Aby wyświetlić tę zawartość zainstaluj lub zaktualizuj odtwarzacz Flash Player.

Po prezydencie Ignacym Mościckim (1928) do Sochaczewa przybył prezydent Bronisław Komorowski

 

W czasie swojej dwudniowej (6–7 lutego 2012 r.) podróży przez zachodnie Mazowsze Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski odwiedził m.in. Żyrardów, Sochaczew, Bodzanów i Płock. W 2011 roku prezydent odbył kilkadziesiąt podobnych wizyt, odwiedzając 46 powiatów w ciągu 43 wizyt, najczęściej odpowiadając na zaproszenia lokalnych władz. W Sochaczewie zatrzymał się we wtorek 7 lutego 2012 roku. Jego godzinna wizyta była odpowiedzią Prezydenta na wspólne zaproszenie wystosowane przez burmistrza Sochaczewa Piotra Osieckiego oraz prezesa Powiatowej Izby Gospodarczej Zbigniewa Bogdana. W hotelu Chopin przy ulicy Traugutta 21 na Prezydenta czekało kilkadziesiąt zaproszonych osób, w tym przedstawiciele samorządu miejskiego, powiatowego, wójtowie okolicznych gmin, Honorowi Obywatele Sochaczewa, reprezentanci kilkunastu firm zrzeszonych w Powiatowej Izbie Gospodarczej, prezesi największych firm z terenu miasta i powiatu, szefowie powiatowych komend straży i policji, reprezentanci środowiska kultury, sportu i organizacji pozarządowych.

W spotkaniu wziął także udział wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, a relacjonowało je kilkunastu dziennikarzy prasy lokalnej (Ziemia Sochaczewa, Echo Powiatu, Express Sochaczewski), regionalnej (m.in. Radio Niepokalanów) oraz ogólnokrajowej (m.in. TVP, TVN24, POLSAT). Niestety w mediach papierowych, radiu i telewizji wizyta prezydenta w Sochaczewie prawie nie została zauważona. Z lokalnych gazet tylko „Ziemia Sochaczewska” obszernie zrelacjonowała wizytę prezydenta. Niestety widoczność medialna wizyty prezydenta w Sochaczewie – podobnie jak wizyty prezydenta Mościckiego – była relatywnie niska z punktu widzenia mediów warszawskich. W internecie wcale nie było lepiej.

W czasie swojej dwudniowej (6–7 lutego 2012 r.) podróży przez zachodnie Mazowsze Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski odwiedził m.in. Żyrardów, Sochaczew, Bodzanów i Płock. W 2011 roku prezydent odbył kilkadziesiąt podobnych wizyt, odwiedzając 46 powiatów w ciągu 43 wizyt, najczęściej odpowiadając na zaproszenia lokalnych władz.

chaczewie zatrzymał się we wtorek 7 lutego 2012 roku. Jego godzinna wizyta była odpowiedzią Prezydenta na wspólne zaproszenie wystosowane przez burmistrza Sochaczewa Piotra Osieckiego oraz prezesa Powiatowej Izby Gospodarczej Zbigniewa Bogdana. W hotelu Chopin przy ulicy Traugutta 21 na Prezydenta czekało kilkadziesiąt zaproszonych osób, w tym przedstawiciele samorządu miejskiego, powiatowego, wójtowie okolicznych gmin, Honorowi Obywatele Sochaczewa, reprezentanci kilkunastu firm zrzeszonych w Powiatowej Izbie Gospodarczej, prezesi największych firm z terenu miasta i powiatu, szefowie powiatowych komend straży i policji, reprezentanci środowiska kultury, sportu i organizacji pozarządowych. W spotkaniu wziął także udział wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, a relacjonowało je kilkunastu dziennikarzy prasy lokalnej (Ziemia Sochaczewa, Echo Powiatu, Express Sochaczewski), regionalnej (m.in. Radio Niepokalanów) oraz ogólnokrajowej (m.in. TVP, TVN24, POLSAT). Niestety w mediach papierowych, radiu i telewizji wizyta prezydenta w Sochaczewie prawie nie została zauważona. Z lokalnych gazet tylko „Ziemia Sochaczewska” obszernie zrelacjonowała wizytę prezydenta. Niestety widoczność medialna wizyty prezydenta w Sochaczewie – podobnie jak wizyty prezydenta Mościckiego – była relatywnie niska z punktu widzenia mediów warszawskich. W internecie wcale nie było lepiej.

Prezydenta w Sochaczewie przywitała grupa około 20 osób protestujących – z inicjatywu Janusza Szostaka, organizatora protestu – przeciwko podpisaniu przez rząd umowy ACTA. Protestujący trzymali transparenty z napisami: „Komorowski nie rób wioski. Nie dla ACTA”. Jednak zgromadzeni w ogrzewanej hotelowej sali urzędnicy i przedsiębiorcy nie mieli okazji zobaczyć protestujących. Prezydent niezrażony takim przywitaniem raźnym krokiem wkroczył do hotelu. Spotkanie rozpoczęło się z opóźnieniem w sali konferencyjnej hotelu Chopin. Prezydenta w gościnnych progach hotelu powitali wspólnie burmistrz Piotr Osiecki oraz prezes Powiatowej Izby Gospodarczej Zbigniew Bogdan.

W spotkaniu wzięli udział m.in. przedsiębiorcy zrzeszeni w Powiatowej Izbie Gospodarczej, prezesi i menadżerowie kilkunastu największych firm w powiecie, reprezentanci władz miasta na czele z burmistrzami, powiatuna czele ze starostą sochaczewskim Tadeuszem Korysiem, okolicznych gmin, radni Rady Miasta, Honorowi Obywatele Sochaczewa. W przeciwieństwie do poprzednich wizyt prezydenckich spotkanie głowy państwa miało wyraźnie zamknięty charakter, nie było bowiem w programie wizyty spotkania z mieszkańcami Sochaczewa, ani spotkania z dziennikarzami. Ci ostatni uczestniczyli jedynie w tzw. oficjałce. Nie zostali natomiast wpuszczeni do mniej oficjalnych spotkań. Wśród uczestników spotkania można było zauważyć m.in. dyrektora miejscowego muzeum Macieja Wojewodę i jego syna Jakuba Wojewodę – pracownika tegoż muzeum i radnego miejskiego, Mirosława Adama Orlińskiego – radnego sejmiku województwa mazowieckiego, wójtów okolicznych gmin, m.in. Marka Olechowskiego z Teresina i Mirosława Orlińskiego z Sochaczewa. Wyraźnie zauważalny i komentowany w kuluarach był wymowny brak kapłanów z sochaczewskich parafii.

Na początku spotkania przemówienie wygłosił burmistrz Sochaczewa Piotr Osiecki. Wspominał trudne dzieje Sochaczewa zaznaczając, że miasto zawsze podnosiło się ze zgliszczy, dzięki mieszkańców. Podnosiło się dzięki ich ofiarności, dzięki ich pracowitości. To oni, Panie Prezydencie, są największym bogactwem Sochaczewa . Burmistrz dodał też, że Sochaczew był i jest prężnym ośrodkiem miejskim, integrujących mieszkańców powiatu, tymczasem głośno mówi się o planowanej likwidacji czy przekształceniu tak ważnej dla powiatu instytucji jak Sąd Rejonowy. Ponieważ współgospodarzem spotkania była Powiatowa Izba Gospodarcza naturalnym było, że wiele mówiono też o aktywności polskiego biznesu, oczekiwaniach małych i średnich firm wobec elit rządzących.

