskiego można trafić na wiadomości odnośnie do osobnego urzędnika sądowego działającego na targu z ramienia księcia. Był nim sędzia targowy (iudices forensis), przeważnie człowiek wywodzący się z okolicy, choć nie można wykluczyć mianowania sędziów z odległych krańców kasztelanii bądź innych miast. Wielce prawdopodobne wydaje się, że władza sędziego targowego rozciągała się wyłącznie na targowisko. Czas jego urzędowania był zapewne uwarunkowany długością trwania targu.

Do prawa targu i wolności targowej (libertas ius fori) należało ścisłe określanie granic terytorialnych miejsca handlowego. Wolność dotyczyła całej miejscowości targowej i jej najbliższej okolicy. Każdy, kto przekroczył te granice, podpadał pod osobne sądownictwo urzędnika targowego. Nadanie targowi immunitetu sądowniczego nie stanowiło wyłącznej treści wolności targowej. Zapewnienie w miarę szybkiego oraz bezstronnego wymiaru sprawiedliwości w obrębie i podczas trwania targu miało na celu zwabienie kupców obcych branych pod specjalną opiekę księcia. Oprócz zapewnienia bezpieczeństwa kupcom przed różnymi przeciwnościami losowymi (np. kradzieże, napady, zranienia ) konieczne stało się sprecyzowanie przepisów odnośnie do udziału kupców na targu. Chodziło m.in. o określenie, kto może brać udział w obrocie towarami, o nadzór nad handlującymi oraz ochronę prawną osób co do pewnych roszczeń panującego. Wolność targowa w takim znaczeniu zmuszała niejako do zapewnienia bezpieczeństwa kupcom biorącym udział w targu oraz prawa wykonywania tego zawodu bez żadnych przeszkód. Prawo uczęszczania (brania udziału w targu), sprzedaży i kupowania miał każdy wolny człowiek.

Targ średniowieczny od dawna był także miejscem azylu – ktokolwiek na nim przebywał podczas jego trwania, był prawnie chroniony przed wszelkimi napaściami itp. Przekraczający granicę targu nie mógł być ścigany za żadne przestępstwo popełnione poza jego okręgiem. Na targu obowiązywały te same prawa co na dworze panującego, ale wówczas gdy książę zaszczycił obecnością osadę. Nawet wówczas gdy targ stawał się własnością prywatną lub wobec nadania mu immunitetu sądowniczego lub wolności targowej mir książęcy obowiązywał nadal. Jeśli targ otrzymywał całkowite zwolnienie sądowe, to właściciel targu stawał się równocześnie sędzią targowym, nie sądził jednak w swoim imieniu, lecz z ramienia księcia.

W odróżnieniu od cotygodniowego targu w określony dzień tygodnia, na którym monopol handlu należał tylko do rzemieślników z Sochaczewa, w czasie jarmarków, mających charakter dużych targów regionalnych, ale odbywających się w Sochaczewie tylko dwa razy w roku, panowała całkowita wolność handlowa (libertas fori), także dla kupców i rzemieślników z innych części Mazowsza. Zezwolenie – przywilej – na organizowanie jarmarków wydawał książę; nie wszędzie zatem mogły się one odbywać. Jarmarki były niezwykle korzystne dla miasta. Ściągały wielu przybyszów, stwarzając tym samym zwiększony popyt na żywność, paszę dla koni i miejsca noclegowe.

Dzięki pieniądzom uzyskiwanym ze sprzedaży nadwyżek produktów rolnych okoliczni chłopi mogli kupować na jarmarkach produkty rzemieślnicze na większą skalę. Rzemieślnicy mieli zapewniony łatwiejszy zbyt towarów, co prowadziło do zwiększania przez nich produkcji i rozszerzania zakresu usług. Stopniowo następowała coraz większa specjalizacja zawodowa i wyraźnie zaznaczał się podział pracy na zajęcia rolnicze i pozarolnicze. Obrót towarami rolnymi i rzemieślniczymi sprzyjał z kolei rozwojowi jarmarków i wymianie handlowej. W efekcie wzrosła rola pieniądza jako niezbędnego miernika wartości i środka wymiany, a w konsekwencji rola tych kupców, którzy wyspecjalizowali się w operacjach finansowo-handlowych.

Dla niewielkiego Sochaczewa przybycie wielu obcych na jarmark było zjawiskiem wymagającym od jego mieszkańców zdwojonej pracy i czujności. Władze miejskie wydawały specjalne przepisy dotyczące porządku, ochrony przeciwpożarowej, a także przed kradzieżą oraz prowadzące do ukrócenia awanturnictwa i żebractwa. Miasto pobierało od kupców opłaty targowe i jarmarczne, kontrolowało miary, wagi i ceny. Kontrola jakości wyrobów należała do cechów. Sprzedaż towarów odbywała się w wyznaczonych miejscach. Nie można było sprzedawać towaru poza obrębem miasta lub obnosić go potajemnie po domach prywatnych.

Dzień patrona miejscowego kościoła parafialnego prawie zawsze był terminem jarmarku, i to najstarszego. W Sochaczewie w omawianym okresie rocznie odbywały się dwa jarmarki, mianowicie na św. Marię Magdalenę (22 lipca), która była patronką kościoła parafialnego oraz na św. Urszulę i św. Jedenaście Tysięcy Dziewic (21 października). Dopiero po włączeniu ziemi sochaczewskiej do Korony, w 1477 roku król Kazimierz Jagiellończyk ustanowił trzeci termin jarmarku, tym razem na drugą niedzielę po Wielkanocy. Pojawia się jednak pytanie, czy były to rzeczywiście jarmarki. Mają one bowiem pewną cechę archaiczną, czyli zasięg w zasadzie tylko parafialny, na co wskazuje termin jednego z nich – najważniejsze święto odpustowe dla sochaczewskiej parafii, liturgiczne wspomnienie św. Marii Magdaleny, najliczniej gromadzące ludność. Owe jarmarki – mieszkańcy zbierali się w wigilię świąt – same z siebie nie stanowiły okazji do gromadzenia się ludności i dokonywania wymiany towarów. Konieczny był jeszcze powód dodatkowy, odpowiednia okazja, odpust parafialny.

W Sochaczewie występowali wówczas już prawdopodobnie kupcy specjalizujący się w pewnej dziedzinie handlu lub trudniący się sprzedażą różnych towarów. Jedną z grup stanowili prasołowie zajmujący się handlem solą, która była niezbędna do dłuższego przechowywania mięsa. Wreszcie w Sochaczewie zapewne część mieszkańców trudniła się również rybołówstwem. Wspomniany wcześniej przywilej księcia Siemowita V nadawał mieszczanom prawo do korzystania z rzeki Bzury z wolnym połowem ryb. Do handlu jarmarcznego zaliczało się także gotowanie potraw na rynku.

Poza rolnictwem, rzemiosłem i handlem inne gałęzie gospodarki miały dla Sochaczewa zapewne znaczenie marginalne. Nie zachowały się żadne dane o bartnictwie, czyli dawnej formie leśnego pszczelarstwa polegającej na utrzymywaniu pszczół w barciach (wydrążone i odpowiednio przygotowane dziuple w grubych drzewach leśnych). W średniowiecznych źródłach pisanych nie ma również informacji o pozyskiwaniu na większą skalę „towarów leśnych” (grzyby, jagody, żołędzie), zresztą poza granicami lasów miejskich puszcze były własnością książęcą i ich eksploatacja wymagała odrębnych zezwoleń. Tylko w lasach miejskich mieszczanie mogli zbierać drewno opałowe bądź pozyskiwać budulec na budowę domów. Dopiero w 1434 roku książę Siemowit V zezwolił mieszczanom sochaczewskim na wolny wyrąb w lasach książęcych, ale tylko na budowę domów i naprawę mostu na Bzurze.

Podatki i powinności

Ludność Sochaczewa – podobnie jak i innych mazowieckich miejscowości – musiała płacić podatki m.in. na rzecz księcia mazowieckiego i biskupa poznańskiego. Informacje odnoszące się do tych powinności i uprawnień mieszkańców są bardzo skromne. Na pewno mieszczanie płacili czynsze z łanów ziemi (de laneis), ogrodów, domów czy od uprawianego rzemiosła (ab diversis artificibus). Na podstawie przywileju Siemowita V z 15 grudnia 1434 roku potwierdzającego prawo chełmińskie, wiemy że mieszkańcy Sochaczewa uiszczali na rzecz księcia daninę w owsie, zwaną sep oraz daninę w życie. Poza wspomnianym wcześniej „tańszym piwem”, jedyną wyodrębnioną daniną od rzemiosła była danina łoju od rzeźników. Naturalnie mieszczanie płacili targowe od jatek rzeźniczych i innych czy opłaty jarmarczne. Mieli również obowiązek wystawienia wozu wojennego zaprzężonego w cztery konie, prowadzonego przez woźnicę w towarzystwie uzbrojonego pieszego. Wóz ten według przywileju Siemowita V miał być na koszt miasta załadowany żywnością.

Mieszczanie sochaczewscy musieli również płacić podatek zwany „swadziebne” w przypadku małżeństwa w rodzinie panującej. Zniósł go dopiero w 1476 roku, po przyłączeniu ziemi sochaczewskiej do Korony, król Kazimierz Jagiellończyk. Wreszcie na rzecz Kościoła uiszczali daninę w postaci dziesięciny. Wynosiła ona 10% wielkości plonów rocznych, stąd nazwa. Podatek ten był świadczony tylko z ziemi uprawianej (nie obejmował ugoru). W początkach XIII wieku wykształciły się później dominujące formy: dziesięcina snopowa, czyli wytyczna (decima manipularis), pobierana na polu bezpośrednio po żniwach w postaci co dziesiątego snopa, którą wraz z rozwojem kolonizacji na prawie niemieckim wypierała dziesięcina małdratowa, ściągana w postaci wymłóconego ziarna, określana jednostką objętości zw. małdratem lub dziesięcina pieniężna (decima pecuniaria). Ta ostatnia była najdogodniejsza dla płacących, gdyż składano ją w jednorazowo ustalonej kwocie obowiązującej zazwyczaj wiele lat, która dotyczyła całej parafii, a niekiedy diecezji.

Mieszczanie sochaczewscy posiadający rolę w mieście byli zobowiązani do składania dziesięciny snopowej. W tym ostatnim przypadku musiano czekać ze zwózką zboża z pola, dopóki osoba duchowna lub jej przedstawiciel nie wybrał snopów. Gdy się zbytnio spóźniał z przybyciem po swoją należność, chłopi często tracili plony. Ci ostatni byli obowiązani dostarczyć dziesięcinę na wyznaczone miejsce. Szlachta natomiast składała dziesięcinę nazywaną swobodną co oczywiście nie miało żadnego związku z dowolnym określaniem jej wielkości. Swoboda oznaczała tylko tyle, że szlachcic mógł sobie wybrać kościół lub klasztor, do których chciał oddawać dziesięcinę. Nierzadko był to kościół, którego był fundatorem on sam bądź jego przodkowie. Winnych uchylania się od dziesięciny pociągano przed sądy duchowne; spadały na nich także kary kościelne. Ta forma świadczeń na rzecz Kościoła była nie tylko źródłem dochodów, ale przede wszystkim znakiem suwerenności nad społeczeństwem.

Często z powodu płacenia dziesięciny dochodziło do sporów między mieszczanami Sochaczewa a biskupami poznańskimi. W 1367 roku sprawa oparła się nawet o papieża. Urban V w bulli wydanej w Rzymie 29 października 1367 roku polecił dziekanowi i archidiakonowi dobrzyńskim rozsądzić sprawę kilku miejscowości (w tym Sochaczewa) przeciw biskupowi poznańskiemu Janowi o dziesięciny oddawane uprzednio Bronisławowi, plebanowi w Zegrzu w diecezji płockiej. Wyrok nie jest znany.

W 1368 roku sprawa dziesięciny znów musiała budzić emocje m.in. wśród mieszczan Sochaczewa. Sprawę udało się rozwiązać dopiero podczas spotkania w Sochaczewie księcia mazowieckiego Siemowita III z biskupem poznańskim Janem. 25 lipca 1368 roku ksiązę zawarł układ z biskupem w sprawie trybu opłaty dziesięciny. Mieszczanie sochaczewscy mieli płacić dziesięcinę pieniężną po 6 groszy z łanu osiedlonego i uprawianego. Układ miał obowiązywać tylko do śmierci Siemowita III.

W 1407 roku doszło do kolejnego sporu o dziesięciny, tym razem między biskupem poznańskim Wojciechem Jastrzębcem a mieszczanami Sochaczewa i okolicznych wsi książęcych. Siemowit IV, rozstrzygając konflikt prawny, nakazał nowo sprowadzonym osadnikom z protestujących miejscowości płacić dziesięciny biskupowi poznańskiemu. Mieszczanie zobowiązani byli jeszcze do składania kolędy – niewielkiej opłaty pieniężnej zbieranej w okresie świąt Bożego Narodzenia na rzecz miejscowego kościoła parafialnego.

Dotkliwą wyrwę w dochodach miasta stanowiły wymienione wcześniej grunty kościelne (plebańskie i klasztorne), wójtowskie i szlacheckie. Kolejni książęta mazowieccy, nagradzając duchowieństwo i urzędników ziemią na obszarze wewnątrz miasta, wyłączali te nieruchomości spod sądownictwa miejskiego, uwalniali je również od opłat i świadczeń na rzecz miasta oraz zezwalali na prowadzenie w nich wyszynku i handlu. W miejscach takich powstawały struktury konkurencyjne wobec ich miejskich odpowiedników, nie skrępowane przepisami i ograniczeniami miejskimi – odbywały się w nich targi, działali nie zrzeszeni w cechach rzemieślnicy zwani partaczami. Istniały zatem na terenie Sochaczewa obszary, których mieszkańcy byli uprzywilejowani, nie uczestnicząc w ciężarach ponoszonych przez miasto. W 1434 roku Siemowit V uwolnił półtorej włóki roli znajdującej się pod opieką miejscowego proboszcza od wszelkich zobowiązań na rzecz miasta, podobnie książę uczynił z 2 włókami wójtowskimi.


Życie codzienne ludności

Mieszkańcy

Społeczeństwo na Mazowszu w okresie panowania książąt było już podzielone na cztery stany typowe dla formacji feudalnej: duchowieństwo, rycerstwo (później szlachta), mieszczaństwo i chłopstwo. Najbardziej interesujące nas mieszczaństwo, które jako stan dopiero się kształtowało, z uwagi na intensywny proces lokacji miast, jednolite na ogół pod względem statusu materialnego w czasach narodzin miasta, z upływem czasu rozwarstwiało się na tle majątkowym. Zamożność, ale i pochodzenie oraz rodzaj wykonywanych zajęć warunkowały przynależność do określonej kategorii społeczności miejskiej, dzielonej powszechnie na obywateli miejskich, a więc patrycjat i pospólstwo, oraz pozbawionych obywatelstwa miejskiego, czyli plebs.

W odniesieniu do miast tej wielkości i znaczenia, co Sochaczew, najwięcej śladów pozostało po jego elitach społecznych. Ich autorytet budowała głównie zamożność implikująca dalsze składniki przynależności do kręgu uprzywilejowanych mieszczan, takie jak sprawowanie władzy w mieście, umiejętność pisania i czytania czy zamieszkiwanie w centrum. Tę najbogatszą, nieliczną jednak grupę stanowili zamożni kupcy, właściciele obszernych gruntów, a z rzemieślników złotnicy, młynarze i niektórzy piwowarzy. W tradycyjnym ujęciu określano ich mianem patrycjatu (patrium). W rękach tej grupy spoczywała władza w mieście. Z patrycjatu wywodzili się wójt, ławnicy, burmistrz, rajcy i starsi majstrowie poszczególnych cechów. Nie zawsze była to grupa stała. Nieudane transakcje gospodarcze i inne niepomyślne zdarzenia często degradowały członków patrycjatu do żebraków.

Właściciele warsztatów rzemieślniczych, drobni kupcy, właściciele zajazdów i szynków tworzyli grupę średniozamożnego mieszczaństwa zwaną pospólstwem. Na równym z nimi poziomie znajdowali się mieszczanie trudniący się wyłącznie uprawą roli. Obie wymienione warstwy społeczne miały prawa miejskie. Toczyła się jednak między nimi ciągła walka o władzę w mieście i właściwy rozdział ciężarów podatkowych.

Najuboższa część mieszczaństwa, pozbawiona majątku i zajęcia, to tzw. plebs. Była to najliczniejsza grupa, w skład której wchodzili: biedota, pracownicy najemni, domokrążcy, przekupnie noszący cały swój majątek w worku na grzbiecie, chłopi zbiegli ze wsi i oferujący swoje usługi rzemieślnikom, tragarze, robotnicy budowlani, pielgrzymi, bezproduktywna ludność (chorzy, kaleki, włóczędzy, zbiegowie i żebracy) czy wreszcie służba domowa. Ta ostatnia grupa ludzi była mało stabilna, jeśli idzie o miejsce pobytu, pracowała na ogół na podstawie umów ustnych zawieranych na określony czas. Zinstytucjonalizowaną grupę ubogich stanowili żebracy. W Sochaczewie, oprócz miejscowych, często dożywali swoich dni żebracy przybyli z zewnątrz. Okresowo ich liczba mogła być wysoka, zwłaszcza w dni jarmarczne czy odpustowe. Była to zatem grupa ludzi również dość mobilna.

Zupełnie niemożliwa do odtworzenia jest towarzysząca wspólnocie miejskiej grupa ludzi określanych obecnie jako margines społeczny, którą stanowili drobni przestępcy, złodzieje, czy tzw. dziewki wszeteczne, trudniące się nierządem. Ich obecność w mieście i pokrętne koleje losu dokumentowały na ogół miejscowe księgi miejskie. Te ostatnie dla Sochaczewa niestety nie zachowały się do naszych dni, zostały bowiem zniszczone w czasie potopu szwedzkiego, a te, które się ostały po najeździe szwedzkim i znalazły w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, spalili hitlerowcy w 1944 roku.

Prawo obywatela miasta przysługiwało w średniowieczu jedynie tym mieszkańcom, którzy spełniali określone warunki: zamieszkiwali w nim co najmniej rok, dysponowali świadectwem wolnego i prawego pochodzenia, wyznawali religię chrześcijańską i posiadali na własność choć jedną nieruchomość. Członkowie stanu mieszczańskiego cieszyli się wolnością osobistą. Mówiono, że „powietrze miejskie czyni wolnym” i dlatego stosowano zasadę, w myśl której poddany przebywający w mieście powyżej roku przestawał być zależny od dotychczasowego pana. Obywatelstwo miejskie było dziedziczne.

