Aby wyświetlić tę zawartość zainstaluj lub zaktualizuj odtwarzacz Flash Player.
Strona w przygotowaniu. Zapraszam wkrótce.
Dziennikarze pisma historycznego „Młodziesz” działającego przy Gimnazjum im. Bohaterów Walk nad Bzurą 1939 roku w Młodzieszynie z wielką przyjemnością pragną podzielić się informacjami zdobytymi na temat wizyty 1953 roku w Młodzieszynie prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Umieszczone w tym tekście informacje ukazały się w pracy „Prymas w Młodzieszynie”, która brała udział w konkursie poświęconym życiu Prymasa Wyszyńskiego. Konkurs odbył się w listopadzie 2010 roku, a jego organizatorami był Instytut Pamięci Narodowej, Kuria Warszawska. Konkursowi patronował arcybiskup warszawski kardynał Kazimierz Nycz.
Powodem wizyty Prymasa Wyszyńskiego w Młodzieszynie było poświęcenie obecnie istniejącej świątyni. Nim o tym wydarzeniu wspomnimy, warto zauważyć, że parafia w Młodzieszynie powstała w już IV wieku. Pierwsza świątynia z pewnością była zbudowana z drewna, podobnie jak następne dwie świątynie z 1464 i 1769 roku. Niestety nie zachowały się żadne rysunki, czy opisy tych świątyń. Kolejny młodzieszyński kościół, tym razem murowany zbudowano w 1875 roku. Zdjęcie tego kościoła zachowało się w kronice parafialnej.
Ten ciekawy pod względem architektonicznym obiekt uległ zniszczeniu podczas niemieckich bombardowań we wrześniu 1939 roku. Od 1902 roku do 1948 duszpasterzem w parafii był Ksiądz kanonik Kajetan Kopański, który podczas II wojny światowej chcąc odprawić jakąkolwiek mszę św., musiał się pytać o zgodę Dehringa, komendanta żandarmerii, słynącego z okrucieństwa wobec Polaków. W Młodzieszynie przebiegała granica pomiędzy Generalną Gubernia a III Rzeszą, Młodzieszyn należał do Rzeszy, gdzie wszystkie przydrożne krzyże były ścinane, kościoły zamykano, a księży wywożono do obozów śmierci. W ocalałej dzwonnicy śmierć znalazło wielu polskich patriotów. Z Młodzieszyna wywieziono księdza wikarego Żołędziowskiego w 1942 roku i od tamtej pory słuch o nim zaginął. Księdza Kajetana Kopańskiego nie wywieziono, być może ze względu na jego starcze lata, lecz został wyrzucony z plebanii. Ksiądz cały czas spełniał swoje obowiązki duszpasterskie, choć było to zabronione bez wcześniejszego zapytania się o zgodę Dehringa. Pewnego razu, gdy odprawiał mszę św. w stodole, został przyłapany przez żandarmerię i pobity. Kiedy żandarm spytał się księdza, kto mu pozwolił odprawić mszę, Ksiądz odpowiedział, że pozwoliła mu na to Wyższa Władza. Dehringa z wyroku Polskiego Państwa Podziemnego zabito 20 sierpnia 1943 roku. Po wojnie schorowany młodzieszyński proboszcz otrzymał do pomocy w pracy duszpasterskiej młodego wikariusza ks. Antoniego Wiśniewskiego. Niedługo potem, w 1948 roku zmarł w wyniku wylewu krwi do mózgu, niedługo ciesząc się odzyskana wolnością kraju. Przed młody wikarym, któremu teraz przyszło piastować urząd proboszcza stały naprawdę wielkie wyzwania. Najważniejszym z nich miała być budowa nowej świątyni. Wydarzenie to sprowadziło równocześnie do Młodzieszyna Prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Ksiądz Antoni Wiśniewski przybył do Młodzieszyna 13 Kwietnia 1945 roku, prosto z Warszawy z parafii św. Andrzeja. Był młody, niedawno po święceniach. Niemal natychmiast zgłosił się do Urzędu Gminy i poprosił o wydzierżawienie remizy strażackiej, gdyż chciał tam odprawiać msze św. Miał świadomość, że remiza strażacka nawet po gruntownym przystosowaniu na potrzeby kościoła, będzie jedynie jego namiastką. Cieszył go więc fakt, że jeszcze w 1945 roku parafianie zdecydowali się na budowę nowego Kościoła. Pod przywództwem Ks. Wiśniewskiego z każdej wioski wybrano po dwóch przedstawicieli, którzy założyli Komitet Budowy Kościoła. Po uzyskaniu zgody w zarządzie gminnym mieszkańcy przystąpili do rozbiórki dawnej cukrowni, z której cegła będzie przeznaczona na budowę Kościoła. Jeszcze w tym samym roku Ks. Antoni Wiśniewski porozumiał się z młodym projektantem inż. Włodzimierzem Skolimowskim, który wykonał plany na budowę nowego Kościoła. Po ogólnych oględzinach Pan Skolimowski stwierdził, iż na obecnych fundamentach nie da się pobudować Kościoła według planów Ks. Wiśniewskiego. A miał to być Kościół murowany, z trzema nawami, w którym pomieści się dwa tysiące osób. Wówczas mieszkańcy już w październiku przystępują do wydobywania kamienia ze starego fundamentu po dawnym Kościele.