                                                                                                                                                                                                                            Przemówienie burmistrza Sochaczewa Piotra Osieckiego 

     „Szanowny Panie Prezydencie,
      W imieniu nas wszystkich tutaj zgromadzonych, w imieniu wszystkich mieszkańców Sochaczewa witam serdecznie na gościnnej ziemi sochaczewskiej. Witam w naszej małej Ojczyźnie.
      Po raz pierwszy w historii III Rzeczypospolitej Prezydent kraju odwiedza nasze miasto. Ostatnia wizyta Prezydenta kraju w naszym mieście miała miejsce 7 czerwca 1928 roku. Tak jak tamta wizyta, na pewno i ta zapisze się na stałe w historii miasta, historii liczącej kilka stuleci, historii zawierającej w sobie wydarzenia doniosłe, świadczące o tym, jak ważne miejsce w dziejach Mazowsza odgrywał Sochaczew. Przypomnę, że w 1377 roku książę Mazowiecki Siemowit III po raz pierwszy wydał Statuty Mazowieckie. Nasza historia zawiera również momenty tragiczne, tak jak chociażby te z czasów I wojny światowej, gdy podczas działań wojennych Sochaczew został zniszczony w 90%, a miasto praktycznie przestało istnieć. Z wielkim trudem zostało odbudowane, potem nastąpiła II wojna światowa, trzydniowa bohaterska obrona, kolejne zniszczenia... Ale za każdym razem to miasto podnosiło się ze zgliszczy. Podnosiło się, bo ma wspaniałych mieszkańców. Podnosiło się dzięki ich ofiarności, dzięki ich pracowitości. To oni, Panie Prezydencie, są największym bogactwem Sochaczewa.
     Teraz, w III Rzeczypospolitej, sochaczewianie są cenionymi pracownikami między innymi firm międzynarodowych zlokalizowanych w Sochaczewie lub jego okolicach. Panie Prezydencie, na tej sali są prezesi i dyrektorzy tych firm. Na tej sali są również prezesi i dyrektorzy naszych sochaczewskich firm, które powstawały na początku ubiegłego stulecia. Na tej sali są również przedsiębiorcy, właściciele firm, które stworzyli praktycznie od zera - dzięki swojej pracy, wysiłkowi ich współpracowników. Te firmy odnoszą znaczące sukcesy w działalności gospodarczej. Na tej sali są Honorowi Obywatele Sochaczewa, są też moje koleżanki i koledzy samorządowcy na czele z panem Starostą i Radnym Sejmiku Wojewódzkiego. Są wśród nas także przedstawiciele organizacji pozarządowych; dyrektorzy szpitala, placówek kulturalnych, oświatowych i sportowych. To oni wszyscy swoją codzienną pracą przyczyniają się do rozwoju tego miasta. To oni wszyscy są solą tego miasta.
Panie Prezydencie;
      Od 1990 roku, dzięki reformie samorządowej sochaczewianie stali się faktycznymi gospodarzami Sochaczewa. Zaczęliśmy nadrabiać stracony czas. Patrząc z perspektywy tych prawie 22 lat widać, jak wiele udało nam się dokonać, jaką zasługę w tych sukcesach mają ci, którzy przez wszystkie te lata na rzecz tego samorządu pracowali. Mam na myśli radnych Rady Miejskiej wszystkich kadencji, mam na myśli wszystkich burmistrzów, dlatego w obecności Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej chciałbym im wszystkim za tę pracę serdecznie podziękować.
Nadal podejmujemy wielkie wyzwania. Wielkim wyzwaniem jest dla nas największa inwestycja w historii miasta, inwestycja z wykorzystaniem środków unijnych, jaką od kilku miesięcy realizujemy: Poprawa Gospodarki Wodno – Ściekowej. Inwestycja ta przekracza nasz jednoroczny budżet. Nasze miasto się zmienia.
      Niestety obserwujemy też niepokojące zjawiska. Dla nas samorządowców takim zjawiskiem jest przekazywanie zadań samorządom bez przekazywania pieniędzy na realizację tych zadań. To zjawisko połączone z kryzysem, z jakim mamy do czynienia powoduje, że zaczyna to niebezpiecznie wpływać na naszą sytuację finansową, ogranicza przede wszystkim nasze możliwości inwestycyjne. Niepokój budzą w nas działania ograniczające istnienie w Sochaczewie instytucji ważnych, instytucji życia publicznego takich jak chociażby Sąd Rejonowy. A przecież Sochaczew to miasto, które od zawsze było bardzo ważnym ośrodkiem administracyjnym. Już w 1221 roku była tu siedziba kasztelana. Nasz wielki rodak, błogosławiony Jan Paweł II, pięknie zdefiniował rolę samorządu mówiąc, że siła państwa, jego rozwój, zależą w dużej mierze od sprawnej i mądrej pracy samorządu, tak aby dla wszystkich w domu ojczystym starczyło chleba i żeby nikt nie czuł się zagubiony. Staramy się być wierni temu przesłaniu, sprawnie, mądrze i sprawiedliwie kierujemy tym samorządem. 