Pisząc o ludności w średniowieczu, i to nie tylko w odniesieniu do Sochaczewa, należy wiedzieć, że przeważająca jej część nie posiadała nazwisk. Zjawisko to dotyczyło nie tylko Polski i Europy. Występujący do XV czy XVI wieku w źródłach pisanych mieszkańcy różnych miejscowości, w tym również Sochaczewa, mają tylko same imiona. Pierwsi znani z imienia mieszczanie sochaczewscy pojawiają się w zapiskach źródłowych na początku XIV wieku. Żyjący wówczas Klemens wszedł do źródeł historycznych jako ojciec Teodoryka. Musiał być zamożnym, a przynajmniej wpływowym mieszczaninem sochaczewskim, skoro swego syna wysłał na studia i to zagraniczne. Zresztą nie miał innego wyjścia, w Polsce nie istniała bowiem wówczas szkoła wyższa. Akademia Krakowska rozpoczęła działalność na krótko dopiero w 1364 roku, a na stałe, po odnowieniu i reorganizacji, w 1400 roku.

Syn nie zawiódł aspiracji ojcowskich, nie tylko ukończył pełne studia, w niektórych aktach występuje bowiem z tytułem magistra (4 lutego 1339), ale został również jednym z dwóch notariuszy publicznych diecezji poznańskiej, wówczas znanych imiennie, a działających na Mazowszu w 2. ćwierci XIV wieku. Na dzień dzisiejszy ów Teodoryk wydaje się pierwszym znanym mieszkańcem Sochaczewa, który ukończył studia. Za nim w ciągu wieków poszli następni. Z 1400 roku pozostały informacje o Klemensie i Miłosławie. Występują oni w aktach Akademii Krakowskiej jako ojcowie pierwszych studentów z Sochaczewa pogłębiających wiedzę na tamtejszej uczelni.

Wzrastająca pozycja gospodarcza i administracyjna Sochaczewa spowodowała, że w mieście zaczęła się osiedlać również okoliczna szlachta. Już Siemowit V w 1434 roku nadał szlacheckiej rodzinie Duranowskich na gruncie miejskim 4½ włóki roli. Często zdarzały się przypadki opuszczania miasta przez mieszkańców Sochaczewa. Powody tego były bardzo rozmaite: rodzinne, związane z kontynuowaniem nauki, rozwijającą się karierą lub poszukiwaniem atrakcyjnej pracy.

Najubożsi członkowie społeczności miejskiej, plebejusze, nie dysponujący żadną własnością, nie byli obywatelami miasta, a jedynie jego mieszkańcami. Oznaczało to, że podlegali oni, tak jak wszyscy inni, prawom miejskim, lecz nie mogli korzystać z uprawnień przysługujących patrycjatowi i pospólstwu, czyli zabiegać o urzędowe posady w mieście czy zasiadać w radzie i ławie miejskiej. Siłą rzeczy plebs, jako najmniej decydujący o życiu miasta, bardzo rzadko przewija się w źródłach pisanych; w okresie średniowiecza w Sochaczewie właściwie był niedostrzegalny. Nie stać było przedstawicieli tej grupy społecznej na samodzielne otwarcie warsztatu czy kramu kupieckiego. Podejmowali się oni za to często prac dorywczych w mieście, zwłaszcza przy okazji dwu jarmarków, czynności usługowych przy kościele, a po ustaniu sprawności fizycznej zasilali szeregi miejscowych żebraków, by wreszcie u kresu swych dni stać się pensjonariuszami szpitala św. Ducha (powstałego w 2. połowie XV wieku), gdzie przebywali na stałe.

Z mieszczaństwa najczęściej wyłączano rządzących się odrębnymi prawami i nie podlegających miejskiej władzy duchownych oraz Żydów. Duchowieństwo rządziło się własnym prawem, zwanym kanonicznym, posiadało niezależne od władzy świeckiej sądy kościelne i cieszyło się szerokimi przywilejami i immunitetami. Zwolnione było również z większości podatków. Zgodnie ze średniowiecznym porządkiem społecznym powołaniem duchowieństwa było m.in. szukanie Boga w modlitwie i samotności, modlitwa o życie wieczne bliźnich, zapewnienie im koniecznych do zbawienia sakramentów czy pośredniczenie między światem doczesnym a nadprzyrodzonym. Przedstawiciele sochaczewskiego duchowieństwa, w zasadzie jedyni gruntownie wykształceni ludzie, pełnili zapewne również funkcje nauczycieli, doradców i urzędników na dworach książęcych.

Podobnie jak całe społeczeństwo, także duchowieństwo funkcjonowało według schematu hierarchicznego. Dzieliło się na najdoskonalszy stan duchowieństwa zakonnego oraz mniej doskonały stan duchowieństwa świeckiego, zwanego parafialnym. Klasztory stanowiły w ówczesnej opinii przedsionek nieba, a zamieszkujący w nich zakonnicy byli bardziej od innych predestynowani do świętości. Klasztory stały się więc nieodłącznym elementem średniowiecznej codzienności. Mnisi spędzali życie nie tylko na codziennej kontemplacji i doskonaleniu swej formacji duchowej, ale słynęli także z innych form działalności. Benedyktyni (prawdopodobnie zamieszkiwali w Sochaczewie od końca XI lub początku XII wieku) byli znani jako znakomici kopiści ksiąg i iluminatorzy, dominikanie (również zamieszkiwali w Sochaczewie od połowy lub końca XIII wieku) – jako głosiciele płomiennych kazań. Klasztory różniły się od siebie nie tylko przyjętą regułą, stanowiącą podstawę ich egzystencji i wyznaczającą zadania o charakterze duchownym i świeckim, ale także określonym w regule strojem zakonnym.

W XV wieku na ziemi sochaczewskiej zamieszkiwali już Żydzi. Nie zachowały się jednak źródła, które pozwalałyby jednoznacznie stwierdzić, kie­dy dokładnie pojawili się w mieście. Przez wiele dziesięcioleci żydowscy kupcy zapewne przechodzili przez Sochaczew i jego okolice, wędrując przebiegającymi tędy szlakami handlowymi. Z czasem, gdy rozwinęły się tu rzemiosło i handel i w efekcie powstała osada rzemieślniczo-targowa, zaistniały w Sochaczewie warunki sprzyjające narodzinom osadnictwa żydowskiego. Najstarszym świadectwem ich obecności w ziemi sochaczewskiej jest przywilej księcia mazowieckiego Wła­dysława I nadany tutejszym Żydom między rokiem 1442 a 1451. Dokument ten regulował zasady postępowania prawnego w stosunku do chrześcijan-właścicieli ziemskich zadłużonych u Żydów. Postawiony przed sądem za nie zwrócenie długu ziemianin był zobowiązany w ciągu dwóch tygo­dni spłacić dług lub zapłacić sądowi karę 6 grzywien (sex marcas). W rzeczywistości wartość kary w XV wieku była na ogół pięciokrotnie niższa, choć często zależała od okolicz­ności. Sąd nakazywał wtedy chrześcijaninowi spłacenie długu wraz z procentem w ciągu następnych dwóch tygodni lub – jeśliby tego nie uczynił – kary ,,quinquagenali” przeznaczonej do skarbu książęcego i ka­ry „piętnadzieścia”, którą otrzymywał Żyd. Kara „piętnadzieścia” wynosiła na ogół trzy grzywny, a nie piętnaście. Takie same kary ponosił zie­mianin, jeśli nie zwrócił długu także w trzecim i czwartym terminie. Wówczas Żyd miał prawo przejąć majątek dłużnika i traktować go jak swoją własność do momentu otrzymania zwrotu pożyczonych pieniędzy. Z chwilą pozwania chrześcijanina nie wolno było Żydowi naliczać procentu, w którego miejsce otrzymywał karę „piętnadzieścia”, wypłacaną mu zgod­nie z zasadami określonymi w umowie zawartej wcześniej z Żydami zie­mi płockiej.

Rozmiar ówczesnego osadnictwa żydowskiego na ziemi sochaczew­skiej nie jest znany. Niewiele wiadomo także o jego charakterze gospodar­czym. Z omawianego wyżej dokumentu wynika, że jednym ze źródeł utrzymania ludności żydowskiej był procent od pożyczonych sum, czyli li­chwa. Z tego też powodu patrzono na nich z niechęcią, którą potęgowała dodatkowo zazdrość o zgromadzone majątki oraz nienawiść związana z odmiennością religijną. Pozbawieni obywatelstwa miejskiego nie podlegali oni władzom miasta, ale tworzyli odrębną wspólnotę, ciesząc się najczęściej opieką księcia. Niewykluczone, że miejscowi Żydzi sporadycznie utrzymywali się także z uprawy roli. Mogli przecież przejmować na własność ziemię niewy­płacalnych dłużników. Nie było to już wówczas możliwe w Koronie, ponieważ zostało zakazane w 1347 roku przez króla Kazimierza Wielkiego w statucie wiślickim i w 1423 roku przez Władysława Jagiełłę w statucie warckim. Przejęcie dóbr ziemskich dłużnika przez wierzyciela, odbywało się na Mazowszu na podstawie listu książęcego lub wyroku sądu ziemskiego.

Prawdopodobnie większość zamieszkujących na tych terenach Żydów skupiała się od początku – tak jak w następnych stuleciach – w samym Sochaczewie, choć pierwsze świadectwo istnienia gminy żydowskiej w tym mieście pochodzi dopiero z 1507 roku. Pierwsza wzmianka mówiąca bezpośrednio o Żydach mieszkających w Sochaczewie pochodzi z 1463 roku. Wymienia ona żydowskiego doktora Feliksa. W Sochaczewie Żydzi zajmowali zapewne południowo-zachodni skraj miasta, czyli obszar rozpościerający się w bezpośrednim sąsiedztwie zamku książęcego. Natomiast cmentarz żydowski (wzmiankowany po raz pierwszy w 1564 roku) znajdował się w znacznej odległości (ok. 800 m) na południe od ówczesnego miasta.

Lokacja nie znosiła całkowitej zależności miasta od księcia, miasto wyodrębniło się jednak w pewien sposób. Przeistaczało osadę w miasto posiadające prawo, tworzyło wspólnotę mieszkańców stanowiących podmiot prawny. Właśnie ta wspólnota miała korzystać z lasów, łąk i pól, a jej członkowie mieli się cieszyć takimi samymi prawami i podlegać jednakowym normom. W wyniku lokacji pojawiły się szanse oraz korzyści dla księcia i mieszczan. Sochaczew jako miasto stał się w pełni podmiotem w polityce, a jego mieszkańcy cieszyli się licznymi przywilejami gospodarczymi, posiadając własne sądownictwo. Miasto stało się również w pełni samodzielne, co należy rozumieć, że mogło wykonywać funkcje publiczne i administracyjne oraz ustanawiać własne prawa.

Tylko mającym prawo obywatelstwa wolno było w mieście prowadzić warsztat zarobkowy na własny rachunek. W omawianym okresie nie znano wolności zarobkowania, gdzie się komu podobało. Nastało to dopiero w XIX wieku. Także nieruchomości na prawie miejskim nie mógł posiadać ktoś, kto nie miał prawa obywatelskiego. Nowy przybysz mógł uzyskać obywatelstwo, jeżeli przedstawił odpowiednie dokumenty urzędowe, że wywodzi się z legalnego małżeństwa i w poprzednich miejscach zamieszkania dobrze się sprawował, musiał zatem okazać tzw. list dobrego urodzenia (litterae genealogiae) oraz przedłożyć świadectwo moralności (litterae conservationis). Rozumiało się samo przez się, że musiał być chrześcijaninem. Żyd prawa obywatelstwa nie mógł otrzymać żadną miarą.

Często nie chciano przyjmować nowych obywateli bezżennych. Chcąc uzyskać obywatelstwo, przybysze musieli się zobowiązać, że w ciągu roku ożenią się, i dać na to „poręczycieli”; domagano się również, żeby w ciągu roku nabyli lub wystawili sobie jakąś realność, czyli nieruchomość. Nie można bowiem było być obywatelem miejskim, nie posiadając własnego domu. Łatwo się domyślić, o co chodziło – o córki mieszczańskie. Kto z przybywających do miasta uchodził za pożądanego zięcia, ten mógł być pewny, że prawo miejskie otrzyma. Było to przyżenianiem się do dawnego mieszczaństwa, które w taki też sposób zazwyczaj się kompletowało i wciąż odnawiało po kądzieli. Złożenie opłat za nadanie obywatelstwa oraz zaprzysiężenie wieńczyło całą procedurę. Uzyskanie obywatelstwa miejskiego oznaczało wejście do grona elity miejskiej wyróżnionej przywilejami politycznymi. Grupa ta, w odróżnieniu od niżej postawionych w hierarchii mieszkańców (incolae), nazywana była obywatelami (cives).

Życie religijne

Od początku istnienia Sochaczewa ważną rolę w życiu jego mieszkańców odgrywał Kościół. Kształtował on wspólne poglądy i idee oraz mentalność ludzi, oddziaływał na obyczaje i postępowanie regulowane przepisami kościelnymi. Podobnie jak nie jest znana data założenia osady, nie można również określić, kiedy wzniesiono tutaj kościół. Można jedynie przypuszczać, że Sochaczew otrzymał świątynię lub kaplicę chrześcijańską niewątpliwie wcześnie, może już w X lub XI wieku i to pierwotnie na wzgórzu określanym obecnie jako zamkowe. W znanych źródłach nie ma jednak żadnego jej śladu. Ks. Józef Nowacki swego czasu wysunął jedynie hipotezę, że pod koniec średniowiecza kaplicę tę zlikwidowano, a prebendę (część dochodów kościelnych przypadającą określonym osobom duchownym, nie połączoną zasadniczo ze sprawowaniem obowiązków duszpasterskich) uposażoną w wieś Komorowo przeniesiono do kaplicy Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny dobudowanej do ówczesnego kościoła parafialnego (przed 1527).

Wszystkie kościoły sochaczewskie stanowiły przedmiot szczególnej troski i zabiegów mieszczaństwa. Oddziaływała tu zarówno szczera pobożność, jak i chęć zapewnienia sobie dzięki fundacjom religijnym odkupienia win i zbawienia wiecznego, ważną rolę odgrywały również duma oraz patriotyzm lokalny.

a) Kościół św. Trójcy i klasztor benedyktynów

Wciąż nierozstrzygnięta jest jednoznacznie kwestia istnienia w Sochaczewie za czasów księcia Bolesława Krzywoustego klasztoru benedyktynów. Przy nim to miano wznieść niewielką kaplicę, a może nawet kościół pod wezwaniem św. Trójcy. Sochaczewska kaplica benedyktyńska wydaje się najstarszą znaną budowlą sakralną miasta. Mogła ona być usytuowana na tzw. Poświętnem, czyli obszarze rozciągającym się wzdłuż skarpy Bzury, między północnym, łukowatym odcinkiem ulicy Farnej a obecną Szkołą Podstawową nr 4. Już sama nazwa „poświętne” wskazuje, że miejsce to od niepamiętnych czasów, może nawet pogańskich, było związane z kultem religijnym. Jedynym śladem istnienia klasztoru benedyktyńskiego w Sochaczewie jest informacja, że miał zakończyć w nim żywot Bolesław Krzywousty (zm. 28 października 1138).

Informacja ta znajduje się w rękopisie Kodeksu Sochaczewskiego Rocznika Świętokrzyskiego Nowego, którego powstanie datuje się na lata 1463–1464. W tłumaczeniu polskim brzmi ona: „Roku zaś Pańskiego 1138, w wieku lat pięćdziesiąt sześć, w klasztorze braci świętego Benedykta, świętej Trójcy, ufundowanego w Sochaczewie, przyjąwszy wiatyk, szczęśliwie zasnął w Panu. W ten sposób B[olesław] Krzywousty życie zakończył”. Jednakże wartość historyczna tego przekazu jest dyskusyjna. Pojawia się bowiem wątpliwość, czy książę Bolesław Krzywousty rzeczywiście zmarł w Sochaczewie.

Wspomniany rękopis pochodzi z klasztoru norbertanów lub premonstratensów w Witowie pod Piotrkowem. Opactwo powstało przed 1179 rokiem, być może w niewiele lat po śmierci Bolesława Krzywoustego. Jego założyciel, Wit z Chotela herbu Janina, będąc w latach 1179–1206 biskupem płockim, założył później również filię opactwa witowskiego w Płocku. W ten sposób między opactwem znajdującym się w Witowie a Płockiem, w którym przez ponad dwadzieścia lat mieszkał Wit, istniały prawdopodobnie ścisłe powiązania. Można więc przypuszczać, że tradycyjny przekaz ustny czy też zapis o śmierci księcia Bolesława Krzywoustego w Sochaczewie i pogrzebie w Płocku były przechowywane w obu miejscowościach. W XV wieku jakiś skryba zakonny zapisał tę ważną informację w Roczniku Świętokrzyskim. Źródła sprzed XV wieku, m.in. Rocznik Płocki, które o miejscu śmierci Bolesława Krzywoustego prawdopodobnie mówiły, nie zachowały się niestety do naszych czasów. Pożary oraz najazdy obcych wojsk bezpowrotnie je zniszczyły.

Kodeks Sochaczewski Rocznika Świętokrzyskiego Nowego jest jedynym zachowanym dokumentem, który wymienia miejsce śmierci Bolesława Krzywoustego. Ale czy dokument ów jest wiarygodnym źródłem historycznym, skoro opowiada o wydarzeniach z 1138 roku w ponad trzy wieki później? O miejscu śmierci księcia możemy wnioskować ze słów piętnastowiecznego kronikarza, Jana Długosza, który pisał, że kiedy książę życie zakończył, ciało jego zostało przewiezione do Płocka i tam z należną czcią pochowane obok prochów ojca. Stwierdzenie Długosza, że ciało Bolesława Krzywoustego po śmierci przewieziono do Płocka, może oznaczać śmierć księcia nie w tym ostatnim grodzie, lecz w innym miejscu. Mogło się to zatem stać w Sochaczewie.