Prace postępują szybko, głównie dzięki zaangażowaniu parafian i ofiarnej posługi młodego proboszcza. Pod koniec 1948 roku prof. inż. Hempla wykonał specjalne wiązania dachu na kościele. Wkrótce pojawiło się całe ożebrowanie dachu, a potem dach przykryto blachą. W panoramie Młodzieszyna pojawił się nowy, z charakterystycznymi przyporami budynek świątyni. Tak bardzo przez parafian wyczekiwanej. Był rok 1951. Proboszcz wiedział, że zwieńczeniem wspólnej budowy nowej świątyni musi być jej godne poświęcenie. Wówczas w Polsce, nazywanej przez komunistów Polską Rzeczpospolitą Ludową była tylko jedna osoba takie poświęcenie mogąca i powinna uczynić. Był nią Prymas Polski, Kardynał Stefan Wyszyński. Proboszcz Wiśniewski jeszcze w czasie budowy kościoła wyjeżdżał do Warszawy, do siedziby Prymasa Polski i zabiegał o to, by konsekracji młodzieszyńskiej świątyni dokonał właśnie Wyszyński. Nie wiemy niestety, jak przebiegały rozmowy na ul. Miodowej, nie mniej jednak ich efektem była zgoda Prymasa na przyjazd do Młodzieszyna i przewodniczenie uroczystości konsekracji. Trwały one niemal 2 lata, ponieważ Prymas mimo, że bardzo chciał przyjechać do Młodzieszyna, to jednak miał zaplanowanych wcześniej wiele innych obowiązków. Prymas Wyszyński był pod wrażeniem działań proboszcza Wiśniewskiego, który właściwie bez większych problemów (zwłaszcza ze strony władz komunistycznych, przeciwnych budowie nowych świątyń) sprawnie zbudował nowy kościół. Jego przyjazd miał mieć jeszcze jeden ważny wymiar; był czytelnym sygnałem, że był on wtedy niekwestionowanym autorytetem nie tylko w polskim kościele, ale i w polskim narodzie. Ostatecznie ustalono, że konsekracja młodzieszyńskiej świątyni nastąpi w lipcu 1953 roku.
W pierwszych miesiącach 1953 roku dokładnie wiedziano, że Prymas Wyszyński przybędzie do Młodzieszyna 5 lipca. O ile sam budynek świątyni był już niemal całkowicie gotowy, to plac wokół niego wymagał jeszcze sporo pracy. Trzeba było zabrać pozostałe po budowie materiały i narzędzia, wyrównać teren, utwardzić plac przed świątynią czy udekorować sam kościół. Mieszkańcy pracowali przy tych zadaniach bardzo ochoczo, podobnie jak i proboszcz Wiśniewski, sprawiający wrażenie osoby, której nie znane jest zmęczenie.