Przemówienie Prezesa Powiatowej Izby Gospodarczej Zbigniewa Bogdana

     Szanowny Panie Prezydencie, chciałbym w imieniu Powiatowej Izby Gospodarczej, a także wszystkich obecnych przedsiębiorców, powitać Pana na ziemi sochaczewskiej. Jest nam niezmiernie miło, że w natłoku licznych obowiązków znalazł Pan czas, by spotkać się z nami. Część z obecnych na sali przedsiębiorców należy do Powiatowej Izby Gospodarczej, którą mam zaszczyt reprezentować.
Powiatowa Izba została utworzona w 2005 roku, jednak jej korzenie sięgają wcześniejszych lat, gdyż już w 1990 roku po przemianach ustrojowych przedsiębiorcy zrzeszyli się po raz pierwszy, a dalej poprzez różne transformacje powstała ostatecznie Powiatowa Izba Gospodarcza. Nasza Izba liczy około 70 członków reprezentujących różne branże w tym usługowo – produkcyjne, transportowe i handel. Ogółem przedsiębiorstwa zrzeszone w Izbie zatrudniają około 2000 pracowników. Chciałem zaznaczyć, że Sochaczew to małe zagłębie transportowe ponieważ tutaj, w ramach transportu międzynarodowego, funkcjonuje bardzo wiele firm. Mamy tu dziś na Sali prezesa Międzynarodowego Zrzeszenia Transportu Drogowego Jana Buczka. Większą firmą z tej branży, jest Tramex Mirosława Kaczorowskiego. Warto odnotować także kilka innych firm zrzeszonych w Izbie, to m.in. Energop, który realizuje różnego rodzaju zamówienia systemów rurowych głównie dla przemysłu naftowego, zatrudnia dużą grupę ludzi, około 350 osób. Poza tym w naszej Izbie działają również firmy związane z handlem, produkcją a wśród tych większych chciałbym wymienić PSS Społem, który od wielu lat świetnie daje sobie radę na tym rynku, buduje piękne obiekty handlowe, modernizuje sklepy poprawiając estetykę miasta. Działa duża hurtownia Carmen, działają Zakłady Mięsne Kuznocin oraz sieć sklepów Top Market.
      Działamy na rzecz szeroko pojętej integracji środowiska przedsiębiorców, występujemy do władz z różnymi sprawami, rozmawiamy na temat podatków, lokalizacji inwestycji, pomagamy również w pozyskiwaniu środków unijnych. Swego czasu funkcjonował przy Izbie punkt konsultacyjny PARP-u, spotykaliśmy się z przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego, rozmawialiśmy na temat środków unijnych, programów które mają się pojawić, uczyliśmy jak sięgnąć po dotacje, jak je rozliczyć. Jako Izba organizujemy wiele spotkań i konferencji, wydajemy informatory gospodarcze w tym również informator „Jak zakładać działalność gospodarczą”.
      Co my jako przedsiębiorcy dajemy miastu, temu środowisku? Przede wszystkim tworzymy miejsca pracy, mamy jako małe i średnie firmy swój udział w tworzeniu produktu krajowego brutto, a w skali całego kraju jest to ponad 60%. Podtrzymujemy w miarę wysoki rozwój gospodarczy w kraju o czym bardzo często się mówi i cieszy nas, że politycy o tym nie zapominają. Poza tym lokalnie wspieramy wiele przedsięwzięć, pomagamy różnym instytucjom.
     Jakie problemy stoją przed przedsiębiorcami działającymi na naszym terenie? Te problemy w zasadzie nie różnią się specjalnie od tego, co się dzieje w skali całego kraju, a więc niespójne prawo, rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej chociażby ostatnio podniesiona o 2% składka rentowa, rok wcześniej podwyższona składka podatku VAT, rosnące koszty energii i centralnego ogrzewania oraz ceny paliw do samochodów, do transportu, co znacznie zmniejsza opłacalność funkcjonowania firm transportowych. Następuje również niekontrolowany rozwój sieci handlowych. Nikt nie zwraca na to uwagi, że np. Biedronka ma dziś 1900 sklepów, a zapowiada, że w 2015 roku będzie mieć 3000. Sieci handlowe typu Kaufland, Tesco, Carefour wchodzą w coraz mniejsze powierzchnie, wchodzą w osiedla, w małe miejscowości. Nasi przedsiębiorcy są wypychani w coraz mniej ścielone marginesy, gdzie mogliby się realizować. Jest to na pewno duży problem. Oczywiście tych barier można by wymieniać dużo. Adresatem moich słów nie powinien być Pan Prezydent, ale skoro Pan Prezydent jest wśród nas, chcemy Pan zapoznać z tymi problemami.
Pomimo tych przeszkód próbujemy sobie radzić. Różnie to bywa w różnych branżach, jedna radzi sobie lepiej, inne gorzej, ale nawet jeżeli jest ciężko, to staramy się być po prostu przedsiębiorczy, szukamy różnych rozwiązań. Na jak długo starczy nam sił – nie wiem.
     Szanowny Panie Prezydencie, serdecznie dziękuję, że zechciał Pan wysłuchać mnie i przybyć na to spotkanie. Chciałbym się zwrócić do Pana - może uda się wpłynąć na poprawę prawa i całego otoczenia działalności gospodarczej, by było przede wszystkim bardziej przejrzyste i bardziej sprzyjające rodzimym przedsiębiorcom, aby to życie przedsiębiorcy również dawało chwilę bardziej znośne.                                                                                                                       Dziękuję.
                                                                                                                                                                                                                       