W okresie swojego panowania Bolesław Krzywousty mógł tu przebywać wielokrotnie. Słabość aparatu ówczesnej władzy wymagała nieustannych objazdów państwa czy to w celu nadzorowania spraw administracyjnych, czy też ze względów aprowizacyjnych. Ruchome centrum państwa było tam, gdzie akurat przebywał panujący. Istotnym powodem takiej organizacji państwa wczesnopiastowskiego było równomierne rozłożenie ciężaru utrzymania dworu na wszystkie prowincje. Prawdopodobnie w 1138 roku Bolesław Krzywousty znalazł się w Sochaczewie, miejscu położonym niezbyt daleko od Płocka, aby w tutejszych puszczach zająć się ulubionymi łowami na grubego zwierza. Niestety, zaskoczyła go nagle śmiertelna choroba. W tej sytuacji umieszczono księcia u sochaczewskich benedyktynów, gdzie zakończył życie wśród rodziny i dostojników dworskich, takich jak wojewoda Wszebów, Piotr Włostowic, Degno czy Odolan. Po stwierdzeniu zgonu zwłoki księcia przewieziono do Płocka. Tam ówczesny biskup Aleksander z Malonne (1129–1156) koło Namur urządził mu pogrzeb i pochował w budowanej przez siebie katedrze.

Z drugiej strony, wziąwszy pod uwagę fakt, że tradycja dotycząca śmierci Bolesława Krzywoustego w Sochaczewie powstała późno i została zapisana dopiero w XV wieku, oraz to, że poza wspomnianą wzmianką o istnieniu klasztoru benedyktynów w Sochaczewie nigdy więcej o nim nie słychać, można przypuszczać że wzmianka jest błędna. Negatywnie do tej tradycji ustosunkował się Karol Maleczyński, jedynie mieszkaniec Sochaczewa, nauczyciel sochaczewskiego liceum Bronisław Markiewicz w popularnym artykule opublikowanym w 1960 roku w „Problemach” bronił tezy zawartej w Kodeksie Sochaczewskim.

Czy świątynia benedyktyńska pełniła funkcje parafialne, tego nie wiemy. Przed XIII wiekiem w sensie prawnym duszpasterstwo należało do biskupa. W tym czasie jedynym kościołem parafialnym na terenie diecezji była katedra. W rzeczywistości katedra i jej zwierzchnik nie byli w stanie zaspokoić potrzeb duchowych całej ludności diecezji. Dlatego potrzeby te zaspokajały w różnym zakresie od końca XI wieku kościoły grodowe, wiejskie czy klasztory. Kościół na Mazowszu, mający wówczas oparcie jedynie w biskupstwie płockim, prawdopodobnie nie rozwinął jeszcze sieci parafialnej. Duchowieństwo było nieliczne, skupione tylko przy biskupstwie i pierwszych klasztorach. Miejscowi benedyktyni dzięki znajomości pisma prawie na pewno stali się elitą intelektualną w Sochaczewie.

Ciągle nie ma zatem wśród historyków zgodności co do tego, czy rzeczywiście mieli oni w Sochaczewie swoją siedzibę, a jeśli tak, to skąd i kiedy tu przybyli. Jedni uważają, że ich sochaczewski klasztor był niewielką filią opactwa pod wezwaniem św. Wojciecha w Płocku, inni, że filią opactwa benedyktyńskiego z Lubinia w Wielkopolsce (istnieje ono do chwili obecnej). Do tego ostatniego opactwa należał klasztor w Jeżowie w ziemi rawskiej. Są wreszcie i tacy, którzy w tutejszym klasztorze dostrzegają filię opactwa na Łyścu w Górach Świętokrzyskich. Klasztor w tym ostatnim miejscu nosił pierwotnie wezwanie Świętej Trójcy, tak jak sochaczewski, i powstał z fundacji księcia Bolesława Krzywoustego.

Wielu interesujących danych dostarczyły badania archeologiczne. Początkowo wydawało się, że potwierdzają one informację zawartą w Kodeksie Sochaczewskim Rocznika Świętokrzyskiego Nowego dotyczącą istnienia w XII wieku w Sochaczewie klasztoru benedyktynów. Najpierw w 1925 roku wykarczowano stare drzewa porastające obszar Poświętnego, czyli położonej 400 metrów na północ od obecnego placu Kościuszki części miasta u zbiegu ulic Staszica i Farnej. Wtedy okazało się, że pod korzeniami drzew kryją się mury z cegły i kości ludzkie. W 1927 roku dr Roman Jakimowicz (1889–1951), ówczesny dyrektor Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie, przy współudziale m.in. miejscowego regionalisty Kazimierza Hugo-Badera (1887–1949), rozpoczął na tym obszarze prace wykopaliskowe. Do 1794 roku stał tu gotycki kościół farny. W obrębie jego XV-wiecznych fundamentów, w prezbiterium, odkryto fragmenty murów kamiennych, wykonanych z granitowych okrąglaków nie spojonych żadną zaprawą, typowych dla budowli romańskich. Ze względu na materiał datowano je na wcześniejszy okres. W części północnej znajdowały się cztery kaplice (Królewska, Niemierzyńskich, Sukienników, Postrzygaczy), a od południowego zachodu do murów kościelnych przylegały jakieś pomieszczenia, których przeznaczenia w czasie badań nie ustalono. W sąsiedztwie pozostałości kościoła w czasie badań wykopaliskowych znaleziono m.in. fragmenty ceramiki, kilka szklanych paciorków. Natomiast wśród grobów – na miejscu kościoła pod koniec XVIII wieku założono cmentarz – znaleziono kilka szklanych paciorków oraz czaszkę kobiecą z brązowym kabłączkiem skroniowym.

To ostatnie znalezisko, będące pozostałością zniszczonego grobu, Roman Jakimowicz datował na 2. połowę XI stulecia. Na tej podstawie uznano, że wyniki badań na Poświętnem dowiodły istnienia w Sochaczewie wczesnośredniowiecznego klasztoru benedyktynów i przyległego do niego romańskiego kościoła. Obie budowle miały się znajdować w sochaczewskim grodzie. Opierając się na swoich badaniach, Jakimowicz uznał Poświętne za najstarszą i najważniejszą część Sochaczewa. Zdaniem badacza pierwotny gród sochaczewski mógł się znajdować bliżej Bzury i zostać zniszczony w czasie rozmywania wysokiego brzegu (…).

Przeprowadzone po II wojnie światowej kolejne prace wykopaliskowe na tym terenie z ramienia Kierownictwa Badań nad Początkami Państwa Polskiego mocno nadwątliły pogląd o istnieniu w Sochaczewie opactwa benedyktyńskiego. Gdy w 1959 roku rozpoczęto na Poświętnem ponowne badania archeologiczne, okazało się, że najstarsze ślady osadnictwa na tym terenie, w postaci fragmentów ceramiki, pochodzą z przełomu XII i XIII wieku. Niewielka ich ilość zaprzeczałaby istnieniu grodu w tym miejscu. Także ponowna analiza zabytków znalezionych w 1927 roku wykazała, że pochodzą one nie z XI, ale z końca XII lub początku XIII wieku. Można więc domniemywać, że odkryte wtedy fragmenty murów kamiennych są szczątkami późnoromańskiego kościoła wzniesionego nie wcześniej niż na przełomie XII i XIII wieku.

Później, w lipcu 1980 roku, badania archeologiczne na Poświętnem prowadził Andrzej Kosiorek z Biura Badań i Dokumentacji Zabytków w Skierniewicach. Były one związane z pracami kanalizacyjnymi oraz przypadkowym odsłonięciem i zniszczeniem fragmentu muru gotyckiego. W ich wyniku odsłonięto pozostałości obiektu o wymiarach 8,80 x 6,60 i zachowanej wysokości 0,90–1,40 m. Zbudowany był z cegły spojonej zaprawą wapienną. Charakterystyczne były zlokalizowane w zachodniej ścianie cztery sklepione kolebkowo nisze o wysokości 75 centymetrów, z których dwie zostały zniszczone w czasie prac kanalizacyjnych. Od nich prowadziły w głąb obiektu płytkie prostokątne komory. Obiekt został określony na podstawie analogii m.in. z Gdańska jako piec do wypału cegieł i datowany na 1. połowę XIV i 1. połowę XV wieku.

Koniec użytkowania przypadał prawdopodobnie na rok 1794, kiedy Prusacy zniszczyli istniejący na Poświętnem kościół farny i jego zabudowę gospodarczą. W trakcie badań odkryto dalsze pozostałości po cmentarzu założonym na miejscu zniszczonego kompleksu kościelnego. Stanowiły je szkielety ludzkie ułożone prawdopodobnie w drewnianych trumnach bez wyposażenia. Wreszcie we wrześniu 1988 roku, w trakcie rekonstrukcji północnego odcinka ulicy Farnej, znaleziono chrzcielnicę z głazu narzutowego. Jest bardzo prawdopodobne, że pochodziła ona z XII–XIII wieku, a więc z późnoromańskiego, kamiennego kościoła, którego pozostałości odnaleziono w 1927 i 1959 roku. Ale równie dobrze mogła zostać wykonana dopiero w 2. połowie XV wieku dla gotyckiego kościoła św. Wawrzyńca.

W 2. połowie XIII wieku benedyktyni sochaczewscy zapewne przenieśli się do Jeżowa, niedaleko Rawy Mazowieckiej. Co było przyczyną zmiany miejsca ich pobytu, nie wiadomo. Prawdopodobnie ich klasztor i kościół uległy zniszczeniu wskutek pożaru. Nie ma niestety żadnych źródeł pisanych, które mówiłyby o ich wyglądzie. Częściowej odpowiedzi na to pytanie mogłyby udzielić tylko kompleksowe – a nie jak dotychczas fragmentaryczne – wykopaliska archeologiczne przeprowadzone przy zastosowaniu najnowocześniejszych metod badawczych.

Miejscowi benedyktyni, kultywując ubóstwo, musieli opuścić wszystko, by całkowicie oddać się Bogu. Przez ubóstwo pragnęli upodobnić się do Jezusa i naśladować Go. Dobra doczesne nie były zatem dla nich nic warte, gdyż prawdziwy skarb według nich znajdował się w niebie. Pragnęli posiadać tylko to, co zaspokajało ich rzeczywiste potrzeby, resztę rozdawali, nie martwiąc się o jutro, gdyż bezgranicznie ufali Bogu.

Dokument z 1257 roku informuje o istnieniu w Sochaczewie dwóch kościołów. Zostały one zbudowane zapewne już w pierwszej połowie XIII wieku. Ich wzniesienie w Sochaczewie świadczy, że nie była to wówczas mała, nic nie znacząca osada, lecz wieś kościelna (a może już miasto?), do której na nabożeństwa przybywali mieszkańcy okolicznych miejscowości. Budowa nowego kościoła, a zwłaszcza ołtarza wymagała posiadania relikwii jakiegoś świętego. Święty, którego relikwie zdobyto i umieszczono w ołtarzu, w sposób naturalny stawał się patronem kościoła. Ponieważ w kościołach budowano zwykle kilka ołtarzy, w których umieszczano relikwie wielu świętych, miały one wielu patronów. Dzień, w którym wspominano w liturgii świętego patrona, stawał się świętem kościoła i parafii z nim związanej.

b) Kościół parafialny św. Wawrzyńca i św. Marii Magdaleny

Pierwszy z sochaczewskich kościołów, noszący wezwanie św. Wawrzyńca, do którego później dodano wezwanie św. Marii Magdaleny, stał przy dzisiejszej ulicy Farnej i Staszica i był tym samym najstarszym kościołem parafialnym Sochaczewa. Powstał dzięki fundacji książąt mazowieckich, w miejscu cmentarza znajdującego się wokół kościoła Świętej Trójcy. Zezwolenie na konsekrację wydał na prośbę księcia Siemowita I biskup poznański Bogufał III. Ten ostatni upoważnił biskupa płockiego Andrzeja II herbu Ciołek, do konsekrowania dwóch sochaczewskich świątyń, w tym parafialnej. Wiernym uczestniczącym w uroczystościach konsekracji sochaczewskich świątyń biskup poznański udzielił możliwość uzyskania osiemdziesięciu dni odpustu. Natomiast w przyszłości wszyscy wierni obchodzący uroczyście rocznice tychże konsekracji mogli uzyskać odpust czterdziestodniowy.

Sam akt konsekracji oznaczał uroczyste poświęcenie gotowej już budowli i przeznaczenie jej do wyłącznego oddawania czci Bogu. Był też momentem, w którym zbudowana świątynia wchodziła w zależność jurysdykcyjną od biskupa, stając się tym samym kościołem parafialnym. Prawo dokonywania konsekracji ustawodawstwo kościelne przyznawało jedynie biskupowi diecezjalnemu, który poświęcał ściany świątyni i namaszczał ołtarz, na którym sprawowano ofiarę eucharystyczną. To doniosłe wydarzenie miało miejsce w Sochaczewie w 1257 roku. Z tego faktu możemy wnioskować, że kościół istniał tutaj już jakiś czas przed tą datą. Co więcej, jego budowa właśnie się zakończyła lub była w stanie bardzo zaawansowanym.

Z zachowanego do chwili obecnej dokumentu niestety nie wynika, co to były za kościoły. Nie znamy również dnia i miesiąca uroczystości konsekracyjnej. Odpowiedzi na ostatnie pytanie zdaje się udzielać XIX-wieczna notatka zapisana przez profesora i rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego ks. Władysława Knapińskiego – znajdująca się w Dziale Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie – mówiąca że rocznicę konsekracji obchodzono w niedzielę po św. Franciszku, czyli w niedzielę po 4 października. Zapewne ks. Knapiński w czasie swoich badań dotarł do dokumentów nie zachowanych do dnia dzisiejszego. Konsekracja sochaczewskiego kościoła parafialnego mogła zatem mieć miejsce 4 października 1257 roku (wtorek) lub w najbliższą niedzielę po tej dacie, czyli 9 października 1257 roku.

Według ks. Józefa Nowackiego konsekracja sochaczewskiego kościoła parafialnego w 1257 roku nie była pierwszą jego konsekracją w ogóle, lecz poświęceniem kościoła, który został odbudowany czy wystawiony w miejscu poprzedniego. Można również przyjąć, że przynajmniej jeden z konsekrowanych wówczas kościołów miał starszą metrykę, a ich równoczesne poświęcenie wiązało się z odbudową po pożarze lub zniszczeniu przez nieprzyjacielski najazd. W takim bowiem ośrodku administracji książęcej, jakim Sochaczew był już w 1. połowie XIII wieku, nie mogło brakować w grodzie albo w osadzie podgrodowej kościoła czy choćby kaplicy. Ustanowienie parafii na danym terenie było równoznaczne z jego usamodzielnieniem się i w pewnym sensie samowystarczalnością. Nic więc dziwnego, że w Sochaczewie bezpośrednio poprzedziła ona utworzenie miasta. Zresztą miejscowość targowa nadawała się na siedzibę parafii, gdyż ludzie schodzili się tam z okolicy, co duszpasterzom ułatwiało dotarcie do nich. Pierwszy kościół parafialny w Sochaczewie prawdopodobnie był drewniany, gdyż później niejednokrotnie trawiły go pożary.

Na przestrzeni dziejów świątynia parafialna była wiele razy przebudowywana i powiększana. Najstarszą kaplicę w kościele parafialnym tzw. królewską pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny ufundowali prawdopodobnie jeszcze książęta mazowieccy. W 2. połowie XV wieku świątynia parafialna chyliła się już zapewne ku upadkowi. Po raz pierwszy mogła ona ulec zniszczeniu jeszcze pod koniec XIII wieku. Musiała jednak zostać szybko odbudowana, gdyż to w kościele parafialnym w niedzielę 14 października 1324 roku z rąk arcybiskupa Janisława przy współudziale biskupów krakowskiego Nankiera, płockiego Floriana z Kościelca i włocławskiego Macieja Pałuki z Gołańczy sakrę biskupią otrzymał elekt poznański Jan. Przeprowadzenie uroczystości tej rangi, z udziałem tak znamienitych gości, może świadczyć o tym, iż sochaczewska świątynia parafialna przeżywała wówczas okres rozkwitu.

Z 1434 roku pochodzi wzmianka o uwolnieniu przez Siemowita V półtorej włóki roli znajdującej się pod opieką miejscowego proboszcza od wszelkich zobowiązań na rzecz miasta. W 2. połowie XV wieku dzięki fundacji małżonki Siemowita V księżnej Małgorzaty (zm. 5 lipca 1459) wystawiono w miejsce drewnianej świątyni murowaną z kamienia i cegły gotycką farę, która w 1478 roku była bliska ukończenia. Trudno obecnie stwierdzić, czy budowla ta była bezpośrednią następczynią XIII-wiecznej świątyni. Na stosunkowo krótki żywot kościołów w dawnych czasach olbrzymi wpływ miał materiał używany do ich budowy. Drewno było słabe konstrukcyjnie, zwłaszcza w czasie wichury, podatne na zmiany atmosferyczne, a co najważniejsze nie mogło się oprzeć pożarom. Na wyposażenie wnętrza świątyni i pokrycie dachowe proboszcz Jan Grzymek (tj. syn Grzymisława) Mikołajewski (Jan Grzymała?) przeznaczył dziesięcinę folwarczną i kmiecą z Trojanowa.

Świątynia parafialna w ciągu ponad pięciu wieków swych dziejów była niemym świadkiem wielu ważnych wydarzeń religijnych i historycznych. O jej znaczeniu świadczy choćby wspomniana wcześniej uroczystość z 14 października 1324 roku, kiedy z rąk arcybiskupa gnieźnieńskiego Janisława przyjął tutaj sakrę biskup poznański Jan Doliwa. Wczesnym rankiem 2 lutego 1476 roku w mszy świętej w kościele (zapewne parafialnym) uczestniczył król Kazimierz Jagiellończyk z dworem i księżna Anna. Ta ostatnia po mszy świętej zaprowadziła króla na zamek sochaczewski i tam przekazała władcy zarówno zamek, miasto, jak i całą ziemię sochaczewską, która z tą chwilą została włączona do Królestwa Polskiego.

c) Kościół św. Mikołaja i klasztor dominikanów

Drugi kościół, który prawdopodobnie powstał w Sochaczewie w XIII wieku, znajdował się przy klasztorze dominikanów. Nosił wezwanie św. Mikołaja i wznosił się na wysokim brzegu skarpy rzecznej w miejscu, gdzie do 1939 roku znajdował się kościół parafialny. Obecnie znajdują się tam zabudowania parafii św. Wawrzyńca (kościół Matki Bożej Różańcowej, plebania). Kiedy miała miejsce ta fundacja i kto jej dokonał, nie wiadomo. Wiadomość, jakoby było to w roku 1234 lub 1244, a jej fundatorem był książę Siemowit I, jest nieścisła. Gdyby książę Siemowit I był fundatorem kościoła – jak podaje XIX-wieczna literatura – to musiałby on być wzniesiony po 1248 roku, jeśli zaś rzeczywiście był wzniesiony w roku 1234 lub 1244, to mógł go fundować tylko książę Konrad I.