Ten lipcowy, piękny dzień wspomina 30-letni wówczas p. Eugeniusz Kubiak, mieszkaniec Bud Iłowskich: „Pamiętam dobrze to lipcowe przedpołudnie; było bardzo ciepło, w końcu był początek lipca. Uroczystości zaplanowano jakby dwuetapowo: najpierw powitanie prymasa w Ruszkach, a potem uroczysta Eucharystia w Młodzieszynie. Prymas Wyszyński przyjechał z Warszawy do Ruszek samochodem. Tu, przy ozdobionej bramie powitalnej, czekała na niego bryczka zaprzężona w przystrojone konie i honorowa asysta. Ten orszak udał się następnie do Młodzieszyna. Widok był bardzo sympatyczny: uśmiechnięty Prymas pozdrawiający licznie zgromadzoną ludność i odgłos końskich kopyt dudniący po brukowej kostce drogi. Mimo, że odległość z Ruszk do Młodzieszyna jest niewielka, to przejazd do Młodzieszyna dostojnego gościa trochę trwał, ponieważ Prymas zatrzymywał się co chwilę by pozdrowić czy porozmawiać z okoliczną ludnością. Dostojnego gościa powitał młodzieszyński proboszcz, ks. Antoni Wiśniewski wraz z grupą parafian. Uroczystość odbyła się na świeżym powietrzu, i zgromadziła tłumy mieszkańców Młodzieszyna i okolicznych wsi. W czasie trwającej kilka godzin uroczystości panowała bardzo podniosła atmosfera. Pamiętam, że w kazaniu nawiązał do biblijnego czytania o ziarnie padającym na dobry i zły grunt. To zdaje się jest przypowieść o siewcy”.
„Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: <<Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptak i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padały między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!>>”
Następnie Prymas przystąpił do poświęcenia nowego kościoła i dzwonów kościelnych, w tym największego „Maryja”. Po zakończonej Eucharystii Prymas oraz zaproszeni goście udali się na uroczysty obiad. W czasie jego trwania kardynał Wyszyński złożył w kronice budowy kościoła w Młodzieszynie krótki wpis: „Drogiemu Ks. Proboszczowi A. Wiśniewskiemu dziękuję za wielki trud budowy świątyni za pięknie zorganizowaną uroczystość konsekracji Kościoła, w czasie wizytacji kanonicznej, błogosławi +Stefan Kard. Wyszyński Prymas Polski”. Zachowały się również unikatowe zdjęcia z tej uroczystości, w tym moment poświęcenia dzwonu „Maryja”.
Po kilkugodzinnym pobycie w Młodzieszynie, Prymas Kardynał Stefan Wyszyński udał się w drogę powrotną do Warszawy. Nigdy więcej już tu nie powrócił. Mimo to, jak wspominał ksiądz Wiśniewski, prymas bardzo często wspominał pobyt tutaj, w ten lipcowy dzień 1953 roku. W roku następnym, w kruchcie świątyni wmurowano tablicę, upamiętniającą wizytę Prymasa w Młodzieszynie i konsekrację kościoła.
Ksiądz Antoni Wiśniewski przebywał w Młodzieszynie do 1964 roku, tu obchodząc w 1962 25- lecie swej kapłańskiej posługi. W 1964 roku wyjechał do Łowicza, gdzie przebywał do śmierci w 2001 roku. Pochowano go na cmentarzu parafialnym w Sochaczewie. W swej wielowiekowej historii Młodzieszyn był świadkiem wielu ważnych wydarzeń. To przez jego tereny maszerowali rycerze króla Jagiełły na rozprawę z Zakonem w lato 1410 roku, tu o prawa mieszkańców apelował w swej „Suplice…” Hugo Kołłątaj, czy wreszcie w 1939 roku tu rozegrała swe najkrwawsze epizody bitwa nad Bzurą. Do tej długiej listy istotnych wydarzeń nie tylko dla regionu , ale i całego kraju, w lipcu 1953 doszło jeszcze jedno, wizyta Wielkiego Polaka, Prymasa Stefana Wyszyńskiego. I choć był tu tylko raz, na dodatek zaledwie kilka godzin, to jego pobyt wywarł na tutejszych mieszkańcach wielkie wrażenie. W trudnych czasach komunizmu, gdzie wszelkie przejawy publicznego demonstrowania przywiązania do wiary katolickiej były ostro zwalczane, odwiedziny Prymasa w Młodzieszynie i konsekracja nowo wybudowanego kościoła stały silnym bodźcem do trwania w swej postawie i nie zbaczania z drogi wiary katolickiej.
Natalia Brzezińska
Emilia Pakoca
Opieka merytoryczna: Marek Orzechowski
© 2011 bkwiatkowski.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie zdjęć i treści zawartych na stronie bez zgody autora i innych właścicieli praw autorskich zabronione.
Projekt i realizacja PanartFOTO.