Przemówienie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego
     „Szanowny Panie Wojewodo; Panie Burmistrzu, Panie Prezesie, Drodzy Państwo;
     Ja mam nadzieję, że życie jest znośne, nie tylko przedsiębiorców, ale i wszystkich mieszkańców ziemi sochaczewskiej. Jestem przekonany, że wszyscy widzimy ogrom zmian, które się dokonują na naszych oczach, także naszymi rękami, które prowadzą Polskę do zdecydowanie dobrej przyszłości. Dzisiaj możemy z dumą podkreślać, że Polska rozwija się szybciej, a więc lepiej od wielu innych krajów europejskich. Jestem przekonany, że widzą to także tutaj w Sochaczewie i że wszyscy mamy świadomość udziału w jakiejś wielkiej, wielkiej przemianie.
Wspomniał Pan burmistrz, że mój wielki poprzednik prezydent Mościcki był tu w latach dwudziestych. To dla mnie dobra wiadomość, bo przyjemnie jest nawiązywać do postaci historycznej, postaci która był symbolem polskich marzeń o nowoczesności w okresie międzywojennym. Mościcki był inżynierem, praktykiem gospodarczym, człowiekiem zaangażowanym w budowanie podstaw ekonomicznych przyszłości Polski i to było środowisko, pokolenie ludzi, którzy marzyli i próbowali te marzenia realizować. Od marzeń o szklanych domach po marzenia o nowoczesności, poprzez Gdynię, COP czy Zakłady Azotowe, w których dyrektorem był późniejszy prezydent Mościcki.
      Myślę, że stoimy w obliczu podobnych wyzwań i podobnych marzeń, tylko że współczesna Polska ma większą szansę na ich zrealizowanie, bo przecież wolna Polska trwała w okresie międzywojennym mniej niż 20 lat. Funkcjonowała też w o wiele trudniejszych warunkach. My jako pokolenie, które doczekało, wywalczyło zmianę w Polsce, zmianę ustroju gospodarczego i politycznego, może już z dumą mówić, że Polska cieszy się zmianą mechanizmów zarządzania, mechanizmów gwarantujących rozwój tak jak w reszcie cywilizowanego i zamożnego świata, czyli świata zachodniego. Cieszy się już od ponad 20 lat. Możemy z dumą mówić – doczekaliśmy już owoców. To jest rzecz niebywała, jak się jeździ po świecie i dowiaduje, że Polska jest absolutnym wzorcem, marzeniem dla wielu innych nacji, wielu innych państw, także wielu innych przedsiębiorców z innych krajów europejskich.
      Oczywiście są problemy, są kłopoty, są trudności, ale w moim przekonaniu Polska zachowuje jako kraj, a więc także i w skali pewnie każdego przedsiębiorstwa – zdolności konkurencyjne. Oczywiście przedsiębiorców ma prawo boleć zwiększenie składki rentowej, ale pamiętajmy, że koszty pracy w Polsce są niższe niż w absolutnej większości krajów europejskich, a to buduje także szansę na przyciągniecie kapitału i na skuteczne konkurowanie z innymi. Tak jest ten świat zbudowany, że musimy się uczyć konkurowania, musimy mieć odwagę stawania w szranki i podejmowania konkurencji z innymi. Polacy sobie z tym świetnie radzą. Polskie firmy konkurują skutecznie nie tylko w Polsce, ale konkurują skutecznie także na rynkach europejskich. Z największą przyjemnością słyszę na przykład od naszych sąsiadów z Niemiec, jak ci narzekają, że firmy polskie zajmują liczącą się część rynku na przykład żywności przetworzonej. To świadczy o tym, że potrafimy być dynamiczni i wykorzystywać swoje szanse.
      Tu w Sochaczewie widać, że Państwo uchwycili w porę tę szansę – pomimo trudności, pomimo kłopotów, pomimo tych wszystkich problemów. Wydaje się, że pewne przekleństwo dziejowe mamy za sobą, bo przecież przekleństwo dziejów polskich polegało na tym, że nie miała szans na kontynuację praca pokoleń. Nie było szansy na spokojny rozwój, to co stanowi przecież podstawę zamożności i stabilności najbogatszych i najpotężniejszych krajów świata zachodniego.
      Muszę się Państwu przyznać do uczucia zazdrości, które mną przez wiele lat targało, gdy jechałem gdzieś do krajów Europy zachodniej i widziałem, że stoją w obliczu czegoś, czego Polska nie doświadczyła od dłuższego czasu, że praca pokoleń się nawarstwia, uzupełnia, że gromadzi się ten potencjał zamożności. U nas co pokolenie, to zmiana. U nas co pokolenie, to katastrofa. Sochaczew jest tego najlepszym przykładem. Dobrze, że trwa ta pamięć o stratach miasta i całej ziemi z czasów I wojny światowej. Dobrze, że trwa pamięć także o wrześniu 1939 roku i okresie wojny. Dobrze, że trwa pamięć o wszystkich także bolesnych doświadczeniach z czasów księżycowej gospodarki socjalistycznej. Ta pamięć powinna trwać, ale powinniśmy mieć świadomość, że to przekleństwo przeszłości powoli przezwyciężamy. W Polsce nieomalże na palcach jednej ręki można policzyć prywatne firmy, które trwają dłużej niż kilkadziesiąt lat, a w świecie zachodni to, że jakaś firma została założona w XIX wieku i twa do dzisiejszego dnia, jest normą. Normą jest, że tę firmę prowadzi ta sama rodzina, że to z dziada pradziada przechodzą umiejętności, doświadczenia, ale także i kapitał. Jesteśmy na etapie tworzenia kapitału polskiego, dlatego tak wielkie znaczenie mają małe i średnie przedsiębiorstwa. W Polsce nie ma wielkiego kapitału, on dopiero się tworzy, on będzie pierwszy uzyskiwał zdolność do ekspansji. Dzisiaj największą wartością w Polsce jest drobny kapitał, który walczy skutecznie o własne szanse i radzi sobie nienajgorzej w konkurencji z innymi. Temu małemu i średniemu biznesowi oczywiście państwo polskie powinno w miarę możliwości pomagać, jak najbardziej, nie przekraczając barier tworzonych przez zobowiązania prawa europejskiego i wydaje mi się, że to się na szczęście dzieje.
      Chcę Państwu powiedzieć, że wielką rzeczą jest umiejętność spostrzeżenia nowej szansy, wydobycia tego, co pozytywnie wyróżnia każde miasto, każdą gminę, każdy powiat. To nie jest tak, że wszyscy są tacy sami, że wszędzie jest taka sama szansa. Wydaje mi się, że tu w Sochaczewie tę szansę Państwo odczytali bardzo dobrze. To jest problem położenia Sochaczewa przy wielkim szlaku komunikacyjnym, co pewnie do niedawna było przekleństwem, ale niewątpliwie jest także i szansą. Stąd te firmy transportowe, stąd także i inne tworzące się przedsiębiorstwa.
      Trzeba odczytywać szanse także na dobrą promocję. Tą dobrą promocją widzę jest nawiązywanie do sąsiedztwa miejsca urodzenia F. Chopina, wydobycie z lokalnej tradycji tego, co innych może zainteresować, co na innych może zrobić dobre wrażenie. To są piękne kolejki wąskotorowe, ale także i tradycja Bitwy nad Bzurą. Jedno jest pewne, że w zmieniających się okolicznościach jedno zawsze będzie decydowało – to o czym wspomniał pan Burmistrz – to umiejętności ludzi. Z największą satysfakcją i radością słyszę tego rodzaju deklaracje, że Państwo ustami burmistrza wyrażają przekonanie, że mieszkańcy Sochaczewa, mieszkańcy ziemi sochaczewskiej we własnych oczach uchodzą za ludzi przedsiębiorczych, aktywnych, kreatywnych, ludzi mających poczucie solidarności z własną ziemią, z własnym miastem, z innymi mieszkańcami tego regionu. To jest wartość ogromna.  O nią trzeba dbać, bo od niej rzeczywiście zależy bardzo, bardzo wiele.
      Proszę Państwa, parę słów na temat zgłoszony przez burmistrza. Oczywiście mam świadomość, że decyzje wynikające z głębokiej reformy systemu sądownictwa w jakiejś mierze idą w poprzek z ambicjami, jeśli chodzi o posiadanie sądów rejonowych. Sąd Rejonowy będzie istniał - w sensie istnienia instytucji, która będzie sądziła. Nie będzie funkcji Prezesa. Mam kłopot jak tu Państwu życzyć dobrze, bo sądy będą istniały wtedy, jeśli będą miały materię do sądzenia. W zasadzie powinienem życzyć, żeby były bezrobotne i żadnych wyroków nie musiały ferować. Wydaje mi się jednak, że bujny rozwój gospodarczy też przyniesie pewne tworzenie elit bez których żadna ambicja lokalna nie może się urzeczywistniać.
      Proszę Państwa, żeby nie przedłużać. Serdecznie Państwu dziękuję za aktywność, dziękuję za utrzymywanie się pamięci o okresie trudnym i za takie przedstawianie rzeczywistości bez żadnego jej „lukrowania”. Ona wcale nie jest różowa w wymiarze konkretnego miasta czy konkretnej rodziny. Wydaje mi się, że możemy sobie patrząc w oczy powiedzieć, że mamy świadomość, iż ta rzeczywistość jest lepsza. Ona nie jest rajska i długo nie będzie.
      Proszę Państwa ja uważam, że trzeba się porównywać do innych, oczywiście z dumą mówiąc o tym, że się rozwijamy szybciej niż inni. Pamiętajmy, bo czujemy to na co dzień, że inni tego „tłuszczu” za skórą, zamożności, bogactwa gromadzonego przez pokolenia, oszczędzanego przez wojny, mają o wiele więcej. My jesteśmy narodem na dorobku i sobie radzimy. Dodawajmy sobie sił i wiary, że nam się to uda, bo chyba mamy w prezencie od Pana Boga jakiś niebywały okres pokoju, okres możliwości wykonywania ciężkiej ale owocnej pracy, powolnego gromadzenia zamożności, gromadzenia także i kumulowania dorobku pracy już nie jednego pokolenia, jak pokolenia prezydenta Mościckiego, ale kilku pokoleń.
      Na razie przyszłość rysuje się dobrze. Po raz pierwszy od wielu, wielu lat stajemy w obliczu historycznej szansy, że ta energia jednego pokolenia, dorobek jednego pokolenia, zamożność jednego pokolenia nie będzie niszczona przez kataklizmy dziejowe. I na tym budujmy naszą szansę, naszą nadzieję, że to się będzie nakładało wolno, bo nie startujemy z równego poziomu, ale będzie się konsekwentnie nakładało także w wymiarze takich miast jak Sochaczew.
      Jeżeli już burmistrz wspomniał, że poprzedni Prezydent był w 1928 roku, to ja w takim razie zobowiązuję się, że jeszcze raz przyjadę do Sochaczewa. Na pewno. Dziękuję bardzo”.                                                                                                                                                                                                    
                                                                                                                                                                                                                                                         