Z drugiej strony XVIII- i XIX- wieczni autorzy wiązali powstanie klasztoru dominikanów w Sochaczewie z początkami klasztorów dominikańskich w Płocku. Opierali się zapewne na informacjach zawartych w „Rocznikach...” Jana Długosza. Ten ostatni zapisał bowiem, że klasztor dominikanów z kościołem św. Dominika w Płocku został ufundowany w 1234 roku, drugi zaś klasztor dominikański z kościołem św. Trójcy w 1244 roku. To ostatnie stwierdzenie Długosza nie jest zresztą prawdziwe.

Natomiast na sporządzonej w latach 1303–1304 liście klasztorów dominikańskich, na której umieszczono je w kolejności powstawania, klasztor sochaczewski zajmuje pozycję odpowiadającą mniej więcej rokowi 1290. Niestety, popełnione przez autora listy, francuskiego dominikanina Bernarda Guidonis (1261/62–1324), pomyłki uniemożliwiają wykluczenie, że został on założony znacznie wcześniej. Możliwe, że Bernard miał informacje o ponownej fundacji klasztoru po zdobyciu i zniszczeniu Sochaczewa przez wojska litewsko-ruskie w 1286 roku.

Nie wiadomo również, czy kościół dominikanów był konsekrowany w 1257 roku. Możliwe, że drugą – oprócz parafialnej – konsekrowaną wówczas świątynią była kaplica grodowa na wzgórzu nazywanym obecnie zamkowym. Dokładna data przybycia dominikanów do Sochaczewa ciągle nie jest znana. Ich sochaczewski klasztor podlegał zwierzchnictwu klasztoru płockiego. Należały do niego również klasztory św. Trójcy w Płocku, Łęczycy, Warce, Łowiczu, Janowie i w Warszawie na Nowym Mieście (…).

Osiedlenie się dominikanów w sochaczewskim grodzie również miało swoją wymowę. Jako przedstawiciele tzw. zakonu żebrzącego musieli oni przybyć do rozwiniętego już ośrodka miejskiego, do skupiska ludności zajmującej się głównie rzemiosłem i handlem. Podstawą ich utrzymania były bowiem datki ofiarowane przez wiernych i darowizny przekazane przez miejscowych możnych. Jako pierwszego źródła pisane notują podkomorzego i starostę sochaczewskiego Sławca z Niemygłów. Zakupiony 22 czerwca 1472 roku w Sochaczewie od Mikołaja Ziemaka z Czerwonki obszerny plac z ogrodem przekazał on jeszcze tego samego dnia klasztorowi dominikanów na własność, za potwierdzeniem zapisu przez księżną Annę. Na tym placu pobudowano później domy, których według lustracji z roku 1564 było 32; znajdowało się tam również 8 ogrodów.

Dominikanie za główne swoje zadanie uważali głoszenie Ewangelii. Podobnie jak u benedyktynów podstawą służenia Bogu było ubóstwo. Było ono związane z apostolskimi celami zakonu. Każdy z braci przed złożeniem profesji pozbywał się tego, co posiadał i tego, co mógłby otrzymać z dziedzictwa lub darowizny. Od tego momentu wszystko, co miał, należało do całego zakonu. Ubóstwo miało dawać większą wolność w głoszeniu Ewangelii oraz przypominać, że ważniejsze niż bogactwa ziemskie są skarby gromadzone w niebie. Przed ślubami wieczystymi każdy z braci spisywał testament, w którym wskazywał, komu miałyby przypaść wszelkie dobra, gdyby na przykład otrzymał je w spadku.

Z kościołem dominikańskim związane są również burzliwe dzieje łaskami słynącego obrazu Matki Bożej, zwanej Madrycką. Obraz ten miał podarować dominikanom jeden z książąt mazowieckich. Wzmiankę o tym podaje jedynie Józef Łukaszewicz: „Ozdobą jego (kościoła – B.K.) jest obraz N. Maryi Panny, słynący wielkiemi cudami, odmalowany na wzór obrazu madryckiego w Hiszpanii, darowany od książąt mazowieckich, do którego mieszkańcy ziemi sochaczewskiej uciekają się w swoich potrzebach, chorobach, jako do jedynego zbawienia”.

Powstanie i budowa obu budowli sakralnych (parafialnej i dominikańskiej) przypadły na pierwszą połowę XIII wieku – okresu udokumentowanego istnieniem w Sochaczewie kasztelanii, która pełniła funkcje administracyjne, sądowe i wojskowe, a przede wszystkim skarbowe, pobierając w sposób zorganizowany daninę od ludności. Sprawny wpływ danin umożliwił podjęcie w okresie półwiecza dwóch równoczesnych inwestycji budowlanych. Bez względu na to, kim mogli być fundatorzy tych budowli w Sochaczewie, jest bezsporne, że do ich realizacji mogła się wydatnie przyczynić produkcja rolna kasztelanii sochaczewskiej. Dochody płynące z niej pośrednio lub bezpośrednio do skarbca książęcego, jak również kościelnego umożliwiły podjęcie tak dużych inwestycji. Świadczy to niezbicie o rozwoju gospodarczym Sochaczewa i jego zaplecza rolniczego w XIII wieku. Nawet miasta na Mazowszu znaczniejsze od Sochaczewa, poza Płockiem, nie mogły sobie w tym czasie pozwolić równocześnie na dwie tak kosztowne inwestycje budowlane.

d) Kościół szpitalny św. Ducha

W 2. połowie XV wieku powstał trzeci kościół w Sochaczewie. Określenie kościół nie wydaje się do końca ścisłe. Już w protokole powizytacyjnym biskupa poznańskiego Wawrzyńca Goślickiego z 1603 roku znajdujemy określenie „Oraculum Sancti Spiritus ad Hospitale”, czyli „Kaplica św. Ducha przy szpitalu”. Określenie to zdaje się wskazywać na niewielkie wymiary budowli i jej podrzędne znaczenie w stosunku do szpitala. Budowlę określaną w XIX i XX-wiecznej literaturze jako kościół należałoby raczej określić kaplicą przyszpitalną.

Wymieniona budowla miała się znajdować już poza granicami ówczesnego miasta, u zbiegu obecnych ulic Warszawskiej i 1 Maja, czyli przy trakcie do Warszawy. Nosił wezwanie św. Ducha. Wincenty Hipolit Gawarecki księżnę Annę (żonę księcia Władysława I) uważał za fundatorkę kościoła św. Ducha w Sochaczewie. Gawarecki powoływał się na protokół powizytacyjny biskupa poznańskiego Mikołaja Święcickiego (1699–1707). Natomiast według zapisu sporządzonego podczas wizyty biskupa poznańskiego Wawrzyńca Goślickiego w Sochaczewie w 1603 roku kościół św. Ducha założyła księżna mazowiecka Małgorzata. Również ks. Józef Nowacki dostrzegał za Józefem Łukaszewiczem księżnę Małgorzatę (żonę księcia Siemowita V) za fundatorkę kościoła św. Ducha.

Obecnie już powszechnie przyjmuje się że w 1457 roku z fundacji księżnej mazowieckiej Małgorzaty powstał kościół św. Ducha. Przy nim księżna założyła również szpital. Przy kościele jakiś czas istniało nawet probostwo szpitalne, czyli prepozytura. Osobnego uposażenia kościół św. Ducha nie posiadał, było ono zapewne jedno dla szpitala i dla kościoła. Według zapisu sporządzonego podczas wizyty biskupa poznańskiego Wawrzyńca Goślickiego w Sochaczewie w 1603 roku księżna mazowiecka przeznaczyła na ten cel 900 dukatów węgierskich. Opisu kościoła nie ma. Zapewne był on niewielki, wybudowany z drewna. Początkowo nabożeństwa były w nim odprawiane prawdopodobnie na mocy indultu – przywileju zezwalającego na odstąpienie od przepisu kościelnego – gdyż nie był konsekrowany. Kościół św. Ducha i prepozyturę erygował dopiero 30 marca 1487 roku biskup poznański Uriel Górka. Opiekę nad kościołem mieli sprawować mieszczanie sochaczewscy, czyli władze miejskie.

e) Cmentarze: chrześcijańskie i żydowski

W omawianym okresie zmarłych chrześcijan chowano w Sochaczewie na cmentarzach (coemeterium) w bezpośrednim sąsiedztwie miejsc sprawowania kultu, czyli wokół kościołów. Na skutek wzrostu liczby wiernych groby czasem okalały cały kościół, dlatego dziedziniec kościoła w przeszłości często nazywano cmentarzem. Nie baczono wtedy na względy zdrowotne. Miejscowe cmentarze przykościelne były małe, zajmowały jedynie teren dziedzińca świątynnego (atrium ecclesiae), który w gęstej zabudowie miejskiej nie mógł być wielki. Im bliżej ołtarza, tym lepiej. W myśl tej zasady najchętniej wybierano sobie groby wokół absydy, ale dużym powodzeniem cieszyły się też miejsca w bezpośrednim sąsiedztwie murów świątyni. Przykościelny cmentarz był przeznaczony głównie dla osób niższego stanu. Osoby zasłużone dla sochaczewskiego Kościoła, szczególnie fundatorzy, a także niektórzy księża i zakonnicy, prawdopodobnie byli grzebani już wówczas, a na pewno w późniejszym okresie w podziemiach miejscowych kościołów. Miejsca ich wiecznego spoczynku upamiętniano zazwyczaj płytami w posadzce ze stosownymi napisami lub epitafiami na ścianach świątyń. Niestety, z uwagi na liczne pożary i działania wojenne nie zachowały się w Sochaczewie tego typu pamiątki z okresu średniowiecznego.

W Sochaczewie najpierw chowano zmarłych przy kościele św. Trójcy, potem wokół powstałego na jego miejscu kościoła farnego św. Wawrzyńca i św. Marii Magdaleny. Gdy powstał kościół św. Ducha, niezawodnie i wokół niego grzebano zwłoki ludzkie, głównie pensjonariuszy znajdującego się obok szpitala. Świadczą o tym kości wykopywane podczas różnych prac budowlanych w XIX (1820) i XX (1929) wieku. Według informacji przekazanej przez XIX-wiecznego historyka Wincentego Hipolita Gawareckiego w kościele tym znajdowały się zapewne krypty z grobami książęcymi. Gawarecki, powołując się na dokument wydany 5 września 1605 roku przez króla Zygmunta III Wazę, potwierdzający bractwo św. Anny w kaplicy królewskiej przy kościele św. Ducha, pisał o nałożeniu przez króla na bractwo obowiązku „odprawiania nabożeństwa w każdym tygodniu we wtorek za żyjących królów polskich, a co środa za dusze zmarłych książąt i księżniczek mazowieckich, których ciała tamże spoczywają”. Poza wzmianką w pracy W.H. Gawareckiego nigdzie nie ma takiej informacji. Nieznany jest też tekst dokumentu królewskiego. Miejscowych dominikanów, przynajmniej przeorów, chowano w podziemiach kościoła św. Mikołaja.

Każdy z wymienionych cmentarzy zgodnie z prawem zwyczajowym uznawany był za miejsce święte i nietykalne. Dzięki poświęceniu podlegał jurysdykcji Kościoła. Nie wolno zatem było go bezcześcić, chowając na nim grzeszników, czyli cudzołożników, przestępców czy ludzi wykonujących „nikczemne” zawody. Podobnie nie było wolno chować na cmentarzu parafialnym obcych, z wyjątkiem kapłanów, patronów kościoła i podróżnych. Najgorsze miejsce znajdowało się poza terenem cmentarza. Tam grzebano samobójców, skazańców, heretyków, ekskomunikowanych, niepraktykujących katolików, bluźnierców, lichwiarzy, grzeszników publicznych, którzy zmarli bez oznak żalu, również często nie ochrzczone dzieci lub potomstwo z nieprawego łoża.

Miejscowi Żydzi znajdowali miejsce wiecznego spoczynku na kirkucie, czyli cmentarzu żydowskim. Zgodnie z nakazami religii judaistycznej znajdował się on poza obszarem miasta, zapewne wydzielono na nim osobne kwatery dla mężczyzn i kobiet. Niedopuszczalne było chowanie na cmentarzu żydowskim odstępców od wiary czy skazanych na śmierć przestępców. Dotyczyło to również samobójców i ludzi działających na szkodę gminy. Unikano również pochówku osób prowadzących życie niemoralne i występne w sąsiedztwie pobożnych. Likwidacja żydowskiego grobu w celu ponownego pochówku, nawet po upływie pewnego czasu, była niemożliwa.

Pozostałości po sochaczewskim kirkucie znajdują się obecnie na tyłach ulicy Traugutta. Jego obszar ogranicza od południa teren Zespołu Szkół Ogólnokształcących (liceum i gimnazjum), od północy domy przy ulicy Moniuszki, zaś zachodnią granicę stanowi stroma skarpa nadrzeczna. Cmentarz ten, założony prawdopodobnie już w XV wieku, należy do najstarszych cmentarzy żydowskich na ziemiach polskich. Jego obszar nie był pierwotnie tak rozległy jak obecnie zaznaczony ogrodzeniem. Współczesne rozmiary osiągnął z upływem wieków. Najstarsza jest prawdopodobnie jego północno-zachodnia część, nazywana przez sochaczewskich Żydów w okresie międzywojennym „starym cmentarzem”. Do chwili założenia w 1780 roku cmentarza żydowskiego na Pradze (obecnie dzielnica Warszawy) na sochaczewskim kirkucie grzebali swych zmarłych Żydzi mieszkający nielegalnie w Warszawie. Sochaczewski kirkut, a właściwie to, co z niego dotrwało do naszych czasów, jest jedynym materialnym śladem niemal pięćsetletniej obecności Żydów w Sochaczewie.

Oświata

Wraz z rozwojem organizacji kościelnej, w procesie wykształcania się władzy terytorialnej w Polsce, Sochaczew stał się ośrodkiem kasztelanii, a później powiatu. W tej sytuacji potrzebni byli ludzie wykształceni, nie tylko wśród duchowieństwa, ale także wśród bogacącego się mieszczaństwa. Zamieszkujący Sochaczew chrześcijanie i Żydzi kształcili dzieci zgodnie z przyjętymi w tych społecznościach wzorami i zwyczajami. Dostęp do szkoły parafialnej mieli wyłącznie chłopcy, dziewczęta nie miały do niej wstępu. Wykształcenie domowe dziewcząt ograniczało się tylko do wychowania religijno-moralnego oraz do przygotowania do roli żony, matki, gospodyni.

Ludność chrześcijańska z niższych warstw społecznych (służba domowa, robotnicy, przekupnie) prawie w ogóle nie posyłała synów do szkół. Sochaczew jako ośrodek rzemieślniczy stwarzał zapotrzebowanie na oświatę szczególnie wśród zamożniejszych mieszczan (urzędników, nauczycieli, pisarzy, rzemieślników, kupców), którym do prowadzenia działalności zawodowej potrzebna była umiejętność czytania, pisania oraz rachowania. Początki szkolnictwa w Sochaczewie nie są bliżej znane. W średniowieczu znajdowało się ono w rękach Kościoła. U podstaw jego rozwoju leżało rozporządzenie soboru laterańskiego IV z 1215 roku polecające „ażeby nie tylko w każdym kościele katedralnym, lecz także w innych, których środki wystarczyć mogą, ustanowić nauczyciela zdolnego, który by kleryków tychże i innych kościołów uczył w miarę możności gramatyki i innych nauk”.

Czy w okresie panowania książąt mazowieckich istniała w Sochaczewie szkoła parafialna, nie wiadomo, jednak jej istnienie jest raczej pewne z uwagi na rozległość parafii, jej miejski charakter i znaczenie w tej części Mazowsza. Kilkunastu synów mieszczan sochaczewskich studiujących w tym okresie na Akademii Krakowskiej może również świadczyć o istnieniu szkoły parafialnej. Należy jednak wyraźnie stwierdzić, że ukończenie szkoły parafialnej nie było wówczas koniecznym warunkiem przyjęcia na studia.

Szkoła parafialna stanowiła najniższy szczebel szkolnictwa udzielającego uczniom zaledwie podstaw określonej wiedzy. Zapisywano do niej dzieci w wieku 6–7 lat, a nauka trwała 8–12 lat. Uczniów szkół średniowiecznych określano zazwyczaj łacińskim pojęciem scholar; dotyczyło ono zarówno uczniów szkół parafialnych, jak i tych, którzy pobierali nauki na uniwersytetach, chociaż w tym ostatnim przypadku używano równorzędnie pojęcia „student”. W szkołach parafialnych uczono, poza czytaniem i pisaniem po łacinie – początkowo w zasadzie nie dopuszczano do szkoły języków narodowych – ministrantury, modlitw oraz orientacji w kalendarzu kościelnym. Wiele uwagi poświęcano nauczaniu śpiewu kościelnego, który stanowił stały element nabożeństw niedzielnych i świątecznych.

Poziom nauki z reguły nie był zbyt wysoki. System edukacyjny opierał się bowiem na metodach pamięciowych, a nie rozumowych, często w ramach powszechnie propagowanych przez Kościół praw, idei, doktryn i kanonów nauki, nie zawsze zgodnych z otaczającą rzeczywistością. Po opanowaniu podstawowych zasad gramatyki łacińskiej uczono na pamięć tzw. Dystychów Katona (Disticha Catonis de moribus), zawierających główne zasady moralne ujęte w łatwych do zapamiętania dwu- lub czterowierszach. Nauka polegała na czytaniu przez nauczyciela tekstu i głośnym powtarzaniu jego kolejnych części przez uczniów. Musieli oni powtarzać tekst tak długo, aż nauczyli się go na pamięć. Nauczyciela nie interesowały cechy osobowościowe uczniów i ich możliwości intelektualne. Nie starał się także wyjaśniać treści przedstawianych na lekcjach zagadnień ani ułatwiać dzieciom i młodzieży rozumienia ich sensu.

Uczniowie nie mogli przerywać nauczycielowi, by zadać pytanie. Wszelkie stwierdzenia nauczycieli musieli zatem przyjmować z pełną wiarą. Dodatkową trudnością było to, że nauczanie odbywało się w języku łacińskim, który nie był językiem potocznym i sprawiał dzieciom duże trudności. Używanie w szkole języka łacińskiego jednak nie eliminowało mowy rodzimej przy objaśnianiu i strofowaniu. Nauka była zatem zajęciem nużącym i trudnym, wymagającym dużego wysiłku. Uczniowie nie mieli książek. Były one bardzo kosztowne i z trudem zdobywał je nawet nauczyciel. Dlatego głośne czytanie umożliwiało przekazywanie ich treści i nauczanie. Do ćwiczeń w pisaniu używano drewnianych tabliczek pociągniętych woskiem, tańszych i ze względu na wielokrotne użycie praktyczniejszych od pergaminu. Ucząc kreślenia liter, nauczyciel prowadził dłoń piszącego.