Po części oficjalnej był czas na rozmowy kuluarowe z gośćmi. Prezydent podszedł do każdego gościa, by przywitać się i zamienić choć dwa zdania. Rozmawiano o problemach przedsiębiorców, wyzwaniach stojących przed samorządami, bolączkach gmin ale też o wielkich sukcesach związanych choćby z wykorzystaniem strumienia środków unijnych. Po zakończeniu spotkania w Sochaczewie Prezydent udał się do Jasieńca w gminie Rybno, aby spotkać się z rolnikami z powiatu sochaczewskiego.                                                                                                                                                                                                                                  

Oficjalna informacja z wizyty prezydenta Bronisław Komorowskiego na stronie urzędowej urzędu prezydenta www.prezydent.pl

Największą wartością w Polsce jest drobny biznes

Największą wartością w Polsce jest drobny biznes, który walczy skutecznie o własne szanse i radzi sobie nie najgorzej w konkurencji z innymi - powiedział prezydent Bronisław Komorowski podczas wtorkowego spotkania z Powiatową Izbą Gospodarczą w Sochaczewie.
Prezydent podczas spotkania z przedsiębiorcami podkreślił, że małemu i średniemu biznesowi państwo polskie powinno w miarę możliwości pomagać, nie przekraczając barier tworzonych przez zobowiązania prawa europejskiego. - I wydaje mi się, że to się na szczęście dzieje - ocenił.
Zdaniem prezydenta, wielką rzeczą jest umiejętność dostrzeżenia nowych szans na wyeksponowanie tego, co pozytywnie wyróżnia każde miasto czy powiat. - To nie jest tak, że wszyscy są tacy sami, że wszędzie jest taka sama szansa albo tej samej szansy nie ma. Wydaje mi się, że tu, w Sochaczewie tę szansę państwo odczytali bardzo dobrze - podkreślił.
Bronisław Komorowski zaznaczył, że Polska już od ponad 20 lat może się cieszyć zmianą mechanizmów zarządzania oraz mechanizmów gwarantujących rozwój gospodarki, tak jak w cywilizowanym i zamożnym świecie. - Możemy z dumą mówić: doczekaliśmy już owoców. To jest rzecz niebywała, jak się jeździ po świecie i dowiaduje się, że Polska jest absolutnym wzorcem, marzeniem dla wielu innych nacji, wielu innych państw, także wielu innych przedsiębiorców z innych krajów europejskich - powiedział.

Prezydent przyznał, że wprawdzie są problemy i trudności, ale - jak mówił - Polska zachowuje jako kraj, ale także w skali przedsiębiorstw, zdolności konkurencyjne. Przyznał, że przedsiębiorców ma prawo boleć zwiększenie składki rentowej, ale trzeba pamiętać, że koszty pracy w Polsce są niższe niż w większości krajów europejskich. - A to buduje szanse na przyciągnięcie kapitału i na skuteczne konkurowanie z innymi - mówił.

- Tak jest ten świat zbudowany, że musimy uczyć się konkurowania, musimy mieć odwagę stawania w szranki i podejmowania konkurencji z innymi. Polacy sobie z tym świetnie radzą - uważa prezydent. Według niego, polskie firmy konkurują skutecznie, nie tylko w Polsce, ale także na rynkach europejskich.

W ocenie Bronisława Komorowskiego, Polska obecnie rozwija się szybciej, przez co lepiej od wielu innych krajów europejskich, co jest powodem do dumy. - Z największą przyjemnością zawsze słyszę, np. od naszych sąsiadów niemieckich, jak ci narzekają, że firmy polskie zajmują liczącą się część rynku, np. w żywności przetworzonej - mówił prezydent. To - dodał - świadczy o tym, że potrafimy być dynamiczni i wykorzystywać swoje szanse.

- Tu w Sochaczewie widać, że państwo uchwyciliście to w porę, pomimo trudności i kłopotów. Wydaje się, że pewne przekleństwo dziejów mamy już za sobą, które polegało na tym, że nie miała szans nawarstwiania się praca pokoleń - powiedział prezydent.

- Muszę się przyznać do uczucia zazdrości, które mną przez wiele lat targało, gdy jechałem do krajów Europy Zachodniej i widziałem, że stoję w obliczu czegoś, czego Polska nie doświadczyła od dłuższego czasu, że praca pokoleń się nawarstwia i uzupełnia - powiedział prezydent.

W jego ocenie, Polska po raz pierwszy od wielu lat stoi w obliczu historycznej szansy, że dokonanie, dorobek i zamożność jednego pokolenia nie będzie niszczona przez kataklizmy dziejowe.  - Na tym budujmy naszą szansę i nadzieję - powiedział Bronisław Komorowski.

- Jesteśmy narodem na dorobku. Radzimy sobie i dodawajmy sobie sił i wiary, że nam się to uda, bo chyba rzeczywiście mamy w prezencie od Pana Boga jakiś niebywały okres pokoju, okres możliwości wykonywania ciężkiej, ale owocnej pracy powolnego gromadzenia zamożności, a także gromadzenia i kumulowania dorobku, nie już jednego pokolenia, ale już pokoleń - zaznaczył prezydent.

(Źródło: własne nagrania foniczne autora, strona Urzędu Miasta w Sochaczewie, PAP, informacje własne, www.prezydent.pl)

Poniżej artykuł Bogusława Kwiatkowskiego "Książęta, królowie, prezydenci z wizytą w Sochaczewie" zamieszczony w tygodniku „Ziemia Sochaczewska” w lutym 2012 r. (wszelkie prawa zastrzeżone).

Wizyta panującego w przeszłości była zawsze dla Sochaczewa świętem, wydarzeniem wykraczającym daleko poza codzienność. Im wyższa była ranga wizyty, tym wyższe było jej znaczenie polityczne. Wyższe oczekiwania mieli również miejscy oficjele wobec wizytujących władców. Przy okazji ostatniej wizyty warto przypomnieć sobie, jaki był przebieg wizyt urzędujących głów państwa w Sochaczewie na przestrzeni dziejów. Zazwyczaj nie trwały zbyt długo. W przypadku prezydentów nie przekraczały nawet jednej godziny.