Metody wychowania w średniowieczu były bardzo surowe. Polegały na wyrabianiu chrześcijańskich skłonności u chłopca. Wpajano zwłaszcza cnotę pokory i posłuszeństwa. Za brak postępów w nauce wymierzano surowe kary cielesne. Panowało przekonanie, że każde przewinienie powinno być ukarane. Kary stosowano niezależnie od pochodzenia stanowego uczniów. Nie zapamiętanie czy niezrozumienie często zawile wyłożonej kwestii kładziono na karb przewrotności dziecka. Sińce na całym ciele były często oznaką średniowiecznego ucznia i jego zdolności. W szkole średniowiecznej wszechwładnie panowała rózga, która stała się symbolem władzy nauczyciela. W momencie przekazywania szkoły nauczycielowi uroczyście wręczano mu rózgę jak symbol jego urzędu. W szkole panowała zatem ścisła dyscyplina. Przyzwyczajano chłopców do długich godzin modlitwy i to zarówno w dzień, jak i w nocy. Strach przed karami doczesnymi i jeszcze większy lęk przed karami wiecznymi był istotnym czynnikiem wychowawczym.

Nie wiadomo, ilu uczniów uczęszczało do szkoły parafialnej ani też jaki był ich skład społeczny. Przez analogię do innych miast – co do których zachowały się wzmianki – można wnioskować, że uczyło się w niej zapewne niewiele dzieci uboższej szlachty, mieszczan i zamożniejszych chłopów. Bogata szlachta kształciła dzieci, raczej korzystając z indywidualnie zatrudnionych nauczycieli.

Gdzie dokładnie znajdowała się szkoła parafialna w Sochaczewie – wymieniona w źródłach pisanych z późniejszego okresu – również nie wiadomo. Z uwagi na to, że szkoła była prowadzona przez parafię, zatem wszystkie zabudowania szkolne były usytuowane na placu kościelnym i stanowiły własność sochaczewskiej parafii. Na pewno niewiele różniła się od pozostałych zagród. Kierował nią tak jak w innych miejscowościach kierownik szkoły (rector scholae). Uczniowie pobierali naukę zazwyczaj w jednym pomieszczeniu, gdy było ich niewielu; kiedy ich liczba wzrosła, dzielono ich na oddziały. Zazwyczaj oddzielano uczniów początkujących od zaawansowanych. Parafia, która otrzymała od biskupa prawo założenia szkoły, musiała dostarczyć grunt i zbudować budynek szkolny, a później go utrzymywać. Na parafię spadał również obowiązek utrzymania nauczycieli. Z reguły wybierał i usuwał tych ostatnich sam proboszcz. Rodzice posyłający syna do szkoły musieli dostarczyć drewno na ogrzanie izby.

Najzdolniejsza, pragnąca się poświęcić nauce młodzież męska mogła się dalej uczyć w Łowiczu, gdzie już od 1433 roku działała szkoła kolegiacka, której kontynuacją było kolegium pijarskie, a także w Płocku. Brak zachowanych albumów uniemożliwia jednak stwierdzenie, czy uczyli się w nich chłopcy z Sochaczewa. Po zdobyciu wykształcenia umożliwiającego rozpoczęcie studiów zamożni mieszczanie sochaczewscy posyłali swoje dzieci do odległych miast w celu dalszego kształcenia. Kierowali się przy tym wieloma względami: poziomem naukowym, stosunkami religijnymi na uczelni, kosztami utrzyma­nia, możliwością otrzymania stypendium lub zapomogi. Uniwersytety polskie, czeskie, holenderskie, niemieckie, szwajcarskie i włoskie opublikowały albumy od założenia uczelni do końca XVIII wieku, co umożliwia poznanie toku studiów przybyszów z Sochaczewa.

Studia uniwersyteckie mogli podejmować tylko mężczyźni. Ważnym, chociaż ostatnio w literaturze często przecenianym dowodem na istnienie szkół parafialnych w wieku XV, a nawet XVI mają być potwierdzeni przez źródła uniwersyteckie studenci z opisywanego terenu w Akademii Krakowskiej. Powszechnie zapomina się, że ówczesny uniwersytet nie egzaminował wstępnie kandydata na studenta, nie wymagał także formalnie wcześniejszego ukończenia żadnej szkoły ani nie określał wieku upoważniającego do podjęcia studiów oraz to, że na wydziale sztuk wyzwolonych student m.in. nadrabiał braki w wykształceniu. Na studia przyjmowano niewyrośniętych młodzieńców, a także mężczyzn dojrzałych, a nawet bardzo zaawansowanych wiekiem.

Aby zapisać się na uniwersytet, należało posiadać elementarną wiedzę w zakresie szkoły parafialnej i dysponować znajomością języka łacińskiego. Wstępujący na uniwersytet scholarzy rozpoczynali studia zazwyczaj od wydziału sztuk wyzwolonych (facultas artium). Wstąpienie w szeregi uniwersyteckiej wspólnoty było poświadczone wpisem do metryki uniwersyteckiej, tzw. intytulacją albo immatrykulacją i wniesieniem stosownej opłaty za studia. Od tego momentu student zaczynał korzystać z przysługujących uniwersytetowi przywilejów, ale jednocześnie poddawał się panującym na nim prawom i obyczajom. Niezbędnym elementem immatrykulacji była przysięga składana na ręce samego rektora. Na studia można się było wpisać przez cały rok, w semestrze letnim, który trwał od kwietnia do końca września, albo zimowym, trwającym od października do końca marca następnego roku. Językiem wykładowym we wszystkich średniowiecznych szkołach wyższych była łacina.

Wpisy immatrykulacyjne sporządzane były według pewnego schematu. Identyfikację osoby zapewniały trzy wyznaczniki: imię, imię ojca oraz miejscowość pochodzenia. Do metryk uniwersyteckich studenci byli wpisywani zatem z uwagą określającą ich przynależność terytorialno państwową w wersji łacińskiej: np. Nicolaus Clementis de Sochaczow (Mikołaj syn Klemensa z Sochaczewa). Brak określenia „de Sochaczew” utrudnia zaliczenie studenta do grona przybyszów z Sochaczewa. Miejsce pochodzenia opatrywano również niekiedy nazwą odpowiedniej diecezji, w przypadku Sochaczewa, poznańskiej.

Wreszcie integralną część wpisu stanowiła adnotacja o wniesionej przez studenta opłacie. Winien dokonać jej każdy, a podstawowa stawka wynosiła 8 groszy. Spośród 15 znanych z imienia synów sochaczewskich mieszczan podejmujących naukę na Akademii Krakowskiej, o trzech nie ma danych, jeden wpłacił ½ grosza, sześciu po 2 grosze, dwóch po 3 grosze, jeden 4 grosze, dwóch po 6 groszy. Wpłaty cząstkowe miały być z czasem uzupełnione. System prowadzenia zapisów umożliwiał popełnianie rozmaitych błędów. W chwili immatrykulacji zapisywano dane dotyczące nowego studenta, tak jak je od niego usłyszano. Liczyć się zatem należy z możliwością przeinaczenia zapisu. Najczęściej polegało to na tym, że zapisujący zamieniał brzmienie imion takich, jak: Mattheus, Matthias, Martinus oraz Georgius i Gregorius. Bywały także pomyłki w zapisach imion ojców, wynikające przeważnie z zamiany z imieniem studenta. Nierzadko też sama nazwa miejscowości pochodzenia studenta podawana była w różnym brzmieniu, stąd różnorodność odmian choćby nazwy Sochaczew (np. Sochaczow, Sochochow, Sochacow, Szochaczew, Schochaczewo). W zlokalizowaniu niezmiernie pomaga zapis nazwy diecezji. Inne błędy powstawały na etapie przepisywania z brudnopisu do Metryki.

Już w 1400 roku, a więc w pierwszym roku rozpoczęcia (po wznowieniu) działalności Akademii Krakowskiej, na naukę zapisało się dwóch znanych z imienia mieszkańców Sochaczewa. Ich imiona znajdują się w metryce uniwersyteckiej, zachowanej do dziś w swej oryginalnej postaci, przechowywanej wśród najcenniejszych rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie jako Nicolaus Clementis de Sochaczow (Mikołaj syn Klemensa z Sochaczewa) i Andreas Miloslai de Sochochow (Andrzej syn Miłosława z Sochaczewa).

W okresie panowania nad Sochaczewem książąt mazowieckich, na naukę w Akademii Krakowskiej zapisało się przynajmniej 15 znanych z imienia synów sochaczewskich mieszczan. Prawdopodobnie studiowało ich więcej, ale nie wszyscy studenci, z różnych powodów, dokonywali wpisu do metryki uniwersyteckiej. Czy wszyscy sochaczewscy studenci wcześniej ukończyli miejscową szkołę parafialną, nie wiadomo. Znaczna ich część – podczas studiów w Krakowie – nie uzyskiwała zapewne stopnia magistra. Zadowalali się stopniem bakałarza na wydziale sztuk wyzwolonych i wybierali karierę świecką, w której wykorzystywali swe umiejętności i wiedzę zdobytą na studiach, otwierającą im możliwość objęcia stanowiska nauczyciela lub urzędnika.

Taką drogą poszedł Marcin syn Jana z Sochaczewa, który studia rozpoczął w 1441 roku. Dzięki zdobytej wiedzy został notariuszem. Na tym stanowisku występuje w źródłach pisanych w latach 1442–1444. Jego podpis (Martino Johannis de Sochaczowo) widnieje na dokumencie wydanym w Krakowie 6 listopada 1444 roku, w którym oficjał krakowski Rafał ze Skawiny rozsądzał spór o prawo patronatu kościoła w Dębicy między imiennie wyszczególnionymi dziedzicami tego miasta.

Na Akademii Krakowskiej – tak jak w innych europejskich szkołach wyższych – pierwszy, wstępny stopień kształcenia, był realizowany na wydziale filozoficznym, czyli sztuk wyzwolonych. Uczono na nim tzw. sztuk wyzwolonych (artes liberales). W ich skład wchodziły dyscypliny należące do trivium i quadrivium, przy czym trivium to „niższe sztuki wyzwolone” a konkretnie: gramatyka, co w owym czasie oznaczało biegłość w posługiwaniu się językiem łacińskim, dialektyka, czyli logika i retoryka, czyli sztuka układania przemówień, natomiast quadrivium, to „wyższe sztuki wyzwolone”: arytmetyka, muzyka, astronomia i geometria. Jako pierwszych uczono sztuk wchodzących w skład trivium, gdyż uważano, że znajomość gramatyki, dialektyki i retoryki jest konieczna do studiowania quadrivium, natomiast znajomość wszystkich dziedzin wchodzących w skład sztuk wyzwolonych uważano za warunek konieczny do podjęcia studiów na drugim, wyższym stopniu nauczania, na jednym z trzech pozostałych wydziałów, tzn. na wydziale teologii, prawa bądź medycyny.

Na Akademii Krakowskiej studiowanie trivium trwało dwa lata, po tym okresie zdawało się egzamin na stopień bakałarza. Studiowanie quadrivium kończyło się egzaminem magisterskim i trwało ok. 2–3 lat. Bakalaureat, czyli najniższy stopień naukowy, uzyskiwało na tych wydziałach 25–30% studentów, natomiast magisterium na wydziale teologii lub równorzędny mu doktorat na wydziałach prawa i medycyny otrzymywało tylko 5–7%. studentów.

Jeden z czterech uniwersyteckich wydziałów, zwany Wydziałem Sztuk Wyzwolonych lub Filozoficznym ukończyło w omawianym okresie tylko dwóch mieszkańców Sochaczewa. W 1457 roku tytuł bakałarza uzyskał Marcin z Sochaczewa (Martinus de Sochaczow) zapewne tożsamy z Marcinem synem Jakuba Czecha z Sochaczewa (?), który rozpoczął studia w 1444 roku. W 1465 roku ten sam tytuł otrzymał Stanisław z Sochaczewa (Stanislaus de Sochaczow), który rozpoczął studia w 1463 roku.

Dla synów sochaczewskich mieszczan najatrakcyjniejszą drogą awansu społecznego niewątpliwie był stan duchowny. Droga do niego wiodła przez zdobycie akademickiego wykształcenia, które dawały studia w Krakowie. Uzyskanie wysokiego statusu duchownego oznaczało jednak zerwanie więzi ze społecznością rodzimą. Najwybitniejsi w XV wieku synowie mieszczan sochaczewskich, którzy wybrali stan duchowny, uświetnili swoimi dokonaniami inne miejsca. Taką drogą poszedł m. in. Piotr syn Jana z Sochaczewa (Petrus Johannis de Schochaczow), który w 1473 roku rozpoczął studia w Akademii Krakowskiej. Uzyskał tam stopień bakałarza na Wydziale Sztuk Wyzwolonych i magistra na Wydziale Teologicznym. Po zakończeniu nauki na stałe osiadł w Krakowie, wstąpił do dominikanów. Z czasem został nawet jednym z dwóch znanych spowiedników króla Aleksandra Jagiellończyka. Z 1507 roku znajdujemy wzmiankę w źródłach, że pełnił funkcję przeora klasztoru dominikanów w Wilnie. W 1510 roku został skazany na pokutę za popełnione na tym urzędzie przestępstwa. Tego samego roku został jednak ułaskawiony. Pełnił również funkcję kaznodziei generalnego i inkwizytora na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Stan duchowny wybrał również Ambroży z Sochaczewa. Nie wiemy jakie było jego wykształcenie. Należał on do jednych z pierwszych uczniów jednego z najwybitniejszych kaznodziejów ludowych św. Jana Kapistrana (1386–1456). Pod wpływem jego kazań głoszonych na krakowskim rynku w latach 1453–1454 wstąpił w szeregi zakonne. Przebywał w klasztorze bernardynów w Łowiczu i był tam określany jako plantula Beati Joannis Capistrani.

Do ludzi dobrze wykształconych należał kasztelan sochaczewski Gotard syn Stanisława (Gothardus Stanislai de Bapsko), herbu Radwan, tytułujący się z Babska i Rybna. Z 1420 roku pochodzi informacja, że rozpoczął studia na Akademii Krakowskiej. W 1431 roku pracował w kancelarii księżnej Aleksandry, wdowy po księciu Siemowicie IV, później w latach 1433–1434 pełnił funkcję pisarza kancelarii najstarszego z synów Aleksandry, Siemowita V. Wreszcie od 1436 do 1441 roku (?) był kanclerzem dworu Siemowita V. W 1446 roku książę Władysław I mianował go kasztelanem sochaczewskim. Dobrze wykształcony był również kanclerz sochaczewski Czambor syn Wisława z Iłowa (Czemborius de Gylof), herbu Rogala. W 1408 roku uzyskał tytuł bakałarza na Wydziale Sztuk Wyzwolonych Akademii Krakowskiej. W następnym roku ponownie zapisał się na studia (?) w celu kontynuowania nauki.

Akademia Krakowska nie była jedyną uczelnią, na której synowie mieszczan sochaczewskich lub urzędnicy sochaczewscy zdobywali wyższe wykształcenie. W życiorysach mieszkańców Sochaczewa można znaleźć dane, że studiowali też na innych uniwersytetach europejskich, i to różne dziedziny nauk. Ułatwiał to powszechnie wówczas używany w nauce język łaciński, a łaciny uczono już w szkołach niższych szczebli. Wspomniany już wcześniej Teodoryk, syn Klemensa z Sochaczewa, żyjący w 1. połowie XIV wieku, wykształcenie zdobył zapewne na jednym z zagranicznych uniwersytetów, gdyż w kraju nie było wówczas uczelni. Mógł studiować w jednej z włoskich uczelni, w Padwie lub Bolonii, dokąd udawali się studenci z Polski. Był on jednym z dwóch notariuszy publicznych (imperiali auctoritate) diecezji poznańskiej, wówczas znanych imiennie, a działających na Mazowszu w 2. ćwierci XIV wieku. Miał ukończone pełne studia wyższe, w niektórych aktach występuje bowiem z tytułem magistra (4 lutego 1339). Tytuł ten mimo wyraźnego podniesienia się poziomu wykształcenia duchowieństwa był w 1. połowie XIV wieku jeszcze bardzo rzadki na Mazowszu. Podobnie było w Koronie. Jak stwierdza Maria Bogucka, „gdy Kazimierz Wielki fundował Akademię Krakowską (...), w całym kraju mogło być najwyżej kilkadziesiąt osób z wyższym wykształceniem”.

Teodoryk był czynnie zaangażowany przy sporządzaniu dokumentacji procesu polsko-krzyżackiego w 1338 roku. W Płocku 29 listopada 1338 roku jako notariusz publiczny stwierdził, że prepozyt kolegiaty św. Krzyża w Opolu Mikołaj, pełniący funkcję wysłannika sędziów wyznaczonych przez papieża do rozpatrzenia skargi króla Kazimierza Wielkiego na zakon niemiecki, nie mógł ogłosić pozwu w katedrze płockiej, gdyż nie został dopuszczony na teren zamku. Tego samego dnia Teodoryk stwierdził, że ów Mikołaj ogłosił pozew w czasie nabożeństwa kolejno w kościele dominikańskim i parafialnym w Płocku, wyznaczając przedstawicielom zakonu stawiennictwo w Warszawie na dzień 4 lutego 1339 roku. Wreszcie w Warszawie 1 grudnia 1338 roku zaświadczył, że prepozyt opolski Mikołaj, jako delegat sędziów papieskich, ogłosił również w kościele parafialnym św. Jana Chrzciciela w Warszawie pozew w sprawie króla polskiego Kazimierza Wielkiego przeciw zakonowi krzyżackiemu, wzywając pełnomocników zakonu do przybycia do Warszawy 4 lutego 1339 roku. Uczestniczył również 6 czerwca 1339 roku w tymże kościele parafialnym – obok kilku dostojników mazowieckich – w odczytywaniu pozwu przeciw zakonowi krzyżackiemu. Teodoryk, obok Jana, syna Mikołaja z Uniejowa, był drugim notariuszem publicznym uwierzytelniającym czynności urzędowe na Mazowszu. Działał nie tylko w Warszawie, ale w Łęczycy i Płocku, będąc powołany do pełnienia funkcji notarialnych na procesie.