Książę Bolesław Krzywousty (1138)

Wciąż nierozstrzygnięta jest jednoznacznie kwestia pobytu w sochaczewskim klasztorze benedyktynów księcia Bolesława Krzywoustego. Tutaj miał ów władca 28 października 1138 roku nawet zakończyć swój żywot. Informację w języku łacińskim o śmierci księcia możemy znaleźć jedynie w rękopisie „Kodeksu Sochaczewskiego Rocznika Świętokrzyskiego Nowego”, którego powstanie datuje się na lata 1463–1464. W tłumaczeniu polskim brzmi ona: „Roku zaś Pańskiego 1138, w wieku lat pięćdziesiąt sześć, w klasztorze braci świętego Benedykta, świętej Trójcy, ufundowanego w Sochaczewie, przyjąwszy wiatyk, szczęśliwie zasnął w Panu. W ten sposób B Krzywousty życie zakończył” (tłum. Bronisław Markiewicz). Jednakże wartość historyczna tego przekazu jest dyskusyjna. Pojawia się wątpliwość, czy książę Bolesław Krzywousty rzeczywiście zmarł w Sochaczewie. Kodeks Sochaczewski Rocznika Świętokrzyskiego Nowego jest jedynym zachowanym dokumentem, który wymienia miejsce śmierci Bolesława Krzywoustego. Ale czy dokument ów jest wiarygodnym źródłem historycznym, skoro opowiada o wydarzeniach z 1138 roku ponad trzy wieki później? O miejscu śmierci księcia możemy wnioskować ze słów piętnastowiecznego kronikarza, Jana Długosza, który pisał, że kiedy książę życie zakończył, ciało jego zostało przewiezione do Płocka i tam z należną czcią pochowane obok prochów ojca. Stwierdzenie Długosza, że ciało Bolesława Krzywoustego po śmierci przewieziono do Płocka, może oznaczać śmierć księcia nie w tym ostatnim grodzie, lecz w innym miejscu. Mogło się to zatem stać w Sochaczewie. Prawdopodobnie w 1138 roku Bolesław Krzywousty znalazł się w Sochaczewie, miejscu położonym niezbyt daleko od Płocka, aby w tutejszych puszczach zająć się łowami na grubego zwierza. Niestety, zaskoczyła go nagle śmiertelna choroba. W tej sytuacji umieszczono księcia u sochaczewskich benedyktynów, gdzie zakończył życie wśród rodziny i dostojników dworskich, takich jak wojewoda Wszebów, Piotr Włostowic, Degno czy Odolan. Po stwierdzeniu zgonu, zwłoki księcia przewieziono do Płocka. Tam ówczesny biskup Aleksander z Malonne urządził mu pogrzeb i pochował w budowanej przez siebie katedrze. W dwudziestoleciu międzywojennym, władze Sochaczewa, chcąc uczcić zbliżającą się 800. rocznicę śmierci księcia Bolesława Krzywoustego, wzniosły przy ulicy Staszica, na skraju Poświętnego, niewielki pomnik zwieńczony krzyżem. W obecności przedstawicieli władz miejskich i powiatowych 6 kwietnia 1933 roku poświęcił go proboszcz sochaczewski ks. Wincenty Trojanowski. Na tablicy zapisano błędną informację, określając Bolesława Krzywoustego królem.

Wizyty książąt mazowieckich

Ważnymi wydarzeniami w Sochaczewie były również odwiedziny książąt mazowieckich. Już sam przejazd orszaku książęcego był dostatecznym powodem gromadzenia się ludzi na jego trasie. Tłumy przyglądały się bogatemu, nieraz z przepychem wyekwipowanemu orszakowi. Każdy taki przyjazd był jednak jednocześnie znacznym obciążeniem materialnym dla mieszkańców. Mieli obowiązek dostarczania podwód, to jest koni i wozów. Były to ciężary dość znaczne. Wiele miast zabiegało więc później o przywileje zwalniające je od bezpłatnych podwód. Mieszczanie sochaczewscy takie zwolnienie otrzymali już w 1434 roku od księcia Siemowita V. Za to często mieli obowiązek dostarczyć jadła i napitku dla dostojnego gościa, jego licznej służby i koni.
W Sochaczewie gościli m.in. książę Siemowit I (1257?), Bolesław II (wielokrotnie), Bolesław III (m.in. 1345, 1350), Siemowit III (wielokrotnie). Za rządów tego ostatniego (25 lipca 1368 roku) pojawiła się wzmianka, przez długi okres uważana za niezwykle ważną dla dziejów Sochaczewa. Wtedy to książę mazowiecki Siemowit III zawarł układ z biskupem poznańskim Janem w sprawie trybu opłaty dziesięciny ze swych wsi. W dokumencie tym Sochaczew po raz kolejny został nazwany civitas, czyli miastem. Przez długi czas uznawano rok 1368 za początek jego funkcjonowania. Tymczasem data była jedynie symboliczna. Dokument nie stwierdzał, że właśnie wtedy Sochaczew został założony lub że otrzymał wówczas nowe prawo miejskie.
Podczas kolejnej wizyty w Sochaczewie Siemowit III, naśladując kodyfikację prawa – statuty piotrkowsko-wiślickie – opracowaną na polecenie zmarłego króla Kazimierza Wielkiego, postanowił również na Mazowszu dokonać reformy w tej dziedzinie. W tym celu w 1377 roku zorganizował w Sochaczewie spotkanie książąt i wielmożów mazowieckich. W obecności inicjatora spotkania księcia Siemowita III oraz jego synów Janusza I i Siemowita IV, a także wielu kasztelanów, sędziów, chorążych i wielu innych dostojników, uchwalono i spisano wspólne prawo dla całego Mazowsza. W siedemnastu artykułach sprecyzowano prawo prywatne i karne oraz ustanowiono procedury sądowe, poza tym określono rodzaje kar i sposób ich wymierzania. Do tej pory obowiązywało niepisane prawo zwyczajowe, traktowane jednak jako niezmienne i odwieczne, przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Było mieszaniną dawnych zwyczajów słowiańskich oraz przyjętych później praw kościelnych i niemieckich. Siemowit III zniósł i zmienił wiele dotychczas obowiązujących praw zwyczajowych łagodząc, ich surowość. Zapewne zwrócił uwagę zebranych na tzw. ordalia (sądy boże), które skasowano. Zmiany prawne opracowane w Sochaczewie, zwane w późniejszej literaturze statutami mazowieckimi lub statutami sochaczewskimi, zostały ogłoszone na wiecu ziemskim 27 kwietnia 1377 roku.
Kolejnymi książętami mazowieckimi, którzy odwiedzili Sochaczew byli Siemowit IV (wielokrotnie), Siemowit V (wielokrotnie), Kazimierz (1427), Władysław I (wielokrotnie) i księżne Katarzyna I (1462) i Anna (m.in. 1472, 1474, 1475). Bywało, że Sochaczew stawał się miejscem spotkań mających rangę międzynarodową, jak świadczą dokumenty zakonu krzyżackiego zachowane w niemieckich archiwach. Książęta mazowieccy Siemowit II i Trojden I zawarli tutaj 14 (15?) lipca 1329 roku krótki rozejm z wielkim mistrzem krzyżackim Wernerem von Orselnem, który po wielu latach sporów z Polską chciał w końcu zawrzeć pokój. Rozejm zawarty w Sochaczewie miał obowiązywać do 1 sierpnia 1329 roku.

Królowie Władysław Jagiełło (1410) i Kazimierz Jagiellończyk (1473, 1476).