Studia za granicą ukończyli również synowie sędziego sochaczewskiego Więcława. Paweł Giżycki, później biskup płocki, studiował w Pradze i uzyskał tam w 1419 roku stopień bakałarza sztuk wyzwolonych. W aktach Uniwersytetu w Pradze znajduje się tylko wpis świadczący o uzyskaniu przez niego 21 lutego 1419 roku stopnia bakałarza sztuk wyzwolonych. Posiadał wiele godności kościelnych. Był kanonikiem płockim, krakowskim, gnieźnieńskim i poznańskim. Pełnił także funkcję pisarza ziemskiego krakowskiego. Na biskupa płockiego został wybrany przez kapitułę 29 maja 1439 roku. W 1444 roku razem z biskupem włocławskim ustalił granice obu diecezji w tzw. miejscach spornych. Po śmierci króla Władysława Warneńczyka (1444) zalecał na króla jednego z książąt mazowieckich, zaś po śmierci książąt mazowieckich, Bolesława IV (1454) i Władysława I (1455), został regentem w księstwie płockim w imieniu małoletnich książąt Siemowita VI i Władysława II. Sprzeciwiał się wcieleniu Mazowsza do Korony.

Drugi syn sędziego sochaczewskiego Zygmunt Giżycki (Sigismundus Wenceslai de Gyzicze) w 1427 roku rozpoczął studia na Akademii Krakowskiej. Następnie wyjechał do Bolonii, gdzie w latach 1441–1445 studiował prawo kanoniczne. Tam też uzyskał 5 kwietnia 1446 roku tytuł doktora dekretów. Jeszcze w czasie studiów za granicą został dziekanem płockim (do 1456). Tuż przed zakończeniem studiów, 16 grudnia 1445 roku, otrzymał od papieża Eugeniusza IV nominację na nuncjusza i generalnego kolektora w Polsce i czechach. Funkcję tę sprawował do 1448 roku. Bezpośrednio po powrocie z Bolonii otrzymał prepozyturę płocką.

Dobrze wykształcił swoich synów również podsędek sochaczewski Mrocław (Mroczek) z Gnatowic. Studiowali oni na Akademii Krakowskiej. Stanisław (Stanislaus Mroczczyslay de Gnatowicze) rozpoczął studia w 1405, a Paweł (Paulus Mroczeslay de Gnatowicze) w 1413 roku. Pierwszy z nich stopnia akademickiego nie uzyskał, został natomiast biskupem płockim.

Epidemie i klęski żywiołowe

Sochaczew niejednokrotnie nawiedzały różne epidemie. W tekstach historycznych ich początki często określano jako „zarazę” lub „mór”, co obejmowało występowanie chorób zakaźnych. Zagrożenie epidemiologiczne stanowiły takie choroby, jak tyfus, dżuma, cholera, ospa, grypa. W przeszłości stanowiły one prawdziwe utrapienie dla bezradnej – ze względu na brak odpowiednich medykamentów – ludności. Straszliwą klęską były w średniowieczu epidemie dżumy zwanej morowym powietrzem lub czarną śmiercią, które przywleczone z krajów Bliskiego Wschodu ogarniały znaczne połacie Europy.

Zaraza, która wybuchła w roku 1346 na Krymie, dotarła do Polski, gdzie w latach 1349–1350 wyniszczyła – według świadectw kronikarzy – prawie połowę ludności. Wielka zaraza wystąpiła również w 1451 roku, ogarniając nie tylko Polskę, ale i wiele innych królestw i księstw. Opustoszało wtedy wiele miast i wsi wskutek wymarcia ludności. Najwcześniejsza o niej wiadomość pochodzi z Płocka. Pierwsze oznaki pojawiły się tutaj już z końcem kwietnia. Brak źródeł, które mówiłyby w jakim stopniu Sochaczew podlegał tym zarazom. Możemy tylko przyjąć, że sytuacja miasta nie różniła się zbytnio od sytuacji na całym Mazowszu i w kraju. Jedynie z roku 1451 mamy informację, że w Sochaczewie i jego okolicach zaraza srożyła się do tego stopnia, że w jednym grobie w ciągu dnia i po czterdzieści osób chowano. Przypadła w Sochaczewie na czas od 13 lipca do 29 września 1451 roku, a w innych miejscowościach trwała jeszcze dłużej.

Fakt, że w 1457 roku powstał za miastem przytułek, a może i cmentarz wydaje się świadczyć, że ilość potrzebujących pomocy i zmarłych musiała być znaczna. Nikt dla kilku osób nie tworzyłby przytułku i nowego miejsca grzebalnego. Zmarłych musiano liczyć w dziesiątkach, a może setkach. Usytuowanie cmentarza poza miastem wydaje się świadczyć o obawach ówczesnych mieszkańców, o potrzebie izolowania zmarłych, by w ten sposób ograniczyć przenoszenie się epidemii. Wzniesiona wówczas kaplica św. Ducha, zwana w późniejszej literaturze kościołem, mogła być podziękowaniem mieszkańców Sochaczewa za uratowanie z zarazy, która nawiedziła miasto kilka lat wcześniej.

Wielka była też zaraza w 1466 roku; ogarnęła, jak pisze Jan Długosz, prawie całą Polskę. Na Mazowszu już 25 stycznia odnotowano jej istnienie. Podobnie było w 1467 roku, kiedy zaraza objęła prawie całą Polskę, szczególnie zaś dotknęła Mazowsze.

Dżuma zaczynała się od gorączki; na ciele tworzyły się wielkie wrzody i powiększały się węzły chłonne, które rozpadały się. Plaga z reguły brała początek w epidemii wśród szczurów przenoszonej na ludzi przez pchły. Dżuma płucna była znacznie bardziej zakaźna i niebezpieczna. Przenosiła się z człowieka na człowieka wskutek wdychania zarazków, co prowadziło do szybkiej śmierci w następstwie zapalenia płuc. W przypadku innej postaci choroby – posocznicy dżumowej (zatrucie krwi) – pałeczki dżumy wnikały do krwiobiegu i wywoływały krwawienia oraz krwotoki skórne i śluzówkowe (czarne plamy „czarnej śmierci”).

Nikt nie był pewny dnia ani godziny. Śmierć zaskakiwała ludzi nagle: na ulicy, w domu, we śnie lub przy pracy. Epidemie dżumy czy cholery budziły powszechną grozę, a zarazem paraliżowały życie społeczne i gospodarcze miasta. Ówczesne przepisy nakazywały zmarłych na cholerę chować we wspólnych grobach poza miastem i przysypywać warstwy ciał wapnem. Czyniono to w obawie przed rozprzestrzenieniem się choroby w mieście. Zresztą po wybuchu zarazy znaczna część mieszkańców zazwyczaj opuszczała miasto, chroniąc się na wsi, gdzie niebezpieczeństwo było mniejsze. Ówcześni medycy byli właściwie bezradni wobec dżumy. Był tylko jeden sposób, żeby się uratować. Należało w porę uciec w bezpieczne miejsce i zerwać wszelkie kontakty ze światem zewnętrznym. Niektórzy również mieli szczęście. Dżuma z niezrozumiałych powodów nie atakowała wszystkich, a co dziesiątego chorego pozostawiała przy życiu.

Liczne wojny, migracje ludności, gęstość zaludnienia miast, brak elementarnych zasad higieny (w ogóle mycie było zjawiskiem raczej rzadkim), nieumiejętność przechowywania produktów żywnościowych, sterty brudów i odpadków to główne elementy składające się na powszechność wszelkich epidemii. Lęk przed śmiercionośną zarazą ogarniał wszystkie warstwy mieszczaństwa, począwszy od patrycjatu, a skończywszy na plebsie. Pierwsi mogli jednak szukać bezpiecznych miejsc pobytu, drudzy natomiast z braku środków padali najczęściej ofiarą choroby.

Każdorazowo ucieczka ludzi, szczególnie tych, którzy w miejscowym społeczeństwie odgrywali kierowniczą rolę, dezorganizowała bieg życia. Wprawdzie gdy z miasta uciekli wszyscy lub część mieszkańców, miejscowe władze zostawiały zastępców, ale łatwo sobie wyobrazić, że nagła zmiana ludzi pośpiesznie mianowanych, więc czasem nieodpowiednich, nie mogła wyjść na korzyść miastu, tym bardziej że pozostawali oni w warunkach, które utrudniały lub uniemożliwiały im pełnienie powierzonych funkcji.

Ludzkie reakcje na „morowe powietrze” były różne – od hartu ducha do paniki i rozwiązłości. Wielu próbowało odegnać epidemię zmianą trybu życia. Byli jednak i tacy, którzy oddawali się pijaństwu i rozpuście. Panowało powszechne przekonanie, że epidemia to wyraz gniewu Bożego i tylko do Jego miłosierdzia mógł się odwołać znękany i przerażony człowiek. Błagał więc Boga o litość, a świadectwo tego znajdujemy w śpiewanych do dzisiaj w Kościele katolickim suplikacjach: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas, Panie”. Nieprzypadkowo na pierwszym miejscu wymienia się tu „powietrze”, czyli zarazę, a tuż za nią głód. Ten ostatni czynił wcale nie mniejsze spustoszenia wśród ludzi niż „powietrze”. W 1452 roku w Polsce panował głód z powodu złego urodzaju, na co niewątpliwie miała wpływ niekorzystna pogoda latem i jesienią 1451 roku. Z kolei rok 1473 to okres katastrofalnej suszy w Polsce i w całej Europie.

Zarazy i ich zgubne następstwa wkraczały także w dziedzinę wymiaru sprawiedliwości. Ciągłe odraczanie sądów, niemożność ich odbycia przez kilka miesięcy powodowała zwiększenie liczby przestępstw i obniżenie poziomu moralnego społeczeństwa. Cierpiała i gospodarka miejska. Zaraza zmniejszała zakres wymiany handlowej między mieszkańcami i powodowała zerwanie wszelkich stosunków handlowych z innymi miastami. Nie potrzeba było wielkiej śmiertelności w mieście, wystarczyło, by zaraza „ukazała” się w kilku domach, a już było ono wobec innych upośledzone. Zarazy wprowadzały chaos w stosunkach gospodarczych również dlatego, że ich skutkiem było pustoszenie warsztatów pracy. Pola leżały odłogiem, gdyż ludność wymarła i nie miał ich kto uprawiać. Zastój w handlu, ubytek ludności powodowały znaczne zmniejszanie się przychodów miejskich. Zubożała ludność nie płaciła w ogóle lub tylko część podatków.

Sochaczew nawiedzały również klęski żywiołowe. Można do nich zaliczyć wspomniane już wcześniej susze i powodzie. Nieodłącznie towarzyszącym miastu zjawiskiem były pożary. Dla ludności miejskiej były one większą klęską, jeżeli przypadały w zimie lub w porach chłodnych. Przyczyny zaprószenia ognia mogły być różne. Mogli wzniecać go ludzie (umyślnie lub przez nieuwagę), jak i siły natury (pioruny podczas burzy). Do szybkiego rozprzestrzeniania się ognia przyczyniała się niewłaściwie rozplanowana drewniana zabudowa oraz prymitywne rozwiązania architektoniczne (np. dym, zamiast kominem, uchodził przez otwór w strzesze, który na noc zamykano klapą). Wąskie uliczki utrudniały prowadzenie akcji gaśniczej, prymitywny był również sprzęt gaśniczy. Drobne nawet zaprószenie ognia przy ciasnej zabudowie powodowało duże pożary. Przy ówczesnych środkach technicznych nie dawały się one szybko opanować. Ochrona przeciwpożarowa sprowadzała się do przygotowania drabin, wiader i beczek na wodę, bosaków i toporów. Zresztą skuteczność gaszenia ognia zależała od inicjatywy i inwencji osób prywatnych. Ze źródeł pisanych wiadomo jedynie, że 24 marca 1461 roku Sochaczew został w znacznej części zniszczony przez wielki pożar. Ludność doprowadzona do ruiny nie mogła wywiązywać się z należności podatkowych, co powodowało zwolnienie ich od tego obowiązku często na wiele lat.

W wyniku klęsk elementarnych dochodziło najczęściej do wyniszczenia plonów, zwyżki cen produktów żywnościowych, a w konsekwencji do głodu, osłabienia organizmu, jego podatności na infekcje, aż w końcu – wcale nierzadko – do śmierci. Jedne klęski pociągały za sobą bardzo często następne. Powodzie powodowały zwykle głód i zarazy. Susze sprzyjały pożarom. Klęski te przynosiły nie tylko śmierć i zniszczenia o charakterze materialnym, ale także straty moralne. Jedynie Kościół „zyskiwał” na zarazach, powodziach, suszach i pożarach. Nawiedzana klęskami ludność widziała w nich zazwyczaj karę za grzechy. Toteż celem odwrócenia nieszczęść i zbawienia duszy, w oczekiwaniu śmierci, czyniła hojne zapisy na rzecz Kościoła.

Problemy sanitarne miasta i zdrowotne ludności

Warunki higieniczne w Sochaczewie poprawiały się wraz ze wzrostem powierzchni domów i stopniowym usuwaniem zwierząt hodowlanych z pomieszczeń mieszkalnych do chlewów. Wciąż jednak ludzie mieszkali w ścisku, półmroku czy dymie z otwartych palenisk. Odpadki i śmieci składowano w dołach w pobliżu zabudowań. Nie istniały specjalnie wydzielone miejsca do załatwiania potrzeb fizjologicznych. Pomieszczenia mieszkalne zamiatano miotłami. Podłogę szorowano ługiem mającym również działanie dezynfekujące. Używano go także do prania. Znane były rośliny zmydlające, jak mydlnica lekarska i płonicznik gładki. Sprzętów i przyborów higienicznych było niewiele. Oprócz cebrzyków, wiader i innych pojemników na wodę należy wymienić przede wszystkim grzebień i brzytwę służącą zarówno do golenia, jak i strzyżenia włosów. Ludziom – mimo tych zabiegów – często dokuczały wszy, pchły, pluskwy i muchy, roznosząc zarazem liczne choroby zakaźne.

Dorośli na co dzień tylko płukali ręce przed i po jedzeniu. Od czasu do czasu korzystali także z łaźni miejskiej. Prawo do jej budowy miał wójt zgodnie z ustaleniami zawartymi w dokumentach lokacji miasta. Lustratorzy starostwa sochaczewskiego w 1564 roku powoływali się na przywilej z 1424 roku, jednak prawdopodobnie uposażenie sochaczewskiego wójtostwa – w tym w łaźnię miejską – zostało nadane równocześnie z potwierdzeniem praw miejskich w 1434 roku przez Siemowita V lub po tym terminie. W zachowanej w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie XVI-wiecznej kopii dokumentu księcia Siemowita V z 1434 roku brak o tym wzmianki.

Łaźnia była dobrą inwestycją, przynoszącą znaczny dochód. Bardzo często jednak wybuchały w niej pożary, a to ze względu na konieczność ciągłego grzania wody do kąpieli. Na wyposażenie łaźni składały się: piec, ławy, beczki, cebry i dzbany, a także brzytwy i kamienie do ich ostrzenia. Bogatsi mieszczanie mogli mieć oddzielne pomieszczenie. Podstawą kąpieli była parówka. Na kamieniach rozpalano ogień, a potem lano na nie wodę. Podczas kąpieli parowej chłostano się rózgami brzozowymi, a potem oblewano zimną wodą. W łaźni można było też wziąć zwykłą kąpiel w kamiennej wannie lub w drewnianej beczce. Aby uzyskać intymność, poszczególne beczki – do których wlewano gorącą wodę – były oddzielone płachtą płótna. W Polsce – w przeciwieństwie do niektórych krajów w zachodniej części Europy – obowiązywał ścisły podział między płciami.

Łaźnia miejska zatrudniała specjalnych pracowników zwanych łaziebnymi. Pomagali oni przy kąpieli – szorowali, tarli i chłostali kąpiących się oraz obsługiwali paleniska. Inni pracownicy, zwani balwierzami, strzygli fryzury mieszczan sochaczewskich i golili brody bardziej szanującym się obywatelom miasta. Dokonywali także prostych zabiegów leczniczych, podawanie środków przeczyszczających, rwanie zębów, puszczanie krwi, opatrywanie ran czy stawianie baniek. Zalecali także przyjmowanie rozmaitych medykamentów. Wreszcie byli pracownicy, którzy roznosili w łaźni jadło i napoje. Łaźnia średniowieczna była zatem nie tylko instytucją higieniczną, ale także stwarzała możliwość rozrywki towarzyskiej. Jej cechą była bowiem wspólna kąpiel. Schodzono się do łaźni zazwyczaj o oznaczonej porze dnia, wskutek czego stała się ona miejscem spotkania mieszczan i omawiania bieżących spraw. Wyrzeczenie się łaźni uznawano za znaczne umartwienie godne odnotowania w żywotach świętych. Częstotliwość chodzenia do łaźni zależała od gustu i zamożności – wszystkie zabiegi były bowiem płatne.

W omawianym tu okresie rozwijała się także medycyna, była ona jednak bezradna wobec głównych chorób trapiących ludzi. Leczeniem chorób zajmowali się nieliczni lekarze. Pierwsza wzmianka w źródle pisanym o lekarzu w Sochaczewie wymienia pod rokiem 1463 żydowskiego doktora Feliksa. Jednak mieszczanie udawali się na ogół po pomoc do starych doświadczonych kobiet, które trudniły się również położnictwem. Leczono się głównie sposobami domowymi lub korzystano z pomocy znachorów. Szczególnie było to widoczne podczas epidemii dżumy zwanej czarną śmiercią.

Sposoby leczenia bywały czasem równie zabójcze jak same choroby. Średniowieczni lekarze zalecali bowiem najbardziej nieprawdopodobne środki przeciw różnym schorzeniom, np. aby uleczyć szaleństwo, należało wywiercić dziurę w czaszce, żeby wypuścić z niej diabła, na ból zęba zaś najlepiej było nosić na szyi dziób sroki. Ale wobec zarazy morowej lekarze zalecali tylko: usiąść w rynsztoku, aby złe morowe powietrze zostało przegnane przez gorszy od niego smród ścieku; rzucać na ogień wonne zioła celem oczyszczenia powietrza; zażywać arszenik; puszczać choremu krew; wybić wszystkie koty i psy w mieście; wreszcie maszerować od miasta do miasta, biczując się obficie. Z bardziej realistycznych środków stosowano dziegieć (ciemnobrunatna, gęsta ciecz o silnym zapachu wydzielająca się z drewna – kory brzozy – poddanego wysokiej temperaturze). Działał on rzeczywiście bakteriobójczo, ale nie zdawano sobie wtedy jeszcze sprawy, na czym polegała jego lecznicza właściwość. Przepisy kulinarne również należały – podobnie jak obecnie – do receptur medycznych, jako że to, co jemy, pozostaje w ścisłym związku ze zdrowiem, a liczne medykamenty z tradycyjnej apteczki bywały surowcami kuchennymi. Zwłaszcza zioła, wina i octy winne, a także nalewki alkoholowe stosowane do nacierań i – zbyt często – wewnętrznie.