Nie wiadomo dokładnie, czy w Sochaczewie przebywał albo chociażby przez miasto przechodził ze swoim orszakiem król Władysław Jagiełło wyruszający 29 czerwca 1410 r. z Kozłowa Biskupiego w dalszą wędrówkę pod Grunwald. Z całą pewnością Sochaczew nawiedził podróżując z Gostynina do Warszawy (a dokładniej z Torunia do Grodna na święto Oczyszczenia Świętej Marii Dziewicy - 2 lutego 1473 r.) król Kazimierz Jagiellończyk wraz z żoną Elżbietą. Dostojnych gości podejmowała księżna Anna. O wizycie króla w Sochaczewie wspominał w swoich „Rocznikach czyli Kronikach Sławnego Królestwa Polskiego” Jan Długosz: „Król Polski Kazimierz spędził w tym roku święta Narodzenia Zbawcy i Pana naszego Jezusa oraz dni następne w Toruniu, a przybywszy stąd ze swą żoną Elżbietą przez Gostynin, Sochaczew i Warszawę do Grodna na święto Oczyszczenia Świętej Marii Dziewicy, spędził tam 15 dni” (tłum. Julia Mrukówna). Po raz drugi król jegomość przybył do Sochaczewa i to na kilka dni w lutym 1476 roku. Pierwszy ślad jego pobytu w mieście odnosi się do 2 lutego, a ostatni 8 lutego 1476 roku, gdyż 10 lutego król był już w Gostyninie. O jego pobycie świadczy kilkanaście pergaminowych dokumentów wystawionych w Sochaczewie, dotyczących miasta, ziemi sochaczewskiej i osób prywatnych. Wraz z królem do Sochaczewa przybył arcybiskup gnieźnieński Jakub z Sienna pełniący funkcję prymasa Królestwa Polskiego, biskup włocławski Zbigniew z Oleśnicy pełniący funkcję wicekanclerza Królestwa Polskiego, biskup poznański Andrzej z Bnina, biskup warmiński Andrzej i kilkudziesięciu innych dostojników. I o tej wizycie, tym razem obszernie, pisał Jan Długosz: „Król Polski Kazimierz (...) na dzień Oczyszczenia Świętej Marii Dziewicy przybył do Sochaczowa, mając za sobą nie do pogardzenia orszak (...) aby objąć, zgodnie z umową i według świeżo ustalonych w Kole punktów i warunków, zamek i ziemię sochaczowską, które pochodziły ze zrzeczenia wdowy po księciu mazowieckim Władysławie Anny. Kiedy to spostrzegli książęta mazowieccy, przybywają tutaj we dwu, mianowicie Janusz i Bolesław, ze swymi wojskami, uprzedzając przybycie króla do Sochaczowa, aby w jakikolwiek sposób i na jakiejkolwiek podstawie zająć zamek i usunąć z niego króla, ponieważ wszyscy rycerze sochaczowscy ich popierali i nie chcieli rządów króla. Ale zastawszy zamek już w posiadaniu dworzan arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba, zatrzymują się w mieście ze swymi ludźmi. Król Polski Kazimierz, który postanowił spędzić dzień Oczyszczenia Świętej Marii Dziewicy w Łowiczu, powiadomiony o tym wszystkim, wyruszywszy z Łowicza i jadąc nocą, przybył do Sochaczowa, gdy jeszcze było ciemno. A po mszy wysłuchanej w kościele w Sochaczowie, zaprowadzony do zamku przez księżnę Annę, otrzymał od niej w posiadanie zamek i całą ziemię sochaczowską. Kiedy przebywał w zamku, książęta mazowieccy Janusz i Bolesław osobiście i przez swych członków rad w długim przemówieniu zabiegali, prosząc, żeby król nie usiłował przywłaszczać sobie ziem, które im przypadły prawem naturalnym, zgodnie z prawnym dziedzictwem. Król odpowiadając im osobiście dowodził, że wszystkie ziemie mazowieckie, i ziemia sochaczowska, po śmierci księcia Władysława przypadły najsłuszniej jemu i tytułem, i z racji kupna u prawdziwej dziedziczki, córki Siemowita i żony księcia oleśnickiego Konrada Czarnego Małgorzaty, i że książęta warszawscy nie mają żadnych prawnych podstaw do ich posiadania. Usłyszawszy tę odpowiedź wspomniani książęta Janusz i Bolesław wrócili do domu i już więcej nie podejmowali domagania się ziemi sochaczowskiej. Od tego też czasu począwszy, król Polski Kazimierz i Królestwo posiadało ją spokojnie jako prowincję” (tłum. Julia Mrukówna).
Dokument inkorporujący (włączający) ziemię sochaczewską i miasto Sochaczew do Korony w formie pergaminowego dyplomu wystawił król 4 lutego 1476 roku w Sochaczewie w obecności arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba i wielu innych dostojników kościelnych i państwowych. Przynajmniej do 1. połowy XIX wieku wystawiony przez Kazimierza Jagiellończyka dokument znajdował się w archiwum miejskim w Sochaczewie, czyli w ratuszu. Obecnie jest przechowywany w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, jednak bardzo zły stan uniemożliwia odczytanie jego treści. Tę ostatnią znamy z licznych kopi. Królowie Jan Olbracht (1494, 1495), Zygmunt Stary (1514, 1526), Stefan Batory (1586). Zdążając do Brześcia Kujawskiego na zamku w Sochaczewie 12 października 1494 roku zatrzymał się król Jan Olbracht, pozyskując sobie tu wiernego zwolennika w osobie kasztelana i starosty sochaczewskiego Sławca z Niemygłów. W następnym roku (13 czerwca 1495) król również zatrzymał się w Sochaczewie. Przynajmniej dwukrotnie zatrzymał się w Sochaczewie na zamku również król Zygmunt I Stary (m.in. 1514, 1526). Wreszcie w 1586 roku na zamku, jak i w samym mieście przebywał król Stefan Batory rozsądzając spór mieszczan z nadużywającym władzy starostą sochaczewskim. Przez następnych kilkaset lat do Sochaczewa nie przybył żaden polski monarcha, choć ci bywali w okolicznych miejscowościach, jak choćby Stanisław August Poniatowski w Szymanowie. 

Prezydenci Stanisław Wojciechowski (1925?) i Ignacy Mościcki (1928)