Zorganizowana ochrona zdrowia w średniowiecznym Sochaczewie praktycznie nie istniała. Dopiero w połowie XV wieku powstał tutaj szpital. W średniowieczu i w czasach nowożytnych – przynajmniej do połowy XIX wieku – łacińskim terminem hospitium określano miejsce schronienia wszystkich ludzi, którzy potrzebowali pomocy: ubogich i chorych, podróżnych, starców, sierot, dzieci, podrzutków czy żebraków. W ówczesnej świadomości społecznej dominował bowiem pogląd, że szpital ma służyć przede wszystkim ubogim, co się wiązało z chrześcijańską ideą miłosierdzia. Ubodzy byli bowiem otaczani powszechnym szacunkiem, zaś samo ubóstwo uważano za wartość duchową. Takie podejście do ubóstwa daje się wyjaśnić faktem, iż okazywanie miłosierdzia było w okresie średniowiecza nieodzownym atrybutem dobrego chrześcijanina i wyrazem spontanicznej życzliwości wobec ubogich, chociaż przypisywano mu często funkcję „kupowania zbawienia”. Owe przybytki w niewielkim zatem stopniu przypominały szpitale we współczesnym tego słowa znaczeniu.

Patrząc wstecz na szpitale średniowieczne, również szpital w Sochaczewie, należy powiedzieć, że cierpiący człowiek był tak dalece przedmiotem zainteresowania, iż dokonano bardzo wiele dla jego dobra w stosunku do ówczesnych możliwości. Do szpitali przyjmowano chorych czy okaleczonych biedaków, pielęgnowano ich, opatrywano i obmywano. Zresztą nędza przyjmowanych do szpitala często była spowodowana chorobą, a choroba wymagała nie tylko pielęgnacji, ale i leczenia. Jednak tylko w nielicznych ówczesnych szpitalach zajmowano się leczeniem, większość funkcjonowała jako przytułek dla najbardziej potrzebujących, gdzie znajdowali oni dach nad głową, posiłek, czasami podstawową pomoc medyczną ograniczającą się do zachowania higieny, odpowiedniej diety, zapewnienia choremu odpoczynku i w najlepszym wypadku leków na bazie ziół.

Szpitale nie miały, przynajmniej w okresie średniowiecza, żadnego wezwania. Gdziekolwiek wezwania się spotyka, należy upatrywać w tym wyraźnego śladu istnienia związanego z nimi kościoła. Najczęstsze w Polsce było wezwanie św. Ducha, rozpowszechnione pod wpływem braci szpitalnych Zakonu Świętego Ducha (Ordo Fratrum Canonicorum Regularium Sancti Spiritus de Saxia) i powierzonego im przez papieża Innocentego III (1198–1216) szpitala w Rzymie. Zakon Świętego Ducha oparty na regule św. Augustyna, miał za cel działalność charytatywną. Do szpitali przyjmowano wszystkich potrzebujących pomocy bez względu na płeć, pochodzenie społeczne, zawód i wyznanie. Jeśli zabrakło miejsca w szpitalu, zakonnicy pielęgnowali chorych również w domach, szczególną troską otaczając dzieci, zwłaszcza nieślubne, znalezione, podrzucone w przeznaczonym na to miejscu przed bramą szpitala lub urodzone w szpitalu, a pozostawione przez matki.

Już na początku pojawia się pytanie, która z sochaczewskich budowli, kościół czy szpital, powstała wcześniej. Ponieważ dawne szpitale kościelne były niewielkie, z reguły przeznaczone dla najwyżej dwunastu osób, wydaje się mało prawdopodobne stawianie dla nich osobnych kościołów. Było zatem odwrotnie. Najpierw powstawał kościół, a później – w miarę potrzeb – wznoszono przy nim szpital. Jak było w przypadku Sochaczewa, trudno powiedzieć, gdyż brak na ten temat materiałów źródłowych. Wiadomo jedynie, że ów szpital znajdował się poza granicami ówczesnego miasta, u zbiegu obecnych ulic Warszawskiej i 1 Maja, czyli przy trakcie do Warszawy. Lokalizacja poza miastem spowodowana była częściowo tym, że najstarsze szpitale były także gospodami dla uboższych podróżnych lub wszystkich przybywających, których w spóźnionej porze dnia nie wpuszczano w obręb miasta. Później doszły jeszcze względy bezpieczeństwa, gdyż jedyną skuteczną metodą zapobiegania chorobom, zwłaszcza zakaźnym, była wówczas izolacja chorych.

Szpital sochaczewski prawdopodobnie został założony w 1457 roku przez księżnę mazowiecką Małgorzatę, żonę księcia Siemowita V. Jego powstanie zapewne nie wyprzedzało potrzeb, ale było następstwem przyczyn pomnażających liczbę bezdomnych nędzarzy – moru, głodu, pożaru czy innych klęsk. Ubodzy, dla których przeznaczono szpital, często należeli już do społeczności żebrzącej. Ponieważ szpital sochaczewski w małym stopniu pełnił funkcję lecznicy, trudno przypuszczać, aby zgłaszali się do niego chorzy mający jakikolwiek dach nad głową i minimum opieki ze strony rodziny.

W okresie przedrozbiorowym budynki szpitalne najczęściej budowano z drewna, stosując konstrukcję sumikowo-łąkową, co pozwalało wykorzystać materiał z rozbiórek starych budynków. Dach pokrywano słomą, rzadko gontem lub dachówką. Szpitale zwykle były parterowe, przeważnie składały się z jednej lub dwóch izb ogrzewanych i kilku służących jako pomieszczenia sypialne. Czasami w budynkach szpitalnych znajdował się ołtarz bądź kaplica, łaźnie i pomieszczenia gospodarcze. Sale szpitalne były ciemne i źle oświetlone. Nie zawsze spełniały podstawowe przepisy kościelne o oddzielnych izbach dla „dziadów” i „bab”, a nawet oddzieleniu chorych od zdrowych. Dopiero z czasem zaczęto wprowadzać pewną separację, która początkowo polegała na wbudowywaniu do dużej sali pojedynczych małych alkow umieszczonych pod ścianami.

Opieka w szpitalu była bezpłatna, instytucja musiała więc mieć zapewnione stałe dochody. Uposażenie sochaczewskiego szpitala i położonego obok niego kościoła stanowiła częściowo ziemia i jak mówi wzmianka źródłowa z 1604 roku „wiele kapitałów drobnych lokowanych na gruntach y domach mieszkańców, które razem wynoszą około 500 flor. Procent tey summy pobiera Magistrat y także na ubogich obraca”. Z procentów tej sumy wypłacano również wynagrodzenie dla pracowników. Już założycielka kościoła i szpitala św. Ducha księżna Małgorzata zapisała na ten cel 900 dukatów węgierskich, natomiast na utrzymanie rektora przy kościele św. Ducha, pełniącego przy nim funkcje duszpasterskie, jej szwagierka księżna Anna ofiarowała włókę ziemi zwaną w późniejszych przekazach „świętoduszką”. Tradycyjną formą dofinansowania sochaczewskiego szpitala były także: jałmużna zbierana przez jego mieszkańców, ofiary pieniężne i dary w naturze składane przez miejscową ludność oraz zapisy w testamentach. Korzystał on również z przywileju „ius spolii”, który zezwalał na przejmowanie rzeczy po zmarłych w danej placówce. Mimo wielu źródeł finansowania sochaczewski szpital najczęściej borykał się z dużymi kłopotami ekonomicznymi.

W czasie przebywania w szpitalu (przytułku) jego mieszkańcy byli zobowiązani do pomocy. Do ich obowiązków najczęściej należały prace na rzecz miejscowego duchowieństwa i samego szpitala. Zobowiązani również byli do odbywania praktyk religijnych, przyjmowania Komunii świętej. Największą jednak wagę przywiązywano do modlitwy za dobroczyńców. W zamian otrzymywali miejsce do spania i wyżywienie. W dni powszednie najczęściej podawano chleb żytni, piwo, kasze, groch, kapustę, czasem mięso (wołowe i wieprzowe), masło i śledzie. Monotonię przerywały okresy świąteczne, w czasie których posiłki składały się m.in. z białego chleba, jaj czy ciast.

Chorymi, jak można przypuszczać, zajmowali się sami księża. Mieli oni wykształcenie teologiczne, a nie medyczne i jeśli w czymkolwiek mogli pomóc swym podopiecznym, to najpewniej w wątpliwościach duchowych. Duchowny pełniący funkcje administracyjne i duszpasterskie w szpitalu zwany był prepozytem (proboszczem) kościoła szpitalnego i miał własne uposażenie (beneficjum). Zarządzał majątkiem kościoła szpitalnego niezależnie od proboszcza. Naturalnie istniała jego nominalna odpowiedzialność przed miejscowym proboszczem i władzami miasta. Zazwyczaj przestrzegano również zasady, aby nabożeństwa w kościele szpitalnym, zarówno jeśli chodzi o czas ich odprawiania, jak i wystawność oraz używanie dzwonów, nie konkurowały z nabożeństwami w kościele parafialnym.

Zabudowa miejska

Jak wiadomo, nie ma uniwersalnej definicji miasta. Aby odróżnić je od innych osiedli, bierze się zazwyczaj pod uwagę wiele rozmaitych kryteriów, takich jak sytuacja prawna mieszkańców, wypełnianie ważnych funkcji gospodarczych, ideologicznych i kultowych, struktura społeczna czy charakter zabudowy. Inne kryteria miejskości to terminologia występująca w źródłach pisanych określająca miejscowość jako civitas, istnienie targu oraz jarmarków i wreszcie zaspokajanie potrzeb wiejskiego zaplecza w zakresie produkcji rzemieślniczej, czy wynikająca stąd koncentracja różnych rzemiosł. Miasto powinno zatem być ośrodkiem produkcyjno-handlowym, centrum administracyjno-politycznym, pełnić funkcje militarne i odgrywać rolę centrum religijnego. Lokacja przynosiła osadzie nie tylko nowy ustrój prawny – w wypadku Sochaczewa według zasad prawa chełmińskiego – lecz także nowy układ przestrzenny.

Ważnym czynnikiem rozwoju Sochaczewa było bezpieczne położenie, czyli izolacja przed zagrożeniami natury wojennej czy łupieżczej. Od strony zachodniej pierwotna osada, a potem także miasto było chronione przez Bzurę. Faktem o dużym znaczeniu było istnienie w Sochaczewie jednej z trzech stałych, istniejących już we wczesnym średniowieczu przepraw przez Bzurę. Pozostałe znajdowały się w Łęczycy i w Łowiczu. Ich rola była istotna, gdyż Bzura stanowiła poważną przeszkodę komunikacyjną. Od strony południowej, północnej i wschodniej bezpieczeństwo zapewniały kompleksy puszczańskie, pomniejsze mokradła i dopływy Bzury, z których do ważniejszych należały Utrata i Pisia. Te dwa czynniki, czyli bezpieczne położenie i ważna w znaczeniu ponadregionalnym przeprawa przez Bzurę, przyczyniały się przede wszystkim do zapoczątkowania, utrwalenia, a w następnej kolejności, wzrostu osadnictwa w Sochaczewie i okolicy, a co za tym idzie rozwoju samej osady.

Niewiele wiemy o samym Sochaczewie w znaczeniu przestrzeni gospodarczo-mieszkalnej w tym okresie. W dokumencie z 1231 roku użyto słowa wieś (villa), co na pewno nie przeszkadzało Sochaczewowi pełnić funkcji lokalnego ośrodka władzy administracyjnej. We współczesnym Sochaczewie, wielokrotnie niszczonym i odbudowywanym w ciągu wieków, trudno jest odnaleźć elementy dawnego rozplanowania. Niemniej topografia miasta, badania archiwalne i badania archeologiczne prowadzone na obszarze miasta dostarczają pewnych danych. Świadczą one, że rozplanowanie Sochaczewa wytyczone w czasie lokacji w pierwszej połowie XIV wieku lub nawet już u schyłku XIII wieku pozostało zasadnicze dla układu miasta na wiele stuleci.

Snując rozważania nad życiem mieszkańców Sochaczewa, należy również wspomnieć o budownictwie i warunkach mieszkaniowych. Budulcem większości domów mieszkalnych było drewno. Na ich budowę w 1434 roku książę Siemowit V pozwolił ścinać drzewa w swoich lasach; prawo to potwierdził w 1476 roku król Kazimierz Jagiellończyk. Stosowano przede wszystkim tzw. konstrukcję zrębową, czyli ściany budynków wznoszono z belek układanych poziomo jedna na drugiej. Na rogach budynku belki dzięki odpowiednim nacięciom zahaczały się jedna o drugą i wychodziły poza naroża, tworząc charakterystyczne zręby. Dachy domów pokrywano trzciną lub słomą, dachy kościołów gontem, czyli precyzyjnie przyciętymi deskami przybitymi do więźby dachu w przemyślanym układzie zapewniającym szczelność takiego pokrycia.

Zmiany w budownictwie w Polsce w XIV–XV wieku i wiążący się z nimi postęp polegający na upowszechnianiu się budownictwa murowanego dotyczył głównie dużych miast. W XV wieku w Sochaczewie zapewne jedynym budynkiem murowanym był kościół farny pod wezwaniem św. Wawrzyńca i św. Marii Magdaleny. Stanowił on największą ozdobę miasta, wybijając się wysoko ponad otaczającą go parterową zabudowę. Reszta zabudowań miejskich – w których budynki mieszkalne stały obok gospodarczych – była drewniana. Było to naturalne, skoro miasto znajdowało się w środku rozległych obszarów leśnych. Podobnie było i w innych miastach mazowieckich, np. w Skierniewicach pierwszy budynek murowany (kościół św. Wojciecha) wzniesiono dopiero w 1527 roku.

Jeśli przyjąć, że rynek miejski nie zmienił swego położenia do dziś, to zabudowa Sochaczewa w pierwszym wieku istnienia miasta ograniczała się najprawdopodobniej do domów przy rynku, który był bardzo rozległy w stosunku do wielkości miasta; po kilka domów mogło także stanąć przy ulicach wychodzących z rynku. Domy sochaczewskich mieszczan były nader skromne. Z początku znajdowała się w nich tylko jedna izba – kuchnia, sypialnia i miejsce pracy w jednym. Z czasem oddzielono kuchnię i pokój dzienny. Rosnące wymagania (dodatkowi domownicy, rozwój rzemiosła, hodowla zwierząt) zmuszały właścicieli do dobudowania jeszcze jednego budynku od strony podwórza. Tam też znajdowały się chlewy, kurniki, obory, czasem także stajnie. Przy niektórych domach były także ogrody z drzewami owocowymi i najpopularniejszymi ziołami, jeśli znalazło się na to wolne miejsce.

Stosunkowo mało wiadomo o wyposażeniu wnętrz domów sochaczewskich mieszczan. Gliniana lub kamienna była podłoga, ściany pobielane wapnem. W mieszkaniach przez większą część roku panował chłód, a jeśli rozniecono ogień, całe wnętrze wypełniał dym. Ciepło zapewniało bowiem odkryte palenisko, rzadziej prymitywny, lepiony piec. Do oświetlania wnętrza używano smolnych łuczyw, czasem lampek oliwnych lub nie oświetlano go w ogóle. Zamożni właściciele używali lichtarzy i wiszących świeczników, w których osadzano świece (zwykle łojowe, wyjątkowo tylko woskowe). W domach mieszczan były tylko niezbędne sprzęty i proste meble wykonane domowym sposobem. Pośrodku izby stał masywny stół, dalej ławy i krzesła, jak również skrzynie, w których przechowywano większość ruchomości. Liczba skrzyń świadczyła o zamożności właściciela. W ściany wbijano gwoździe i haki do zawieszania niezbędnych narzędzi, jak również półek. Najbogatsi mieszczanie posiadali lustra, tkaniny, rzadziej obrazy o tematyce religijnej.

Poza trzema kościołami (św. Wawrzyńca i św. Marii Magdaleny, św. Mikołaja, św. Ducha), klasztorem dominikańskim, szpitalem-przytułkiem, łaźnią, karczmą i szkołą parafialną (?) najprawdopodobniej w mieście nie było innych znaczących obiektów użyteczności publicznej. Żadne dokumenty źródłowe nie wspominają o istnieniu ratusza miejskiego i być może nie było go, a władze miejskie urzędowały w domu burmistrza lub w wypadku potrzeby zebrania większej grupy osób najzwyczajniej w karczmie. Wokół głównego placu zwanego rynkiem znajdowała się zabudowa gospodarcza, składy, domy miejscowych kramarzy czy sklepy bogatszych kupców. Na samym rynku były kramy i ławy, na których wykładano towary. Ogłaszano tu również wszelkie – dobre i złe – nowiny i zarządzenia; tu skupiało się zatem publiczne życie miasta. Wokół rynku mieszkali najbogatsi, najbardziej wpływowi mieszczanie. Najubożsi – komornicy – mieszkali na peryferiach.

Tak wyglądał Sochaczew w dzień. W nocy nieco się zmieniał. Z powodu zalegających ciemności brudne ulice nie były widoczne, a przechodnie nie mogli czuć się bezpiecznie. Jedyne oświetlenie miasta stanowił księżyc i gwiazdy, gdzieniegdzie widoczne były światła w karczmach, poza tym panowała ciemność. Nocny przechodzień musiał mieć ze sobą latarnię lub pochodnię, którą wytyczał sobie drogę. Miasto oświetlano tylko z okazji nadzwyczajnych uroczystości.

a) Zamek książąt mazowieckich

Oddzielnie należy wymienić zamek sochaczewski, którego ruiny wznoszą się na prawym, wysokim brzegu rzeki Bzury. Żadne dotychczasowe badania historyczne i archeologiczne nie określiły dokładniej wielu zagadnień początków zamku, jego rozbudowy i przebudowy. Wiele pytań badawczych pozostaje bez odpowiedzi, a układ przestrzenny zamku rekonstruowano na podstawie XVI- i XVII-wiecznych źródeł pisanych i analogii z obszaru Mazowsza. Archeolodzy na wiele wcześniej postawionych pytań odpowiedzieli, chociaż nie na wszystkie. Czy zamek powstał na pozostałościach starszego drewnianego grodu, czy na tzw. „surowym korzeniu”? Do czasu podjęcia badań archeologicznych pytanie to pozostawało bez odpowiedzi. Co do daty powstania zamku również poglądy są podzielone. Zagadnieniem wstępnym nurtującym badaczy dziejów sochaczewskiego zamku jest odtworzenie układu przestrzennego obiektu, faz jego rozbudowy i przebudowy.