Dopiero w lipcu 1925 roku (?) do Sochaczewa przybył prezydent Stanisław Wojciechowski, a w 1928 roku prezydent Ignacy Mościcki. Ten pierwszy zatrzymał się w Sochaczewie na rynku w drodze do Łowicza. Jednak najwięcej informacji zachowało się z bardzo krótkiej „niezapowiedzianej” wizyty prezydenta Ignacego Mościckiego z 7 czerwca 1928 roku w Sochaczewie. Prezydent Mościcki zatrzymał się tutaj tuż po godzinie 8 na kilkadziesiąt minut podążając do Łowicza na uroczystości Bożego Ciała, które miały tego dnia rozpoczać się tam o godz. 10. Wizyta w Łowiczu, a wcześniej w Sochaczewie, była do tego stopnia niezapowiedziana, że dzień wcześniej ogólnopolska prasa zapowiadała udział prezydenta w nabożeństwie w katedrze św. Jana w Warszawie, a następnie w procesji Bożego Ciała ulicami stolicy. Natomiast w piątek po Bożym Ciele, pisała prostując wcześniejsze informacje: „Pan Prezydent Rzeczypospolitej, nieobecny w dniu wczorajszym w Warszawie, nie uczestniczył w uroczystościach”. Prezydentowi w drodze do Łowicza przez Sochaczew towarzyszyli m.in. minister rolnictwa w rządzie Józefa Piłsudskiego Karol Niezabytowski, przyboczni adjutanci rotmistrz major Kazimierz Jurgielewicz i rotmistrz Wacław Calewski (zamordowany w 1940 r. w Charkowie) oraz zastępca szefa Gabinetu Wojskowego Prezydenta RP podpułkownik Wojciech Fyda (w prasowej relacji „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” nie wiedząc czemu określany generałem, którego to stopnia nigdy się nie dosłużył). 
Wśród witających prezydenta w Sochaczewie, oprócz burmistrza Jerzego Przedpełskiego, obecni byli również starosta Stanisław Kulesza, naczelnik straży lekarz dr Wiktor Hołyński. Prezydent nawiedził ratusz, w którym spędził kilkanaście minut. Burmistrz Sochaczewa, Jerzy Przedpełski, w mowie powitalnej mówił o wielkich zniszczeniach miasta w latach I wojny światowej i prosił o pomoc w odbudowie. Prezydent zapewnił przedstawicieli władz Sochaczewa, że zabiegi miasta o kredyty w wysokości 1 mln zł oraz o wynagrodzenie strat wojennych będą życzliwie potraktowane przez rząd. Z ratusza prezydent Mościcki przybył na krótkie nabożeństwo do kościoła Matki Bożej Różańcowej, gdzie przywitał go dziekan i proboszcz sochaczewski ks. Franciszek Garncarek. Po kilkudziesięciu minutach samochody z prezydentem wyruszyły do Łowicza. Tam, po uroczystościach religijnych o godz. 15 prezydent wyruszył w drogę powrotną – przez Sochaczew – do Warszawy, do której przybył o godzinie 16.30.

Kilkudniowy objazd prezydenta Mościckiego po województwie mazowieckim (Gostynin, Łowicz) obszernie relacjonowała ówczesna warszawska prasa m.in. „Kurier Warszawski”, „Kurier Czerwony”, „Ilustrowany Kurier Codzienny” i „Kurier Poranny”. O zatrzymaniu się prezydenta w Sochaczewie wspomniały jedynie dwie pierwsze gazety. „Kurier Warszawski” pisał m.in. „W d. 7-ym czerwca odwiedził Sochaczew, w przejeździe do Łowicza, Pan Prezydent Rzeczypospolitej. Witając go w imieniu miasta, p. burmistrz Przedpełski wyraził nadzieję, że przyjazd ten zwróci uwagę władz centralnych na tragedię Sochaczewa. „dziesięć lat mija – mówił burmistrz – od chwili ukończenia zawieruchy wojennej, a miasto nasze ran swoich zabliźnić nie może... Racz wpłynąć, Najdostojniejszy Panie Prezydencie, aby rząd najjaśniejszej Rzeczypospolitej zatroszczył się o nas należycie, przyznając nam poważniejsze sumy na odbudowę i wypłacając nam za poniesione straty. Pan prezydent Rzeczypospolitej, po wysłuchaniu przemówienia burmistrza, przyrzekł, iż rząd zatroszczy się należycie o losy miasta. Potem jeszcze, w rozmowie z burmistrzem, zapewnił P. Prezydent iż zabiegi m. Sochaczewa o otrzymanie kontygentowych kredytów o które w wysokości miljona zł. wystąpił burmistrz z memorjałem do ministerjum skarbu oraz o wynagrodzenie strat wojennych będą przez rząd potraktowane życzliwie”.

Z wizyty prezydenta Wojciechowskiego w Sochaczewie znane mi jest tylko jedno zdjęcie. Z pobytu prezydenta Mościckiego prawdopodobnie nie pozostało żadne. Wynika to zapewne z nieoficjalnego charakteru odwiedzin miasta. Obie wizyty miały miejsce w czasie przejazdu prezydentów na oficjalne punkty programu do Łowicza. Tam czekali już dziennikarze stołecznych gazet. W Sochaczewie prezydent Mościcki był raz. W czasie swych rządów odwiedził również Żelazową Wolę i Chodaków, który nie należał w okresie dwudziestolecia międzywojennego do Sochaczewa. Z tych wizyt zachowały się liczne zdjęcia, chyba dlatego, że stanowiły oficjalne, wcześniej zapowiadane punkty programu.

W okresie PRL nie odwiedzili oficjalnie Sochaczewa, ani Bolesław Bierut (w 1945 roku był w Żelazowej Woli), Władysław Gomułka, czy Edward Gierek, nie odwiedzili miasta również prezydenci wybierani po 1989 roku (Aleksander Kwaśniewski, Lew Wałęsa, Lech Kaczyński). Bywał za to w Sochaczewie prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, jednak już po opuszczeniu stanowiska. Z obcych (jeśli chodzi o państwo), a jakże polskich, monarchów przez Sochaczew przejeżdżał tylko papież Jan Paweł II (1999). (Watykan jest monarchią).


Karol X Gustaw, Napoleon, Aleksander I, Hans Frank


W wojennych czy okupacyjnych byli w Sochaczewie m.in. król szwedzki Karol X Gustaw (1655). Królowi towarzyszyli m.in. hrabia Bengolt Oxenstierna, dyplomata i bratanek kanclerza szwedzkiego oraz Hieronim Radziejowski. Ten ostatni w przeszłości pełnił funkcję starosty sochaczewskiego, a przed najazdem szwedzkim podkanclerzego koronnego. W 1652 roku został skazany za zbrodnię obrazy majestatu na infamię (pozbawienie czci i praw obywatelskich) i banicję (wygnanie z ojczyzny). Przybywszy do Szwecji oddał duże usługi informując o sytuacji w Polsce.
W następnym roku (1656), kiedy Sochaczew został już zajęty przez siły polskie odbyła się tutaj narada z udziałem Wielkiego Elektora brandenburskiego Fryderyka Wilhelma, który odpowiedział na niej odmownie na żądanie króla szwedzkiego Karola Gustawa, by kontynuował ofensywę. Decyzja elektora zmusiła szwedzkiego władcę do odwrotu. Podczas krótkiego, bo niespełna miesięcznego okresu okupacji austriackiej w Sochaczewie znalazł się arcyksiążę Ferdynand. Przebywając w grodzie nad Bzurą przez kilka dni w 1809 roku wysłał stąd raport do generalissimusa arcyksięcia Karola, w którym wyrażał wolę zdobycia przedmościa i ewentualnie opanowania mostu w Toruniu, w razie zaś gdyby i to ostatnie się nie udało, redukował swój plan znacznie, poprzestając tylko na zniszczeniu mostu, a przez to jedynej linii komunikacyjnej z Wielkopolską i Niemcami. W 1812 roku przez Sochaczew przejeżdżał cesarz Francuzów Napoleon, wycofujący się z Rosji, a w 1815 roku zatrzymał się tutaj car Aleksander I. Na zakończenie należy jeszcze wspomnieć niechlubne wizyty w Sochaczewie generalnego gubernatora Hansa Franka (1940) czy przylot na lotnisko w Bielicach niesławnej pamięci kanclerza III Rzeszy Adolfa Hitlera (1939). Ale ich niezapowiedziane i nieproszone wizyty to opowieść na inną okazję.

Bogusław Kwiatkowski