Sochaczewski zamek przez długi czas pełnił przede wszystkim funkcję obronną. Był najpierw siedzibą kasztelana, później starosty i urzędników starościńskich, miejscem sądów grodzkich i ziemskich, a także rezydencją odwiedzających Sochaczew książąt, później królów i innych dostojników państwowych. Jego skromne pozostałości są śladem po jednym z najstarszych zabytków Sochaczewa. Budowla znajduje się na wzgórzu o wymiarach 40 x 40 metrów, będącym pierwotnie cyplem wysoczyzny, na której położony jest Sochaczew. Od miasta, to jest od północy i wschodu, oddziela go głęboka dolina cieku wodnego płynącego niegdyś od strony Czerwonki i wpadającego do Bzury u stóp wzgórza. Jedynie od południa, gdzie cypel łączył się z wysoczyzną, nie było naturalnych warunków obronnych, dlatego z czasem przekopano od tej strony głęboką fosę. Wzgórze, na którym zamek się wznosił, było pozbawione drzew i krzewów, mogłyby one bowiem ułatwić nieprzyjacielowi dostęp do zamku.

Nie wiadomo, kiedy dokładnie zamek został wzniesiony, ale prawdopodobnie już w XI wieku znajdował się tu gród strzegący przejścia przez rzekę. Na przełomie XII i XIII wieku zbudowano w tym samym miejscu drewniany gród kasztelański o powierzchni około 50–70 m2. Relikty grodów odkryto w trakcie kilkakrotnych badań wykopaliskowych. Całość otaczał drewniano-ziemny wał szeroki na 10 metrów u podstawy. Składał się on z konstrukcji drewniano-ziemnej, prawdopodobnie skrzyniowej, w której oprócz belek poziomych występowały słupy pionowe.

Wnętrze grodu miało zabudowę drewnianą, o której wiemy tylko tyle, że ściany wewnętrznych zabudowań były uszczelnione gliną. Mimo że warownia nie należała do dużych, mogła stanowić silny punkt oporu podczas wojny i sprawować kontrolę nad przeprawą przez Bzurę w czasie pokoju. Oprócz funkcji obronnych przed napadami Litwinów, Prusów i Rusinów był także wygodnym zamkiem myśliwskim oraz doskonałym punktem etapowym w podróżach książąt mazowieckich z Płocka do Czerska. Znalezione fragmenty naczyń wskazują na istnienie grodu w XIII wieku. Obfite ślady węgla drzewnego świadczą, że zniszczył go pożar, co mogło nastąpić podczas najazdu litewsko-ruskiego w 1286 roku.

Za czasów Siemowita III zamek przeżywał szczyt swej świetności, rozwoju i znaczenia. Nie tylko bowiem był siedzibą księcia i jego dworu czy miał znaczenie strategiczno-obronne, ale również był centrum administracji książęcej. Tu bowiem mieściła się kancelaria i sąd książęcy. Tu również przebywała drużyna księcia. Pierwotnie zamek nie miał żadnej wewnętrznej zabudowy murowanej. Jeszcze w średniowieczu powstało jednokondygnacyjne skrzydło. Mur obwodowy był otoczony z zewnątrz dwoma wałami i podwójną fosą. Nic więc dziwnego, że u podnóża zamku rozwijało się podgrodzie skupiające nie tylko rolników, ale również rzemieślników i kupców.

b) Sieć uliczna

Tak jak na rynku, również na ulicach miejskich toczyło się życie sochaczewskich mieszczan. W ciągu wieków budynki w Sochaczewie budowano, burzono, modernizowano, natomiast układ urbanistyczny niewiele się zmieniał. Mimo wielu burz dziejowych, prawie całkowitego zniszczenia miasta w 2. połowie XVII wieku, średniowieczna siatka ulic w centrum ocalała do chwili obecnej. Już w XIV wieku – jeśli nie wcześniej – zaczęto nadawać im nazwy. Nazwy ulic, placów i traktów biegnących poza miastem stanowią obecnie nieocenione bogactwo źródłowe pozwalające na pełniejsze poznanie przeszłości. Nazwy miejscowe są najstarszymi i najtrwalszymi pomnikami dziejów. Wiele z nich zostało zapomnianych, część uległa przekształceniom, niektóre jednak przetrwały, stanowiąc cenne źródło, które może znacznie uzupełniać wiedzę historyczną. Są one odbiciem miejskich dziejów, odbiciem ciągle zmieniającej się rzeczywistości – niedoskonałym i niepełnym, ale bardzo ważnym.

Znane nazwy sochaczewskich ulic z późniejszych okresów (głównie z XVI, XIX i 1. połowy XX wieku) świadczą, że informowały one mieszkańców i przybywających do miasta o kierunku (np. Bolimowska, Duranowska, Gawłowska, Łowicka, Płocka, Rozlazłowska, Trojanowska, Warszawska) i o konkretnym celu, do którego prowadziły (np. Bóżnicza, Cmentarna, Farna, Zamkowa). Niekiedy nazwa ulicy stanowiła znak ostrzegawczy (np. Krótka, Krzywa, Wąska, Załamana, Zamknięta, Zawiła). Czasami nazwa ulicy pełniła funkcję przewodnika po mieście, wskazując konkretne miejsce (np. Nadbrzeżna, Nadrzeczna, Mostowa, Torowa, Wiśniowa), lub niejako informatora handlowego (np. Tartaczna). Mimo dokładnych granic miasto nie mogło istnieć bez zaplecza. Niekiedy bliskiego, do którego mogły również prowadzić ulice (np. Polna, Stodólna, Wiejska czy Zamiejska).

Wszystkie nazwy sochaczewskich ulic miały zatem charakter informacyjny; żadna nie powstała przypadkowo. Było tak dlatego, że nikt ich formalnie nie ustanawiał, a posługiwano się nimi wyłącznie ze względów praktycznych. To właśnie dzięki temu są tak cenne dla historyków. Dopiero XIX wiek przyniósł modę na różne nazwy pamiątkowe, niekiedy nie mające nic wspólnego z lokalną rzeczywistością. Wówczas rozpoczął się prawdziwy chaos nazewniczy spotęgowany względami narodowymi i ideologicznymi. Ale i w tym chaosie tkwi niemała wiedza o przeszłości – o ludziach i wydarzeniach. Gdyby zachowały się pierwotne nazwy sochaczewskich ulic, stanowiłyby ważne uzupełnienie informacji na temat zajęć zawodowych i życia tutejszych mieszczan.

Wąskie ulice, zajmujące jak najmniej miejsca, miały ułatwiać obronę. W Sochaczewie, jak w innych miastach tej wielkości, nie było wówczas bruku, dlatego ulice podczas deszczów zmieniały się w grzęzawiska. Część z nich jawiła się jako wieloletnie, wspólne składowiska błota, łajna, odpadków kuchennych i innych śmieci.

Duże znaczenie dla rozwoju gospodarczego Sochaczewa miał związany z ulicami układ komunikacyjny i jego stan techniczny. Komunikacja średniowieczna napotykała wiele problemów, wśród których należy wymienić: błoto, tereny podmokłe oraz zwężenia dróg. Układ dróg był w dużym stopniu uzależniony od aktualnego stanu wód gruntowych, a nawet powierzchniowych, oraz od różnych przeszkód terenowych w postaci czynnych osuwisk. Najgorzej było w rejonach gliniastych lub podmokłych, właściwie nieprzejezdnych po deszczu. Nic dziwnego zatem, że dobrym okresem dla transportu lądowego była zima, kiedy korzystano z sań. Przez Bzurę, Pisię czy Utratę często przeprawiano się brodem, to znaczy w miejscu, gdzie dno było płytsze. Czasem bród moszczono dla wygody drewnem lub kamieniami. Wynikający z regale targowego obowiązek naprawy dróg nie wszędzie był jednakowo przestrzegany. Polegał na wymoszczeniu drogi chrustem, drewnem, na budowaniu grobli w miejscach szczególnie trudnych do przebycia oraz na budowaniu i utrzymaniu w odpowiednim stanie mostów.

Niewielkie odległości pomiędzy Sochaczewem a najbliższymi wsiami pokonywano zwykle pieszo lub konno. Transport cięższych towarów odbywał się za pomocą dwu- lub czterokołowych wozów zaprzężonych w woły, rzadziej konie. O powszechności stosowania wozów może świadczyć rozpowszechnienie się na wsi i w mieście zawodu kołodzieja. Na przełomie XII i XIII wieku miasta polskie nie miały jeszcze prawa składu, lecz ówczesne komory celne warunkowały wybór dróg przez kupców. Zapewne kupiec wolał trzymać się stałych, znanych mu dróg, gdzie miał zapewnione bezpieczeństwo i łatwość podróży niż korzystać z nowych traktów, bardziej niebezpiecznych i nie dość chronionych.

Sochaczew był nie tylko węzłem dróg lokalnych, lecz także publicznych, mających dogodne połączenia w skali ogólnokrajowej. Pod koniec średniowiecza obowiązywał na nich przymus drogowy, tzn. kupcy mogli z nich korzystać jedynie zgodnie z wyznaczonymi w przywilejach książęcych, a później królewskich trasami. Miało to zapobiec omijaniu tzw. komór, na których pobierano cło. W zamian władca zapewniał podróżującym, zwłaszcza kupcom, opiekę prawną zwaną mirem drogowym lub „pańską ręką”. Drogi publiczne występowały pod nazwą gościńca, traktu i drogi pospolitej, tzn. publicznej (via communis, via magna, strata publica, via antiqua). Źródła sprzed XV wieku podają niewiele danych o drogach publicznych w okolicach Sochaczewa. Na podstawie rozmieszczenia państwowych i kościelnych ośrodków władz administracyjno-terytorialnych i komór celnych, większych miast, późniejszych źródeł pisanych oraz materiałów kartograficznych z przełomu XVIII i XIX wieku można jednak podjąć próbę wytyczenia ich przebiegu.

Ulice wylotowe w sposób naturalny określano nazwami kierunkowymi. Część ulic wychodzących z sochaczewskiego rynku (obecnie plac Kościuszki) rzeczywiście odpowiadała, jak się wydaje, kierunkom przebiegu szlaków komunikacyjnych funkcjonujących w średniowieczu. Ulice te miały zatem znaczenie nie tylko dla komunikacji wewnątrz miasta, lecz także dla ruchu o szerszym zasięgu. Z narożnika północno-wschodniego ulica Wyszogrodzka, później Trojanowska (obecnie Staszica), prowadziła do pobliskiej wsi Trojanów. Stamtąd trakt wiódł wzdłuż Bzury na prawy brzeg Wisły, do Wyszogrodu, Czerwińska lub Zakroczymia. Inna droga prowadziła do Kampinosu, a jeszcze inna – wzdłuż prawego brzegu Utraty przez Zawady albo lewego przez Szczytno w kierunku Błonia i Warszawy. Główny, krótszy szlak z Sochaczewa do Błonia i Warszawy wiódł przez lasy między Utratą a Pisią. Wyjeżdżało się na tę drogę z południowo-wschodniego narożnika rynku ulicą Warszawską. Od tej ostatniej odgałęziała się droga do Czerwonki, a dalej do Wiskitek, Mszczonowa i Grójca. Z tegoż narożnika rynku wychodziła na południe ulica Łowicka, która przez Boryszew wiodła do Kozłowa, Łowicza i Łęczycy albo do Bolimowa, Skierniewic i Rawy. Mostem przez Bzurę przejeżdżało się do Rozlazłowa, skąd wzdłuż rzeki ku północy prowadziła droga do Wyszogrodu, a w kierunku zachodnim wiódł szlak na Sanniki i Gąbin. Każdą z tych dróg można było dojechać do Płocka. Od XV wieku, jeśli nie wcześniej, najważniejsza droga przechodząca przez Sochaczew to trakt z Warszawy przez Błonie, Łowicz do Poznania oraz do Wrocławia.

Dwa główne szlaki handlowe już we wczesnym średniowieczu przebiegały przez Mazowsze. Były to drogi łączące Wielkopolskę z Rusią, odcinek głównego szlaku łączącego Morze Bałtyckie z Czarnym oraz szlak z Kalisza do Prus przebiegający m.in. przez Łowicz, Sochaczew i Wyszogród. Szlak z Rusi do Wielkopolski przebiegał od Warszawy w kierunku Błonia i dalej wzdłuż Bzury do Sochaczewa, przez Łowicz i Łęczycę ku Wielkopolsce. Inną drogą, już o regionalnym charakterze, był szlak biegnący z centralnej Polski przez Łęczycę, okolice Sochaczewa, Błonie, Bródno i Liw do Drohiczyna, funkcjonujący od XI–XII do początku XIII wieku. Należy oczywiście wspomnieć, że wymienione miejscowości nie stanowiły końca dróg handlowych. Z każdej z nich rozchodziły się kolejne drogi o lokalnym znaczeniu. Ze szlaków wewnątrz dzielnicowych funkcjonowały drogi: Grójec–Płock przez Mszczonów, Wiskitki, Sochaczew, Sanniki i Gąbin oraz Sochaczew–Wyszogród, Sochaczew–Czerwińsk i Zakroczym.

c) Most na Bzurze

Z dróg wodnych niewielkie znaczenie miała Bzura umożliwiająca spław produktów miejscowych i tranzytowych do ujścia do Wisły i dalej do Gdańska. Dla współczesnych mieszkańców Sochaczewa rzeka nie jest już nerwem miasta i nie ma żadnego znaczenia gospodarczego. Tymczasem w średniowieczu zaopatrywała ludność w wodę i była niejako częścią systemu obronnego miasta. Bzura miała także duże znaczenie w produkcji piwa i gorzałki. Woda była ważnym składnikiem w produkcji tych trunków. Miała również duże znaczenie w walce z częstymi w drewnianym mieście pożarami. Szczególne znaczenie miał most, który pozwalał przebyć rzekę. Był tak ważnym obiektem, że traktowano go z wielką czcią i szacunkiem. W zasadniczy sposób wpływał na ukształtowanie przestrzeni miasta, miał wręcz rolę miastotwórczą, „przyciągał” budowle, aktywizował funkcję okolicznego terenu. Był krwiobiegiem Sochaczewa – kierował ruchem mieszkańców, przybyszy, wojsk, kupców, towarów czy pieniędzy. Nie należy jednak go porównywać do współczesnych konstrukcji tego typu.

Ówczesna technika budowlana, jak i brak odpowiednich funduszy, nie pozwalały wybudować w Sochaczewie ponad Bzurą trwałego mostu, który opierałby się płynącej na wiosnę krze i wzburzonym falom często wzbierającej rzeki. Zresztą i bezpieczeństwo miasta nie przemawiało za wznoszeniem trwałego mostu, po którym nieprzyjaciel łatwiej mógłby się dostać do miasta. Najdawniejszy most sochaczewski to raczej szeroka kładka z desek ułożonych na palach powbijanych w koryto rzeki. Przechodzono i przejeżdżano tym mostem jako tako, a gdy woda wezbrała, zazwyczaj go zabierała. Trzeba było wtedy wznosić nowy most. W razie nadejścia nieprzyjaciela lub w zimie, gdy zamarznięta woda Bzury utworzyła naturalne przejście, rozbierano most jako dla miasta niebezpieczny lub niepotrzebny.

Stały most w Sochaczewie istniał już zapewne w 1434 roku. Wnioskować to możemy z dokumentu wydanego w Lublinie w 1566 roku przez króla Zygmunta II Augusta, który potwierdził wówczas mieszczanom sochaczewskim przywilej księcia Siemowita V na wybieranie cła mostowego na zbudowanym przez nich moście na rzecze Bzurze.

Przeprawa przez Bzurę w Sochaczewie funkcjonowała prawdopodobnie w pobliżu kościoła parafialnego, czyli u wylotu ulicy Mostowej (obecnie Toruńska). Ulica ta stanowiła pierwotnie naturalny wąwóz erozyjny, przed wiekami wykorzystywany do zjazdu i przeprawy. Przeprawa przez rzekę w tym miejscu była dogodna, gdyż środkiem Bzury ciągnęła się długa kępa zwana Gawronką, która dzieliła ją na dwa koryta. Na miejscu przeprawy wzniesiono z czasem drewniany most na palach, który istniał tutaj do 1. połowy XIX wieku. Łączył on dwa brzegi, przebiegając nad dwoma korytami rzeki.

Jest jednak wątpliwe, czy właśnie tam znajdował się most wymieniony w dokumencie króla Kazimierza Jagiellończyka z 4 lutego 1476 roku i opisywany w lustracjach z XVI i XVII wieku. Jeżeli wzmiankowana w 1564 roku ulica Mostowa, położona w pobliżu zamku, nosiła tę nazwę w związku z mostem na Bzurze, a nie na rzeczce i fosie zamkowej, to most, o który tutaj chodzi, znajdował się prawdopodobnie u wylotu obecnej ulicy Podzamcze. Ten most drewniany, określany w XVI i XVII wieku przez lustratorów starostwa sochaczewskiego jako „długi i szeroki”, bywał często niszczony przez powódź, a zwłaszcza przez krę. Na jego naprawę mieszczanom przysługiwało prawo bezpłatnego sprowadzania drewna z lasów książęcych. W 1476 roku król Kazimierz Jagiellończyk nadał sochaczewskim mieszczanom wolny przewóz przez Bzurę na okres dwóch tygodni od każdorazowego zniszczenia mostu przez powódź. Przeprawę mieli odbudowywać mieszczanie własnymi siłami, król jednakże zapewniał im wolny wyrąb dębów i innych drzew na ten cel w lasach królewskich.

Na Bzurze także znajdował się młyn książęcy, który przerabiał ziarna zbóż na mąkę, kaszę i inne produkty spożywcze. W młynie odbywał się również przemiał słodu używanego do wyrobu piwa i palenia gorzałki. Tym samym zaopatrywał on miasto w podstawowe produkty żywnościowe. Z młynem były także związane folusze do folowania sukna, przy których również wykorzystywano napęd wodny. (…)